W 1378 roku prawowitymi wysłannikami Boga na ziemi ogłosiło się nagle dwóch papieży. Wielka schizma zachodnia wkrótce doprowadziła do rozpadu katolicyzmu.
W ciągu trzech stuleci Flandria całkowicie zmieniła swój wygląd. Zniknęły prastare laguny i strumyki, lasy z czasów Celtów poszły pod siekierę, hrabiowie starali się zmniejszyć zależność od Francji, choć często okazywało się, że są jej jeszcze bardziej podlegli, miasta wyrastały jak grzyby po deszczu, a tkactwo uczyniło z Flandrii jeden z najbogatszych regionów świata. By tak pozostało, hrabstwo musiało liczyć na nieustające dostawy angielskiej wełny i na hordy byłych chłopów pańszczyźnianych, które dołączały do batalionów wyzyskiwanych robotników i rzemieślników.
Podział w Kościele
Janowi [przyszłemu Janowi bez Trwogi – przyp. red.] na pewno nie było łatwo zrozumieć tę złożoną historię. Samo zapoznawanie się z aktualnymi wydarzeniami musiało przyprawiać chłopca o zawrót głowy. Oczywiście chciał on przede wszystkim wiedzieć, co w tej chwili dzieje się w zbuntowanej Flandrii. By to wyjaśnić, Baldwin van der Nieppe nie miał innego wyboru, jak tylko odejść od głównego tematu i zająć się wielką schizmą zachodnią, która rozdzierała Kościół katolicki. Jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że w 1378 roku prawowitymi wysłannikami Boga na ziemi ogłosiło się nagle dwóch papieży – jeden w Rzymie, a drugi w Awinionie? Że na domiar złego, każdy z nich miał legiony zwolenników? I że Burgundia, podobnie jak Francja, wybrała Awinion, a Flandria – Rzym?
Guwerner musiał się najpierw cofnąć do 1305 roku, kiedy to nowy papież Klemens V nie chciał osiedlić się w Rzymie, nękanym skrajną przemocą. Francuski król Filip IV Piękny w 1302 roku mógł sobie połamać zęby na Flamandach, ale jego prawdziwa potęga objawiła się, gdy cztery lata później udało mu się przesunąć papieża – niczym pionek na europejskiej szachownicy – w kierunku Awinionu. Miasto należało do Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, lecz znajdowało się tuż przy jego granicy. Po drugiej stronie Rodanu leżało królestwo Francji, do którego można było dotrzeć przez most, często opiewany. Papieże wiedzieli, że są w ten sposób chronieni, ale jednocześnie – uważnie obserwowani.
W Awinionie zbudowano kolosalny pałac, w którym Kościół pracował nad centralizacją – przekazaniem większej władzy papieżowi, kurii i kancelarii. Marzenie o powrocie do Rzymu wciąż pozostawało żywe, ale dopiero w 1376 roku papież mógł wrócić tam na stałe. Tuż przed zapowiedzianym wyruszeniem Grzegorza XI do Wiecznego Miasta Karol V Mądry wysłał na południe dyplomatę o sławnym nazwisku – samego Filipa II Śmiałego, swojego najbardziej energicznego i odważnego brata. Zadanie było proste: przekonać papieża, by pozostał w Awinionie. Jan miał pięć lat, kiedy jego ojciec wyruszył w tę ważną podróż.
Nieskuteczna karta przetargowa
Podczas rejsu łodzią po Rodanie Filip miał czas podsumować ostatnie piękne lata w swoim księstwie. Uwolnił Burgundię od wędrownych band, usprawnił system dorocznych jarmarków i unowocześnił handel winem. Sukces i prestiż bowiem spowodowały, że produkcja słynnego towaru eksportowego wyhamowała. Królowały zaniedbanie i lenistwo. Filip II Śmiały zbudził więc burgundzkich winiarzy z pięknego snu kilkoma konkretnymi działaniami, z których w 1395 roku wydestylował prawo winiarskie.
