Na środku Pacyfiku zbudowali niezwykłą cywilizację. Skąd przybyli mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej? Po co budowali ogromne posągi? I czemu potem je obalili?
Wyspa Wielkanocna, nazywana przez jej mieszkańców Rapa Nui, ma powierzchnię blisko 170 km² i kształt trójkąta. Powstała w wyniku aktywności wulkanicznej. Jest jednym z najbardziej samotnych lądów na świecie. Od najbliższej wyspy, Pitcairn, dzieli ją 2,112 km, a od wybrzeża Ameryki Południowej – 3,680 km. Mimo to odważni do szaleństwa polinezyjscy żeglarze zdołali tu dotrzeć. Kiedy dokładnie, pozostaje przedmiotem sporu naukowców. Prawdopodobnie nastąpiło to w VIII w. n.e., ale podawane są także wcześniejsze i późniejsze daty. Chociaż odległości między wyspami wydają się ogromne, to podróż z Mangareva, wyspy, z której nastąpiła kolonizacja, trwała zaledwie… 17 dni.
Przyjemne miejsce
Wyspa, którą zobaczyli pierwsi osadnicy, zdecydowanie różniła się od współczesnej. Przede wszystkim porastał ją gęsty las. Pobliskie wysepki zamieszkiwały niezliczone stada ptaków, a okoliczne wody obfitowały w ryby i owoce morza. Poza tym podróżnicy przywieźli ze sobą taro, roślinę, która dostarczała pożywnych bulw, i kurczaki. Wyspa miła przyjazny klimat, więc mimo izolacji, populacja mogła rosnąć. Ta izolacja nie była zresztą całkowita, bo Polinezyjczycy mieli naprawdę niezwykłe osiągnięcia w dziedzinie żeglarstwa. Dopóki na wyspie rosły drzewa i mieszkańcy mogli konstruować łodzie, utrzymywano kontakty z wyspami wschodniej Polinezji.
Na czele społeczności stał ariki mau, wódz pełniący także funkcje religijne. Niżej znajdowali się tuhunga, specjaliści zajmujący się np. konstruowaniem łodzi, rzeźbą czy budową domów. Najniższy status mieli urumanu, czyli zwykli ludzie, którzy pracowali na roli lub łowili ryby.
Legendarne posągi
Wyspa Wielkanocna słynie z ogromnych posągów moai. Wbrew sensacyjnym doniesieniom o pozaziemskim pochodzeniu rzeźb, są one jak najbardziej dziełem lokalnej społeczności. Moai powstały pomiędzy 1250 a 1500 r. Według obliczeń współczesnych badaczy na wyspie wykonano blisko 900 posągów. Nie wszystkie zostały jednak ukończone lub przetransportowane na miejsca przeznaczenia – kamienne platformy nazywane ahu, zlokalizowane na brzegach wyspy.
Największa ukończona i ustawiona na platformie rzeźba mierzy 10 m. Największe porzucone w kamieniołomie dochodziłoby do 21 metrów – o ile zostałoby ukończone. Wydawałoby się, że wyprodukowanie tylu ogromnych posągów przez wyspiarską społeczność było niemal niemożliwe. Kluczowy jest jednak materiał, w którym rzeźbiono. Był nim miękki tuf wulkaniczny. Szacuje się, że sześciu mężczyzn, pracując przy użyciu kamiennych narzędzi, było w stanie ukończyć moai mierzące 5 metrów w ciągu 12–15 miesięcy.
Pojawia się jednak pytanie: po co? Nawet jeśli wykonanie rzeźby nie było bardzo pracochłonne, to jednak ktoś musiał żywić rzemieślników. Wyjaśnienie dotyka kwestii religijnych. Moai wyrażały szacunek dla przodków, których kult był niezwykle istotny w całej Polinezji. Posągi miały zbierać ich „energię życiową” (mana) i chronić lokalną społeczność. Prawdopodobnie miały też wymiar polityczny. Więcej moai oznaczało większy prestiż dla grupy, do której należały.
Czytaj też: Makabryczna śmierć najsłynniejszego brytyjskiego podróżnika. Jego ciało zostało ugotowane i poćwiartowane…
Ekologiczne problemy
Skoro zatem, wszystko szło tak dobrze, to czemu mieszkańcy Rapa Nui, zaprzestali rzeźbienia posągów? Odpowiedzią jest katastrofa ekologiczna, do której doszło na wyspie. Przez całe wieki dzięki przyjaznemu klimatowi i licznym źródłom pożywienia populacja rosła. W okolicach 1100 r. z Ameryki Południowej został przywieziony na wyspę słodki ziemniak, który szybko stał się podstawą diety. W szczycie rozwoju populacja wyspy liczyła nawet 12 000 osób, zatem nawet więcej niż współcześnie.
