W sierpniu 1945 roku na Hiroszimę i Nagasaki spadły bomby atomowe i zmusiły Japończyków do kapitulacji. Prawda czy mit? Co zakończyło wojnę na Pacyfiku?
Historia świata jest pełna przekłamań i niedopowiedzeń. Zdarza się, że rzeczy uznawane za fakty mają tak naprawdę mało wspólnego z rzeczywistością. Z drugiej strony, zdarzenia, które sprawiają wrażenie zbyt niesamowitych, by mogły być prawdziwe, okazują się jak najbardziej realne. W cyklu „Prawda czy mit” podejmiemy próbę obalenia lub potwierdzenia zarówno tych mniej, jak i bardziej poważnych historycznych mitów. Historia nie jest bowiem tak oczywista, jak się wydaje!
Bombardowania japońskich miast
10 sierpnia 1944 roku zakończyła się bitwa o Guam. Wcześniej tego lata Amerykanom udało się pokonać Japończyków na Tinian i Saipan. Te trzy wyspy wchodzą w skład archipelagu Marianów i miały ogromne znaczenie strategiczne dla mocarstw walczących na Pacyfiku. O stawce walk świadczy fakt, że to tu po raz pierwszy Japończycy zaczęli wykorzystywać kamikaze. Samobójcze ataki japońskich pilotów nie pomogły jednak w powstrzymaniu ofensywy amerykańskiej armii.
Mariany były ważne dla dalszego przebiegu wojny, gdyż leżały na tyle blisko Japonii, że można było organizować z nich naloty bombowe na tamtejsze miasta. To z wyspy Tinian rozpoczęła się operacja Meetinghouse – największy w dziejach atak bombowy. Szacuje się, że wskutek nalotu na Tokio zginęło ponad 100 tys. ludzi (więcej niż podczas ataków jądrowych na Hiroszimę czy Nagasaki).
Przeniesienie działań wojennych do serca Japonii miało dewastujący wpływ na gospodarkę kraju, możliwości produkcyjne przemysłu zbrojeniowego i sytuację ludności cywilnej.
Czytaj też: Nie tylko Kamikaze. Poznaj cały arsenał japońskich broni samobójczych!
Przegrana Japończyków na Okinawie
Zdobycie Okinawy przez Amerykanów złamało japońskiego ducha walki. Porażkę Japończyków przypieczętował fakt, że podczas obrony wyspy zniszczony został najpotężniejszy okręt japońskiej floty – pancernik Yamato. W niezwykle ciężkich i zajadłych walkach, które toczono od 1 kwietnia do 21 czerwca 1945 roku, zginęło ok. 20 tys. żołnierzy amerykańskich i ponad 70 tys. żołnierzy japońskich. Śmierć poniosło też ok. 30 tys. mieszkańców wyspy.
Okinawa była ostatnim bastionem obrony Kraju Kwitnącej Wiśni. Gdy mimo desperackich wysiłków została zdobyta, Japończycy ostatecznie przestali wierzyć w zwycięstwo w wojnie. Dowódcy zdali sobie sprawę, że celem dalszej walki nie jest wygrana, lecz zapewnienie ojczyźnie jak najlepszych warunków pokoju.
Czytaj też: Dawid kontra Goliat. Jak okręt podwodny USS Archerfish zdołał zatopić kolosalny lotniskowiec?
Atak Sowietów na Mandżurię
Jednym z pomysłów Japończyków na osiągnięcie tego celu było wykorzystanie ZSRR jako mediatora. Tymczasem na początku sierpnia 1945 roku Sowieci zaczęli dystansować się od japońskich dyplomatów. Była to zapowiedź wydarzeń, które nastąpiły kilka dni później.
Po zakończeniu konferencji w Poczdamie, 8 sierpnia 1945 roku ambasador Japonii w ZSRR został zaproszony na Kreml. Wiaczesław Mołotow wręczył swojemu gościowi akt wypowiedzenia wojny. Następnego dnia wojska sowieckie zaatakowały Mandżurię. Ówczesny premier Japonii Kantaro Suzuki nie potrzebował bombardowania Nagasaki, by stwierdzić, że „gra jest skończona”. Sytuacja Japonii stała się katastrofalna.
