Jan Piwnik dowodził największym oddziałem partyzanckim w okupowanej Polsce. O jego fenomenie i rysach na jego biografii opowiada Wojciech Königsberg, autor książki „Pułkownik »Ponury«”.
Jacek Perzyński: Jan Piwnik i jego najbardziej znany pseudonim konspiracyjny to „Ponury”. Skąd się wziął? Czy rzeczywiście z charakterystycznego wyrazu twarzy: spojrzenia, zamyślenia?
Wojciech Königsberg, autor książki Pułkownik „Ponury” Biografia cichociemnego Jana Piwnika (Znak Horyzont 2024): Według słów jego brata, Józefa Piwnika, początkowo w Wielkiej Brytanii chciał złożyć przysięgę pod pseudonimem „Donat”, którego używał później w „Wachlarzu”. Jednak jeden z twórców idei wsparcia Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej drogą lotniczą mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” stwierdził, że lepiej pasuje do niego pseudonim „Ponury”. I tak zostało. Myślę, że Piwnik lubił swój pseudonim, który podkreślał jego usposobienie, twardy charakter i dodawał mu nieco tajemniczości, co w konspiracji było cechą niezwykle pożądaną.
Co zaskoczyło, bądź zdziwiło Pana najbardziej w trakcie pracy nad książką?
Jednym z takich odkryć było kilkanaście fotografii z okresu internowania na Węgrzech, na których oprócz Piwnika przedstawieni są również jego podkomendni z kompanii policyjnej oraz życie codzienne w obozie. Niezwykle ucieszyło mnie również zdjęcie jego szkockiej sympatii Kathleen Mary Gray z Darvel. Już po wydaniu książki, dzięki panu Adamowi Kwietniowi udało się odnaleźć członka jej rodziny. Jak wynika z jego relacji, gdy Kathleen straciła kontakt z Janem po jego skoku do Polski, wyszła za mąż za żołnierza amerykańskiego. W 1945 r. wyjechała do USA, gdzie w 1982 r. zmarła w stanie Nowy Meksyk.
Nowością była ponadto dokumentacja procesu przed Wojskowym Sądem Specjalnym, który skazał na śmierć cichociemnego por. Zbigniewa Piaseckiego „Orlika”. Oficer ten wbrew zakazowi wydanemu przez „Ponurego” wziął udział w akcji obrabowania i likwidacji żydowskich policjantów, którzy okradli współwyznawców w getcie i starali się uciec z Polski. Wyroku nie wykonano, ponieważ Piasecki został aresztowany przez Niemców.
Na ile potrzebna była weryfikacja istniejących źródeł dotyczących „Ponurego”? Czy pewne kwestie należało przedstawić zupełnie inaczej?
Aby zweryfikować znane do tej pory źródła oraz przekazy na temat Piwnika, przeanalizowałem materiał z ponad 50 archiwów i zbiorów prywatnych z Polski, Niemiec, Anglii, Białorusi, a nawet Australii. Były duże archiwa – na przykład IPN, gdzie przejrzałem ponad 100 tys. stron dokumentów, aby wyłuskać te poświęcone „Ponuremu” – ale korzystałem także ze zbiorów, w których znalazłem zaledwie pojedyncze dokumenty.
Przykładem inaczej przedstawionych wydarzeń jest chociażby kwestia przynależności wachm. Tomasza Wójcika „Tarzana” podczas likwidacji generała Wehrmachtu Kurta Rennera pod Ożarowem. Ze sprawozdania dowodzonych przez Piwnika Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej „Ponury” dot. akcji przeprowadzonych w sierpniu i wrześniu 1943 r. oraz kilku powojennych ankiet personalnych Wójcika z amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec wynika, że był wtedy żołnierzem Armii Krajowej, a nie – jak się utarło – Narodowych Sił Zbrojnych. Przypisywanie akcji NSZ wynika natomiast z błędnego meldunku komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK do KG AK.
Istnieje niepotwierdzona relacja, jakoby oddział „Ponurego” w trakcie jednej z akcji strącił niemiecki samolot. Do walki z nim Niemcy angażowali oddziały składające się z kilku tysięcy żołnierzy wspartych czołgami. Po akcji w Wólce Plebańskiej rozpowszechniali informację, że dokonał tego desant brytyjski bądź rosyjski! Na czym polegał fenomen Piwnika?
Istnieją także przekazy, że podczas jednej z obław poległ niemiecki pułkownik, który brał udział w desancie spadochronowym na Krecie. W niemieckich źródłach nie udało się tego potwierdzić. Fenomen „Ponurego” wynikał z faktu, że podczas wojny był nie tylko przedstawicielem Wojska Polskiego na Kielecczyźnie i Nowogródczyźnie, ale również namiastką władz państwowych i przede wszystkim opiekunem polskiej ludności.
