Ileż to „latających” ważnych osobistości widziały okna Pragi! Szkoda czasu na czekanie na reformy, wybory itp. Najlepiej od razu wziąć sprawy w swoje ręce.
Seria tzw. defenestracji została rozpoczęta w pierwszej połowie XV wieku, w czasach olbrzymich napięć w Czechach związanych z husytami. Chociaż paradoksalnie osoba, która się do tego przyczyniła, nie była nawet uczniem Jana Husa. Nadszedł pamiętny dzień 30 lipca 1419 roku. Ksiądz Jan Želivský w klasztornym kościele Najświętszej Marii Panny Śnieżnej na praskim Nowym Mieście wygłosił kazanie, po którym tłum rozgniewanych ludzi ruszył „na miasto”. Procesja udała się do kościoła św. Szczepana, gdzie odprawiona została msza. Kluczowe było jednak to, co stało się później.
Oto bowiem następnym celem wzburzonych prażan stał się niedawno przebudowany ratusz. Przebywali w nim wtedy burmistrz Jan Podvinský, rajcy miejscy oraz kilku mieszczan. Padło hasło: uwolnić husyckich więźniów! Oczywiście do tego nie doszło. Za to nastąpił szturm ratusza. Buntownicy wdarli się do budynku i ruszyli na oficjeli, którzy niczym nagły deszcz zaczęli spadać na ziemię przez okna. Łącznie wyrzucono od 10 do 13 osób (liczby te są różnie podawane), w tym 7 rajców. Niektórzy nawet przeżyli upadek, ale i tak ich dobito. Na wieść o tych wydarzeniach król Wacław IV miał umrzeć na atak serca.
W każdym razie ratusz został wzięty. Sprowadzono do niego wojsko. Zawezwano też właścicieli i najemców domów, którzy dokonali wyboru czterech „hetmanów”. Ci tymczasowo mieli przejąć rządy nad miastem. Samo wydarzenie zapisało się w historii jako I defenestracja praska. Sprawca całego zamieszania, Jan Želivský, miał jeszcze w Pradze sporo do powiedzenia. Ale i skończył marnie. W 1422 roku został podstępem uwięziony, a następnie ścięty.
Prawdziwa druga defenestracja?
W kontekście nazewnictwa praskich defenestracji powinniśmy postawić pytanie o to, czy na pewno dobrze je liczymy? Chronologicznie bowiem kolejne takie wydarzenie miało miejsce również w XV wieku. Jak podają Kateřina Jíšová oraz František Šmahel, nazwano je epilogiem husyckim.
Tym razem – jak się wydaje – chciano wykonać „uderzenie wyprzedzające” i zaatakować potencjalnych buntowników w ich domach. Miało się to stać w nocy z 24 na 25 września 1483 roku. Nie udało się, bo ktoś zdradził. Z samego rana 24 września szturmem wzięte zostały wszystkie trzy ratusze: staromiejski, nowomiejski i małostrański. Władze obalono i zaczęła się krwawa jatka. Albo powtórka z historii sprzed nieco ponad pół wieku.
Zacznijmy od Starego Miasta: burmistrz Jan od Klobouků został ranny włócznią w nogi. Następnie wyrzucono go przez okno, ale jakimś cudem udało mu się przeżyć. Na miejscu zamordowano za to wójta Ambroža. Już 26 września spośród schwytanych rajców czterech stracono na rynku. Tymczasem w części nowomiejskiej trwała krwawa łaźnia. Na początku było 12 radnych. Pięciu z nich dosłownie rozsiekano w sali obrad ratusza. Mało tego. Ciała poleciały przez okno. Widok musiał być makabryczny. Później zabito kolejnych trzech, ale już bez defenestracji. Dwóch uwięziono, reszcie udało się uciec. Na rynku małostrańskim obyło się bez rozlewu krwi.
1 zdefenestrowany = 10 lat wojny
Przeskakujemy do pierwszej połowy XVII wieku. Inne czasy, inne realia, inni władcy, ale powody konfliktu w dalszym ciągu takie same: spory na tle religijnym. Czechy znajdowały się wtedy pod berłem cesarza Macieja Habsburga – katolika. Protestanci pod wodzą hrabiego Henryka Thurna domagali się swobód religijnych. Namiestnicy cesarscy się temu sprzeciwiali, zaś sam cesarz Maciej odmówił im nawet prawa do zjazdu stanów. Lecz radykalni protestanci z Thurnem na czele nie mieli już ochoty na kompromisy i nie zamierzali pytać nikogo o zdanie.
Do praskiego Karolinum na maj 1618 roku zwołano zjazd. 23 maja do hradczańskiego zamku, w którym rezydowali cesarscy namiestnicy Jarosław Martinic i Wilhelm Slavata, wysłano deputację. Przedstawiono żądania, które oczywiście zostały przez przedstawicieli władzy cesarskiej odrzucone. Różnica poglądów zamieniła się w awanturę. I ponownie otwarte zostały okna. Polecieli przez nie obaj namiestnicy, a także ich sekretarz Fabricius. Przeżyli. Zakończyło się to dla nich tylko lekkimi obrażeniami. Kolejna (druga czy trzecia?) defenestracja praska zapisała się już jednak w historii.