Czytaj też: „Mój Boże, cóżeśmy uczynili?”. Ile osób zginęło w atakach na Hiroszimę i Nagasaki?
Brak możliwości przygotowania obrony
Ostatnią nadzieją Japończyków na uniknięcie bezwarunkowej kapitulacji było zadanie aliantom tak dotkliwych strat, by ci złagodzili warunki pokoju. Gdy ludność cywilna odczuwała już okrutne następstwa ataków jądrowych na Hiroszimę i Nagasaki, w najwyższych kręgach japońskich władz poważnie dyskutowano nad Ketsu-Go – strategicznym planem obrony japońskich wysp przed amerykańskim desantem. Scenariusz walki zakładał wykorzystanie cywilów i każdej możliwej broni, by urządzić wrogom prawdziwą krwawą łaźnię.
Według szacunków przygotowanych przez sztab armii USA straty poniesione podczas desantu na Japonię (operacja Downfall) byłyby liczone w milionach. Kiedy Japończycy zaczęli przygotowywać się do obrony wybrzeża, okazało się jednak, że nie są w stanie zrealizować nawet podstawowych założeń planu. Gnębiona ciągłymi nalotami i cierpiąca głód ludność cywilna miała już dosyć wojny.
Władze zaczęły poważnie obawiać się buntu obywateli. Większość zakładów zbrojeniowych była poważnie zniszczona i niezdolna to produkcji broni. Mimo tych oczywistych faktów wojsko dalej uparcie domagało się kontynuowania przygotowań. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się historia, gdyby 13 sierpnia 1945 roku do dyskusji nad przyszłością Japonii nie włączył się sam cesarz Hirohito.
Głos cesarza Hirohito
Cesarz Japonii, mimo że był teoretycznie najważniejszą osobą w państwie, nie miał realnej władzy politycznej. Od 1944 roku w kraju rządziła Najwyższa Rada ds. Kierowania Wojną, tzw. „Wielka Szóstka”. Na początku sierpnia 1945 roku w jej skład wchodziło czterech przedstawicieli wojska, premier Kantarō Suzuki i minister spraw zagranicznych Shigenori Togo.
13 sierpnia na posiedzeniu rady panował pat. Trzech jej członków zgadzało się na przyjęcie warunków pokoju, o ile alianci zgodzą się na zachowanie prerogatyw cesarza Hirohito. Pozostali oczekiwali większych ustępstw bądź opowiadali się za walką do ostatniej kropli krwi. Impas przełamał w końcu sam cesarz. Do tej pory Hirohito był wycofany i bierny. W chwili, kiedy ważyły się losy jego kraju, oświadczył:
Poważnie zastanowiłem się nad sytuacją panującą w kraju i za granicą i doszedłem do wniosku, że kontynuowanie wojny może oznaczać jedynie zniszczenie narodu i przedłużenie rozlewu krwi i okrucieństwa na świecie (…). Nie mogę znieść widoku moich niewinnych ludzi walczących dłużej. Zakończenie wojny jest jedynym sposobem na przywrócenie pokoju na świecie i uwolnienie narodu od straszliwego cierpienia, którym jest obciążony.
Czytaj też: Robert Oppenheimer. Ojciec bomby atomowej
Koniec wojny
Odpowiedź USA na chęć kapitulacji Japonii nie była jednoznaczna, gdyż Amerykanie nie gwarantowali pozostawienia cesarza na tronie. Mimo to Hirohito jeszcze raz poprosił Najwyższą Radę o zaakceptowanie warunków pokoju. W emocjonalnej przemowie wygłoszonej 14 sierpnia 1945 roku stwierdził: „Nie ma znaczenia, co się ze mną stanie, ale zastanawiam się, jak będę mógł odpowiedzieć duchom przodków, jeśli mój naród zostanie obrócony w popiół”.
