16 czerwca 1944 roku Jan Piwnik „Ponury” zaatakował niemiecki Stützpunkt Jewłasze. Osobiście poprowadził swoich ludzi do ataku. Zapłacił za to najwyższą cenę.
Po sukcesach w Jachnowiczach i pod Nowym Dworem przez kolejne cztery dni „Ponury” wraz z ludźmi odpoczywał w Wasiliszkach. 13 czerwca złożył natomiast wizytę w Pielasie, gdzie stacjonował II batalion por. Jana Borysewicza „Krysi”. Trzy dni później przyszedł czas na likwidację kolejnego Stützpunktu.
Przygotowania do akcji
Tym razem celem ataku miała być strażnica położona w oddalonym o 20 kilometrów na południowy zachód od Jachnowicz oraz 12 kilometrów na północny zachód od Szczuczyna zaścianku Podharabinka, zwanym także Bohdanami. Sama strażnica od pobliskich miejscowości określana była również jako Jewłasze lub Woronki.
Tym razem do głównego zadania została wyznaczona 2 kompania ppor. Eugeniusza Klimowicza „Okonia”, licząca około 100 żołnierzy. II i III pluton kompanii składał się z młodych partyzantów bez doświadczenia bojowego. Dlatego już dwa tygodnie przed akcją trwało intensywne szkolenie oraz przydzielanie poszczególnym oddziałom, a nawet pojedynczym żołnierzom zadań do wykonania. Jednocześnie z pomocą miejscowej siatki AK prowadzono rozpoznanie terenu oraz trybu życia załogi. Informacje uzyskano ponadto od strz. Kazimierza Bohdana „Brata” vel „Brudera”, którego dom rodzinny mieścił się w zaścianku Podharabinka:
„Po rozpoznaniu terenu przyszłej potyczki przez konspirację miejscową AK zostałem wezwany (mój pseudonim strzelec »Bruder«) wraz ze strzelcem Szocikiem Ludwikiem (aktualnie żołnierz II-go plutonu II-giej kompanii VII-go batalionu 77-go pułku piechoty) do sztabu batalionu, gdzie złożyliśmy wyczerpujące wyjaśnienia i opisy rozkładu budynków, obwałowań, rozmieszczenia bunkrów, dojścia podziemnego do tychże bunkrów, położenia zasieków i ogrodzenia z drutu kolczastego, bezpośrednie skryte dojście do stanowisk przed szturmowych, dalsze drogi i miejscowości”.
Siły niemieckie
Strażnica zlokalizowana była w północno-zachodniej części skrzyżowania drogi Szczuczyn – Dziembrowo z drogą wiejską Kuźmy – Kuchary, w odległości około 1,5 kilometra od wsi Jewłasze. Składała się z budynku załogi, otoczonego ze wszystkich stron do wysokości okien dwoma warstwami grubych bali, z przestrzenią między nimi wypełnioną piaskiem. W ścianach znajdowały się specjalne otwory strzelnicze. W drugiej części stały dwa budynki gospodarcze, między którymi ustawiony był wysoki na 2 metry sąg drewna opałowego.
Całość zabudowań otoczona została wysokim płotem oplecionym zwojem drutu kolczastego. Na narożnikach znajdowały się dwa lub cztery podziemne bunkry z wystającymi nad powierzchnię „grzybkami” z otworami strzelniczymi. Bunkry były połączone z budynkiem mieszkalnym rowami dobiegowymi przykrytymi warstwą ziemi. Do środka prowadziły dwie bramy wjazdowe. Według różnych wersji stan załogi wynosił od około 40 do 50 Niemców, z komendantem Wolfem na czele.
