„W miejscach publicznych stają z tyłu za kobietą, możliwie tęgą” – tłumaczył zachowanie froterystów słownik z 1933 roku. A wpływowy badacz dopowiadał: „fetyszyzm tego rodzaju (…) stwierdzamy u sporej ilości młodzieży, przede wszystkim męskiej”.
Albert Dryjski, przedwojenny warszawski psychiatra zajmujący się rozwojem płciowym nastolatków, pisał, że istnieje szczególna kategoria fetyszystów. Nie miał dla niej polskiej nazwy, użył więc określenia francuskiego: frotteurs. Nie znaczy to jednak, że również opis dewiacji oparł na badaniach znad Sekwany.
Bazował na rodzimej wiedzy. Podkreślił nawet skłonność rzeczonych dewiantów do brania udziału w typowo polskich uroczystościach religijnych. „Lubią oni ciżbę, a więc wszelkiego rodzaju zebrania tłumne, procesje, podczas których ocierają się (…) o pośladki, biodra, uda kobiet i w ten sposób otrzymują zadowolenie” – wyjaśniał w roku 1934.
Wśród osiągnięć Dryjskiego znajdowało się przeprowadzenie wśród uczniów przedwojennych gimnazjów zakrojonej na olbrzymią skalę ankiety seksuologicznej. O życie płciowe zapytał niemal siedmiuset polskich nastolatków. Miał więc dobre podstawy, by stwierdzić, że:
(…) fetyszyzm tego rodzaju (…) stwierdzamy u sporej ilości młodzieży, przede wszystkim męskiej.
Koty i pocieracze. Polskie nazwy
Temat rozwinęli redaktorzy Encyklopedii Wiedzy Seksualnej, wydanej w Polsce w roku 1937. W czterotomowym zbiorze umieszczono osobne hasło „Frotteurs”. Mieli to być:
Mężczyźni, którzy dążą do osiągnięcia orgazmu przez dyskretne, niezauważone dotykanie kobiet w miejscach publicznych (…), przez przyciskanie się do ich ciała, albo też przez pocieranie się o nie, oczywiście bez czynnego współudziału danej kobiety i – co ważniejsze – bez jej świadomości tych praktyk.
Do definicji załączono katalog miejsc, w których najłatwiej było napotkać ludzi ulegających opisanemu zboczeniu. Ulice, pociągi, zatłoczone tramwaje. Pojawiło się też tłumaczenie terminu. Polscy „Frotteurs” to byli „pocieracze”. Sama dewiacja zyskała natomiast miano „pocierania”.
Nie wydaje się, by terminy te zdobyły popularność poza środowiskiem naukowym. Polska ulica miała własne, swojskie słowo. Robotniczy słowniczek pojęć erotycznych, załączony do wydanego w 1933 roku sennika podawał:
KOT – zboczeniec kategorii pośredniej między fetyszystą, a ekshibicjonistą. Kot lubi ścisk, w miejscach publicznych staje z tyłu za kobietą, możliwie tęgą, wyjmuje prącie i ociera nim o pośladki swojej sąsiadki.
Bibliografia:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką pt. Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce.
- A. Dryjski, Zagadnienia seksualizmu dziecka i młodzieży szkolnej. Biologja, psychologja, pedagogika, Nasza Księgarnia, Warszawa 1934.
- K. Janicki, Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce, Znak Horyzont/Ciekawostki historyczne, Kraków 2015.
- A. Kronfeld, Frotteurs [w:] Encyklopedia wiedzy seksualnej, t. I, oprac. M. Marcuse, oprac. wyd. pol. S. Higier, Wydawnictwo Lekarskie „Eskulap”, Warszawa 1937.
- Słownik wyrazów dotyczący życia seksualnego [w:] G. Standley, Miłość we śnie. Tłumaczenie snów erotycznych wedle nauki, Drukarnia Handlowa, Poznań 1933.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.