Podzielone na dzielnice państwo polskie nie potrafiło powstrzymać Tatarów, niszczących wszystko i wszystkich. Ich drugi najazd przyniósł opłakane skutki.
Dokonany w latach 1236–1240 podbój Rusi przez Złotą Ordę nie był ścisły. Dostrzegł to książę halicko-włodzimierski Daniel, który wykorzystując spory i waśnie pomiędzy poszczególnymi przywódcami mongolskimi, spróbował się uniezależnić. Wszedł w układy z Węgrami Beli IV, Litwą Mendoga i Polską (księstwem krakowskim) Bolesława V Wstydliwego. Zwłaszcza współpraca Daniela z tym ostatnim okazała się nad wyraz owocna. Obaj władcy wysyłali sobie wojska, gdy wymagała tego sytuacja.
Znaczne wzmocnienie pozycji Daniela na Rusi oraz fakt zawiązania koalicji rusko-polsko-węgiersko-litewskiej wzbudziły niepokój w Złotej Ordzie, rządzonej przez Berke-chana. Postanowił on raz na zawsze podciąć skrzydła Danielowi, uderzając na wszystkich jego sprzymierzeńców. W 1258 roku Mongołowie pojawili się na Litwie. Pod koniec 1259 roku przyszła natomiast kolej na Polskę, zaatakowaną przez – jak sądzą specjaliści – około 30 tysięcy wojowników mongolskich pod dowództwem utalentowanego Burundaja. Oprócz Mongołów w wyprawie na Polskę wzięli udział Rusini, Jaćwingowie, Połowcy i Litwini.
Dezercja Bolesława Wstydliwego
Bolesław Wstydliwy wobec nawały ze wschodu był całkowicie bezbronny. W przededniu najazdu, zamiast przygotować się do obrony, wyprawił się przeciwko księciu kujawskiemu Kazimierzowi Konradowicowi. Efekt był opłakany. Kiedy najeźdźcy pojawili się na ziemiach piastowskich, praktycznie nikt nie stawił im oporu.
Co więcej, Bolesław, widząc pędzącego przed siebie bez opamiętania wroga, zbiegł wraz z żoną Kingą na Węgry. Wprawdzie w „Roczniku świętokrzyskim” podano, iż „książę Bolesław z niektórymi nobilami uciekł do Sieradza”, lecz współcześni historycy wersję tę uznają za mało prawdopodobną. Tym bardziej że ucieczka do Sieradza byłaby militarnym samobójstwem dla krakowskiego księcia, zagrożonego od północy przez Konrada, od południa zaś przez Tatarów.
Straszny los mieszkańców Sandomierza
Mongołowie nie mieli żadnego respektu wobec piastowskich grodów czy miast. Po przeprawieniu się przez Wisłę w rejonie Zawichostu podeszli pod Sandomierz. Zdobyli miasto i okoliczne osady, zaś zaskoczoną ludność wyrżnęli w pień. W dalszej kolejności przystąpili do oblężenia grodu sandomierskiego, który wraz z podgrodziem zajmował teren dzisiejszego wzgórza zamkowego. Walki trwały nieustannie przez kilka tygodni. W kulminacyjnym momencie zmagań obrońcy zostali zepchnięci z podgrodzia do warownego grodu. W samym zaś grodzie wybuchł groźny pożar, który dał się mocno we znaki Polakom.
Ostatecznie piastowska załoga skapitulowała, choć nie została do tego zmuszona siłą oręża. O zakończeniu walk przesądził fortel książąt ruskich, którzy obiecali dowódcy, Piotrowi z Krempy, możliwość bezpiecznego opuszczenia Sandomierza w zamian za wydanie zamku. Piotr zgodził się na te warunki, ponieważ nie miał innego wyjścia. Poniósł zbyt dużo strat w ludziach, nękanych przez nieprzyjaciela, głód i choroby. Nastroje Sandomierzan opisał jeden z kronikarzy ruskich:
„Nazajutrz zakonnicy z księżmi i z diakonami złożyli kryłos, a odśpiewawszy mszę zaczęli komunikować się, najpierw sami, potem bojarzy z żonami i dziećmi, tudzież wszyscy od małego do wielkiego, i zaczęli spowiadać, jedni przed mnichami, drudzy przed księżmi i diakonami, albowiem mnóstwo ludzi było w grodzie. Potem zaś wyszli z grodu z krzyżami, świecami i kadzielnicami, poszli też bojarzy i bojarynie, ubrawszy się w szaty godowe, słudzy zaś bojarscy nieśli przed nimi ich dzieci i był wielki płacz i lament”.
