Zagadka zaginięcia słynnej Bursztynowej Komnaty podczas II wojny światowej wciąż rozpala wyobraźnię. Oto cztery polskie tropy w tej tajemniczej sprawie.
Powstała na początku XVIII wieku Bursztynowa Komnata była nazywana ósmym cudem świata. Cóż, misterna robota gdańskich bursztynników w pełni zasługiwała na to miano. Jej kopia, tworzona w latach 1979–2003, która obecnie znajduje się w Carskim Siole, kosztowała przeszło 11 milionów dolarów. Oryginał – z oczywistych względów – jest znacznie cenniejszy. Jego wartość szacuje się na ok. pół miliarda dolarów. O ile ktoś byłby w stanie go znaleźć…
Skarb przewędrował z Prus do Rosji i w nienaruszonym stanie przetrwał rewolucję bolszewicką. Kiedy jednak w 1941 roku do Rosji wkroczyli hitlerowcy, los Bursztynowej Komnaty został przesądzony. Gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch rozkazał spakować ją do drewnianych skrzyń i przewieźć do Królewca. Tam widziano ją po raz ostatni – w styczniu 1945 roku. Później ślad po niezwykłym dziele sztuki zaginął.
Jedna z hipotez głosi, że Bursztynowa Komnata przepadła na zawsze – spłonęła podczas bombardowania Królewca. Nie brakuje jednak głosów, iż Niemcy zdążyli ją wywieźć i ukryć. Gdzie? Tego nie wiadomo. Przez dekady skarbu szukały rzesze ekspertów, urzędników, służb specjalnych, miłośników historii, a nawet… radiestetów i jasnowidzów. Wskazywano na wiele potencjalnych lokalizacji – również w Polsce. Oto pięć z nich.
Kwatera Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych w Mamerkach
Wiele tropów wskazywało, że Niemcy ukryli Bursztynową Komnatę w jednym z bunkrów w Mamerkach, nieopodal Węgorzewa na Mazurach. Wybudowany w latach 1940–1944 kompleks podczas wojny służył dowództwu niemieckich wojsk lądowych jako kwatera główna. Kiedy hitlerowcy opuszczali to miejsce na początku 1945 roku, nie zdecydowali się na wysadzenie bunkrów. Historycy przypuszczają, że nie mieli wystarczająco dużo materiałów wybuchowych lub zabrakło im czasu, ale zdaniem niektórych mogło to wynikać z faktu, że w jednym ze schronów zamurowali skarb – i planowali po niego wrócić.
Według relacji okolicznych mieszkańców sam Erich Koch miał nakierować poszukiwaczy Komnaty na Mamerki. W latach 50. i 60. polscy saperzy próbowali nawet wysadzić fundament bunkra nr 31, aby dostać się do skrytki. Bezskutecznie. O Mamerkach jako potencjalnym miejscu ukrycia Bursztynowej Komnaty ponownie zrobiło się głośno w 2016 roku, kiedy przeprowadzono zakrojone na szeroką skalę działania poszukiwawcze. Nie przyniosły one rezultatów – poza zwiększeniem ruchu turystycznego w miejscowości.
Wrak Wilhelma Gustloffa
26 stycznia 1945 roku do portu, w którym stał niemiecki wycieczkowiec przekształcony na statek szpitalny MS Wilhelm Gustloff, miała zajechać kolumna ciężarówek. Gdański taksówkarz zeznał, że na z samochodów wyładowano duże skrzynie, które następnie przeniesiono na pokład Gustloffa. Cztery dni później statek poszedł na dno, pociągając za sobą nawet 8 tysięcy ofiar i – jak uważają niektórzy – Bursztynową Komnatę. Wątek ten uczynił tematem swojej powieści „Gustloff. Tajemnica Bursztynowej Komnaty” Krzysztof Piersa. Jeden z bohaterów książki mówi:
(…) wokół Bursztynowej Komnaty również urosło wiele mitów i legend. Wierzy się, że wspomniane skarby zostały zawiezione do Królewca, a stamtąd zostały przewiezione na pokładzie Gustloffa do Gdańska. Później skarb miał trafić do Niemiec, ale w wyniku zatopienia statku Bursztynowa Komnata poszła na dno. (…) Lokalizacja skarbu po dziś pozostaje tajemnicą, rozpalając wyobraźnię historyków i turystów. Sama tajemnica zatopienia Gustloffa, na którą składało się wiele czynników, również pozostaje w sferze spekulacji.
Bursztynowej Komnaty szukali we wraku w latach 60. radzieccy nurkowie. Dokładnie spenetrowali Gustloffa, ale nic nie wskazuje na to, by znaleźli coś w ładowni statku.
Zamek w Pasłęku
W grudniu 1980 roku Edward Trusielewicz przeprowadził wizję lokalną i oznajmił, że w podziemiach zamku w Pasłęku został ukryty depozyt złożony z nawet tony bursztynu. Jego odkrycie potwierdził Lucjan Nowak. Problem w tym, że obaj panowie byli… radiestetami. Ich opinie łatwo zbagatelizować jako mało wiarygodne, jednak za hipotezą o ukryciu Bursztynowej Komnaty w pasłęckiej warowni przemawiały również relacje świadków, którzy mieli widzieć jak pod koniec 1944 roku Niemcy pod osłoną nocy przywieźli tam tajemnicze drewniane skrzynie.