Atak jądrowy na Hiroszimę i Nagasaki miał minimalny wpływ na decyzję o kapitulacji Japonii. Potęga broni atomowej nie zrobiła na japońskich wojskowych tak dużego wrażenia, jak się to dziś przedstawia. Zakładali oni, że przy dobrze zorganizowanej obronie przeciwlotniczej można będzie zneutralizować kolejne tego typu naloty.
Prawda była taka, że sytuacja Japonii już od połowy 1944 roku pogarszała się z każdym miesiącem. Wspomniane wcześniej klęski sprawiły, iż Japończycy zaczęli się zastanawiać nie tyle, czy wygrają wojnę, lecz jak bardzo zostaną pobici. W ostatnich dniach przed kapitulacją głównym problemem władz było to, czy Amerykanie pozwolą Hirohito zachować cesarski tytuł, a nie liczba „atomówek” w ich arsenale. Sam gen. Douglas MacArthur po latach przyznał, że Japonia poddałaby się przed końcem sierpnia 1945 roku nawet bez zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki.
Bomby atomowe zmusiły Japończyków do kapitulacji. Mit
Bibliografia:
- Craig, The Fall of Japan. The Final Weeks of World War II in the Pacific, Nowy Jork 2015.
- Tillman, Whirlwind The Air War Against Japan 1942–1945, Nowy Jork 2010.
- Dower, Embracing Defeat Japan in the Wake of World War II, Nowy Jork 2000.
- Kozieł, Hiroszima: zbrodnia Departamentu Stanu, „Rzeczpospolita” (dostęp 27.11.2021).
KOMENTARZE (15)
I. Pancernik Yamato to był w 45. jedynie symbol dawnej wielkości i dawnych koncepcji, powstałych w czasach gdy lotniskowce jeszcze czekały na „swoje 5 minut”. Już w chwili swej budowy, jak to określił jeden z amerykańskich admirałów, był „kompletnym nonsensem budowanym dla poprzedniej wojny”. W 1945 r. nie miał nawet większych szans z najnowszymi amerykańskimi super szybkimi pancernikami typu Iowa, które powstały głównie w celu ochrony grup lotniskowców. Miały one co prawda mniejszy kaliber dział (406mm wobec 457mm) ale lepszy system kierowania ogniem od Yamato, przy podobnej donośności i większej szybkostrzelności.
II. A w chwili kapitulacji trzeba pamiętać, że Japonia wygrywała wojnę w Chinach, panowała nad większością wysp Pacyfiku dość dobrze uprzemysłowionymi jak na tamte czasy i na Azję, Indiami holenderskimi, np. Indonezją, Indochinami… Na rdzenne wyspy japońskie, fakt dalece niewystarczające ale jednak ciągle dostarczano, z tych zdobytych ziem zaopatrzenie, np. wykorzystując bardzo duże okręty podwodne, tzw. podwodne lotniskowce (bo miały hangar lotniczy). Japońscy militaryści mieli ponadto ciągle przewagę w rządzie i chcieli maksymalnie przydłużyć wojnę by zniechęcić US do bezwarunkowej kapitulacji.
A amerykańskie plany strategiczne zakładały pokonanie Japonii w wojnie konwencjonalnej, najwcześniej do czerwca 1946 r. …
Co do sowietów, którzy szybko rozgromili armię kwantuńską, i wg. niektórych historyków, to groźba zajęcia Japonii przez nich, miała głównie przyspieszyć kapitulację, to…
Ale w jaki sposób mieliby oni dokonać inwazji, nie posiadając na żadnym akwenie, nie tylko Pacyfiku, jakichkolwiek istotnych sił morskich – floty?