Choć w momencie przybycia osadników wyspę porastały lasy, to stulecia wycinki doprowadziły do całkowitego ich zaniku. Ostatnie drzewa zostały wycięte prawdopodobnie w okolicach 1640 r. Jednak brak surowca dał o sobie znać już wcześniej. Wyspiarze nie mogli już konstruować oceanicznych statków, przez co około 1500 r. wszelkie kontakty pomiędzy Rapa Nui a resztą świata zanikły. Polowania na ptaki spowodowały spadek ich populacji. Morskie zasoby w przybrzeżnych wodach także zaczęły się wyczerpywać. Oczywiście ocean był ogromny, jednak do połowów dalej do wyspy potrzebne były większe łodzie. A tych nie można było zbudować bez drewna. Mieszkańcom Wyspy Wielkanocnej w oczy zaczął zaglądać głód.
Koniec dobrobytu
To właśnie taki rozwój wydarzeń spowodował, że zaprzestano rzeźbienia moai. Bez drewna i tak nie dało się ich przetransportować z kamieniołomu na wybrzeże. Poza tym coraz trudniej było zapewnić wyżywienie dla rzemieślników.
Brak drewna bardzo dawał się we znaki wyspiarzom. Jedynym jego źródłem było morze, które niekiedy wyrzucało na brzeg dryfujące kawałki. Znalazło to nawet odzwierciedlenie w ich języku. Słowo rākau, oznaczające w językach polinezyjskich „drewno” lub „drzewo”, nabrało znaczenia „bogactwo”. Mieszkańcy Rapa Nui cierpieli głód. Nawet jeśli udawało im się zapewnić wystarczającą liczbę kalorii, to i tak brakowało witamin i białek, ponieważ podstawę diety stanowił słodki ziemniak. Prawdopodobnie wiele kobiet cierpiało z powodu niepłodności. W początkach XVIII w. wyspę zamieszkiwało już tylko około 6000 osób.
Czytaj też: Czy Światowid ze Zbrucza naprawdę przedstawia słowiańskie bóstwo?
Tragiczne skutki wizyty Holendrów
W 1722 r. nastąpił pierwszy od wieków kontakt wyspiarzy ze światem zewnętrznym. Rapa Nui została odkryta przez Europejczyków, a konkretnie przez holenderską ekspedycję pod dowództwem Jacoba Roggeveena. To właśnie on nadał wyspie znaną dziś nazwę, związaną z tym, że ląd dostrzeżono w Niedzielę Wielkanocną. Wizyta Holendrów była bardzo krótka, zaledwie kilkudniowa. Ograniczyła się głównie do wymiany podarków, ponieważ bariera językowa uniemożliwiała komunikację.
Odwiedziny tajemniczych gości przyniosły jednak bardziej dalekosiężne skutki. Żeglarze prawdopodobnie zabrali ze sobą na wyspę jakiś zarazek, który spowodował epidemię wśród mieszkańców Rapa Nui. W kolejnych latach po kontakcie zmarło 2000–3000 z nich. Ta katastrofa spowodowała, że niewielki ląd ogarnęła anarchia. Autorytet ariki mau upadł. Władzę przejęli matato‘a – przywódcy band wojowników. Wielu zwykłych rolników musiało szukać schronienia w jaskiniach położonych na zboczach wulkanów. Gwałty i morderstwa były na porządku dziennym. Kiedy kolejna europejska (tym razem hiszpańska) ekspedycja dotarła do wyspy, liczba mieszkańców wynosiła zaledwie 3000 osób.
Obalenie posągów
W 1770 r. wszystkie moai stały na swoich miejscach. Jednak kolejne relacje podróżników, którzy przybywali na Rapa Nui (w tym James Cook w 1774 r.), mówią o wielu obalonych posągach. Prawdopodobnie zbrojne bandy, niszczyły rzeźby należące do przeciwników, by pozbawić ich siły życiowej mana. Do połowy XIX w. wszystkie moai zostały obalone.
Pod wpływem tych dramatycznych wydarzeń w kulturze mieszkańców Wyspy Wielkanocnej zaszły znaczące zmiany. W XVIII w. na Rapa Nui powstał kult Człowieka-Ptaka. Co roku organizowano zawody. Zadaniem uczestników było przyniesienie ptasiego jaja z nieodległej wysepki Motu Nui. Ten, kto jako pierwszy dokonał tej sztuki, zostawał władcą społeczności na cały rok. Później zawodnicy działali nie na swoją rzecz, a raczej w imieniu mocodawców, którzy byli rzeczywistymi pretendentami do władzy.
