Wilkołaki to jedne z bardziej popularnych mitycznych stworzeń obecnych we współczesnej popkulturze. Przykładami są chociażby saga „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego, „Silmarillion” J. R. R. Tolkiena, a także klasyki horroru, takie jak „Wilkołak”, czy „Wilk”. Czy mityczne bestie mają słowiański rodowód? I co wspólnego ma z nimi... św. Mikołaj?
Wilk – jako jeden z głównych europejskich drapieżników – od starożytności wzbudzał w ludziach jednocześnie lęk i podziw. Był często symbolem zła i przebiegłości, ale także siły, męstwa, czy waleczności. Stąd obecny był w wielu wierzeniach, a przekonanie o istnieniu ludzi, przemieniających się w wilki znane jest m.in. z mitologii greckiej, celtyckiej, germańskiej, czy wreszcie słowiańskiej.
Słowiański rodowód wilkołaków?
Za najstarszą wzmiankę dotyczącą wilkołactwa u ludów słowiańskich uważa się opis Neurów autorstwa Herodota. Neurowie, zamieszkujący tereny na północny zachód od Morza Czarnego, przez niektórych badaczy uznawani za przodków Słowian, mieli raz do roku na kilka dni zmieniać się w wilki.
Z terenów ziem polskich wzmianki o wilkołakach pochodzą jednak dopiero z XVI wieku. Dlatego niektórzy badacze uznają, że wierzenie to pojawiło się w naszym kraju dopiero wtedy. Niezależnie od tego, czy miało ono charakter „rdzennie” słowiański, czy też nie, w okresie nowożytnym było bardzo rozpowszechnione. Samo słowo „wilkołak” pochodzi od wyrazów: „wilk” i „dłaka” – sierść. Można mówić o trzech rodzajach wilkołactwa: pierwszym była umiejętność przemieniania się pewnych ludzi w wilki z własnej woli; drugim – umiejętność zmieniania innych osób w wilki (np. poprzez rzucenie na nich czaru); wreszcie trzecim – przemiana pokutującej duszy zmarłego w wilka.
W XVI wieku na Mazurach pojmano człowieka o dziwnym wyglądzie – jego ciało było gęsto owłosione, a twarz miała dziki wyraz. Podobno sam o sobie twierdził, że jest wilkołakiem. Miał przemieniać się w wilka dwa razy w roku: na Boże Narodzenie i w dzień świętego Jana. Aby zweryfikować jego zeznania, trzymano go przez jakiś czas pod strażą. Jednak oczekiwana przemiana w wilka nie nastąpiła.
Czarownik pod postacią wilka
Ludźmi, mogącymi przemieniać się w wilki byli zwykle czarownicy lub czarownice. Przemiana taka następowała jednak po wykonaniu określonego rytuału. Na Podlasiu na przykład opowiadano o czarownicy, która potrafiła przemienić się w wilka. Jednak aby tego dokonać, musiała odnaleźć w lesie siedem drzew o magicznej mocy. Każde z nich obiegała po siedem razy, stopniowo przybierając postać zwierzęcą. Potem jako wilk miała zagryzać konie, krowy, owce i świnie. Pewnego razu jednak podczas przemiany została nakryta przez gajowego. Gdy zaczęła uciekać, zastrzelił ją. Po śmierci ciało czarownicy przybrało na powrót ludzki kształt.
Z kolei na Białej Rusi czarownik, aby przemienić się w wilka, musiał trzykrotnie przewrócić się przez zatknięty w ziemię nóż, wypowiadając przy tym odpowiednie zaklęcie. Potem pod postacią wielkiego wilka z czterema oczami napadał na ludzi. Aby wrócić do ludzkiej formy, musiał ponownie przewrócić się przez ten sam nóż. Gdyby jednak ktoś w międzyczasie nóż wyjął, czarownik pozostałby na zawsze wilkiem. Innym sposobem, znanym z Ukrainy, było wejście na pień zrąbanego drzewa i przekoziołkowanie z niego na ziemię. Z kolei Huculi wierzyli, że wilkołaki mają pod pachą jamkę, gdzie zbiegają się skóra wilcza i ludzka. Podczas przemiany wilcza sierść wychodzi na wierzch, a ludzka chowa się do środka.