Jako chłopski syn wiedział, czym jest bieda oraz trudy wiejskiego życia. Dlatego nie pozwalał oddziałom zaopatrywać się kosztem ludności cywilnej. Trzymał podkomendnych twardą ręką i karał z całą surowością za kradzieże, złamanie dyscypliny czy nadużywanie alkoholu. „Ponury”, mimo że przeszedł do legendy, nie był jedynym dowódcą tego pokroju. Wystarczy wspomnieć chociażby „Hubala”, „Zośkę” czy wspominanego już „Kotwicza”. Postacie te cechowała wielka miłość do Ojczyzny, nieugięty charakter oraz kierowanie się honorem.
W oddziale „Ponurego” bardzo długo znajdował się szpieg Jerzy Wojnowski „Motor”. Mimo to Piwnikowi długo udawało się wodzić Niemców za nos. Jak to możliwe?
Wojnowski nadał kilka akcji wymierzonych w oddziały „Ponurego”, przyczyniając się do śmierci kilkudziesięciu żołnierzy. Mimo to Niemcy nie byli w stanie rozbić zgrupowań „Ponurego”. Wynikało to przede wszystkim z doświadczenia Piwnika w zakresie organizowania obław. Już przed wojną podczas służby w Policji Państwowej był specjalistą w tym zakresie, o czym pisywał nawet do policyjnego tygodnika „Na posterunku”. Wiedział, jak oddziały niemieckie przeprowadzają tego typu akcje oraz jak należy wychodzić z okrążenia. Do tego doszło doświadczenie wyniesione z harcerstwa i służby wojskowej, a także umiejętności nabyte na kursach dywersyjnych w Wielkiej Brytanii.
„Ponury” był nieufny, ale miał ponoć dar zjednywania sobie ludzi, a w jego oddziale znajdowali się też obcokrajowcy. Czy miał jakiś system dobierania współpracowników?
Piwnik tylko kilka osób dopuścił w swoje najbliższe otoczenie. Byli to m.in. cichociemni: por. Jan Rogowski „Czarka”, z którym rozbijał więzienie w Pińsku, oraz por. Eugeniusz Kaszyński „Nurt”, dowodzący I zgrupowaniem. Na nieszczęście jednym z jego zaufanych ludzi był również ppor. Jerzy Wojnowski „Motor”, który zdobył uznanie Piwnika w Pińsku. W jego wypadku „Ponurego” zawiódł policyjny nos. Z drugiej strony inni oficerowie, którzy stykali się z „Motorem”, także nie mieli pojęcia, komu tak naprawdę służy.
Po latach łatwo jest ferować wyroki i krytykować kogoś, posiadając dużo więcej danych niż podczas wojny. Tak jak jeden z dowódców partyzanckich z Kielecczyzny, który w swych wspomnieniach wskazywał, że już po pierwszym zetknięciu się z Wojnowskim wiedział, że jest zdrajcą. Tylko dlaczego nie powiedział o tym Piwnikowi i nie uratował dziesiątek osób?
W oddziałach „Ponurego” znaleźli się żołnierze z różnych grup, od Gwardii Ludowej, przez Bataliony Chłopskie i Armię Krajową, po Narodową Organizację Wojskową oraz Narodowe Siły Zbrojne. W zgrupowaniach byli także Rosjanie, Gruzini oraz Żydzi. Pod jego komendą mógł walczyć każdy, kto był gotowy przestrzegać surowych zasad oraz bić Niemca.
Dlaczego właśnie jemu pozwolono stworzyć tak liczny oddział? Wszak głośno mówił o podwójnej grze aliantów i ostro potępiał Sowietów, którym stawiał twarde warunki. To często nie podobało się jego przełożonym.
„Ponury” zdobył uznanie dowództwa AK za brawurowo wykonaną akcją rozbicia więzienia w Pińsku w styczniu 1943 r. Wielkim admiratorem jego poczynań był także komendant Kedywu KG AK płk August Fieldorf „Nil”. Do organizacji na Kielecczyźnie zwartego oddziału z chodzących do tej pory luźno grup różnej proweniencji potrzebny był dowódca, który potrafił twardą, policyjną ręką trzymać podkomendnych, a jednocześnie bezwzględnie zwalczać grupy bandyckie grabiące ludność cywilną. „Ponury” świetnie nadawał się do tego zadania i tym właśnie kierowali się przełożeni Piwnika. Także o przeniesieniu na Nowogródczyznę, gdzie objął dwukrotnie większy oddział, zadecydował jego nieugięty charakter.