Znany nie tylko w Japonii ale i na świecie wybitny fizyk jądrowy Nishina pełnił kluczową rolę w rozwoju japońskiego programu budowy broni atomowej w czasie II wojny światowej (od jego nazwiska nazwano go: projekt Ni). Nishina otrzymał kopię zastrzeżonego komunikatu prasowego na temat bomby, który pochodził od prezydenta Trumana. Nishina uważał jednak, że nie da się „na dzisiaj” skonstruować bomby atomowej, że ta jest „czystą fantazją” na obecną chwilę. Stronnictwo antywojenne postanowiło go jednak wysłać do Hiroshimy zaraz po wybuchu bomby. Dzień przed wyjazdem do Hiroszimy zostawił on notatkę Tamaki Hidehiko, młodemu teoretykowi, który znany jest obecnie z tego, że obliczył masę krytyczną ważnego izotopu U-235. Nishina napisał: „Jeśli Truman mówi prawdę, nadszedł czas, aby osoby zaangażowane w Projekt Ni popełniły harakiri… Raporty, które dotarą do kwatery głównej, potwierdzą to, co twierdził Truman…”
Zaraz po Nagasaki odbyła się rada wojenna u cesarza (druga w tym dniu – 9 sierpnia). Cesarz był przerażony – na radzie wojennej praktycznie mówiono tylko o nowej amerykańskiej broni i… raporcie Nishiny. Szczególne wrażenie nawet na twardogłowych jastrzębiach, zrobiły zdjęcia epicentrów wybuchu całkowicie pozbawionych nawet resztek czegokolwiek…, kompletnie różne od tych z ruinami domów wykonanych po nalotach dywanowych.
A obie bomby zrzucono z superfortec B-29 z praktycznie ich maksymalnego pułapu (nie było przecież tutaj konieczności precyzyjnego celowania), gdzie były one de facto niedostępne tak dla japońskich myśliwców jak i dział przeciwlotniczych…
I to był ponoć ten kamyczek, kropla która zadecydowała – szef tajnej cesarskiej rady nie otrzymał bowiem odpowiedzi na pytanie – od generałów – jak mają oni bronić miasta przed kolejnymi takimi nalotami… W głosowaniu za jak najszybszą kapitulacją, skrajnie ponoć zmęczony i przerażony cesarz przeważył szalę…
„Co do sowietów, którzy szybko rozgromili armie kwantuńską, i wg. niektórych historyków, to groźba zajecia Japonii przez nich, miała głównie przyśpieszyć kapitulacje, to … Ale w jaki sposób mieliby oni dokonać inwazji, nie posiadając na żadnym akwenie, nie tylko Pacyfiku jakichkolwiek istotnych sił morskich – floty ?” Taki znawca marynarki wojennej jak niepoprawny politycznie chyba zapomniał o dostawach z USA zwanych land-lease w ramach których ZSRR otrzymał również ponad 500 statków i okretów wojennych wśród tych ostatnich były – okrety desantowe i fregaty. I właśnie te okrety desantowe i mające je ochraniać fregaty miały służyć do desantu armii ZSRR na Japonie. Stalin i Roosevelt ustalili że po pokonaniu Niemiec, ZSRR przyłączy sie do wojny USA z Japonią. Ale Stalin wcale nie zamierzał sie wywiązać z umowy z Rooseveltem i co prawda zaatakował swoim wojskiem japońskich żołnierzy w Mandżurii i Chinach, ale wcale nie chciał atakować Japonii, bo ten kraj nie dysponował niczym czego by Stalin potrzebował. Jedyne terytorium Japonii które zajał ZSRR to 4 wyspy nazywane przez ZSRR – Kurylami Południowymi, a przez Japonie Terytoriami Północnymi. Ten ZSRR który podobno nie posiadał „jakichkolwiek istotnych sił morskich” już w roku 1939 posiadał 200 okretów podwodnych w tym około 100 na Bałtyku do 1941 roku ZSRR miał ich już 250. Natomiast Niemcy posiadali w roku 1939 zaledwie …50 okretów podwodnych. Natomiast kapitulacja Japonii nastąpiła przez kilka czynników, jednym z nich było zrzucenie bomby atomowej na 2 miasta w Japonii oraz groźba desantu armii czerwonej. Ale ważniejsze było zniszczenie około 90% floty handlowej Japonii, oraz bombardowanie zakładów produkujących na potrzeby armii japońskiej w ten sposób Japonia została pozbawiona możliwości importu surowców oraz produkcji przemysłowej.