Odprawa
Dzień przed planowaną akcją batalion stacjonował w wiosce przy drodze Wasiliszki – Ostryna. Odbyła się tam odprawa z dowództwem komendy ośrodka „Łąka”. Były zastępca komendanta „Łąki” Józef Raubo „Zenit” po latach relacjonował:
„Po przybyciu do dowództwa batalionu, które mieściło się w jednym z okazalszych domów w środku wsi, komendanta »Ponurego« nie zastaliśmy, był na konnej przejażdżce. […]. Wkrótce przybył komendant »Ponury«. Ubrany był w skórzaną kurtkę, czapkę polówkę i buty z długimi cholewami. Gdy zameldowaliśmy komendantowi swoje przybycie, po męsku uścisnął nam dłonie i oznajmił, że odprawa odbędzie się zaraz po obiedzie, jednocześnie zwrócił się z przyjacielskim uśmiechem do gospodyni domu z zapytaniem, czy na prędko będzie obiad i co będzie na obiad. Po obiedzie rozpoczęła się odprawa, w której uczestniczyli wszyscy dowódcy kompanii. Na początku złożyliśmy raport z bieżącej działalności komendy obwodu oraz informację o ruchach wojsk nieprzyjaciela na terenie pow. szczuczyńskiego”.
Raubo wskazywał ponadto, że wiedzieli o jakiejś akcji batalionu szykowanej na następny dzień, ale nie znali szczegółów, gdyż była ona okryta ścisłą tajemnicą. Rankiem 16 czerwca po lekkim śniadaniu kompanie wyruszyły na południe różnymi trasami. „Ponury” maszerował wraz z ludźmi „Okonia”, aby osobiście nadzorować natarcie. Wraz z nim szedł adiutant ppor. Bronisław Filipowicz „Mały” oraz lekarz batalionowy dr Jan Kondrat „Jontek”. W pobliżu wsi Szynkowce oddziały przekroczyły szosę Szczuczyn – Ostryna. W południe zatrzymały się na odpoczynek w lesie w odległości około 2 kilometrów od Stützpunktu. Około 16.00 gwizdek poderwał żołnierzy do dalszego marszu.
Czytaj też: Jak AK likwidowała Niemców?
Utrata elementu zaskoczenia
Idąc przez leśne ostępy, oddziały omijały błoto i kałuże, które powstały po obfitych nocnych opadach. Jednak z kilometr przed strażnicą napotkały małe bajoro. „Ponury” wyszedł na czoło kolumny i podkreślając, że żołnierz nie omija żadnych przeszkód, nakazał: Za mną! I tak partyzanci w ślad za swym dowódcą przeszli przez sadzawkę. Woda sięgała dużo powyżej pasa. Wszyscy byli przemoczeni, a w butach chlupała woda. Jednak nietypowa „kąpiel” pozwoliła na nieco wytchnienia w upalny i parny dzień. Zapewne Piwnikowi przypomniały się szkolenia w 4 Brygadzie Kadrowej Strzelców oraz kursy cichociemnych, podczas których żołnierze pokonywali w marszu przeszkody terenowe, w tym wszelkiego rodzaju zbiorniki wodne.
Uderzenie miało się rozpocząć o 16.30. Planowano zaskoczyć załogę przy obiedzie. Każdy z plutonów 2 kompanii miał wyznaczony inny kierunek ataku. I pluton od strony północno-wschodniej, II od wschodu, a III od strony południowo-wschodniej. Do osłony akcji zostały wyznaczone 1 i 3 kompania. Ludzie „Ostoi”, wsparci drużyną z 2 kompanii, zabezpieczali drogę w kierunku Szczuczyna. „Lew” miał za zadanie odpierać ewentualną odsiecz od strony Dziembrowa.
Kiedy plutony 2 kompanii znalazły się w odległości około 250 metrów od strażnicy i szykowały natarcie, nieoczekiwanie padły strzały w pobliskiej miejscowości. Jak się później okazało, to patrol z plutonu kwatermistrzowskiego pod dowództwem ppor. „Sawicza”, maszerując wzdłuż rzeczki Spuszanki, napotkał Niemca idącego ze wsi Kuchary. Kiedy ten nie chciał się poddać, został zastrzelony. Kanonada postawiła na nogi załogę Stützpunktu. Niektórzy pogranicznicy zajmowali pozycje obronne tak, jak stali, w koszulach i hełmach. Partyzanci nie mogli już liczyć na moment zaskoczenia, co pociągnęło za sobą tragiczne skutki.
