Stworzona przez pisarza science-fiction religia narodziła się... na fotelu dentystycznym. Dziś scjentologia ma miliony wyznawców, a nawet „zbrojne ramię”.
W roku 2023 na ekrany kin wszedł najnowszy film z serii „Mission: Impossible” – „Dead Reckoning Part 1”. Ponownie w rolę główną wcielił się Tom Cruise, chyba najsłynniejszy scjentolog na świecie. A zarówno historia powstania, jak i metody działania tego „Kościoła” są dość szokujące.
Ku przestrodze dla stomatologów
W roku 1949 Lafayette Ronald Hubbard stwierdził, że Pisanina po słowie za centa jest śmieszna. Jeśli człowiek naprawdę chce zarobić milion dolarów, musi założyć religię. I w istocie tak zrobił, chociaż nie wiadomo, czy przyświecał mu akurat cel ekonomiczny.
Sam Hubbard bynajmniej nie był do tej pory jakimś przywódcą religijnym czy teologiem, a pisarzem książek z gatunku science-fiction. Dość niezwykłe są informacje podawane przez Monikę Górkę, zgodnie z którymi swoje badania nad życiem duchowym i społecznym człowieka Hubbard rozpoczął… pod wpływem narkozy na fotelu dentystycznym. Natomiast nieoficjalnie mówi się czasami o tym, że pierwotnie scjentologia miała być żartem – czymś w rodzaju Kościoła Latającego Potwora Spaghetti.
Krokiem milowym w życiu twórcy scjentologii było wydanie 9 maja 1950 roku książki pt. „Dianetyka. Współczesna nauka o zdrowiu umysłowym”, w której opisał opracowaną przez siebie metodę psychoterapii. W USA dość szybko zaczęły powstawać (a potem podupadać) kluby dianetyczne. Co więcej, prowadzące je osoby spotkały się z zarzutami ze strony władz o leczenie bez licencji. W 1953 roku założony zatem został „Kościół scjentologiczny”, którego siedzibę Lafayette Ronald Hubbard ulokował w Gilman Hot Springs w Kalifornii. Jak informuje Sergiusz Anoszko, według założyciela religii:
Cywilizacja bez chorób psychicznych, bez przestępców i bez wojen, gdzie osobom zdolnym naprawdę się powodzi, ludzie uczciwi mają swoje prawa, a człowiek może wznieść się na wyżyny swojego istnienia – oto cele scjentologii.
UFO, walka z narkomanią i służba przez kolejne wcielenia
Jak krótko opisać scjentologię? Możemy się posłużyć definicją zaproponowaną przez Marka Horodyńskiego: Kościół scjentologiczny można scharakteryzować jako związek religijny, ale także polityczno-biznesowy, o charakterze ezoterycznym, o wielu stopniach wtajemniczenia, w dużym zakresie elitarystyczny, ekskluzywistyczny, ściśle zhierarchizowany, odwołujący się do nowoczesnej mitologii (ufologia). To ostatnie ma związek z uznawanym przez scjentologów mitem, jakoby człowiek został stworzony przez niejakiego Xenu, który 75 milionów lat temu rządził 56 planetami.
Według scjentologów umysł ludzki posiada trzy części: analityczną, reaktywną oraz somatyczną, która może podporządkowywać się analitycznej, ale też stawać się źródłem nieracjonalnych zachowań. Źródłem szczęścia człowieka są trzy składniki tworzące ARC – Affinity (uczucia), Reality (rzeczywistość) oraz Communication (komunikacja). Generalnie scjentologia ma duży problem z konwencjonalną medycyną, a zwłaszcza z psychiatrią – i vice versa. Ale co ciekawe, scjentologiczny program odwykowy Narconon został w 1988 roku doceniony rezolucją Parlamentu Europejskiego.
Europejskim centrum scjentologii stała się Kopenhaga, lecz w wielu państwach, w tym właśnie europejskich (Francja, Niemcy, Grecja), działalność tej religii jest częściowo lub całkowicie zakazana. Od 1984 roku istnieje także Międzynarodowe Stowarzyszenie Scjentologów (International Association of Scientologists). Co ciekawe, scjentolodzy posiadają nawet swoje „zbrojne ramię”. Jest nim organizacja paramilitarna Sea Org, utworzona w roku 1967. Początkowo była zlokalizowana na trzech statkach: „Apollo”, „Atena” oraz „Diana”. Członkostwo w niej wymaga wyższego stopnia wtajemniczenia, noszenia munduru oraz nieposiadania dzieci. Kontrakt podpisuje się na miliony lat, ponieważ służbę odbywać mają również kolejne wcielenia.