„Taki znawca marynarki wojennej…”
…
Po Pana komentarzu niechybnie zaś widać, że z kolei Pan nim na pewno nie jest i raczej nigdy nie będzie.
Rajd na Dieppe pokazał co jest koniecznie potrzebne, a czego Brytyjczycy wtedy nie tyle nie mieli, co raczej świadomie nie użyli, o co z przesadnych obaw nie zadbali, by udał się desant morski.
Z pięciu punktów głównych przyjętych wówczas zaleceń by desant się powiódł, dodajmy później uznanych „globalnie” za najistotniejsze, jako najważniejsze tutaj – dla oceny zdolności do dokonania długodystansowego desantu przez sowietów, bo wyraźnie im „wakujące”; jawią się głównie dwa:
I. Zdobycie całkowitej przewagi w powietrzu nad lotnictwem wroga. Przy czym do desantów planowanych na większe dystanse, niezbędne są tutaj LOTNISKOWCE.
II. Postawienie w odwodzie jednostek morskich, dysponujących silną artylerią. Najdogodniejsze do tego celu jest użycie PANCERNIKÓW lub co najmniej monitorów.
…to stąd tak ogromna „żywotność” pancerników typu Iowa, które brały udział jako najtańsze, a bardzo efektywne w praktyce wsparcie desantujących się jednostek, we wszystkich powojennych dużych operacjach desantowych USA – od Korei do Iraku.
Już pod leżącym przecież blisko UK Dieppe, artyleria niszczycieli i lekkich krążowników okazała się za słaba, a samoloty startujące z lądu miały zbyt duży dystans do pokonania by być wystarczająco efektywne.
To zatem nie barki, okręty desantowe czy ich eskortowce typu fregat, korwet a nawet niszczycieli, były wtedy i później decydujące…
(Jeśli chce Pan podać przykład udanych desantów niemieckich bez tego typu wsparcia, Kretę czy Krym, to są one nietrafione, pod Kretą w odwodzie były pancerniki włoskie, a czemu do obrony Krymu głównie zajmowanego jednak „lądowo” od strony przesmyku, Sowieci nie użyli efektywnie swych pancerników? To do dziś trwają o to spory…)
Sowieci z tych najważniejszych dla powodzenia desantu na odległe japońskie wyspy macierzyste, grupy sił wsparcia, posiadali zatem tylko stary na dodatek jedynie wypożyczony (a więc do oddania „w całości”) od Anglików Royal Sovereign i od biedy 5 krążowników tylko raczej z nazwy ciężkich, typu 26, z których tylko Kalinin operował na Pacyfiku.
A lotniskowców nie mieli wcale…
…
„…nie chciał atakować Japonii, bo ten kraj nie dysponował niczym czego by Stalin potrzebował…”
???
