Inni naziści nazywali go „chorobliwym psychopatą” o „zboczonych skłonnościach”. Najwyższy sędzia Hitlera skazywał na śmierć za najdrobniejsze przewinienia.

Los wkracza w życie aresztowanych w osobie doktora prawa Rolanda Freislera. Jest poniedziałek 22 lutego [1943 roku – przyp. red.], godzina dziesiąta, gdy w monachijskim Pałacu Sprawiedliwości rozpoczyna się proces Hansa i Sophie Schollów oraz Christopha Probsta. Freisler specjalnie przyleciał z Berlina w przeddzień rozprawy. Dla takich osób jak ci studenci ten czterdziestodziewięcioletni sędzia odczuwa jedynie pogardę.
Młot na przeciwników reżimu Hitlera
Od końca sierpnia 1942 roku Freisler jest prezesem Trybunału Ludowego i tym samym najwyższym sędzią Rzeszy. Trybunał Ludowy został utworzony w 1934 roku, gdyż Hitler złościł się z powodu zbyt, w jego ocenie, pobłażliwych wyroków wydawanych przez niektórych sędziów. Miał wizję politycznego trybunału rewolucyjnego zajmującego się skazywaniem i tępieniem przeciwników reżimu.
Obecnie Trybunał składa się z sześciu senatów – izb wyższych sądu – a każdy jest obsadzony przez pięciu sędziów, z których jednak tylko dwóch musi być sędziami zawodowymi. Trzech pozostałych to z reguły członkowie Wehrmachtu albo oddani Führerowi sędziowie niezawodowi. Ponieważ Trybunał Ludowy orzeka w pierwszej i ostatniej instancji, wydawane przez niego wyroki są niepodważalne. Tylko Hitler może okazać łaskę i zmienić wyrok sędziów.

Roland Freisler (1893–1945) – niemiecki sędzia, członek NSDAP, przewodniczący osławionego Trybunału Ludowego, który wydawał głównie wyroki śmierci za najbłahsze przewinienia przeciwko Trzeciej Rzeszy; zbrodniarz wojenny odpowiedzialny za mordy sądowe.
Kto trafia przed Pierwszy Senat Trybunału, kierowany przez Freislera, ma powody, by bać się o życie. Ponad połowę oskarżonych skazuje on za najdrobniejsze przewinienia na karę śmierci, pozostali otrzymują czasem wieloletnie wyroki więzienia. Spośród 1373 osób, które sądził Senat pod przewodnictwem Freislera w 1942 roku, jedynie 36 zostało uniewinnionych.
„Chorobliwy psychopata” o „zboczonych skłonnościach”
„Dokor Freisler chełpił się raz przede mną – wspomina urzędnik ministerstwa – że gdy porównuje godziny swej pracy z liczbą wydanych przez siebie wyroków śmierci, to co dwadzieścia minut spada głowa”. A przy tym w kręgach władzy Freisler wcale nie jest bezkrytycznie popierany. Nikt nie wyraża się o nim dobrze.
Curt Rothenberger, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, nazywa go – choć wyłącznie w prywatnych zapiskach – „chorobliwym psychopatą”, a poprzednik Rothenbergera, Franz Schlegelberger, nie odmawia mu wprawdzie wybitnej inteligencji, która jednak idzie w parze ze „zboczonymi skłonnościami”. Minister sprawiedliwości Otto Georg Thierack gardzi Freislerem i niekiedy uważa, że należy udzielić mu upomnienia, by dbał o „godność sądu”.
To wszystko jednak nie jest w stanie zachwiać pozycją Freislera. Czuje się on zobowiązany jedynie wobec Hitlera, jak pisze do dyktatora po otrzymaniu nominacji: „Trybunał Ludowy niezmiennie będzie się starał wydawać takie wyroki, jak gdyby to Pan, mój Führerze, sam rozstrzygał te przypadki. Heil, mój Führerze! Zawsze wierny Pana polityczny żołnierz Roland Freisler”.
Czytaj też: Smoleński zamach na Hitlera
Fanatyczny nazista z bolszewicką przeszłością
Fanatyzm Freislera wynika zapewne między innymi z przebiegu jego kariery. W październiku 1915 roku, zgłosiwszy się na ochotnika na wojnę, trafił on do rosyjskiej niewoli na Syberii, gdzie nauczył się miejscowego języka. Nieoficjalnie w kręgach prawniczych przebąkuje się, że Freisler wrócił do Niemiec dopiero latem 1920 roku, mimo że obóz jeniecki został rozwiązany już dwa lata wcześniej. Co robił tak długo w Rosji?
Mówi się o tym, że pracował jako bolszewicki komisarz do spraw wyżywienia i że w tamtym okresie był oczarowany komunizmem. Sam Hitler nie żywi żadnych złudzeń co do tego, kogo wyniósł na najwyższy urząd sędziowski. „Freisler to przecież z całej swojej natury bolszewik”, wypala raz zjadliwie i odmawia prawnikowi audiencji.
Brat Freislera, Oswald, z którym od 1924 roku wspólnie prowadził w Kassel kancelarię adwokacką, wczesną wiosną 1939 roku rzucił się w Berlinie z okna po tym, jak został wykluczony z NSDAP . Bronił przed sądem katolickiego księdza i ku wielkiemu niezadowoleniu zwierzchników partyjnych wywalczył dla niego uniewinnienie.
Właśnie ten niewypowiedziany brak pełnego zaufania popycha przewodniczącego Trybunału Ludowego do kolejnych wybuchów fanatyzmu. Krzyczy i szaleje, wymyśla oskarżonym w najgorszym ulicznym żargonie, ciągle im przerywa i z nich szydzi. Następnie zrywa się z miejsca i pochyla nad stołem sędziowskim, jakby chciał osobiście skoczyć obwinionemu do gardła. Głos przechodzi mu w falset, gdy obrzuca ich plugawymi obelgami.
Sądowy cyrk
Podobnie dzieje się 22 lutego 1943 roku w Monachium. Swym niegodnym spektaklem Freisler chce odebrać trojgu młodym ludziom godność i wystawić ich na pośmiewisko, co mu się zresztą nie udaje. Przebieg rozprawy to „istny cyrk”, stwierdza Hans i sprawia wrażenie niewzruszonego, podczas gdy Sophie zwraca się bezpośrednio do zebranych w sali rozpraw: „O tym, co myśmy mówili i pisali, myślicie przecież wy wszyscy, tyle że nie macie odwagi wypowiedzieć tego głośno”. Po tych słowach zapada kłopotliwe milczenie, nawet Freisler zdaje się całkowicie zaskoczony odpowiedzią młodej kobiety.

