Polacy jako pierwsi w historii zdobyli Mount Everest zimą – i to przy temperaturze sięgającej -41°C, huraganowym wietrze i ograniczonej widoczności. Poznaj dramatyczną, a zarazem heroiczną opowieść o wyprawie z 1980 roku, która zapisała się złotymi zgłoskami w historii himalaizmu. Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki zostali „Lodowymi Wojownikami”, ale to był sukces całego zespołu.

Historia, która zaczęła się od szalonego pomysłu
Cała ta przełomowa historia zaczęła się w 1973 roku dzięki Andrzejowi Zawadzie, który przez lata przekonywał Polski Związek Alpinizmu do wysłania narodowej wyprawy zimą na Mount Everest. Pomysł początkowo wydawał się szalony – sam Edmund Hillary uznał życie powyżej 7000 metrów zimą za nierealne.
Jednak Andrzej Zawada złożył do Komisji Sportowej Polskiego Związku Alpinizmu wniosek o zorganizowanie wyprawy, której celem miałoby być zdobycie Mount Everestu zimą. 11 maja 1977 – zarząd Polskiego Związku Alpinizmu zatwierdza ramowy plan wyprawy narodowej na Mount Everest lub K2 i mianuje kierownikiem wyprawy Andrzeja Zawadę. W listopadzie 1978 roku Zawada rusza do Nepalu i Pakistanie w celu uzyskania zezwolenia na wyprawę w sezonie zimowym 1979-80. W roku 1979 a dokładnie 22 listopada jest oficjalna zgoda władz Nepalu na wyprawę.

Widok na Mount Everest z południa
Sam fakt jej uzyskania był już ogromnym sukcesem – nigdy wcześniej nie udzielono takiej zgody na zimową wyprawę. Polacy przetarli tym samym szlak – nie tylko w górach, ale i na poziomie dyplomatyczno-organizacyjnym. Ale przede wszystkim: można już było rozpocząć przygotowania do wyprawy!
Od Kathmandu do lodowca
Listopad i grudzień 1979 to czas intensywnych przygotowań – 8 ton sprzętu, logistyka, transport do Lukli. Ostatecznie, 26 grudnia Andrzej Zawada i Ryszard Dmoch dołączyli do reszty zespołu. Karawana ruszyła ku bazie na 5350 m n.p.m., gdzie temperatura nie przekraczała -5°C. Do 4 stycznia wszyscy byli na miejscu.
Karawana wyruszyła w stronę wyznaczonej bazy, położonej na wysokości 5350 metrów n.p.m., gdzie o tej porze roku temperatura sięgała maksymalnie -5°C. Wszyscy uczestnicy wyprawy dotarli tam pomiędzy 31 grudnia a 4 stycznia. Ci, którzy znaleźli się na miejscu jako pierwsi, od razu zajęli się rozstawianiem sprzętu – między innymi montażem namiotów i przygotowaniem kuchni. W końcu jednak nadszedł moment, na który wszyscy czekali – można było ruszać w górę. Uczestnicy wyprawy aż rwali się do działania. Kierunek był tylko jeden: wyżej!

