Gdy w USA trwa Halloween, w Meksyku świętuje się Día de los Muertos. Wiąże się z nim pieczenie specjalnego chleba, pisanie „czaszeczek” i... hollywoodzki mit.
Día de los Muertos – meksykańskie dni zmarłych – obchodzone są obecnie 1 i 2 listopada. Są dziś powiązane z chrześcijańskimi Zaduszkami, noszącymi tam nazwę Día de los Fieles Difuntos, oraz dniem Wszystkich Świętych, czyli Todos los Santos. Jednakże przez wiele wieków obchody te wyglądały zupełnie inaczej.
Prekolumbijskie początki
Choć Día de los Muertos kojarzą się nam głównie z Meksykiem, należy wyraźnie podkreślić, że – historycznie rzecz ujmując – zasięg terytorialny „protoplasty” tego święta był znacznie większy. Można powiedzieć, że w różnej formie było ono obchodzone jeszcze w tzw. epoce prekolumbijskiej. A przynajmniej w tamtych czasach należy się doszukiwać jego genezy.
Tradycja ta była obecna u Azteków i Majów, ale także u mniej nam znanych Tarasków, Totonaków i ludu Nahua. Wywodzi się zatem z terenów obecnego Meksyku i tzw. Ameryki Środkowej czy też Centralnej (Mezoameryki), obejmującej dzisiejszą Gwatemalę, Belize, Salwador oraz część Hondurasu, Nikaragui i Kostaryki.
Współczesny Día de los Muertos ma swoje bezpośrednie korzenie w jednym z festiwali Azteków. Odbywał się on w miesiącu Tlaxochimaco, oznaczającym narodziny kwiatów. W przełożeniu na obecny kalendarz byłby to początek sierpnia (chociaż w azteckim kalendarzu słonecznym sierpień był dziewiątym miesiącem o nazwie Xiuhpohualli). Festiwal związany był z boginią Mictecacihuatl, która nazywana była „Królową Śmierci”. Była ona żoną boga Mictlantecuhtli, który z kolei był „Władcą Krainy Zmarłych”, bogiem śmierci. Obchody święta trwały aż miesiąc. Poświęcone były – podobnie, jak to ma miejsce obecnie – czci zmarłych dzieci oraz bliskich osób.
Sprawa tego święta skomplikowała się nieco, kiedy w XVI wieku na kontynencie amerykańskim pojawili się konkwistadorzy. Wprowadzone zostały pewne modyfikacje. Oczywiście celem przybyszów było wprowadzenie katolicyzmu, bez względu na koszty. I do tej wiary dostosowane zostało również święto zmarłych. Jego termin został zsynchronizowany z obchodzonymi w Europie Zaduszkami i dniem Wszystkich Świętych. Jednak Meksykanie podchodzą do tych dni inaczej. Oba świąteczne dni mają dla nich specjalne znaczenie. Pierwszego dnia wspominane są zmarłe dzieci, natomiast dorosłym poświęcony jest drugi dzień.
Czytaj też: Kwietne wojny. Azteckie ustawki
Tradycje kulinarne i nie tylko
W okresie przed Día de los Muertos w Meksyku pojawiają różnego rodzaju wyroby związane z tym świętem. Bodajże najważniejszym z nich jest wypiekany ze słodkiego ciasta specjalnie na tę okazję chleb – pan de muerto, czyli „chleb zmarłych”. Jego formy mogą być różne. Dość częstym motywem dekoracyjnym jest 4 lub 6 stykających się ze sobą kości i np. czaszka. Kolejnym słodkim specjałem są cukrowe czaszki, czyli calaveritas de dulce. Często dodaje się do nich czekoladę lub nawet tequilę. Na czaszkach umieszczane są imiona zmarłych.
Te i inne wiktuały, a także alkohol są pozostawiane na grobach, przy których spotykają się całe rodziny. Grana jest wtedy ulubiona muzyka nieboszczyka, śpiewane są piosenki. „Tajemnicą” Meksykanów jest to, co dzieje się z jedzeniem i alkoholem, kiedy wszyscy rozejdą się już do domów. Miejscowi utrzymują, że wszystko zostaje spożyte przez zmarłych.
Ale tradycje związane z Día de los Muertos to nie tylko kulinaria. Podobnie jak Polacy, również Meksykanie porządkują i dekorują groby swoich bliskich. Dość istotna w tym kontekście jest konkretna roślina: aksamitka wzniesiona, czyli Flor de Muertos – Kwiat Zmarłych. Zgodnie z tradycją posiada ona moc prowadzenia dusz zmarłych do poświęconych im ołtarzy. Nie można też zapominać o charakterystycznym makijażu, który upodabnia twarze do czaszek, aczkolwiek barwnych, a nawet z motywami kwiatowymi.
Czytaj też: Dziady – słowiański rytuał spotkania z duchami. Na czym polegał tajemniczy obrzęd?
Ołtarze dla zmarłych
Ze wspomnianymi ołtarzami związana jest kolejna tradycja. Może się zdarzyć, że nie będziemy mogli odwiedzić w danym roku grobów lub zwyczajnie mieszkamy zbyt daleko od nich. Aby we właściwy sposób oddać cześć zmarłym, powinniśmy przygotować specjalny ołtarz, na którym umieszczamy ofiarę. Nazywana jest ona ofrenda. Centralnym punktem ołtarza jest portret lub zdjęcie nieboszczyka, dookoła którego umieszcza się świeczki, czyli veladora. Powinny się na nim znaleźć także m.in. pan de muerto, woda, butelka alkoholu, atole (gorący napój na skrobi kukurydzianej, może być też np. o smaku czekoladowym), cygara, a dla dusz dzieci – zabawki.
