Nie ma chyba drugiego średniowiecznego obyczaju, który zyskałby sobie tak wielką niesławę. O prawie pierwszej nocy, ius primae noctis, słyszał każdy. Ale czy ten barbarzyński przepis naprawdę kiedyś obowiązywał?
XVIII-wieczna Europa miała prawdziwą obsesję na punkcie średniowiecza. W okresie oświecenia, pędu do wiedzy i krytyki wszelkich przesądów zrobiono z mrocznych wieków chłopca do bicia. To zresztą właśnie wtedy upowszechnił się sam termin „mroczne wieki”, deprecjonujący prawdziwe osiągnięcia średniowiecza i na dobrą sprawę skreślający tysiąc lat historii jako wstydliwą, przepełnioną prymitywizmem plamę.
Na dowód, iż mroczne wieki naprawdę były pogrążone w zupełnej, moralnej ciemności, autorytety XVIII stulecia przytaczały chociażby „prawo pierwszej nocy”. Twierdzono, że w tej brutalnej i odrażającej epoce obowiązywała zasada, wedle której feudalni panowie mieli przywilej podjęcia pierwszego stosunku seksualnego z każdą z poddanych, którą wydawano za mąż. Sprowadzać się to miało do gwałtu, dokonywanego na kobiecie, którego ta mogła uniknąć tylko, jeśli jej rodzina wypłaciła panu odpowiedni okup.
Fantazja czy rzeczywistość?
O prawie pierwszej nocy, określanym też z francuska droit du seigneur, pisał wpływowy filozof i humanista, Voltaire. Dramaturg Pierre Beaumarchais ułożył nawet pięcioaktową komedię Szalony dzień, czyli wesele Figara, opowiadającą o tym, jak obleśny hrabia usiłuje wymóc na pięknej poddanej oddanie mu się w myśl odwiecznego prawa.
Utwór nie tylko zdobył ogromną popularność, ale też stał się inspiracją dla Wolfganga Mozarta i jego własnej opery Wesele Figara. Nic więc właściwie dziwnego, że prawo pierwszej nocy stało się powszechnie rozpoznawanym motywem. A zarazem też: tematem olbrzymiej i niezwykle zażartej dyskusji wśród naukowców. Każdy chciał wiedzieć gdzie kończy się legenda, a zaczyna rzeczywistość.
Na przełomie XIX i XX wieku, po dziesiątkach jeśli nie setkach hermetycznych dezyderatów, udało się ustalić konsensus. Jak podawała Encyclopedia Britannica w wydaniu z 1911 roku: „Nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na to, że obyczaj istniał w skodyfikowanej formie. Wydaje się, że to mit, wykreowany nie wcześniej niż w XVI lub XVII stuleciu”. To zdanie utrzymało się właściwie do dzisiaj.
Według Encyclopedia of Rape, encyklopedii gwałtu wydanej w 2004 roku: „historycy ogółem zgadzają się, że prawo stanowiło zaledwie legendę i prawdopodobnie nigdy nie istniało w praktyce. Termin w żadnym razie nie zrodził się w średniowieczu, ale w debatach toczonych w XVI stuleciu”.
Wbrew tym twierdzeniom, debata naukowa wcale nie wygasła. I wcale nie przestano poszukiwać prawdziwych korzeni prawa pierwszej nocy. Wyniki badań z ostatnich dekad zaskakują. Okazuje się, że obyczaj był nie tylko realny, ale też – o wiele starszy niż mogłoby się wydawać.
Odwieczna tradycja
Po pierwsze tradycja droit du seigneur znana była już ludziom głębokiej starożytności. Epos o Gilgameszu, a więc dzieło spisane całe tysiące lat przed naszą erą, podawał, że główny bohater „obcował z wydanymi za mąż kobietami; on pierwszy, mąż zaś po nim”. Później o podobnym przywileju, uskutecznianym ponoć w Libii, opowiadał też grecki pisarz Herodot, po nim zaś – między innymi Heraklides Pontikos (ok. 400 r. p.n.e) i Valerius Maximus (20 r. n.e.).
Prawo pierwszej nocy stało się atrakcyjnym motywem literackim. Przytaczano je przy okazji opowieści czy to o obcych, dzikich krajach, czy też – o tyranach i najeźdźcach, których chciano obrzydzić czytelnikowi. W tej też formie ius primae noctis zaadaptowali średniowieczni kronikarze. Przykładowo już w VIII wieku roczniki opactwa Conmacnosie w Irlandii straszyły Wikingami, których wódz żądał „pierwszej nocy małżeńskiej z każdą kobietą, tak by mógł zaznać jej cieleśnie, nim dokona tego mąż i zaspokoić swą żądzę”.