„Wzburzyła się krew i nienawiść wzrosła do Niemców”
Najbliżej do zasieków, na odległość około 30 metrów, dotarł I pluton, wykorzystując zagłębienia terenu, ale poniósł przy tym już w pierwszej fazie walki duże straty w postaci zabitych i rannych. II pluton, atakujący po otwartej przestrzeni, zbliżył się na odległość około 100 metrów i został przygwożdżony do ziemi ogniem broni maszynowej. III pluton, nacierający przez wysokie łany zbóż i częściowo osłonięty przez budynek okolicznego gospodarza, zatrzymał się około 35 metrów od strażnicy i również zaległ pod ogniem z bunkrów. Stanisław Poniatowski „Lis” relacjonował:
„Podaję komendę z lewej strony: »Dąb« [NN], »Dąb« osłaniaj, bo ja wysuwam się do przodu ciąć druty, a strz. »Dąb« odpowiada: »Ja już jestem bez nogi, rób, co chcesz«. Wije się cały zakrwawiony a kule padają gęsto jak grad, aż czapka spada z głowy od świstu kul i impetu powietrza.
Zwracam się do swego kolegi po stronie prawej, wołam »Topola« [strz. Michał Lisaj], »Topola« osłaniaj mnie, bo ja wysuwam się do przodu, ale »Topola« nie odezwał się do mnie. Podczołgałem się do »Topoli« i zobaczyłem, jak on leżał oparty brodą, ze zwisającą głową na swoim ulubionym dziesięciostrzałowym karabinie. Myślałem, że on jest tylko ranny, ale gdy dotknąłem swoją ręką jego głowy, to zobaczyłem z drugiej strony koło prawego oka dużą ranę i zakrwawiony cały policzek. Strzelec »Topola« do mnie już nie odezwał się, a we mnie wzburzyła się krew i nienawiść wzrosła do Niemców”.
Sytuacja z upływem czasu stawała się coraz trudniejsza dla atakujących. Partyzanci widzieli roziskrzone bunkry, z których nieprzyjaciel nieustannie prowadził ogień. Dojrzeć mogli także głowy Niemców strzelających z otworów w budynku mieszkalnym. Broń maszynowa oraz granatniki 2 kompanii nie były w stanie przytłumić ognia nieprzyjaciela, a tym samym dać żołnierzom szanse na przesuwanie się do przodu. W końcu „Okoniowi” udało się przeskoczyć od II plutonu do budynku miejscowego gospodarza, za którym spotkał „Ponurego”. Piwnik, wściekły na rozwój sytuacji, rzucił krótko do dowódcy szturmu: „Co k.[****] mać za wojsko – natarcie utknęło”. Klimowicz odpowiedział, że podrywa III pluton do ataku. Mimo że żołnierze niemal spanikowali, zdołał skłonić ich do działania.
Czytaj też: Elżbieta Zawacka. Dlaczego jedyna kobieta wśród cichociemnych… nie znała języka polskiego?
Chłopcy, naprzód!
III pluton wsparty przez żołnierzy II plutonu zdołał w końcu zrównoważyć ogień atakujących i broniących się. Dało to szanse kilku partyzantom na podczołganie się pod zasieki i przecięcie drutów za pomocą specjalnych nożyc. W tym czasie kilku partyzantów obrzucało bunkry granatami. W pewnym momencie zza budynku, gdzie znajdował się „Ponury”, „Mały” i „Jontek”, wybiegł sanitariusz kompanii, strz. Bronisław Pental „Pług”, przeskoczył przez zasieki na drodze wjazdowej do strażnicy, dopadł do pierwszego bunkra i strzelił prosto w głowę operatorowi erkaemu.