Kolejną innowację stanowiło było pismo rongorongo. Powstało prawdopodobnie pod wpływem alfabetu łacińskiego. Część badaczy dopuszcza możliwość, że istniało jeszcze przed kontaktem z Europejczykami, jednak brak na to dowodów. Pismo do dziś pozostaje nieodczytane.
Czytaj też: Obrzędy i rytuały na wybrzeżach Hawajów. Jama ofiarna z Moloka’i
Trudne losy wyspiarzy
Generalnie cały XIX w. to ciężkie czasy dla mieszkańców Rapa Nui. Wyspa leżała pośrodku niczego, więc żadna z potęg nie zdecydowała się na kolonizację. Coraz częściej zdarzały się za to wizyty statków rozmaitych bander. Wśród tubylców zaczęły się szerzyć choroby weneryczne, a liczba ludności stale spadała. Dzieła zniszczenia dokończyli Peruwiańczycy, którzy w 1862 r. wywieźli na kontynent blisko 1500 mieszkańców wyspy. Choć akcja wzbudziła międzynarodowe oburzenie i nieszczęśnikom pozwolono wrócić, to jednak wielu zmarło z powodu chorób i ciężkiej pracy.
W 1871 r. większość ludności Rapa Nui wyemigrowała na Thaiti. Rosyjska ekspedycja, która odwiedziła wyspę w tym roku, donosiła, że zamieszkiwało ją zaledwie 230 mieszkańców. W 1888 r. ostatecznie Chile zdecydowało się aneksję tego terytorium, jednak przez dziesięciolecia nie poświęcało mu właściwie żadnej uwagi. Sytuacja ludności zaczęła się poprawiać dopiero w latach 60. XX w., kiedy kontakty z kontynentem stały się bardziej regularne.
Współcześnie podstawą gospodarki Wyspy Wielkanocnej jest turystyka. W niezwykłym zwrocie akcji kultura starożytnych mieszkańców Rapa Nui dostarcza środków do życia ich współczesnym potomkom.
Bibliografia:
- Steven Roger Fischer, Island at the End of the World. The Turbulent History of Easter Island, Reaktion Books, Londyn 2005.
- Eric Kjellgren, Splendid Isolation. Art of Easter Island, The Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork 2001.
- Georgia Lee, The Rock Art of Easter Island. Symbols of Power, Prayers to the Gods, UCLA Institute of Archaeology, Los Angeles 1992.
KOMENTARZE (2)
Kłamstwo wielokrotnie powtarzane nigdy nie stanie się prawdą…
…
Najpopularniejsze drzewo Wyspy Wielkanocnej (właściwie duży, wysoki krzew) to endemit jedynie tam występujący – słynne Toromiro (Sophora toromiro – Perełkowiec Toromiro). Analizy pyłkowe torfu z jezior kraterowych na wyspie pokazują, że drzewo to i głównie Tespesja topolowata (niskie typowe drzewo) oraz palmy, były znacznie bardziej powszechne, owszem zanim ludzie przybyli na wyspę w V-VI wieku. Jednak ostatni okaz Toromiro dotrwał aż do 1962 roku! Uważa się, że to dopiero import owiec w XIX wieku (!) przyczynił się do ostatecznego wyginięcia ww. gat. drzew na wyspie, choć palm nieco pozostało („dosadzono” nawet – introdukowano kokosową).
XIX-wieczny (!) europejski podróżnik, J.L. Palmer, stwierdził w Journal of the Royal Geographic Society, że widział na wyspie w sporej ilości „pnie dużych drzew…”
Dlaczego? Otóż okazało się, że pierwotne datowanie wyginięcia drzew między 800 a 1500 rokiem naszej ery, jest obarczone istotnym błędem. W 2004 roku K. Butler i C. A. Prior wykazali, że próbki wzięte do badań (badano pyłek w osadach sedymentacyjnych) były skażone „starszym” węglem co sugeruje, że zaproponowana chronologia była o setki lat za wczesna dla datowania wylesienia!!!
„…pozorna gwałtowność i dla całej wyspy stwierdzona synchronizacja wylesiania, była li tylko artefaktem spowodowanym występowaniem szczeliny sedymentacyjnej trwającej kilka tysiącleci [stąd ww. skażenie], która uniemożliwiła uzyskanie szczegółowego zapisu zastępowania lasów zdominowanych przez palmy, przez trawiaste łąki.”