Później opowieści o obyczaju przeniknęły też do literatury – do średniowiecznych odpowiedników dzisiejszych powieści. Przykładowo słynny francuski epos z XIV stulecia, Baudouin de Sebourc opowiadał nie o czym innym, a despocie, który daje poddanym tylko dwa wyjścia: albo zdefloruje pannę, albo zagarnie jej posag.
Nie może być żadnych wątpliwości co do tego, że ludzie średniowiecza dobrze znali analizowany obyczaj. Inne źródła wskazują też, że wcale nie uważano go za legendę, ale raczej – za prawdziwy przepis, zaczerpnięty z prawa zwyczajowego. Jörg Wettlaufer, autor pracy naukowej The jus primae noctis as a male power display przytacza chociażby monastyczne zapiski z XIII-wiecznej Normandii, również łączące prawo pierwszej nocy z posagiem.
„Mamy mocne przesłanki, by zakładać, że związek między opłatami dla pana za zawarcie ślubu a tradycją jus primae noctis sięga okresu wczesnego średniowiecza i ma swoje korzenie w germańskich obyczajach ślubnych” – podkreśla Wettlaufer.
Na „przesłankach” jednak nie koniec. Udało się też namierzyć twarde dokumenty, nie pozostawiające już żadnych wątpliwości co do prawdziwego obrazu sprawy.
Twarde dowody
W Szwajcarskich archiwach zachował się pochodzący mniej więcej z 1400 roku zbiór przepisów obowiązujących w wiosce Maur, położonej zaraz pod Zurychem. Jedna z reguł wydanych przez przedstawiciela miejscowego lorda stanowiła:
Ten, kto pragnie wstąpić w święty związek małżeński powinien przekazać kobietę nam na pierwszą noc lub też może on wykupić ją, zgodnie ze zwyczajem i tradycją i dawnymi pismami. Jeśli nie uczyni tego, zostanie obciążony grzywną.
Z kolei w Katalonii obyczaj pierwszej nocy stał się pod koniec XV stulecia jedną z przesłanek prowadzących do wielkiej rebelii chłopskiej. Zachowane dokumenty wskazują, że chłopi uskarżali się na to, że feudałowie wchodzili do łóżek pannom młodym, napastowali je i poniżali. Inne, bardziej enigmatyczne źródła, pochodzą też z Francji czy Włoch.
Zdaje się więc, że w całej niemal zachodniej Europie obyczaj pierwszej nocy był znany, a w wielu miejscach – też egzekwowany. Trzeba jednak podkreślić, że wedle wszelkich źródeł traktowano go jako starą tradycję, nie zaś wymówkę pozwalającą bezkarnie gwałcić kobiety. Panowie poniżali poddanych, ale zawsze zadowalali się grzywną. I jak dotąd nie znaleziono ani jednego pisemnego świadectwa, które potwierdzałoby, że którykolwiek feudał istotnie zastąpił w łóżku pana młodego.
Średniowiecze i prawo pierwszej nocy. Prawda
Bibliografia:
- Corley Christopher, Droit du seigneur [w:] Encyclopedia of Rape, red. Merril D. Smith, Greenwood Press, Westport-London 2004.
- Howarth W.D., “Droit du Seingeur”. Fact or Fantasy, “Journal of European Studies”, t. 1 (1971).
- Jus Primae Noctis [w:] 1911 Encyclopaedia Britannica, t. 15 (dostęp 9 września 2018).
- Wettlaufer Jörg, Das Herrenrecht der ersten Nacht. Hochzeit, Herrschaft und Heiratszins im Mittelalter und in der frühen Neuzeit, “Historische Forschungen”, t. 27 (1999).
- Wettlaufer Jörg, The jus primae noctis as a male power display. A review of historic sources with evolutionary interpretation, “Evolution and Human Behavior”, t. 21 (2000).
KOMENTARZE (20)
„Ficken ist schön”
A jak było w Polsce? Czy jakieś źródła o tym mówią?
W Polsce istniała powinność nazywana „virginale” – pisał o niej Długosz, w kontekście zniesienia jej przez Henryka Brodatego. Niestety nie wiadomo, do którego stanu się odnosiła i jaki był zakres jej obowiązywania.
Tak jeszcze było w Polsce przed wojną w tzw.2 rzepie,polki były dymane przez jaśnie panów i tym podobnych gadów na porządku dziennym,tak to już jest w każdym reżimie kapitalistycznym gdyż ci zwyrodnialcy lubują się w zniewalaniu słabszych
To staroruski zwyczaj ,Pan dymał chłopki ,żeby mieć więcej chłopów panszczyznianych. Później ten zwyczaj w zdegenerowanej formie przejęli Bolszewicy którzy tworzyli Komuny Robotnicze ,gdzie kobiety były wspólne ,a gwałty na kobietach były na porządku dziennym. Rosyjscy zboczeńcy i zwyrodnialcy już tak mają.