Volksgerichtshof – Trybunał Ludowy. Sąd specjalny, ustanowiony w 1933 roku przez władze Trzeciej Rzeszy poza konstytucyjnymi ramami prawa do osądzania takich przestępstw, jak zdrada stanu i państwa, szerzenie defetyzmu i inne polityczne sprawy karne, szafujący głównie karami śmierci.
Ten moment nie przechodzi bez echa. Obecny tam przypadkowo student prawa Leo Samberger opisuje później, jak głęboko wstrząsnęła nim odwaga cywilna oskarżonych: „Stali tu ludzie bez wątpienia przepojeni swoimi ideałami. Ich odpowiedzi na bezczelne nieraz pytania przewodniczącego sądu były spokojne, opanowane, klarowne i mężne”.
Gdy Freisler ma dosyć, sąd udaje się na naradę. W tym gremium nie odbywa się autentyczna wymiana opinii. To prezes wytycza kierunek – a on już dawno podjął decyzję. „Podczas tej przerwy – wspomina Leo Samberger – ów odstręczający woźny uniwersytecki, który w odświętnym ubraniu pojawił się jako widz na swoim wielkim występie, jak sekretny bohater pozwolił się otoczeniu podziwiać i fetować”.
Tuż przed trzynastą Freisler ogłasza wyrok: kara śmierci. Rodzeństwo Schollów nie jest zaskoczone, oboje byli pewni, że tak się stanie. Tylko Christoph Probst – ojciec trojga dzieci w wieku trzech i dwóch lat oraz czterech tygodni – do końca miał nadzieję na łaskę. Daremnie. Hans wskazuje na ławę sędziowską: „Dziś wy wieszacie nas, a jutro wy będziecie wisieć”.
„Spotkamy się w wieczności”
Około szesnastej rodzice Hansa i Sophie otrzymują pozwolenie na pożegnanie się ze swoimi dziećmi w celi więzienia Stadelheim, rodzinie Christopha Probsta tego odmówiono. Gdy Robert Scholl widzi syna, mówi: „Przejdziecie do historii, jeszcze istnieje sprawiedliwość”.
Dzięki strażnikom więziennym, którzy współczują trojgu młodych skazańców, Hans, Sophie i Christoph na krótko przed egzekucją mogą wypalić razem papierosa. „Już za parę minut spotkamy się w wieczności”, mówi Christoph na pożegnanie. Najpierw wyprowadzają Sophie, następnie Hansa, a na koniec Christopha. Hans, zanim tuż po siedemnastej położy głowę na gilotynie, wykrzykuje jeszcze: „Niech żyje wolność!”.
*** [przyp. red.]
Studenci Hans i Sophie Schollowie oraz Christoph Probst zostali skazani na śmierć za kolportowanie ulotek krytykujących Adolfa Hitlera. Druki, które rodzeństwo rozrzuciło na uniwersytecie (Probsta, przyjaciela Schollów, oskarżono o pomoc w przygotowaniu projektu), głosiły:
Naród niemiecki jest wstrząśnięty zagładą naszych mężczyzn pod Stalingradem. Genialna strategia gefrajtra z pierwszej wojny światowej bezsensownie i nieodpowiedzialnie rzuciła 330 tysięcy niemieckich mężczyzn na śmierć i zatratę. Dziękujemy ci, Führerze! Dzień rozrachunku nadszedł, rozrachunku niemieckiej młodzieży z najohydniejszą tyranią, jaką kiedykolwiek musiał cierpieć nasz naród. W imieniu całego narodu niemieckiego żądamy od państwa Adolfa Hitlera przywrócenia wolności osobistej, najcenniejszego dobra Niemców, które w najpodlejszy sposób oszukańczo nam odebrał.
Źródło:


Zdj. otwierające tekst: Bundesarchiv, Bild 183-J03238 / CC-BY-SA 3.0; Bundesarchiv, Bild 102-16037 / CC-BY-SA 3.0
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.