Aztekowie składali tysiące ofiar z ludzi. Zapotrzebowanie było tak duże, że organizowali kwietne wojny, by zdobyć więcej jeńców. Ale czy naprawdę tak było?
Zacząć należałoby od tego, że składanie ofiar z ludzi rzeczywiście stanowiło ważną część azteckiej kultury. Dla wojowników pochodzących z plebsu schwytanie odpowiedniej liczby jeńców stanowiło drogę do awansu społecznego. Wiązało się z kolejnymi przywilejami i prawem do noszenia prestiżowych ubrań. Azteccy plebejusze, którzy szczególnie wyróżnili się na wojnie, mogli liczyć nawet na uzyskanie statusu cuauhpipiltin, czyli niemal arystokraty. A przecież nie ma lepszego sposobu, by się wyróżnić, niż pokonać silniejszego znacznie wroga. Nawet pochodzącego z własnego ludu. Mężczyźni z Atlixco, Huexotzinco czy Tliliuhqui-Tepec byli uważani za wyjątkowo sprawnych w wojennym rzemiośle…
Brak materiału na ofiarę
Schwytani wojownicy byli składani w ofierze. Zasadniczym celem krwawych rytuałów było wsparcie Słońca w jego codziennej drodze przez nieboskłon. Istniały jeszcze inne obrzędy, mające na celu zapewnienie urodzaju, sprowadzenie opadów deszczu itd. Ale co, jeśli urodzaj nie następuje, a ludziom grozi głód? Z taką właśnie sytuacją musieli się zmierzyć Aztekowie w latach 1450–1454. W Dolinie Meksyku brakowało jedzenia do tego stopnia, że rodzice byli zmuszeni sprzedawać swoje dzieci w niewolę. Według niektórych źródeł rozwiązanie problemu przedstawili kapłani. Zażądali… większej liczby jeńców na ofiarę.
Aby ich pozyskać, wymyślono xochiyaoyotl (w języku nahuatl – kwietnie wojny). Aztekowie toczyli je z miastami-państwami z Doliny Puebli, czyli z Tlaxcallan, Huexotzinco i Atlixco. Bitwy wyglądały inaczej niż zwykłe starcia, mające na celu pokonanie przeciwnika. Armie spotykały się we wcześniej ustalonym miejscu i czasie. Rezygnowano też z użycia oszczepów, łuków i innej broni dystansowej. Choć oczywiście zdarzały się ofiary śmiertelne, to jednak zasadniczym celem jednej i drugiej strony, było pozyskanie odpowiedniej liczby jeńców. W związku z tym wojownicy starali się raczej obezwładnić niż zabić przeciwnika.
Według większości przekazów tradycja toczenia kwietnych wojen utrzymała się aż do hiszpańskiego podboju. Temat tych niezwykłych starć poruszył w rozmowie z Motecuhzomą jeden z konkwistadorów, Andrés de Tapia. Chciał się dowiedzieć, dlaczego Aztekowie nie podbili Tlaxcallan. W końcu to dość zaskakujące, że potężne imperium nie zajęło obszarów położonych tak blisko swojej stolicy. Władca odpowiedział: „Mogliśmy to uczynić bardzo łatwo, ale wówczas nie mielibyśmy gdzie posyłać młodzieńców, by ćwiczyli [walkę]. Poza tym zawsze chcieliśmy mieć blisko ludzi, by składać ich w ofierze naszym bogom”. Wszystko to układa się w spójną i – wydawałoby się – wiarygodną historię. Jednak jest z nią jeden problem. Prawdopodobnie jest nieprawdziwa.
Czytaj też: Jak byli uzbrojeni Aztekowie?
Czy faktycznie organizowano kwietne wojny?
Zdecydowana większość informacji o kwietnych wojnach pochodzi ze źródeł powiązanych z Tenochtitlán lub jego sojusznikami. Choćby z tego powodu można mieć pewne wątpliwości co od ich wiarygodności. Diego Muñoz Camargo, autor pochodzącej z XVI wieku kroniki, dość żywo zaprzecza istnieniu tradycji kwietnych wojen. Wiele faktów potwierdza jego zastrzeżenia.