Nie tylko czarownicy mogli zmieniać się w wilki. Bywało, że robili to też zwykli ludzie, nawet nieświadomie. Działo się tak wtedy, gdy nastąpił jakiś błąd przy ceremonii chrztu, w efekcie czego człowiek miał „pogańską duszę”. Mogła to być też osoba z dwiema duszami, podobnie jak w przypadku upiorów. Wówczas druga dusza zwana była duszą „wilczą”. Człowiek taki, nie zdając sobie sprawy z tego, przemieniał się w wilkołaka.
Zaklęci w wilkołaki
Drugim rodzajem wilkołaków były osoby zamieniane w wilki przez czarowników, czarownice, czy owczarzy (często parających się magią). Szczególnie liczne są opowieści o zamienionych w wilki weselnikach. Na Podlasiu z kolei krążyły opowieści o chłopaku, który zalecał się do córki znachorki, potem jednak rzucił ją i ożenił się z bogatszą dziewczyną. Niedoszła teściowa z zemsty zamieniła chłopaka w wilka. Jego rodzina w końcu zmusiła ją do odczarowania go. O zachowaniu osób przemienionych w wilki pod wpływem czaru krążyły różne opowieści – według niektórych były one z reguły łagodne (w przeciwieństwie do dusz pokutujących pod postacią wilków), starały się zbliżyć do ludzkich siedzib, nie robiąc nikomu krzywdy. Z kolei inni mówili, że istoty te są drapieżniejsze od zwykłych wilków – rzucają się na ludzi i na bydło, wykopują świeżo pochowane trupy, porywają dzieci.
Kazimierz Władysław Wójcicki około połowy XIX wieku spisał opowieść o gospodarzu zmienionym przez czarownicę w wilka na siedem lat. Po tym czasie wrócił do swojego dawnego domu, nie był tam już jednak mile widziany:
Z chałupy wybiegł z widłami jego dawny parobek, obecnie mąż gospodyni. Uderzony tym nieszczęściem zawołał wniebogłosy: „O czemuż nie jestem dalej wilkołakiem!”. I w tej chwili przemienił się znowu i w wilczym kształcie pożarł dziecię gospodyni z drugiego małżeństwa, ją samą kąsając śmiertelnie. Na wrzask mordu zbiegli się chłopi i ubiwszy wilka ujrzeli trupa gospodarza, zaginionego przed siedmioma laty…
Jak wynika z tej relacji, człowiek raz zamieniony w wilka mógł stać się nim ponownie, tu nawet na własne życzenie. Nieprzypadkowa jest broń użyta przez dawnego parobka przeciwko wilkołakowi. Okazuje się bowiem, że zwykłe widły były najlepszą metodą walki z tym stworem. Na Białej Rusi wierzono, że wystarczy cisnąć w wilkołaka widłami, aby ten przybrał ludzką postać.
Przemiana w wilka mogła być też karą za grzechy. W niektórych ludowych opowieściach wymierza ją św. Mikołaj (jako patron wilków) lub sam Jezus. Z końca XIX wieku pochodzi opowieść spisana w Sukowie pod Kielcami:
Kiedy Pan Jezus chodził po świecie ze świętym Piotrem i wywiadywał się, jak to się ludzie sprawują, usłyszał, że jest wielu łakomców, co cudzy dobytek zabierają i lubią jeść samo mięso, więc ich za karę poprzemieniał w wilkołaków. Zrazu te wilkołaki, na pamiątkę, że pochodzą od ludzi, chodziły na dwóch tylnych łapach, trzymając się w chodzie prościuteńko (…). Kiedy zaś Pan Jezus po swojem zmartwychwstaniu objawił się ludziom, to wilkołaków (…) poprzemieniał w prawdziwych wilków.
Dusze pokutujące jako wilki
Ostatnim rodzajem przemiany człowieka w wilka była jego pośmiertna transformacja, będąca również karą za grzechy. Dusze pokutujące pod postacią wilków odróżniać się miały od innych wilków pokaźniejszym rozmiarem i większą głową. Bywało też, że miały dwie pary oczu, a czasem odzywały się ludzkim głosem. Były one szczególnie groźne dla ludzi. Na Podlasiu opowiadano o zbóju, który za zamordowanie duchownego został po śmierci zamieniony w wilka. W tej formie także napadał na ludzi i zagryzał ich na śmierć. Szczególnie upodobał sobie myśliwych. Gdy ci próbowali strzelać do wilka, kule odbijały się od niego. Ostatecznie udało się go zastrzelić poświęconą kulą.