Najważniejszym z nich był zakaz uprawy winorośli gamay, która – zdaniem księcia – nadawała się tylko do „gorzkiego wina w dużych ilościach” i dlatego należało ją „wytępić z gałęzią i korzeniem”. Gamay długo się temu opierał, ale w końcu uciekł na południe i stał się winoroślą beaujolais. Pinot noir rozwijał się lepiej na glebach typowo gliniastych i wapiennych, rozpoczął więc swoją karierę, stając się burgundzkim winogronem par excellence.
Książę, posiadający winnice w Beaune, Pommard i Volnay, lał swoje najlepsze burgundy obfitym strumieniem, by dogodzić flamandzkim lub francuskim patrycjuszom i szlachcicom, a ponadto u bram książęcego pałacu w Dijon oferował beczki na sprzedaż. Każdej jesieni przyjazd jego nouveau vin było wielkim wydarzeniem.
Filip wiedział, że beczka Beaune może pomóc w trudnych negocjacjach, i próbował udobruchać papieża w Awinionie najlepszymi winami. Czy poeta Petrarca, który dorastał na papieskim dworze, gdzie pracował jego ojciec, nie narzekał, że kuria chciała za wszelką cenę zostać w Awinionie, by mieć wina Beaune w zasięgu ręki? Jednak wybrany przez Boga syn, Grzegorz XI, pozostał nieugięty i wyruszył w podróż do Rzymu. Filip został z pełnymi beczkami – tak Francja zwolniła żelazny uścisk, w którym trzymała chrześcijaństwo. Głowa Kościoła nie dokonała niczego poza przybyciem do świętego miasta. Papież zmarł zaledwie rok później. A wtedy znowu wydarzyło się coś, czego nikt nie mógł przewidzieć.
Papież kontra antypapież
Francuscy kardynałowie stanowili zdecydowaną większość na konklawe, pod presją agresywnego rzymskiego tłumu wybrali jednak bezpiecznie włoskiego papieża. Cóż to za problem? Będą trzymali w ryzach młodego, niedoświadczonego Urbana VI. Lecz nowemu przywódcy Kościoła władza uderzyła do głowy i w tym zamroczeniu nieustannie beształ on swoich kardynałów. Urban VI wycofał się też z obietnicy powrotu do Awinionu.
Wobec tak wielkiego nieposłuszeństwa Francuzi szybko wybrali antypapieża. Klemens VII, Francuz, też nie był miękiszonem – rok wcześniej rozkazał zabić tysiące rebeliantów we włoskim mieście Cesena, by utorować Grzegorzowi XI drogę do Rzymu. Wspomnienie tej masakry wciąż było żywe. Hasło „Śmierć Antychrystowi” odbijało się echem na ulicach Rzymu, „rzeźnik z Ceseny” uciekł więc pospiesznie do Awinionu. Po dotarciu do tego prowansalskiego miasta Klemens VII ogłosił się jedynym prawowitym papieżem. Urban VI nie ugiął się jednak i uparcie pozostawał na tronie w Rzymie. I nagle świat chrześcijański stanął przed wielkim dylematem: którego papieża poprzeć?
Karol V Mądry, francuski król, chciał trzymać przedstawicieli władzy kościelnej jak najbliżej Paryża, poparł więc Klemensa. Anglia – zaprzysiężony wróg Francji – niemal automatycznie wybrała drugiego kandydata. Burgundia z Filipem II Śmiałym ślepo podążała za koroną francuską. Zgodnie ze swoją reputacją anglofila i ku zadowoleniu miast hrabia Ludwik II de Male wybrał obóz angielski, dzięki czemu lenno francuskie pozostało pod rzymską kontrolą. Filip II Śmiały, zięć hrabiego, musiał zacisnąć zęby i zaakceptować wybór swoich przyszłych poddanych, ale jego brat Karol V był wściekły – nazwał Flamandów zdrajcami.