Za nim do bunkra dopadł drugi żołnierz i wyciągnął karabin za lufę na zewnątrz. Dzięki temu żołnierze mogli wtargnąć na teren strażnicy. „W tym samym czasie zza rogu budynku wyskoczył także z granatem w ręku Komendant »Ponury« i okrzykiem Chłopcy, naprzód! – poderwał do ataku pozostałych żołnierzy znajdujących się na kierunku natarcia 3 plutonu. Biegnąc, obrzucili oni również granatami stanowiska ogniowe obrony niemieckiej […]. Komendant »Ponury« po skoku. […]. Przez bramę wjazdową do wnętrza umocnień został trafiony kilkoma pociskami w brzuch z karabinu maszynowego z odległości ok. 30 metrów z przeciwległego bunkra. Biegnący za nim adiutant ppor. »Mały« również został ciężko ranny w brzuch następną serią Niemca. W ich kierunku przez bramę skoczył też doktor »Jontek«, otrzymując postrzał w łopatkę”.
Walka trwała nadal. Załogę bunkra próbował zlikwidować za pomocą granatu „Jeleń”, jednak bezskutecznie. Dopiero celny rzut granatem wykonany przez „Okonia” uciszył „grzybek”. Pozostała jeszcze sprawa broniących się w podziemnych tunelach dobiegowych. O zaciętości walki może świadczyć fakt, że został do nich wysłany jako posłaniec jeden z pojmanych Niemców. Towarzysze broni zastrzelili go jednak, nie chcą nawet słyszeć o kapitulacji. W końcu kilka granatów załatwiło i ten problem.
„Umieram jak Polak…”
Kiedy walka ustała, żołnierze mogli zająć się rannymi i zabitymi. „Ponurego” na placu boju opatrywał ranny dr „Jontek”. Piwnik miał mu w ostatnich słowach powiedzieć: „Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem i że umieram jak Polak, a po chwili dodał: I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie…”. Po czym zamknął oczy. I tutaj mamy dwie sprzeczne wersje. Według pierwszej zmarł zaraz po tych słowach i ze strażnicy wynoszono go już martwego. Według drugiej jeszcze żył. Był opatrywany na stole w domu Bronisława Bohdana w zaścianku Podharabinka oraz u krawca we wsi Nomejki, gdzie skonał. Z placu boju zniesiono ponadto pięciu zabitych. Natomiast siedmiu żołnierzy zmarło w wyniku odniesionych ran w kolejnych dniach
Co do wysokości strat niemieckich, to znów spotykamy różne wersje. Według Klimowicza nikt z czterdziestoosobowej załogi nie uszedł z życiem. Tak samo można przeczytać w przytaczanym już opracowaniu poświęconym VII batalionowi. Tworzyański wskazywał, że z pięćdziesięcioosobowej załogi poległo 36 Niemców, a 14 rannych zostało przeniesionych do jednej z pobliskich chat i puszczonych wolno. Tak samo w jednej z relacji Stanisława Szyszko. Tyle że w innym przekazie podał, że została wybita cała załoga. Oprócz tego zdobyto sporo uzbrojenia oraz wyposażenia wojskowego, w tym trzy sprawne erkaemy. 1 Kompania zdołała ponadto ostrzelać niemiecką odsiecz, która podążała ze Szczuczyna, a pluton „Sawicza” rozbroił kilku żołnierzy niemieckich w Jewłaszach.
KOMENTARZE (1)
JP/”P”, jeden z wielu, znienawidzony, zohydzany i opluwany przez: lewicę, komunę, socdemokratów, postępowców, internacjonalistów, esbecję, PRL, PPR/PPS/PZPR, socyalizm ZSRR/NKWD, tow.: Stalina Lenina Marxa Engelsa – tow.: Bieruta Gomułkę Gierka Jaruzelskiego Kiszczaka – KGB UB SB FSB GRU etc.
Vide: NSZ etc.
Real Life of Politik