Obrońcy podskórnie przeczuwali, iż Mongołowie mogą zerwać rozejm, choć do końca łudzono się, iż ominie ich los, jaki zgotowano wcześniej mieszkańcom miasta. Niestety tak się nie stało. Tatarzy pojmali i stracili wszystkie osoby znajdujące się w grodzie. Nie oszczędzono ani dzieci, ani kobiet. Na koniec złupiono gród i puszczono go z dymem.
Czytaj też: „Wszędzie był krzyk i jęk okrutny”. Jak wyglądało zdobycie Moskwy przez Tatarów w 1382 roku?
Pożogi ciąg dalszy
Główne siły tatarskie opuściły Sandomierz na początku lutego 1260 roku. Ruszyły na zachód w kierunku Łysej Góry, gdzie zniszczyły klasztor benedyktyński i wymordowały chroniącą się w nim ludność. Następnie watahy mongolskie pospieszyły w kierunku Krakowa, plądrując i paląc napotkane po drodze klasztory w Sulejowie, Wąchocku, Jędrzejowie, Miechowie i Mogile.
W drugiej połowie lutego Mongołowie stanęli pod Krakowem, skąd wcześniej zrejterował do Raciborza biskup Prandota. Na posterunkach pozostali mieszkańcy Krakowa, chroniąc się za umocnieniami wzniesionymi kilka lat wcześniej przez Bolesława Wstydliwego. W rezultacie Burundaj nie zdobył ani miasta, ani grodu na Wawelu. Na osłodę pozostało mu obrócenie w pył okolicznych osad wraz z kościołami oraz uśmiercenie wielu niewinnych ludzi.
Spod Krakowa jeden z czambułów tatarskich dotarł nawet pod Bytom, leżący w granicach księstwa opolskiego. W historiografii zadomowił się pogląd, iż Mongołowie specjalnie zapędzili się aż tak daleko, ponieważ chcieli zademonstrować swoją potęgę książętom śląskim, aby ci nie przyszli z odsieczą zagrożonym Małopolanom. Ile jest w tym racji, nie wiadomo. Pewnym natomiast jest to, iż najazd hord mongolskich ograniczył się do terytorium Małopolski, zaś żaden z władców dzielnicowych nie przybył z pomocą tutejszym mieszkańcom.
Wkrótce po odejściu Mongołów spod Bytomia Burundaj zarządził odwrót z Polski drogami Podkarpacia, niszcząc po drodze posiadłości cysterskie w Szczyrzycy i Koprzywnicy.
Czytaj też: Prawdziwe piekło na ziemi. Jaki los czekał Polaków, którzy dostali się do tatarskiej niewoli?
Przygnębiający krajobraz
Drugi najazd Tatarów na Polskę wiązał się z wielkimi spustoszeniami poczynionymi przez najeźdźców na obszarze Małopolski. Niemal wszędzie było widać pogorzeliska, ruiny, zgliszcza i wyludnione miejscowości. Na wschód najeźdźcy wieźli ze sobą wozy wypełnione bajecznymi łupami. W jasyr wzięto – jak przypuszczają badacze – około 10 tysięcy ludzi.
Skala zniszczeń była porównywalna ze skutkami pierwszego najazdu Tatarów na Polskę w 1241 roku. W odróżnieniu jednak od tamtej inwazji nieprzyjaciele w 1259/1260 roku bezkarnie panoszyli się po południowych rubieżach kraju, robiąc, co się im żywnie podobało. Nikt nie próbował im się przeciwstawić, wydając im bitwę lub szarpiąc ich armię w ramach wojny partyzanckiej. Zaskoczenie Polaków najazdem Burundaja było zupełne.
Bibliografia:
- Czechowicz K., Najazdy Tatarów na Polskę w XIII w., Próba syntezy, „Teki Historyczne” 16 (1969–1971).
- Groblewski W., Skutki pierwszego najazdu Tatarów na Polskę, „Szkice Legnickie” 6 (1971).
- Krakowski S., Polska w walce z najazdami tatarskimi w XIII wieku, Warszawa 1956.
- Majewski W., Teodorczyk J., Historia wojskowości polskiej w XIII w., „Przegląd Historyczny” 48 (1957), 2.
KOMENTARZE (3)
„Zaskoczenie Polaków najazdem Burundaja było zupełne.”
???