Taaaak, kraj o bardzo dużym uprzemysłowieniu – jego liczna „klasa robotnicza”; jako kolejny element bloku komunistycznego…
A…
A przy okazji udowodniliśmy słuszność przysłowia, że lepiej nie kopać się z koniem :)
sorry oczywiście sowieci mieli tylko jeden czarnomorski pancernik ;) ale do tego dwa krążowniki typu 26, mogli więc te siły lepiej wykorzystać
Chyba jednak rzeczywiście przeceniłem niepoprawnego politycznie bo desant pod Dieppe gdzie Churchill wysłał Kanadyjczyków na betonowy mur odgradzający plaże koło Dieppe od lądu to była zwykła zmyłka mająca pokazać Stalinowi że na lądowanie w Europie jest jeszcze za wcześnie. Oczywiście nie przeszkodziło to w desancie w Afryce Północnej, na Sycylii i na południu Włoch w tym samym 1943 roku. Natomiast ZSRR dokonało również …desantu na Bałtyku na jedna z Fińskich wysp. Było w tym desancie wszystko – wsparcie artyleryjskie, osłona lotnicza która nawet zaatakowała okrety przeciwnika. Cały problem z tym „zwycieskim” desantem polegał na tym że wyspa na której wylądowali dzielni krasnoarmiejcy była bezludna a okrety przeciwnika które zaatakowały rosyjskie samoloty były okretami floty….ZSRR. „kraj o bardzo dużym uprzemysłowieniu – jego liczna „klasa robotnicza” jako kolejny element bloku komunistycznego „. Warto sprawdzić czego dotyczyły konferencje w Teheranie, Jałcie czy Poczdamie. A dotyczyły one nowego podziału stref wpływów i tak jak Europa Środkowa znalazła sie w strefie Rosyjskiej tak Japonia znalazła sie w strefie wpływów USA, wiec Stalin po zajeciu Mandżurii, cześci Chin oraz wysp Kurylskich dał sobie spokój bo Japonia była w strefie wpływów Trumana. A flota wojenna ZSRR była zdecydowanie kiepska i poza okretami podwodnymi na Bałtyku, które zatopiły kilka niemieckich statków pasażerskich niczego wielkiego nie dokonała.
Drogi Anonimie, przypominam, że nie ma Pan obowiązku mnie przeceniać tak jak i się sam kompromitować: „…w tym samym 1943 roku.” – Rajd na Dieppe został przeprowadzony 19 sierpnia 1942… do 43. było ponad 3 m-be zatem jeszcze…
…jako właśnie przygotowanie do wymienionych lądowań, nijak nie udowadniał ten rajd zatem niemożności otwarcia drugiego frontu, skoro jego doświadczenia z sukcesem wykorzystano do uderzenia w miękkie podbrzusze Europy Hitlera, eliminując gł. sojusznika Niemiec, co spowodowało dla Stalina o wiele więcej dobrego, niż przy niepewnym i nieprzygotowanym lądowaniu we Francji gdzie już były niemieckie liczne jednostki mające jej bronić; bo przerwanie niemieckiej ofensywy pod Kurskiem w celu przesłania jednostek na front włoski – gdzie ich – niemieckich, nie było praktycznie wcale; wycofały się też resztki sił włoskich z frontu wschodniego. Stalin wiedział o tym, że jest ono – lądowanie na Sycylii, dla niego de facto w danym momencie dużo korzystniejsze niż we Francji, bo wiedział (od swej „czerwonej orkiestry”) że zachód nie stać na pewne, udane uderzenie we Francji w 43.
Ale cóż, polityka jest polityką…
Strefy wpływów i… przysłowiowa „słowność” Stalina…
Stalin wszem i wobec twierdził, że Berlin to dla niego drugorzędny kierunek… Czy w sprawie Japonii nie było by podobnie gdyby okoliczności mu sprzyjały?…
Wniosek: lepiej więc było przyjąć do wiadomości drogi Anonimie „koński kazus” i się samemu nie (w)kop(yw)ać…
Wszystkiego dobrego :)
Nie statek a okręt. Elementarny błąd. Statki są cywilne, a okręty wojenne.
Myślałem że powszechnie jest wiadomo, że bomb atomowych w Japonii Amerykanie użyli w celu pokazu siły wobec Rosjan, a nie w celu rzekomego przyspieszenia zakończenia wojny z Japonią która i tak już ledwo dychała.
…a guzik prawda: statki są tak cywilne jak i wojenne, które są – te wojenne, w niektórych językach wyodrębniane, np. w naszym języku polskim – nazywane okrętami nie przestając jednak, jak najbardziej, jednak być statkami.