Przede wszystkim wątpliwa jest sama kwestia deficytu jeńców. Tenochtitlán niemal cały czas toczyło wojny – i na ogół wychodziło z tych starć zwycięsko. Dlatego raczej nie brakowało wrogów, których można było złożyć w ofierze. Po drugie, zmagania pomiędzy Aztekami a Tlaxcallan i Huexotzinco w drugiej połowie XV i w XVI wieku nie były wcale kurtuazyjnymi starciami. Walki toczyły się ze zmiennym szczęściem. W opisach przewijają się zwroty w rodzaju: „pola były pokryte ciałami zabitych”, „okrutna rzeź”, „tak wiele krwi, że wyglądała jak płynąca rzeka”. Kronikarze wspominają o tysiącach zabitych w tych starciach wojowników. Oczywiście te liczby są trudne do zweryfikowania, jednak świadczą o tym, że branie jeńców raczej nie było priorytetem.
Wreszcie po trzecie, po przybyciu Hiszpanów do Meksyku Tlaxcallan bardzo szybko stało się ich sojusznikiem. Co więcej, nawet gdy konkwistadorzy ponieśli klęskę podczas tzw. smutnej nocy (La Noche Triste), Tlaxcalltecy nie zdecydowali się na zmianę stron. Walczyli z Aztekami aż do upadku Tenochtitlán w sierpniu 1521 roku. Odznaczyli się wówczas wyjątkowym okrucieństwem, mordując, okradając i gwałcąc ludność cywilną pokonanego miasta. Wydaje się, że chęć zemsty była naprawdę silna. Wątpliwe, by kwietne wojny mogły spowodować aż tak silną nienawiść.
Czytaj też: Europejska masakra Azteków, czyli brutalny podbój Nowego Świata
Manipulacja Azteków?
Skąd zatem wzięła się w ogóle koncepcja xochiyaoyotl? Naukowcy zajmujący się tą tematyką są raczej zgodni, że w rzeczywistości kwietne wojny to wymysł propagandy Azteków. Ich imperium było naprawdę imponujące terytorialne, jednak wcale nie tak silne, jak mogłoby się wydawać. W wielu miejscach sąsiadowało z miastami-państwami lub lokalnymi potęgami, które próbowało podbić, ale zwyczajnie nie było w stanie. Tak sprawy się miały z leżącym na zachodzie państwem Tarasków czy z Metzitlan, położonym na północny zachód od Doliny Meksyku.
Tlaxcallan i Huexotzinco znajdowały się jeszcze bliżej centrum imperium, więc stanowiły potencjalnie większe zagrożenie. Aztekowie mimo szczerych chęci nie byli w stanie ich pokonać. Aby choć trochę zatuszować swoją porażkę, przyjęli stanowisko, że wszystkie te walki nie oznaczały prawdziwej wojny, a jedynie trening. Jak wiemy z historii (a i z teraźniejszości też) – imperia wielokrotnie uciekały się do kłamstwa, by ukryć swoje klęski. Nie inaczej było i w tym przypadku.
Bibliografia:
- Barry L. Isaac, The Aztec „Flowery War”: A Geopolitical Explanation, „Journal of Anthropological Research”, vol. 39, 1983, s. 415-432.
- Frederic Hicks, „Flowery War” in Aztec History, „American Ethnologist”, vol. 6, luty 1979, s. 87-92.
- Ross Hassing, Aztec Warfare: Imperial Expansion and Political Control, University of Oklahoma Press, Norman 1995.
- Michael E. Smith, The Aztecs, Blackwell Publishers, Malden, Oxford 2002.
- Justyna Olko, Meksyk przed konkwistą, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2010.
- Davíd Carrasco, Daily Life of the Aztecs, People of the Sun and Earth, Greenwood Press, Westoport, Londyn 1998.
KOMENTARZE (1)
„Wydaje się, że chęć zemsty była naprawdę silna. Wątpliwe, by kwietne wojny mogły spowodować aż tak silną nienawiść.”
Och, doprawdy?
Sto lat brania ofiar i życia pod bokiem meksykańskich potworów to za mało?
Tlaxalanie mieli najwyraźniej inny pogląd w tej kwestii…