To wydarzenie, jak i eskalacja, która później nastąpiła, doprowadziły do otwartego konfliktu zbrojnego. Po śmierci 20 marca 1619 roku cesarza Macieja władzę w Austrii przejął Ferdynand II Habsburg, którego jednak w Czechach jako króla tego państwa zdetronizowano. 8 listopada 1620 roku wojska czeskie stoczyły bitwę pod Białą Górą z armią austriacką i zostały rozgromione. W konsekwencji państwo czeskie zostało na ponad 300 lat zlikwidowane. Lecz konflikt zdążył już zatoczyć znacznie szersze kręgi. Włączyły się do niego kolejne państwa. Do historii przeszedł jako wojna trzydziestoletnia.
Czytaj też: Tajemnica sprzed tysiąca lat. Czy Praga była stolicą Polski?
Zimna i tajemnicza sprawa: śmierć ministra
Ostatnia defenestracja miała miejsce stosunkowo niedawno, bo w XX wieku. Już w latach istnienia komunistycznej Czechosłowacji. Tym razem sprawa dotyczyła tylko jednej osoby, ale w porównaniu do wszystkich dotychczas tu opisanych jest najbardziej tajemnicza. Nie wiadomo dokładnie, jak do niej doszło. Był 10 marca 1948 roku. Pod oknem jednego z praskich mieszkań znaleziono ciało. I to nie byle kogo. Był to minister spraw zagranicznych Jan Masaryk, którego ojcem był prezydent przedwojennej Czechosłowacji Tomáš Garrigue Masaryk.
Już wtedy zachodzono w głowę, co mogło się wydarzyć. A wersja wydarzeń zmieniała się w zależności od otoczenia politycznego. Na początku mówiono o nieszczęśliwym wypadku. Po 1989 roku oficjalnie zaczęto spekulować o prawdopodobnym samobójstwie. Masaryk miał się zabić, ponieważ nie był w stanie znieść powojennej rzeczywistości w swoim państwie. Po przewrocie lutowym z 1948 roku nie podał się do dymisji, aczkolwiek tylko ze względu na ówczesnego prezydenta Edvarda Beneša.
Swoją drogą wersja o samobójstwie nie była pozbawiona podstaw. Jak podaje Paweł Sasanka, przyjaciel polityka miał od niego usłyszeć takie oto słowa: Świat nigdy nie zobaczy, aby syn Tomáša Masaryka stanął przed czechosłowackim parlamentem jako członek komunistycznego rządu.
Wyskocz przez okno – i zamknij je za sobą
Istnieje jednak alternatywna teoria o zdecydowanie bardziej kryminalnym charakterze. Otóż Masaryk miał zostać wyrzucony z okna swojego służbowego mieszkania. I to właśnie dlatego niekiedy mówi się o tym wydarzeniu jako o ostatniej (póki co) defenestracji praskiej. Sprawę próbowano wyjaśniać przez ponad pół wieku. Wreszcie w roku 2004 czeski Urząd Śledzenia i Dokumentowania Zbrodni Komunizmu (odpowiednik IPN-u) zawiesił śledztwo, stwierdzając, że z braku dowodów zabójców nie da się już odnaleźć.
Dość szokującą informację w tym kontekście zawarł w swojej autobiografii Tomáš Halik. Tuż po śmierci Masaryka dowiedział się od jego siostry Olgi, że zadzwonił do niej kamerdyner brata. Wypowiedział jedynie tajemnicze zdanie: – Ale nie było to samobójstwo. Chwilę później rozmowa się urwała. Zresztą jeszcze w 1948 roku wielu uważało, że Jan Masaryk został zamordowany. Szeroko komentowano bowiem tę sprawę słowami, które sugerują, że minister zachował się wyjątkowo uprzejmie, gdyż: wyskoczył z najwyższego piętra budynku MSZ, zamykając za sobą okno.
Bibliografia
- Castleden, Wydarzenia, które zmieniły losy świata, Bellona, Warszawa 2008.
- Halik, Od podziemnego Kościoła do labiryntu wolności. Autobiografia, Wydawnictwo Znak, 2020.
- Jakubowski, M. Włodarczyk, B. Zdaniuk, Historia do 1918 roku. Perspektywa kulturowo-cywilizacyjna, Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2014.
- Jíšová, Praskie ratusze – symboliczne czy rzeczywiste centra władzy?, „Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych”, tom LXXIV/2014.
- Kroh, Praga. Przewodnik, Oficyna Wydawnicza „Rewasz”, Pruszków 2007.
- Muskała, J. Żyłka, Śląsk prawdziwy. Dzieje trzech wiosek parafii Klucze, Wydawnictwo PM_ZW, Klucze 2016.
- Panic, Śląsk Cieszyński w początkach czasów nowożytnych (1528–1653), Starostwo Powiatowe w Cieszynie, Cieszyn 2011.
- Sasanka, Demokracja upadająca wśród oklasków, „Pamięć.pl”, nr 3/2013.
KOMENTARZE (2)
Czesi to prawdziwi „bohaterowie” bo wyrzucili Austriackich posłów z okna na …parterze. Natomiast Rosjanie to już fachowcy bo nauczyli młodego Masaryka latać z najwyższego pietra budynku MSZ.
Bardzo stylowo historycznie i chronologicznie sporządzone opisy..