Święty Mikołaj… od wilków
Według ludowych wierzeń władzę nad wilkami sprawował święty Mikołaj. Mógł on bronić napadanych przed wilkami, czy wilkołakami, a także odczarowywać ludzi zamienionych w wilki. Przysłowia mówiły: „Na świętego Mikołaja rozbestwia się wilków zgraja” lub „Święty Mikołaj wilkom pyski na kłódki zamyka”. Związek kultu św. Mikołaja z wilkami zobaczyć można do dzisiaj na przykładzie kapliczki w Kryłowie-Kolonii pod Hrubieszowem. W kapliczce umieszczona jest figura św. Mikołaja i towarzyszącego mu wilka. Według jednej z legend dotyczących powstania kapliczki, postawił ją w dowód wdzięczności miejscowy dziedzic, który uszedł cało z napaści wilków na konie wiozące jego sanie.
W podaniach ruskich z kolei władzę nad wilkami sprawuje św. Jerzy, a u Słowian Południowych – „wilczy pasterz”, dziad ubrany w wilczą skórę.
Nie taki wilkołak straszny?
Wilkołaki, choć w wielu opowieściach zagrażały ludziom, często też przedstawiane były jako nieszczęśnicy, przemienieni w zwierzę przez złego czarownika, czy czarownicę. W niektórych opowieściach wilkołak, któremu udało się wrócić do postaci ludzkiej, przychodził po latach błąkania się po lasach do domu, aby poskarżyć się bliskim na swój los. Potem jednak znowu zamieniał się w wilka i wracał do lasu. Taki ambiwalentny status wilkołaków przedstawiony został też w sadze „Wiedźmin”, np. w „Czasie pogardy” Wiedźminowi żal było wilkołaka, który zagnany do jaskini, nie bronił się nawet, czekając tylko na cios miecza. Z kolei w „Sezonie burz” wilkołak Dussart pomaga Wiedźminowi w odnalezieniu kryjówki czarodzieja Degerlunda.
Motyw wilkołactwa należy do szerszego kręgu wierzeń, związanych z transformacją człowieka w zwierzę, zwykle drapieżne, które rozpowszechnione były praktycznie na całym świecie. W polskiej kulturze ludowej splótł się on z wiarą chrześcijańską. Można jednak przypuszczać, że wywodzi się ze znacznie starszych wątków wierzeniowych.
Bibliografia:
- B. Baranowski, „W kręgu upiorów i wilkołaków”, Replika 2019.
- L. J. Pełka, „Polska demonologia ludowa”, Warszawa 1987.
- B. i A. Podgórscy, „Wielka Księga Demonów Polskich: leksykon i antologia demonologii ludowej”, Katowice 2005.
- A. Sapkowski, „Czas pogardy”, Warszawa 2011.
- A. Sapkowski, „Sezon burz, Warszawa 2013.
- L. P. Słupecki, „Wilkołactwo”, Warszawa 1987.
- J. Szmuc, „Społeczeństwo wobec przyrody – związki przyrody z człowiekiem w zwyczajach ludowych w Polsce i wybranych krajach Europy”, „Przegląd Przyrodniczy”, XXIX, 4 (2018), s. 114-140.
KOMENTARZE (7)
Jakie są dowody na to że Nerowie byli Slowianami oprócz checi autora udowodnienia swych wywodow
W swoim tekście wspomniałam o Neurach, podając, że są „przez niektórych badaczy uznawani za przodków Słowian”, nie zawarłam tam żadnych wywodów na temat tego ludu. O Neurach w kontekście wilkołactwa u Słowian wspomina m.in. Baranowski, czy Pełka w wymienionych w bibliografii książkach, a także A. Gieysztor w „Mitologii Słowian”. Jeśli komentującego interesują natomiast konkretne argumenty badaczy, uznających Neurów za przodków Słowian / Prasłowian, to sugeruję zajrzeć np. do publikacji L. Niederlego, K. Tymienieckiego, czy T. Lehra-Spławińskiego.
Jakie są dowody na to że Neurowie byli Slowianami
Jakie autor ma dowody że Neurowie byli Slowianami
Neurowie byli Słowianami…?
Skoro są te pytania to może jednak warto tą skomplikowaną materię jednak choć nieco przybliżyć…?
