Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Alianckie okręty podczas D-Day

Uczestnicy D-Day zapamiętali obraz „rozciągniętych od horyzontu do horyzontu tysięcy statków różnych klas”. Jakie siły morskie brały udział w inwazji na Normandię?

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Craiga Symondsa Operacja Neptun. D-Day i inwazja aliantów na okupowaną Europę, Znak Horyzont 2025.

***

Punkt zborny dla wszystkich pięciu zgrupowań inwazyjnych wyznaczono kilka kilometrów na południe od wyspy Wight. Oficjalnie obszar ten nazwano kryptonimem Zebra, lecz niemal wszyscy mówili na niego „Piccadilly Circus”, od ruchliwego skrzyżowania w samym środku Londynu. Był to stosowny przydomek. Tysiące statków o różnych kształtach i rozmiarach tworzyło istne miasto na morzu.

Tłok był tak wielki, że niektóre jednostki miały kłopot z odnalezieniem przypisanych sobie flotylli. Mieszały się okręty z różnych dowództw. Kapitan marynarki Dean Rockwell, mający pod rozkazami szesnaście barek LCT z sześćdziesięcioma czterema pływającymi czołgami do ataku na plażę Omaha, policzył dzioby – a właściwie maszty – i okazało się, że jednego brakuje. Zaginął LCT-713 podporucznika F.S. White’a.

Rockwell niczym dobry pasterz z przypowieści udał się na poszukiwania zbłąkanej jednostki. Znalazł ją manewrującą wśród barek LCT z Grupy U kontradmirała Moona. Podpłynął do siedemset trzynastki i zawołał do White’a, czy nie zauważył, że jego statek ma na wieży wielką literę „O”, podczas gdy wszystkie statki wokół są oznaczone literą „U”? White rozejrzał się i zrozumiawszy swój błąd, ale chyba nie zdając sobie sprawy z gry słów, powiedział: „O”.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Aliancka armada

O północy 5 czerwca z korkiem na Piccadilly Circus pośrodku kanału La Manche nie mogło się już równać nic, co widziały ulice Londynu. Armada liczyła od 4 do nawet 6 tysięcy jednostek (uwzględniając trałowce, łodzie patrolowe, holowniki, promy Rhino i inne statki pomocnicze). Okrętów wojennych było 284, w tym 5 pancerników, 2 monitory, 23 krążowniki i ponad 100 niszczycieli oraz niszczycieli eskortowych. Do tego dochodziły jeszcze 142 mniejsze kanonierki. Po dodaniu do tej listy uzbrojonych łodzi patrolowych oraz kutrów torpedowych liczba jednostek walki zbliżała się do 700.

Alianckie okręty desantowe zbliżające się do plaż Normandii.fot.U.S. National Archives/domena publiczna

Alianckie okręty desantowe zbliżające się do plaż Normandii.

Resztę stanowiło 311 okrętów LST, 200 barek LCI, 800 barek LCT, prawie 500 barek LCM i ponad 1,5 tysiąca małych środków desantowych: łodzi Higginsa oraz kutrów LCA. Żołnierzom i marynarzom uczestniczącym w operacji na całe życie zapadł w pamięć obraz „rozciągniętych od horyzontu do horyzontu tysięcy statków różnych klas”.

Ponieważ do północy trzeba było wygasić ogień w kambuzach, wielu otrzymało wtedy ostatni ciepły posiłek przed bardzo długą przerwą. Następnie wszystkie jednostki przeszły w stan gotowości bojowej; wprowadzono tzw. Condition Zebra, czyli zamknięto wodoszczelne grodzie. Puszki z farbą i inne łatwopalne materiały wyrzucano za burtę, przygotowano też do użycia sprzęt gaśniczy i naprawczy. Na niszczycielach marynarze usuwali zatyczki z luf dział kalibru 127 mm i układali pociski w windach wynoszących amunicję z komór pod pokładem. Na niektórych okrętach kapitan wygłaszał krótką przemowę przez system nagłośnienia. Potem grupy inwazyjne zaczęły ustawiać się w szyku i statek po statku ruszały wyznaczonymi torami.

„Autostrada” do brzegu

Do każdej plaży wiodły dwa oczyszczone z min podejścia – tor szybki dla jednostek poruszających się z prędkością 12 węzłów, a więc głównie dla dużych transportowców i niszczycieli, oraz wolniejszy, przeznaczony dla jednostek płynących w tempie 5 węzłów, czyli między innymi dla wszystkich barek i kutrów desantowych. Małe ścigacze okrętów podwodnych przewodziły długim kolumnom barek LCT; te ostatnie były całkiem zaciemnione, nie licząc jednego niebieskiego światełka na rufie, które ułatwiało orientację następnej jednostce.

Marynarzom na okrętach przewodnikach świecące boje – czerwone po prawej, zielone po lewej – przypominały „autostradę, która wiodła nas do naszego odcinka brzegu”. Na pokładzie ścigacza o numerze 1282 George Hackett spojrzał za siebie i zobaczył setki barek LCT płynących jedna za drugą w kolumnie, której koniec ginął w dali. Jeden z oficerów porównał ten widok do „olbrzymiego, wijącego się smoka”.

 

Większość kapitanów, zamiast śledzić zielone i czerwone boje, do orientacji używała niebieskiego światełka na statku przed nimi. Ta metoda nawigacji była obarczona pewnym ryzykiem, gdyż światełka często znikały wśród wysokich fal. Zdarzyło się nawet, że pierwszy oficer na jednej z barek zapytał kapitana, czy zielone boje mają być po prawej, czy po lewej stronie. Ku ich przerażeniu okazało się, że cały sznur barek płynie poza wyznaczonym torem.