Czytaj też: Z dziejów wyznawców boga węża. Jak voodoo zmieniało świat?
Brutalnie rozprawiają się z krytyką i nielojalnością
Niektóre metody działania scjentologów do przyjemnych nie należą. Wystarczy tutaj wspomnieć o przypadku Amerykanki Lisy McPherson, członkini tej sekty w latach 70. i 80., która po wypadku samochodowym ośmieliła się skorzystać z pomocy psychiatry. Zamknięto ją w należącym do scjentologów ośrodku, wymuszając do tego opłaty za kursy – nagrane kasety magnetofonowe. Po kilku dniach przewieziono ją do szpitala, w którym 5 grudnia 1995 roku zmarła. Zgodnie z protokołem z sekcji zwłok Lisa McPherson była odwodniona i wygłodzona, a na jej ciele widoczne były siniaki oraz ślady po ugryzieniach karaluchów. Sam proces sądowy zakończył się jednak ugodą, której szczegóły utajniono.
Generalnie wyznawcy tego „Kościoła” znajdują się pod ciągłym nadzorem. Sprawdzana jest ich korespondencja. Są nawet badani wykrywaczami kłamstw oraz urządzeniami do badania emocji. Oczywiście żadna krytyka nie jest dozwolona, a za każdą jej próbę grożą surowe kary. Zazwyczaj takie osoby są wysyłane na „obozy rehabilitacyjne”, podczas których podawane są im substancje psychoaktywne i padają ofiarą psychomanipulacji. Zdarzają się także drastyczne kary, jak chociażby ta polegająca na bieganiu przez cały dzień dookoła dwóch drzew w słoneczny dzień. Po takim dniu organizm „skazanego” bywa tak wycieńczony, że zdarza się, iż nawet wypadają mu zęby.
Czytaj też: Jezydyzm – kult wyznawców szatana? Niezwykła wspólnota Kurdów
Nie ma jak show biznes
I scjentolodzy doskonale to rozumieją. Ich działania mające na celu pozyskiwanie dla swojej sprawy gwiazd prowadzone są naprawdę na szeroką skalę. Nie na darmo Karl Hermann i Karl Maier ukuli określenie „Scientollywood”. Kilkadziesiąt lat temu wśród słynnych osób, które dały się zwerbować, znaleźlibyśmy Ernesta Hemingwaya, Walta Disneya czy Gretę Garbo. Obecnie najsłynniejszym aktorem w strukturach scjentologów o nieprawdopodobnie wręcz silnej pozycji jest Tom Cruise. Ale w czasach współczesnych postaci tych było/jest znacznie więcej.
Wśród nich na pewno należy wymienić Johna Travoltę, który sam kiedyś stwierdził: „Dianetyce zawdzięczam osiągniecie sukcesu”. Sporo mówiło się w światku filmowym o tym, że to właśnie dzięki scjentologom Travolta powrócił na ekrany w sławetnym „Pulp Fiction” Quentina Tarantino. Ale na liście obecnych oraz byłych sympatyków tego „Kościoła” znajdziemy także m.in. Bruce’a Willisa, Nicole Kidman, Priscillę Presley, Mimi Rogers, Kirstie Alley, Juliette Lewis, Karen Black, Demi Moore czy Anne Archer. Jest ich zapewne znacznie więcej, ale spora część aktorów zaprzecza jakimkolwiek związkom ze scjentologami.
Oni sami dbają zaś o to, by na ekranie mówiono o nich tylko i wyłącznie dobrze. Swego czasu szerokim echem odbiła się ich reakcja na jeden z odcinków „South Parku”, zatytułowany „Trapped in the Closet”. Pojawia się w nim Hubbard (a raczej jego kolejne wcielenie) oraz Cruise i John Travolta. Kreskówka szydzi ze scjentologów i ich metod działania. W odpowiedzi na emisję tego odcinka z dalszej współpracy zrezygnował Isaac Hayes użyczający głosu Chefowi. Jeszcze ostrzejsza była reakcja ze strony prawników Toma Cruise’a, którzy zagrozili wręcz, że wycofa się on z promocji „Mission Impossible III”, jeżeli odcinek ten będzie powtarzany oraz zostanie umieszczony na DVD.