I. Neurowie byli Słowianami…?
I tak i… nie…
A więc…
…Najprawdopodobniej tzw. wcześni Neurowie byli pochodzenia irańskiego – odłamem (?) Scytów. Ruszyli drogą (ich poprzedników?) Budynów, czy też irańskiego pochodzenia, być może, ale…
Niektórzy historycy mówią, że dokonali oni – różni Scytowie, najazdu na całą ludność kultury łużyckiej (obecnie uważaną za w głównej mierze protosłowiańsko-bałtyjską). Popełniają tutaj częsty jednak błąd traktowania obszaru obecnej Polski + naszych kresów za czasów RON, jako niezmiennych w czasie, gdy chodzi o stan środowiska przyrodniczego.
Otóż to nieprawda.
W czasach kultury łużyckiej te ww. obszary były znacznie trudniej dostępne niż dzisiaj. Miały bowiem charakter „refugialny” (refugium – obszar niedostępny z zewnątrz, ale doskonale nadający się na schronienie i do obrony) i terminalny (tj. końcowy – dalsza wędrówka – migracja z niego, była utrudniona lub niemożliwa).
Od północy wiadomo był Bałtyk, od południa wysokie z reguły pasma górskie ale…
Ale nie lepiej było również od zachodu (zwłaszcza) i co zaskakujące chyba najbardziej, i od wschodu.
Dlaczego?
Ano bo między Odrą a Łabą ciągnął się w tamtych prehistorycznych czasach pas wielkich, silnie co prawda wypłyconych, ale jednak jezior w części sezonowych, tj. zamieniających się w suche lata w nieprzebyte bagna. Dość podobnie było na wschodzie, co prawda już wówczas nie było tam wielkich wypłyconych polodowcowych jezior ale obecne i dzisiaj bagna prypeckie łączyły się z tymi już nieistniejącymi w większości, nadniemeńskimi, dnieprzańskimi i dniestrzańskimi, tworząc w ten sposób zwarty pas mokradeł trudnych do przebycia. Dzisiaj tych zachodnich i wschodnich obszarów podmokłych już w sporej części nie ma, zniknęły bowiem w wyniku melioracji i… I głównie polodowcowego – izostatycznego, podnoszenia się obszarów Europy, w tym i obecnej Polski.
Reasumując na teren ówczesnej Polski, tj. z czasów przed- i rzymskich, trudno było w ogóle dotrzeć jakimkolwiek najeźdźcom…
I nie bardzo im się chciało nawet do nas, na obszar obecnej Polski, emigrować, bo na wschodnich jego kresach po prostu kończył się ich „ulubiony” step… Obszar tzw. Odrowiśla był bowiem nieomal cały pokryty nieprzebytymi puszczami. Nie sprzyjało to zbytnio oczywiście również zwartemu osadnictwu.
Takie jednak obszary trudno dostępne: refugialno-terminale, sprzyjały wytwarzaniu się „we względnym spokoju” wspólnot etnosowych – przyszłych wielkich wspólnot plemiennych. Podobnie „terminalnie” było także np. na obecnym pograniczu duńsko-niemieckim, gdzie – głównie – powstały wspólnoty pra-germańskie; czy w południowej Skandynawii – tutaj ukształtowali się Goci.
To stąd więc można wysnuć wniosek, że Budynowie, a następnie Neurowie, to były zapewne niewielkie plemiona, które osiedliły się na obrzeżach naszego prasłowiańsko-bałtyjskiego refugium, z dala od najgęstszych puszcz ale…
Ale wg antycznych Greków, stali się oni w pewnym momencie – byli oni liczni!
Jak, skąd, dlaczego?
Neurowie jako tzw. „stepowcy” mieli z konieczności (tryb życia koczowniczy – konieczność daleko posuniętej współpracy) znacznie bardziej scentralizowaną strukturę niż Protobałtosłowianie, stąd tych ostatnich, jako lepiej zorganizowani, łatwo mogli zdominować: poprzez podbój i, lub dalej koegzystencję – współpracę, ale… Z czasem jednak Neurowie tak jak ich poprzednicy i ich „stepowi” następcy (Sarmaci, Hunowie, Awarowie, Hazarowie, Połowcy-Kumani, Madziarzy, Mongołowie, etc.) ulegli, bo MUSIELI ulec, „slawizacji”.