A pokaz siły owszem był, ale przy okazji, i mniej ważny. Durni tutaj po prostu Amerykanie wierzyli bowiem, że z sowietami idzie się jakoś dogadać. Niedoświadczony na niwie polityki międzynarodowej Truman nawet zawarł ze Stalinem nieformalny pakt, porozumienie przeciw Churchillowi, co do miejsca lądowania, drugiego frontu – Churchill chciał Bałkany, a nie Normandię, aby nie dopuścić do dominacji sowieckiej w Europie Środkowej. A Japonia tak rzekomo „ledwo dychała”, że 3/4 Chin chciała „za chwilę” zająć i nawet małe oddziałki w celu rekonesansu „lądowała” w Australii…
Pisanie, że każdy okręt jest statkiem jest generalnie równie prawdziwe, jak pisanie, że każdy żołnierz jest cywilem. W sumie prawda, jak np. jest na przepustce.
W tekście historycznym mamy prawo domagać się precyzyjnego nazewnictwa w tym temacie.
…raczej, że każdy żołnierz jest nie cywilem, a człowiekiem – taka jest to dokładnie paralela, skoro mamy być precyzyjni – „domagać się precyzyjnego nazewnictwa”.
Wg poradni językowej PWN: „Termin STATEK ma szersze znaczenie od terminu OKRĘT – oznaczającym statek określonego rodzaju. W terminologii wojskowej OKRĘT to ‘STATEK NALEŻĄCY DO MARYNARKI WOJENNEJ’…”
„Z punktu widzenia semantycznego w omawianym tu zakresie użycia OKRĘT jest wyrazem o ZNACZENIU WĘŻSZYM I PODRZĘDNYM w stosunku do rzeczownika STATEK. Popularnie rzecz ujmując, każdy okręt (wojenny) jest statkiem, lecz nie każdy statek jest okrętem (wojennym).”
Najlepiej wyjaśni to – i potwierdzi, fakt że w polskim języku mamy tutaj wyżej wspomnianego, takiego na chwilę obecną „potworka” semantycznego, jak OKRĘT WOJENNY.
…czyli typowe „masło maślane”, bo w polskim języku okręt zawsze był wojenny, tylko statek mógłby być tak wojenny, jak i nie, nigdy natomiast te słowo – okręt, nie oznaczało np. statku „nie wojennego”, „cywilnego”. Jest to – „zbitka” okręt wojenny, zatem wynik iście dziwacznego, bezpośredniego tłumaczenia (być może już XVIII wiecznego) z języka angielskiego słów: battleship (= warship).
W języku angielskim mamy tylko jedne słowo podmiotowe (rzeczownikowe) „SHIP”, na określenie zarówno statku jako takiego, jak i okrętu. Jego przeznaczenie – zawsze statku, określają w angielskim bowiem wyłącznie przymiotniki.
Owszem, reasumując, słowo „statek” jest mniej precyzyjnym określeniem przeznaczenia pancernika (i dobrze że zostało zmienione) Yamato, ale na pewno nie błędnym, a więc świadczącym np. o rzekomym braku profesjonalizmu, czy o niewiedzy autora powyższego artykułu. I tylko o to mi chodziło w moim komentarzu.
„Powszechnie wiadomo, że Amerykanie chcieli pokazać Rosji” to tylko na terenach byłego ZSRR, dzięki wytrwałej pracy pokoleń radzieckich propogandystów.
Na prawdę? Do takiego komentarza?
Ship, warship… I worship bullshit…
Nawet przyjmując bez zastrzeżeń linię rozumowania z tego artykułu należy odwrócić pytanie. Czy bomby NIE miały wpływu?
W zamierzchłych i zatęchłych czasach czytałem o planowanych sposobach blokowania desantu na wyspy, przewidywanych dziennych stratach itd. Może autorzy mieli polecenie z CK PZPR, żeby wybielać Amerykanów? Niemniej odnioslem nieprzemijające wrażenie, że wszystko, co służyło przerwaniu tego „czegoś” było lepsze. No, ale ja nie jestem zdyscyplinowanym aż po samobójstwo Japończykiem.
…świetny komentarz choć nie w pełni zgodny z moimi oczywiście m. in. twierdzeniami…
To wprost cytat z ruskiej propagandy.Nie wstyd Wam?