Czytaj też: Najlepiej stłumiony skandal w dziejach Hollywood. Jak zatuszowano gwałt na młodziutkiej aktorce?
Czy w Polsce też są scjentolodzy?
Gdyby chcieć odpowiedzieć na to pytanie najkrócej, to można by powiedzieć, że tak. Ale nie mają statusu zarejestrowanego Kościoła. Po raz pierwszy pojawili się jeszcze w 1991 roku. Byli to wtedy przedstawiciele scjentologów z Monachium. Zorganizowali szereg prelekcji we Wrocławiu, w Gdańsku, Krakowie i Warszawie. Obecnie skupieni są w zasadzie w tych właśnie dużych miastach oraz w Poznaniu. Już w pierwszej połowie lat 90. podjęto próbę ich zarejestrowania jako związku wyznaniowego, ale tak w roku 1993, jak i 1995 wniosek odrzuciło MSWiA.
Scjentolodzy próbowali działać jako „humanitarni wolontariusze” w trakcie powodzi z 1997 roku, koncentrując się przede wszystkim na Dolnym Śląsku. Ostatecznie we Wrocławiu sukcesem zakończyły się ich próby zarejestrowania Centrum Dianetyki. Generalnie jednak zdecydowania większość polskich scjentologów działa jako przedsiębiorcy zajmujący się coachingiem czy neuroprogramowaniem lingwistycznym. Wydają własne broszury, organizują wykłady, seminaria, działają też w stowarzyszeniach.
Niekiedy scjentologia w Polsce spotyka się z polityką. Tak było w przypadku działaczki młodzieżówki PSL Hanny Garbalskiej, a jednocześnie założycielki Krajowego Centrum Humanitarnych Wolontariuszy Scjentologii z siedzibą w Warszawie. Ona sama przyznawała, że nikt ze struktur partyjnych nie interesował się nigdy tą jej działalnością.
Wydaje się jednak, że nie ma racji Katarzyna Skrobek, stwierdzając, że ze strony służb wobec scjentologów nie były podejmowane żadne czynności sprawdzające. Jak bowiem informował w 2009 roku podczas posiedzenia Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych podsekretarz w MSWiA Adam Rapacki, ich działalność była badana pod kątem naruszenia prawa. W kilku przypadkach prowadzone były postępowania związane z wciągnięciem młodych ludzi do sekty. Udało się wtedy pomóc rodzinom tych osób wydostać z niej swoich bliskich.
Wybranie się do kina na najnowszą część „Mission: Impossible” tak poważnymi skutkami zapewne nie grozi. Aczkolwiek warto czasami pamiętać o tym kogo widzimy na ekranie.
Bibliografia
- Anoszko, „Czyste ciało, jasny umysł” – medycyna alternatywna w rytualnej praktyce nowych ruchów religijnych na przykładzie Kościoła scjentologicznego [w:] B. Płonka-Syroka, M. Dąsał (red.), Duchowość i cielesność w perspektywie współczesnych badań historycznych i socjokulturowych. Wybrane problemy, Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich, Wrocław 2020.
- Anoszko, Szaleństwo a nowe ruchy religijne: Kościół Scjentologiczny vs psychiatria [w:] S. Góra, A. Płazińska, Oblicza szaleństwa w kulturze, Wydawnictwo WAM, Kraków 2016.
- Biuletyn z posiedzenia Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych (nr 164), nr 3031/VI kad., 19.11.2009 r.
- Górka, Scjentologia – futurystyczna religia, niebezpieczny żart czy science-fiction?, „Okolice. Rocznik Etnologiczny”, tom 10/2012.
- Karp, Maski sekt. Strategie sekt i nowych ruchów religijnych w obliczu komercjalizacji rynku religijnego na przykładzie Kościoła Scjentologicznego, „Kultura – Media – Teologia”, nr 3/2010.
- Pigulak, Strategie kontroli i represji Kościoła scjentologicznego wobec amerykańskiej kinematografii, „Images”, vol. XVIII, nr 27/2016.
- Skrobek, Sekty: od polityki do show biznesu [w:] W. Gizicki (red.), Religia w polityce światowej. Dylematy narodowe i międzynarodowe, Instytut Sądecko-Lubelski, Lublin 2013.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.