Lodowiec Khumbu
Już na samym początku czekała poważna przeszkoda – stromy, niebezpieczny uskok lodowca Khumbu, znany jako Icefall. To właśnie tam wielu wspinaczy doświadczyło pierwszych upadków. Przez tę sekcję grupę bezpiecznie przeprowadził Andrzej Heinrich, który brał wcześniej udział w wyprawie na Lhotse. Po pokonaniu Icefallu, zespół dotarł do obozu I, założonego na wysokości 6050 metrów.
Kolejnym etapem był Kocioł Zachodni, który – ku zaskoczeniu – okazał się stosunkowo łatwy do przejścia. Dzięki temu już 9 stycznia Polacy osiągnęli obóz II, położony na 6500 metrach. Kilka dni później, 15 stycznia, zakopiańscy wspinacze – Ryszard Gajewski, Maciej Pawlikowski oraz Krzysztof Żurek – założyli obóz III na wysokości 7150 metrów. Pogoda w tym czasie była całkiem znośna: wiatr wprawdzie dawał się chwilami we znaki, ale wystarczyło wbić dobrze czekan i przeczekać podmuchy – wspinaczka trwała dalej.
Czytaj dalej: Jerzy Kukuczka – biografia
Wiatr, kontuzje i powrót z granicy fiaska
Ale w końcu zaczęły się prawdziwe schody. Pogoda coraz bardziej dawała się wspinaczom we znaki – warunki uległy gwałtownemu pogorszeniu i przez niemal miesiąc nie było mowy o kontynuowaniu działań. Zerwał się huraganowy wiatr, który utrzymywał się przez długie dni. Gdy wreszcie nastąpiła poprawa, podjęto pierwszą próbę założenia ostatniego planowanego obozu. Niestety, zakończyła się niepowodzeniem. Druga próba skończyła się dramatycznie – Krzysztof Żurek spadł do szczeliny lodowcowej, doznając poważnej kontuzji: wybitego barku. Konieczne było natychmiastowe sprowadzenie go do bazy, a następnie jego powrót do Polski na leczenie.
Tymczasem warunki znów się pogarszały – wiatr przybierał na sile, osiągając nawet 130 km/h. Prognozy nie były optymistyczne. W zespole zaczęło pojawiać się pierwsze zwątpienie, a u niektórych wspinaczy – objawy choroby. Było jasne, że dalsze działania w tych warunkach byłyby zbyt ryzykowne.
Czas złej pogody trzeba było przeczekać w niższych obozach. Dopiero 6 lutego rozpoczął się powrót do obozu III, gdzie – mimo że namioty były poszarpane – sprzęt i zapasy przetrwały w nienaruszonym stanie. 11 lutego ruszono do ponownego ataku – tym razem na Przełęcz Południową. W skład zespołu wchodzili: Leszek Cichy, Waldemar Fiut, Jan Holnicki i Krzysztof Wielicki. I tym razem wszystko zagrało: udało się założyć obóz IV, na wysokości 7980 metrów. To miał być ostatni, szturmowy obóz – punkt wyjścia do ostatecznego ataku na szczyt.
Czytaj dalej: Kto pierwszy zdobył Mount Everest?
17 lutego – dzień, który zmienił historię
Pierwszej próby zdobycia szczytu podjęli się sam Andrzej Zawada oraz Ryszard Szafirski – jednak ostatecznie nie zdołali osiągnąć celu, zadowalając się na tym etapie zimowym rekordem wysokości, wynoszącym 8350 metrów. Jak wspominał później Krzysztof Wielicki:
„Gdy usłyszeliśmy Zawadę żartującego przez radio z namiotu na przełęczy, zrobił się w obozach popłoch. Stary wejdzie na szczyt i będzie wstyd.”
To jednak nie główny organizator tej wyprawy miał jako pierwszy stanąć na Dachu Świata.
Nadszedł historyczny dzień – 17 lutego 1980 roku. Od samego rana do ataku szykowali się dwaj wspinacze nocujący w namiocie w obozie IV: geodeta Leszek Cichy oraz inżynier elektronik Krzysztof Wielicki, który trafił do składu z listy rezerwowej i zmuszony był korzystać z okularów spawalniczych – dla niego zabrakło profesjonalnych. Już o 5:00 rano rozpoczęli przygotowania: gotowali napoje do termosów. Wiatr chwilowo zelżał. Tak wspominał ten poranek Leszek Cichy:
„Przed siódmą krótka łączność z obozem II – 'za chwilę opuścimy obóz IV. Będziemy atakować’. Koledzy życzą nam powodzenia, my dodajemy ze swej strony, że łatwo skóry nie sprzedamy.”
Na zewnątrz panował mróz sięgający -41°C. Obaj zabrali ze sobą po jednej butli z tlenem – dawały one około 7–8 godzin wspinaczki. Do ekwipunku dołączyli też niezbędny sprzęt i aparaty fotograficzne. Co godzinę kontrolowali zużycie tlenu. Na wysokości 8400 metrów stracili widoczność – wokół unosił się jedynie gęsty, biały pył. Wspinając się dalej, na 8500 metrach natrafili na czyjś pozostawiony czekan i plecak. W rejonie Wierzchołka Południowego, na wysokości 8760 metrów, poruszali się już po stronie chińskiej, jednak silny wiatr zmusił ich do lekkiego zejścia z powrotem na stronę nepalską.