W Meksyku w kontekście Día de los Muertos istnieje też specyficzna tradycja… poetycka. A jednocześnie satyryczna. Otóż Meksykanie lubują się w pisaniu zabawnych wierszyków, które nazywane są calaveras, czyli „czaszki, czaszeczki”. Przedstawiane są w nich różne postacie, którym dane jest nie tylko spotkać śmierć, ale i z nią porozmawiać. Przypomina się średniowieczna Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią. Oczywiście mogą to być również żyjące osoby. Chętnie umieszczaną w calaveras „grupą zawodową” są politycy.
Día de los Muertos to nie meksykańskie Halloween
Ze względu na pewne podobieństwa Día de los Muertos może się kojarzyć z amerykańskim Halloween. Skojarzenie to jest jednak błędne. W meksykańskim święcie chodzi bowiem o coś innego. Przede wszystkim istotne jest znaczenie duchowe, religijne. Dla Meksykanów jest to wręcz element ich tożsamości narodowej, który został dostrzeżony i doceniony na poziomie międzynarodowym. Święto zmarłych zostało uznane przez UNESCO za niematerialne dziedzictwo kulturowe ludzkości.
Aby jeszcze lepiej uchwycić różnice, powinniśmy dokładniej spojrzeć na sposób obchodzenia tego wyjątkowego święta. W Meksyku bynajmniej nie chodzi o wprowadzanie elementów grozy, strachów, upiorów itp. Nie jest to też dla jego mieszkańców czas smutku. W tych dniach na meksykańskich cmentarzach znajdziemy wręcz feerię radosnych barw. Meksykanie uważają, że dusze ich bliskich nadal są w ich życiu obecne, urządzają więc z nimi nawet wspólne zabawy.
Wszystko to wiąże się z odmiennym pojmowaniem śmierci . Jak zgrabnie zostało to określone przez grupę autorów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku: Śmierć w ujęciu meksykańskim nie liczy się z niczyją opinią, nie boi się choroby, polityki, pogody, siły pieniądza, a we właściwym czasie zagarnia wszystkie te moce i przyjdzie po wszystkich bez wyjątku, bo nie ma przed nią ucieczki. Dla wszystkich ludów zamieszkujących te ziemie znaczenie, jak i odbiór śmierci były podobne. Przed pojawieniem się w Ameryce Europejczyków tamtejsi ludzie nie odczuwali strachu przed nią w naszym rozumieniu.
Czytaj też: Czy pradawni Słowianie składali ofiary z ludzi?
O paradzie, której… nie było
Na koniec pewna ciekawostka. Fani filmów o przygodach Jamesa Bonda, a szczególnie tych, w których rolę agenta 007 zagrał Daniel Craig, mogliby nabrać przekonania, że od lat w stolicy Meksyku w trakcie Día de los Muertos ma miejsce wielka parada, w której biorą udział ludzie przebrani za kościotrupy itp. Chodzi tu oczywiście o film „Spectre”. Nic bardziej mylnego. Ta ponoć słynna parada została stworzona na potrzeby filmu. A i sposób obchodzenia uroczystości został w dużej mierze wypaczony.
Jednak władze Mexico City i urzędnicy ds. turystyki, świadomi sukcesu „Spectre”, postanowili wyjść naprzeciw hollywoodzkiemu mitowi i… faktycznie zorganizowali inspirowany filmem przemarsz. Pierwsza parada, w której wzięło udział ponad 1000 aktorów, ale i tancerzy oraz akrobatów, odbyła się w 2016 roku. Celem było przyciągnięcie turystów. Sami Meksykanie mieli jednak mieszane uczucia w tej kwestii.
Bez względu na różne wpływy i w tym roku na meksykańskich cmentarzach wybrzmi festiwal barw oraz radosnej muzyki. Alejkami będą przechadzać się ludzie z tylko na pozór w upiorny sposób wymalowanymi twarzami. Po raz kolejny wspomną swoich bliskich, porozmawiają z nimi, może nawet wypiją kieliszek tequili. I po raz kolejny zatrze się granica pomiędzy życiem a śmiercią.
Bibliografia
- Grzybczyk, Skradziona kultura. Jak Zachód wykorzystuje cudzą własność intelektualną, Wolters Kluwer Polska, Warszawa 2021.
- Guzowski, A. Czartoszewski, J. Lewko, C. R. Łukaszuk, K. Van Damme-Ostapowicz , E. Krajewska-Kułak, Kult zmarłych na przestrzeni wieków [w:] A. Guzowski, E. Krajewska-Kułak, G. Bejda (red.), Kultura śmierci, kultura umierania, tom 3, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku, Białystok, 2016.
- Rapacz, Święto Zmarłych, www.aztecas.eu, dostęp: 28.10.2022.
- Tanaś, Sfera profanum dnia Wszystkich Świętych wobec społecznego aspektu cmentarzy, „Turyzm”, vol. 30, nr 2/2020.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.