Słyszałem że Franco w Hiszpani zabronił tej praktyki dopiero w puźnych latach 50tych. Dobrze by było to zbadać.
Tak samo były traktowane, jak czasrne przez swych panów. Chciał, to brał.
Biedne dziewczyny! Aby móc przespać się ze swym władcą musiały wychodzić za mąż…
To wcale tak nie wyglądało, wydaje się to straszne z punktu widzenia dzisiejszej moralności.
Nie chodziło tu o gwałtu na chłopkach, bo panowie szlachta dymali wszystko na prawy i lewo.
To była norma.
Prawo pierwszej nocy obowiązywało szlachtę.
Gdy żenił się ktoś z wysokiego rodu, aby małżeństwo było ważne, musiała się odbyć tak zwana nic poślubną, czyli goście wersjiw braku krzesła i walili do sypialni patrzeć, w końcu mieli być świadkowie konsumpcji mariażu, który często był też aranżowany przez rodziców lub innych modnych.
Tu o miłości w naszym pojęciu nie było żadnej nowy.
Chodziło o ślub i potomka.
No i jak goście już Zalewski pannę młodą do łóżka i ona sama się nie rozebrała, to zgodnie zerwano z niej szaty.
A jeśli na wędki to stawił się tak ważny gość, jak monarcha lub inny wysokiego rodu, to on miał przywilej pukać pannę pierwszy.
W końcu to honor dla małżonków, że mają szansę na potomstwo z książęcej krwi.
Oczywiście publiczność przy łóżku dopingowała igraszki.
Panie Anonim, a może tak przetłumaczy Pan na język polski swój komentarz? Bo od pewnego momentu to tak namieszał Pan literki, że nie rozumiem, o co Panu chodzi.
On zna życie tylko do ” pewnej” literki więc jaśniej już nie może, pozdrawiam czytaczka
Anonima poniosła bardzo bujna wyobraźnia…
Ale się cieszył chłopina, gdy z dumą mówił sąsiadom : jam jest pierwszy po jaśnie panu…!!!!
Przypuszczam że gdyby to było prawdą to większość napalonych młodych siks wychodzących za mąż az by piszczało z podniecenia wiedząc że ta noć spędzi ww ramionach dwóch facetów. Szczególnie jeżeli suweren był młody i przystojny
To jedna z najbardziej obrzydliwych rzeczy jaką ostatnio przeczytałem. Brawo.
za dużo kina ślizganego za mało rzeczywistości
My zaczęliśmy od wesołego „kwadratu” z druhną i drużbą. NIEZAPOMNIANA PIERWSZA NOC!
Rozumiem,że przyczyniłam się do ilości odsłon widocznym na stronie liczniku.Klikałam 4 krotnie aby „dostać „się do tekstu.,więc autor powinien być zadowolony z mojej wizyty.
To były brutalne gwałty. Chłopi byli poniżani na każdym kroku i za byle co można było zginąć. Kobiety były traktowane gorzej jak zwierzęta. Są dowody, ze dochodziło do buntów chłopskich tak jak ten w Katalonii. Więc na logikę rzecz biorąc to nie było dobre. Aż dziwią mnie tacy ignoranci- autorzy powyższych komentarzy, piszący że chłopakom to się podobało. Życzę żeby ktoś Was zgwałcił żebyście spokorniali.
Jak można pisać, że chłopce (młodej pannie) podobała się pierwsza noc z „panem”. Widać uważacie kobiety z tamtego okresu za jakieś zwierzęta nie zdolne do uczuć wyższych. A może sami wyciągacie takie wnioski ponieważ macie złe doświadczenia ze swoimi żonami, które wolałyby przespać się z jakimś paniczem niż z wami? Tak czy inaczej żal mi was. Poza tym jeżeli chodzi o moralność, to tamte chłopki były porządniejsze od obecnych kobiet. Ponieważ obecne panie najczęściej nie wchodzą w związek małżeński jako dziewice, w przeciwieństwie do średniowiecznych chłopek, tylko jako kobiety, które zaliczyło wielu facetów i to o wiele mniejszej społecznej rango niż „jaśnie pan”. Tak czy inaczej, mamy obecnie o wiele większe zbydlęcenie obyczajów niż w średniowieczu. Kobiety bardziej się szanowały :) Tak więc owa „wolność” spowodowała tylko tyle, że dzisiejsze kobiety mają o sobie nieprawdopodobne mniemanie, lecz według standardów średniowiecznych byłyby nazwane zwykłymi kurw@mi. Ot ironia historyczna. Pycha i wyniosłość ducha zawsze kroczy przed ruiną…