…
Między 1300. a 1650 r., mieszkańcy wyspy powszechnie palili drewno z drzew…, a co najmniej 10 taksonów roślinności leśnej drzewiastej mogło przetrwać, dopóki Europejczycy nie zaczęli „odwiedzać” wyspę…
Do tego antropolog T. L. Hunt, który przeprowadził szeroko zakrojone badania archeologiczne na Wyspie Wielkanocnej, udowadnia (2008.) ponad wszelką wątpliwość, że to głównie szczury polinezyjskie – wcześniej niż ww. owce, sukcesywnie przyczyniały się do wylesienia. Niby służyły za pożywienie ale w czasie klęsk żywiołowych, wojen na wyspie, niekontrolowane nadmiernie się rozmnażały i wyjadały wszystkie nasiona drzew i – zwłaszcza – palm. Ponadto częste, silne susze w XII-XIII i XVI-XIX w. doprowadziły do erozji eolicznej – wiatrowej gleb, stały się zatem one w bardzo wielu miejscach za płytkie dla palm. Najpopularniejsza tam palma Rapa Nui – palma z Wyspy Wielkanocnej (Paschalococos disperta), która była rodzimym gatunkiem palmy kokosowej, zniknęła z zapisu pyłkowego dopiero około roku 1650. (jednak wobec ww. możliwości „błędu sedymentacyjnego” – od 100 do nawet 200 lat później). W badaniach zachowanych resztek liści, nie pyłków, obejmujących okres od 1210 do 1440 r. n.e., jednak to w XIV wieku, kiedy miała rzekomo już wymierać, populacja tej i innych palm, osiągnęła maksimum swej liczebności…
No ale w XVI-XVII w. wystąpiło zgubne klimatyczne dodatnie sprzężenie zwrotne: susze zabijały palmy głównie – malejąca ilość palm odkrywała następnie glebę bardziej narażając ją na erozję, mniej z kolei gleby dalej ograniczało populację palm, i tak dalej…
„Podsumowując, wylesianie Wyspy Wielkanocnej to był wysoce złożony proces, który był przestrzennie i czasowo heterogeniczny [wielo-przyczynowy] i odbywał się w ramach tzw. działań i interakcji czynników zarówno naturalnych, jak i antropogenicznych.”
…
„Ponadto archeologiczne dowody wskazują, że cywilizacja Rapanui była ODPORNA na wylesianie i pozostała zdrowa aż do kontaktu europejskiego, co stoi w sprzeczności z założeniem wystąpienia upadku kulturowego.” (…)
Wiele wskazuje na to, że nawet w czasie wojen tubylcy wręcz starali się prowadzić to co dziś nazywamy racjonalną gospodarką leśną – i to praktycznie z pełnym sukcesem, nawet wobec niesprzyjających zmian klimatu.
…
Także popularne twierdzenie, że przestano rzeźbić posągi bo nie było drzew, palm do ich transportowania, w sporej części mija się z faktami. Wiele wskazuje na to, że po prostu moai zaczynało być za dużo – ich „produkcję” przerwano zatem… i tyle, NIECO przy okazji reformując religię.
A dlaczego zaprzestano dalekich, oceanicznych wypraw – budowy wielkich dł. 30 m łodzi? Otóż nie wiadomo czy w ogóle kiedykolwiek odbyły się te wyprawy faktycznie, a jeśli już to były one bardzo mało skuteczne – najprawdopodobniej rzadko kto – jeśli w ogóle, być może raz na setki lat, powracał.
A słodki ziemniak po prostu sam przypłynął oceanem choćby wraz z dryfującą, pustą – bez ludzi, łodzią.
Słynny T. Heyerdahl uważał, że to pierwotni długousi „współ”-koloniści z A. Pd., przywieźli słodkie ziemniaki, a następnie po okresie zgodnej koegzystencji, zostali wybici przez liczniejszych polinezyjskich krótkouchych. Nie ma jednak genetycznych żadnych śladów po długouchych – coś, cokolwiek, musiałoby zostać, gdyby rzeczywiście zaistnieli na wyspie…
…
A te wszystkie „rewelacje” znałby i autor, gdyby, jak ja, skorzystał z nowszej literatury, np.: The deforestation of Easter Island, V. Rull, 2019. (i stąd pochodzą wszystkie me cytowania i spora część informacji).
Bardzo ciekawy i pouczające artykuł. Pochwakadla autora.