W latach 50.-60. ubiegłego wieku tak owszem uważano, ale np. już w 1973. (S. Krakowski)…:
„Nasuwa się wobec tego pytanie, czy sukcesy tatarskie były rezultatem zaskoczenia […], czy też zdecydowanej przewagi w ilości wojsk lub zdecydowanej wyższości tatarskiej sztuki wojennej. Analiza wydarzeń pozwala odpowiedzieć NEGATYWNIE na pytanie pierwsze…”
„Celowo przedstawiłem tu szerzej nieco wydarzenia poprzedzające najazd na Małopolskę, chodziło mi bowiem o to, aby STAŁO SIĘ JASNE, że najazd ów NIE MÓGŁ BYĆ dla strony polskiej ZASKOCZENIEM.”
Co najwyżej jego sprawność (bo i wielkiej przewagi liczebnej należało się spodziewać) – lepsze dowodzenie, bo wyszkolenie naszego rycerstwa było na wysokim poziomie, i aż tak znaczna liczba wojsk ruskich będących po stronie tatarskiej.
…
Co do zaś tego czyj był to podstęp, kto był jego autorem:
„W tych okolicznościach Burondaj wolał chwycić się podstępu.”
…
Czy ponadto wszyscy obrońcy i mieszkańcy oraz uciekinierzy będący w obleganym Sandomierzu, na pewno zginęli?
„…inne prawie współczesne [tym] wydarzeniom źródła mówią o pozostawieniu przy życiu młodych kobiet i młodzieńców dla odprowadzenia ich w niewolę. I [to] ta chyba wersja jest prawdziwa.”
…
A dlaczego Tatarzy po tak wielkim sukcesie nie chcieli zająć na trwałe ziem małopolskich?
Wbrew pozorom rozbicie dzielnicowe sprzyjało gospodarczemu rozwojowi kraju – zwłaszcza miast (spora część z nich była przecież siedzibami piastowskich suwerenów, miał więc kto o nie dbać). Stąd Kazimierz Wielki zastał Polskę w znacznej części już murowaną… A Tatarzy słabo radzili sobie z murowanymi zamkami i kościołami.
Ponadto gęste puszcze, pagórkowaty teren nie sprzyjały Tatarom, co wykazał ich III najazd, gdzie już im tak łatwo nie poszło, doznali bowiem kilku upokarzających porażek właśnie w rejonach górzystych.
A co do tego, że to prawda o wysokiej wartości bojowej naszego rycerstwa, to – o bitwie niestety nieobecnej na tym portalu, pod Goźlicami (1280), gdzie TYLKO około 600 naszych rycerzy z pocztami, starło się z kilkoma tysiącami Rusinów i Tatarów; Długosz tak napisał: „Tatarzy stawiwszy krótko słaby opór, wnet sami podejmują ucieczkę. Polacy przez wiele mil ścigali uciekających, nielicznych wzięli do niewoli, resztę pozabijali. Zginęło w tej bitwie — jak opowiadają — osiem tysięcy….” tak Tatarów jak i Rusinów.
Niestety obok pewnych pozytywnych cech takich jak rozwój miast miało rozbicie dzielnicowe które zapoczątkował Bolesław Krzywousty, ta negatywna ceche że szczególnie przygraniczne ziemie takie jak Ślask, Mazowsze, Kujawy były podzielone co najmniej na kilka ksiestw zbyt słabych żeby stawić opór agresywnym sąsiednim krajom – Niemcy, Litwa, Ruś – opanowana przez Mongołów zwanych w Polsce – Tatarami ( nazwa jednego z plemion Mongolskich ). Najazd Mongołów nie mógł być zaskoczeniem bo od uciekinierów z Rusi wiedziano o Mongołach i ich najazdach na sąsiednie kraje. To co zaskoczyło książąt Piastowskich to technika walki – konni łucznicy oraz szybkość przemieszczania sie ich konnicy która stanowiła podstawe armii Mongolskiej. Ta technika walki też nie była w Europie niczym nowym bo stosowali ją wojownicy Attyli w walce ze słabnącym Cesarstwem Rzymskim, a później również Wegrzy zanim osiedli sie na stałe na równinie Wegierskiej prowadzili łupieżcze wyprawy do różnych krajów Europy. Ale w Polsce wyciagnieto z działań Mongołów wnioski tak dobrze że późniejsi Lisowszczycy ( wśród Lisowszczyków zaczynał swoją kariere np. hetman Czarniecki ) którzy terroryzowali Moskwe i ziemie Austrii oraz inne pola bitew w Europie przypominali swoim stylem walki oraz szybkością przemieszczania sie …najazdy Mongołów z XIII wieku. A sami Mongołowie wówczas już wyznający Islam jako Tatarzy walczyli w WP nawet w czasie kampani Wrześniowej 1939 podczas …2 wojny światowej.