Ponadto „Ponury” potrafił sobie ułożyć stosunki z partyzantką sowiecką na własnych warunkach. Kiedy ta zaczęła je łamać, wydał odezwę z informacją, że jeżeli Sowieci dalej będą tak postępować, zostaną zniszczeni. Piwnik realnie oceniał także szanse na pomoc okupowanej Polsce przez aliantów. Przez kilkanaście miesięcy pobytu w Wielkiej Brytanii poznał charakter oraz priorytety Brytyjczyków i przyszłość Polski jawiła mu się niezbyt optymistycznie. Mimo to walczył o jej wolność do samego końca.
Piwnik słynął z tego, że był surowy dla swoich podwładnych. Jednocześnie starał się unikać niepotrzebnego rozlewu krwi. Czy to również nie świadczy o jego wyjątkowości?
Jak wspominali jego podkomendni, większą troską i opieką otaczał szeregowych żołnierzy niż oficerów. Kiedy w okresie głodu udało się w końcu zdobyć nieco pożywienia, nakazał rozdać porcje żołnierzom, a pominąć oficerów oraz jego pluton ochronny. Myślę, że wynikało to z doświadczenia z Grupy Rezerwy Policyjnej w Warszawie, gdzie dowodził młodymi kursantami szkolącymi się w rzemiośle policyjnym. Oprócz tego należy wspomnieć, że gdy Piwnik przebywał w Szkocji pod komendą płk. Stanisława Sosabowskiego, ze względu na brak etatów oficerskich w brygadzie z całym oddaniem pełnił zadania szeregowego. Tym można tłumaczyć wielki szacunek wobec najniższych rangą żołnierzy.
Jednym z największych osiągnięć „Ponurego” na Kielecczyźnie było rozwinięcie konspiracyjnej produkcji broni maszynowej w Suchedniowie. Piwnik miał świadomość, że aby oddziały partyzanckie mogły celnie razić wroga, muszą posiadać ten typ uzbrojenia, a na dostawy z okręgu nie miał co liczyć. Kiedy natomiast do zgrupowań zaczęła napływać masa ludzi bez uzbrojenia, wydał rozkaz nieprzyjmowania kandydatów bez broni, którzy nie stanowili wzmocnienia oddziałów, a wręcz je osłabiały.
Pogrzeb „Ponurego” w Wawiórce był wielką manifestacją patriotyczną. Trumnę Piwnika przykryto biało-czerwonym sztandarem, a na całej 7-kilometrowej trasie konduktu pogrzebowego ludzie oddawali mu hołd. W uroczystościach wzięli też udział jego żołnierze. Jak było to w ogóle możliwe w ówczesnych realiach?
Teren powiatu szczuczyńskiego w czerwcu 1944 r. był pod kontrolą dowodzonego przez „Ponurego” VII Batalionu 77 Pułku Piechoty Armii Krajowej. Niemcy posiadali swoje punkty oporu w większych miejscowościach oraz strażnicach granicznych i nie zapuszczali się raczej w teren. Ponadto w pogrzebie Piwnika i żołnierzy, którzy polegli pod Jewłaszami, udział wzięły także oddziały z innych batalionów pułku, co stanowiło znaczącą siłę, z którą nie mogły się skonfrontować nawet poważniejsze siły niemieckie.
Czy są jakieś rysy w biografii, „Ponurego”? Czy coś jeszcze wymaga dokładnego zbadania? A może on sam miał sobie coś do zarzucenia, żałował pewnych decyzji?
Oczywiście jest jeszcze sporo niewiadomych związanych z Piwnikiem. Szczególnie dotyczy to działalności zdrajców w jego otoczeniu. Dziś wiemy, że nie tylko „Motor” był wtyczką niemiecką w zgrupowaniach, co starałem się wykazać wraz z Bartłomiejem Szyprowskim w wydanej w 2022 r. książce Zlikwidować! Agenci Gestapo i NKWD w szeregach polskiego podziemia.
Myślę, że „Ponury” żałował, że nie udało mu się uchronić ludności Michniowa przez niemiecką pacyfikacją oraz do końca nie mógł się pogodzić ze zdjęciem go z dowództwa zgrupowań. Do jego odwołania przyczynili się zdrajcy w szeregach AK. Temat ten postaram się jeszcze wnikliwej zbadać podczas pracy nad książką poświęconą Polakom w służbie Gestapo i Abwehry, którzy przeżyli wojnę, a następnie współpracowali ze służbami specjalnymi PRL.
KOMENTARZE (3)
Jakiś folksdojcz, będzie mi tu, rys, na polskich bohaterach szukał.
Tyle lat już mineło a dojazd na Wykus bez zmian,test dla samochodowego zawieszenia srogi…od 30 lat nic się nie zmieniło
no fajny chłopak był