A to nie wszystko! Naukowcy odkryli pod miastem sieć tuneli – jeden z nich łączył zamek z kościołem. Na dodatek właśnie w Pasłęku rozpoczynał polityczną karierę Koch, zapewne więc dobrze znał miejscowość i wiedział o podziemnych korytarzach, w których można było ukryć skarb. Niestety, ani amatorom, którzy przekopywali warownię, ani saperom z Malborka, którzy szukali tam Komnaty w 1983 roku, nie udało się natrafić na żaden jej ślad.
Czytaj też: Bursztynowa Komnata, czyli Święty Graal naszych czasów. Czy skarb już dawno nie istnieje?
Zamek w Bolkowie
Ta historia brzmi łudząco podobnie do poprzednich: w ostatnich miesiącach II wojny światowej do Bolkowa na Dolnym Śląsku miał dotrzeć konwój ciężarówek. Auta zaparkowały na dziedzińcu tamtejszego zamku, a następnie żołnierze zaczęli wypakowywać z nich tajemniczy ładunek, który ukryli w podziemnym tunelu. Cała akcja trwała trzy dni. Później puste ciężarówki odjechały w stronę Legnicy.
Wiedzę na temat dokładnej lokalizacji skarbu, którym miała być – a jakże – Bursztynowa Komnata – posiadał pewien wysokiej rangi radziecki oficer. O cennym depozycie miał się dowiedzieć od niemieckiej kochanki. Tuż po wojnie ponoć wielokrotnie badał zamkowe wzgórze przy użyciu wykrywaczy min. Niczego nie znalazł – albo nie zdążył znaleźć. Wczesną jesienią 1945 roku został zamordowany. Ktoś zaszedł go nocą od tyłu i uderzył nożem w plecy. Czy zabrał tajemnicę lokalizacji Komnaty do grobu? Obecnie badacze w to wątpią. Maciej Bartkow, który napisał książkę poświęconą sekretom zamku Bolków, mówił:
Na potrzeby swojego dziennikarskiego śledztwa przeprowadziłem solidne kwerendy archiwalne, przede wszystkim w Instytucie Pamięci Narodowej. Jak się okazało, nie zachowała się żadna dokumentacja dotycząca na przykład poszukiwań bądź gromadzenia przez struktury spraw wewnętrznych PRL jakichkolwiek informacji o takim wydarzeniu [przewiezieniu do Bolkowa tajemniczego transportu –przyp. red.].. To dziwne, bowiem aparat komunistycznego państwa takimi poszukiwaniami także się zajmował, prowadząc je np. w Górach Sowich, Kamiennej Górze czy Lubiążu. O Bolkowie jednak nie odnalazłem niczego.
Czytaj też: Rejs śmierci – ostatnie chwile parowca Karlsruhe. Czy na jego pokładzie była Bursztynowa Komnata?
Gdzie jest Bursztynowa Komnata?
Jeśli nie Mamerki, Bolków, dno Bałtyku czy Pasłęk, to gdzie znajduje się skarb? Szukano go w bardzo wielu miejscach – nie tylko w Europie, ale nawet w Argentynie i… na Grenlandii. W sumie naliczono się niemal 200 potencjalnych lokalizacji (z tego ok. 50 w Polsce). Jedno wiadomo na pewno. Bursztynowa Komnata po dziś dzień pozostaje zaginiona.
Inspiracja:
Źródła:
- Leszek Adamczewski, Zaginiona komnata, Dziennikarska Spółdzielnia Pracy „Głos” 1993.
- Włodzimierz Antkowiak, Poszukiwacze zaginionej komnaty, Bellona 2021.
- Ireneusz Iwański, Prawdziwa historia Bursztynowej Komnaty i Ericha Kocha, Butterfly 2020.
- Adrian Levy, Catherine Scott-Clark, Bursztynowa komnata, Dom Wydawniczy Rebis 2005.
Zdj. statku MS Wilhelm Gustloff na il. otwierającej tekst: Bundesarchiv, Bild 183-H27992 / Sönnke, Hans / CC-BY-SA 3.0
Polecamy video: ,, Enigma. Dlaczego udało się właśnie Polakom?”.
KOMENTARZE (6)
Najlepsze wykrywacze win posiada aktor Marek Kondrat ;)
Czytałem że bursztynowa komnata jest oryginalna która niby zrobili jako kopie Niemcy zwrucili żeby było według prawa to zwrucili jako kopie
Wykrywacz win? Niby dziwne, choć jak w rękach radzieckiego oficera, to mniej.
Jest oczywiste za w Rosji znajduje się oryginał. A nie kopia……..
Znajduje się tam gdzie była, kiedy sowieci podpalali zamek Czocha nie wiedząc że była tam ukryta. Sam Wołoszański to już tłumaczył ale z uporem maniaka dalej ludzie będą powtarzać legendę.
Mam nadzieję że,,komnata,, sie nie odnajdzie. Że spłonęła końcem wojny, podczas bombardowania Kalingradu. Że nie wróci już do właściciela. Za tą konfiskatę mieczy z pod Grunwaldu, których słuch potem zaginął. A legenda ukrycia jej, niech sobie żyje swoim życiem. Niech zapaleni poszukiwacze skarbów bawią się w chowanego.