Świętowanie w bazie pierwszego zimowego wejścia na Mount Everest dokonanego 17 lutego 1980 przez Krzysztofa Wielickiego i Leszka Cichego
Staranie utrzymywali tempo marszu. Prowadził Leszek Cichy, tuż za nim podążał Krzysztof Wielicki. W zawierusze i tumanach śniegu szczyt nadal pozostawał niewidoczny. W końcu jednak – jak wspominał Wielicki – dostrzegł uniesione w geście triumfu ręce Cichego. Udało się! Wybuch radości, uścisk, chwilowy odpoczynek – zdjęli maski tlenowe i sięgnęli po radiotelefon, by przekazać wiadomość do bazy. Była godzina 14:25, kiedy Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki jako pierwsi ludzie w historii stanęli zimą na Mount Evereście. Rozmowa z kolegami z obozu przebiegła w niezwykle prostych, a jednocześnie poruszających słowach:
– Halo, gdzie jesteście?
– A zgadnijcie!
– Halo, halo!
– Na szczycie! Jesteśmy na szczycie!!!
Czytaj także: Wanda Rutkiewicz – biografia
Zmęczenie, ślepota i walka o powrót
Z dołu posypały się zasłużone gratulacje. Zanim rozpoczęli zejście, Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki umieścili na szczycie biało-czerwoną flagę oraz proporce i wykonali pamiątkowe zdjęcia. W triangulu zostawili kartkę z napisem: „Polish Winter Expedition 80”. Zabrali też garść kamieni ze szczytu Mount Everestu – symboliczne trofea tej historycznej chwili.

Potwierdzenie zdobycia szczytu wydane przez władze nepalskie
Ale by sukces miał pełne znaczenie, trzeba było jeszcze zejść – najpierw do obozu IV. Po drodze, na Wierzchołku Południowym, skończył się im tlen. Musieli zostawić puste butle, co miało swoje konsekwencje. Niedotleniony mózg zaczynał płatać figle, zwłaszcza zmysłowi wzroku. Leszek Cichy wspominał później, że w pewnym momencie widział tylko białą ścianę. Krzysztofowi Wielickiemu z kolei przed oczami przemykały czarno-czerwone plamy.
Zmęczenie narastało, a dzień chylił się ku końcowi. Zejście okazało się niezwykle trudne. Dopiero po około 6,5 godzinach – już po 21:00 – dotarli do namiotu, jeden godzinę po drugim. Rozpalili maszynkę butanową, by – jak wspominał Wielicki – ratować palce, które zdążyły się odmrozić. Do bazy wrócili dopiero dwa dni później, 19 lutego.
7 marca 1980 roku cała wyprawa wróciła do Polski. Cichy i Wielicki, nazwani przez media „Ice Warriors”, przeszli do historii, ale – jak podkreślał Wielicki – był to sukces całego zespołu:
„Mieliśmy jedno wielkie wspólne zadanie. Było nam obojętne, kto i kiedy wejdzie na szczyt. Pomagaliśmy sobie nawzajem. Wierzchołek jest wspólny – i radość też jest wspólna.”
Prawdziwy duch pracy zespołowej.
Uczestnicy tej pamiętnej wyprawy:
- Andrzej Zawada – kierownik
- Ryszard Dmoch – zastępca kierownika
- Andrzej Zygmunt Heinrich – zastępca kierownika ds. sportowych
- Leszek Cichy – zdobywca szczytu
- Krzysztof Cielecki
- Walenty Fiut
- Ryszard Gajewski
- Jan Holnicki-Szulc
- Aleksander Lwow
- Janusz Mączka
- Kazimierz Olech
- Maciej Pawlikowski
- Marian Piekutowski
- Ryszard Szafirski
- Krzysztof Wielicki – zdobywca szczytu
- Krzysztof Żurek
- Józef Bakalarski – filmowiec
- Bogdan Jankowski – radiooperator
- Robert Janik – lekarz
- Stanisław Jaworski – filmowiec
- Stanisław Kardasz – ksiądz
- Krzysztof i Mirek Wiśniewscy – kierowcy
Bibliografia
- S. Adamczak, 8000 m n.p.m. Dach świata. Historie o zdobywcach najwyższych szczytów, Wydawnictwo SBM, Warszawa 2021.
- L. Cichy, K. Wielicki, Na Mount Everest zimą, „Wierchy”, nr 50/1981.
- A. Marek, Himalaje jako kierunek geograficzny polskich wypraw wysokogórskich do 1989 roku, „Słupskie Prace Geograficzne”, nr 12/2015.
- Z. Ryn. Gorzki smak Everestu [w:] L. Cichy, K. Wielicki, J. Żakowski (red.), Rozmowy o Evereście, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1987.
- K. Saysse-Tobiczyk, W górach wysokich. Kompendium polskich wypraw wysokogórskich, Wiedza Powszechna, Warszawa 1985.
- Zimowa wyprawa na Mount Everest 1980, Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Zimowa_wyprawa_na_Mount_Everest_1980
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.