Gdzie indziej rząd jednostek desantowych przeciął drogę transportowcom i tylko „radykalna zmiana kursu” w ostatniej chwili zapobiegła kolizji. Oczywiście zdarzały się też awarie: kilka statków miało problemy z silnikami, niektóre okazały się nieszczelne i zaczęły nabierać wody, jeszcze inne miały kłopoty z paliwem. Załoga LCT-852 zgłosiła „odpadnięcie rampy”, nie tłumacząc, jak do tego doszło. Wszystkie uszkodzone jednostki musiały wrócić do portu.

Czytaj też: Jak skuteczniej wylądować w Normandii? Najbardziej szalone pomysły aliantów na pokonanie Hitlera

Spokój „pełen grozy”

Jednak większości żołnierzy trzygodzinna przeprawa upłynęła bez przygód. „Godziny się wlekły” – wspominał jeden z nich. Różnie wypełniano ten czas. Na LST-315 tuż po północy zaczęto grać w pokera. Na większych statkach kapelani odprawiali krótkie nabożeństwa. Na jednym z brytyjskich niszczycieli żołnierze „stali z gołymi głowami, cali mokrzy od morskiej mgiełki […] trzymając się czego popadło, by nie stracić równowagi na rozbujanym okręcie”, a kapelan odmawiał tradycyjną modlitwę Królewskiej Marynarki Wojennej napisaną przez lorda Nelsona w przededniu bitwy pod Trafalgarem w 1805 roku: „Niech Bóg Najwyższy, którego imię chwalę, ześle krajowi mojemu i całej Europie wspaniałe zwycięstwo. Amen”.

Na innych statkach nie działo się nic, żołnierze rozmyślali o swoich rodzinach, przyjaciołach, ukochanych. Wielu zapamiętało ten spokój jako „pełen grozy”. Co najmniej jednemu żołnierzowi szum wody pod dziobem wśród napiętej ciszy przypominał „huk Niagary”.

Armada liczyła od 4 do nawet 6 tysięcy jednostek.fot.Imperial War Museums/domena publiczna

Armada liczyła od 4 do nawet 6 tysięcy jednostek.

Wróg nadal nie reagował; nic nie wskazywało na to, że Niemcy wiedzą, co ich czeka. Koło pierwszej w nocy większość żołnierzy na górnych pokładach okrętów Grupy O i Grupy U słyszała, choć niekoniecznie widziała, przelot setek samolotów. Były to transportowce C-47 ciągnące na holu szybowce ze spadochroniarzami z 82. i 101. Dywizji Powietrznodesantowej, którzy mieli tamtej nocy wylądować za plażami amerykańskimi. Inne samoloty wiozły spadochroniarzy brytyjskiej 6. Dywizji Powietrznodesantowej ku miejscu zrzutu za plażą Sword w pobliżu Caen.

Kiedy alianckie statki zbliżyły się do francuskich brzegów, nawigatorzy nie wierzyli własnym oczom: siedemdziesięciometrowa latarnia z szarego kamienia na cyplu Barfleur nadal słała w morze swój potężny promień, tak jakby Niemcy nie dopuszczali do siebie myśli o ataku z morza. Duże transportowce zrzuciły kotwice na docelowych pozycjach 16 kilometrów od brzegu około godziny 2.30, na długo przed wolniejszymi i liczniejszymi barkami LCT i LCI, po czym natychmiast zaczęły spuszczać na wodę łodzie Higginsa. Kirk, Hall i Moon byli zgodni, że pełne amerykańskich żołnierzy transportowce są zbyt cenne, aby ryzykować wejście w zasięg niemieckich baterii nadbrzeżnych.

Dla wojsk desantowych oznaczało to długą i przyprawiającą o zawroty głowy podróż w ciasnych łodziach Higginsa. O trzeciej nad ranem głośniki na transportowcach zaskrzeczały: „Uwaga! Wszyscy żołnierze w gotowości”.

Źródło:

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Craiga Symondsa Operacja Neptun. D-Day i inwazja aliantów na okupowaną Europę, Znak Horyzont 2025.

 

Zobacz również

Druga wojna światowa

Amerykanie w Anglii przed D-Day

Przed operacją „Neptun” (pierwszą fazą lądowania w Normandii) do Anglii przybyło ponad milion amerykańskich żołnierzy. Nie mieli pojęcia, co ich czeka...

22 lipca 2025 | Autorzy: Craig Symonds

Druga wojna światowa

Bitwa o Cherbourg (1944)

Nie można było mówić o sukcesie operacji „Overlord” bez zdobycia tego portu. Dlatego gdy tylko alianci wylądowali na plażach Normandii, ruszyli na Cherbourg.

18 lipca 2025 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Przygotowania do D-Day

Przed D-Day alianci poświęcili mnóstwo czasu na planowanie. Niektóre ich pomysły wykraczały poza zwykłe przygotowania. Oto najbardziej szalone z nich.

9 lipca 2025 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

D-Day. Dzień desantu w Normandii

D-Day – tak Amerykanie nazwali początek operacji „Neptun”. Lądowanie aliantów w Normandii nastąpiło 6 czerwca 1944 roku. Ilu żołnierzy zginęło tego dnia?

19 marca 2025 | Autorzy: Andrew Roberts

Druga wojna światowa

Lądowanie aliantów w Normandii

Już w 1940 r. Churchill zapowiadał ofensywę w Europie. Najpierw jednak trzeba było przetrwać niemieckie naloty. W końcu nadszedł czas, by otworzyć drugi front.

6 czerwca 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.