(Co ciekawe także normańskich wikingów najprawdopodobniej – ich królów i wodzów, „stworzyli” też irańskiej proweniencji „stepowcy”, głównie Hunowie po których tylko imiona w językach skandynawskich zostały i kilka procent ledwie, huńskich genów…)
…
Dlaczego MUSIELI tzw. „późni” Neurowie ulec slawizacji – „zostać” w końcu Słowianami?
Działo się tak z kilku powodów:
1. Byli, co oczywiste, od początku (zdecydowanie?) mniej liczni od swoich „poddanych” czy też „sąsiadów” i, lub „współpracowników” proto-słowiańsko-bałtyjskich, ale nie to było jednak najważniejsze…
2. W wyniku tzw. „efektu amazonek” (mężczyźni warstw rządzących „stepowego pochodzenia” ginęli liczniej w walkach, kobiety wojowniczki przejmowały ich role: końcowy efekt „efektu amazonek” – coraz mniej rodziło się dzieci),
3. Protobałtosłowianie byli nieco bardziej podatni na celiakię, oraz najprawdopodobniej (tego nie udowodniono do końca) też mieli w swym nasieniu bardzo niewielką przewagę plemników męskich w stosunku do takiegoż będącego u wszelkich zresztą ludów stepowych irańskiego pochodzenia problemem. Celiakia w cyklicznych okresach nieurodzaju zwiększała ilość urodzonych dziewczynek, a w okresie urodzaju te już jako dorosłe, rodziły ogólnie więcej dzieci – i co oczywista (przewaga męskich plemników) u naszych przodków nieznacznie więcej procentowo rodziło się chłopców niż u Neurów i… I to prowadząc do znacznej przewagi liczebnej autochtonów nad Neurami, wystarczyło.
I to stąd zapewne nawet nazwa plemienia Neurów, nie tylko oni sami, b. szybko zniknęła z kart historii, ale…
Zostały po nich np. nazwy rzek: Narew, Nurzec, Ner.
…
Ufffff, a miało być krótko :)
II. …i to od nich – Neurów, pochodzi słowiańska wersja mitu „wilkołaka”?
Rzeczywiście nie tylko Prof. Słupecki (za)uważa, że to ludy stepowe de facto stworzyły mit(y) o wilkołaku. Tak było bowiem zawsze i wszędzie, nie tylko w starym ale i nowym świecie – np. było i u preriowych Indian!
Dlaczego?
Otóż wilki „leśne” różnią się od tych populacji „stepowych” tym, że w przeciwieństwie od tych ostatnich, wbrew pozorom rzadko te wilki z lasu wychodzą i „wchodzą w drogę” rolniczym, osiadłym społecznościom ludzkim.
A ludy stepowe zaś nie tylko konkurują istotnie z wilkami stepowymi ale i na nie specjalnie polują w celu pozyskania zębów oraz skór – futra wilczego. Futro te jako ubiór maskujący, doskonale pozwalało bowiem podejść zwierzynę w odkrytym stepie (dawne konie służyły ludom stepowym wyłącznie do penetracji terenu, były zbyt małe do użycia ich w celach pościgowych na polowaniu).
Stąd np. w oczach Rzymian, pierwszy raz widziani odziani w wilcze futra, Scytowie, bardziej przypominali niezwykłe wilczo-ludzkie hybrydy, niż prawdziwych ludzi…
Najprawdopodobniej zatem na poły legendarnych Romulusa i Remusa znalazła nie wilczyca, a właśnie ubrani w wilcze skóry – futra Scytowie, na co może też wskazywać ich udział w założeniu Rzymu. Legenda bowiem głosi, że gdy bracia dorośli, to nosili wilcze skóry i tak ubrani jak Scytowie, brali m. in. udział w porwaniu Sabinek…
O stepowym udziale w tworzeniu Słowian …i Polaków potwierdzają nie tylko genetyka ale i słowa dlaczego słowo wieża odnosi się do czegoś wożonego?
O powiązaniu wilków z ludźmi to teza jest możliwa. Ludzie leśni śledzili prawdopodobnie watahy wilków by odebrać im zdobycz a potem resztki , kości ,kopyta oraz inne niejadalne szczątki wyrzucali wilkom. Podczas zabierania wilkom zdobyczy zapewne zabijano niektóre osobniki, bowiem skóra z wilka to doskonałe futro. Poza tym ubrany w wilczą skórę człowiek mógł budzić w wilkach ciekawość zwłaszcza wysmarowany zapachem rujowym. Zapewne w taki sposób stworzono psią rasę z pojmanych i obłaskawionych wilków.