Czytaj też: Największy degenerat wśród papieży? Benedykt IX – dewiant na tronie Piotrowym
Kościelne intrygi
I tak oto od jesieni 1378 roku mieliśmy dwóch papieży, jednego fałszywego w Rzymie i jednego prawdziwego w Awinionie – mniej więcej takie słowa musiał powiedzieć swojemu uczniowi Baldwin van der Nieppe. I w ten sposób dotarł ze swoimi lekcjami historii do samego serca bieżących spraw.
W uszach Jana bez Trwogi ostatnie wydarzenia wcale nie musiały brzmieć dziwnie. Dzięki lekcjom guwernera van der Nieppego, który był przecież księdzem, oraz religijnym naukom pobożnej matki znał biblijne historie i był dobrze zorientowany w kościelnych intrygach. Katolicyzm zakorzenił się w jego umyśle już w młodym wieku i opuścił go dopiero cztery dekady później, gdy Jan został brutalnie zamordowany przez swoich wrogów. Przy tej okazji w księgach książęcych, prowadzonych jak zawsze skrupulatnie, odnotowano, że Jan miał przy sobie „szczególnie piękny i bogato zdobiony brewiarz”.
Miał osiemnaście miesięcy, kiedy po raz pierwszy poszedł do kościoła – a raczej został do niego zaniesiony przez swoją matkę, Małgorzatę III Flandryjską. Edukacja książęcego syna nie mogła rozpocząć się za wcześnie, więc już od trzeciego roku życia Jan uczył się czytać po francusku na psalmach z księgi Sept Psaumes (Siedem psalmów pokutnych) – na język diets przyszła kolej kilka lat później. Jako sześciolatek, w marcu 1378 roku, tuż przed rozłamem w Kościele, do czego doszło z winy katolickich schizmatyków, otrzymał od Guillaume’a de Vallana, spowiednika Filipa II Śmiałego, pierwszy modlitewnik.
Polityka ponad pobożnością
(…) Książęta burgundzcy, jako ludzie średniowiecza, głęboko wierzyli w moc doczesnych szczątków świętych. Dotknięcie paznokcia u nogi, piszczela, fragmentu poły płaszcza czy drzazgi z laski świętego miało mieć cudowne skutki. (…) Wiadomo, że Jan był dumnym posiadaczem fragmentu czaszki jednej z jedenastu tysięcy dziewic towarzyszących św. Urszuli, którą wierni przywoływali w intencji pomyślności w wojnach i małżeństwach. Filip chwalił się, że ma w gablocie kilka żeber znakomitego przodka, św. Ludwika.
Po podliczeniu wszystkich religijnych fetyszy i odprawieniu modlitw Pater noster książęta oddawali się przyjemnościom prowadzenia realnej polityki. Filip II Śmiały pozostawał lojalny wobec Awinionu tak długo, jak mu się to opłacało. Jego syn nie postępował inaczej. Była to bardziej kwestia polityki międzynarodowej niż pobożności. W głębi serca oni również musieli się zastanawiać, co zrobić z całym tym bałaganem. Dla przeciętnego francuskiego, burgundzkiego, angielskiego i flamandzkiego katolika schizma zachodnia pozostawała nierozwiązywalnym supłem. Awinion i Rzym co trochę obrzucały się nawzajem klątwami. Przy podziale dochodów kościelnych obaj papieże rażąco dopuszczali się korupcji i symonii.
Lud, uzależniony od relikwii, świętych i odpustów (dzięki którym można było zyskać ulgę w czyśćcu), zastanawiał się z niepokojem, czy po schizmie można jeszcze dotrzeć do raju. W końcu który wybór był właściwy? Jeden z kronikarzy stwierdził, że Rzym i Awinion na przemian przyciągały Kościół do siebie, „jak prostytutka podczas orgii”. O tym, że schizma przerodzi się w rozłam katolicyzmu, który stanie się zalążkiem reformacji, w XIV wieku nie pomyślałby jednak nawet największy wizjoner.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Barta van Loo „Burgundczycy. Książęta równi królom” (Znak Horyzont 2024).
Il. otwierająca tekst: Onofrio Panvinio/domena publiczna; Wellcome Images/CC BY 4.0
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.