Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Mordercy z głębin. Niewybaczalne zbrodnie niemieckich podwodników

Topili bez ostrzeżenia statki pasażerskie. Strzelali do rozbitków. Hitlerowscy marynarze z niemieckich U-bootów  popełnili w czasie drugiej wojny światowej szereg zbrodni wojennych. I w większości uniknęli kary.

„Athenia” – pierwsza zbrodnia

Niemieckie U-booty na brytyjskich szlakach komunikacyjnych pojawiły się jeszcze przed wybuchem wojny. Tak było w przypadku U-30, dowodzonego przez kapitana Fritza Juliusa Lempa. 3 września 1939 roku znalazł się on około 200 mil od wybrzeży Irlandii. Tego dnia, w godzinach wieczornych, Niemcy zauważyli duży statek. Bez żadnego ostrzeżenia odpalili cztery torpedy. Jedna z nich okazała się dla ofiary ataku śmiertelna.

Trafioną jednostką był brytyjski liniowiec pasażerski „Athenia”, kursujący miedzy Szkocją a Kanadą. Na jego pokładzie znajdowało się wówczas 1417 osób, w tym kobiety i dzieci. Choć po ataku na statku wysiadła elektryczność, brytyjska załoga sprawnie przeprowadziła ewakuację. Ofiar jednak nie udało się uniknąć. Łącznie zginęło 112 osób, w tym 69 kobiet i 16 dzieci.

Storpedowanie bez ostrzeżenia statku pasażerskiego było pogwałceniem ówcześnie obowiązującego prawa morskiego. Na dodatek na statku śmierć poniosło 28 Amerykanów, co mogło spowodować przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny. By uchylić się od odpowiedzialności, Niemcy podjęli więc gwałtowną akcję propagandową. O dokonanie ataku oskarżyli… Brytyjczyków. Jak pisze Jonathan Dimbleby w książce „Bitwa o Atlantyk. Jak alianci wygrali II wojnę światową”:

5 września Radio Berlin oznajmiło uroczystym tonem, że jeśli „Athenia” rzeczywiście została storpedowana, „mógł tego dokonać jedynie angielski okręt podwodny”. I dodawano: „Uważamy, że obecny przełożony brytyjskiej marynarki wojennej, Churchill, jest zdolny nawet do takiej zbrodni” .

Kapitan niemieckiej marynarki wojennej Fritz - Julius Lemp (z lewej) podczas rozmowy z kontradmirałem Karlem Dönitzem (z prawej).fot.domena publiczna.

Kapitan niemieckiej marynarki wojennej Fritz – Julius Lemp (z lewej) podczas rozmowy z kontradmirałem Karlem Dönitzem (z prawej).

Dowódcy i załodze U-30 nakazano milczenie. Dowódca broni podwodnej Kriegsmarine, komandor Karl Dönitz, polecił nawet sfałszować dziennik okrętowy U-boota. Uczyniono to jednak bardzo niestarannie. Dokument ten był jednym z dowodów przeciw Niemcom podczas procesu w Norymberdze. Fritz Julius Lemp nie stanął jednak przed żadnym trybunałem wojennym. Nie zdążył. Zginął 9 maja 1941 roku na północnym Atlantyku, podczas rejsu bojowego na nowym okręcie U-110.

Dramat „City of Benares”

13 września 1940 roku port w Liverpoolu opuścił brytyjski statek pasażerski „City of Benares”. Na jego pokładzie, wśród 407 pasażerów i członków załogi, znajdowało się 90 dzieci. Miały one schronić się w Kanadzie przed niemieckim powietrznym „blitzem”.

Na początkowym etapie podróży statek płynął w małym konwoju eskortowanym przez jeden niszczyciel i dwie kanonierki. Eskorta zawróciła, kiedy jednostki opuściły akwen ogłoszony przez Niemców zamkniętym obszarem morskim, na którym stosowali oni zasady nieograniczonej wojny podwodnej. Teoretycznie poza tym obszarem „City of Benares” powinien być bezpieczny od niespodziewanych ataków niemieckich okrętów podwodnych.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Jonathana Dibleby'ego "Bitwa o Atlantyk" (Wydawnictwo Literackie 2017).

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Jonathana Dibleby’ego „Bitwa o Atlantyk” (Wydawnictwo Literackie 2017).

Brytyjczycy zbytnio zaufali jednak niemieckim gwarancjom. 18 września, około godz. 22.00 liniowcem targnął niespodziewany wybuch. Statek, storpedowany przez U-48 pod dowództwem kapitana Heinricha Bleichrodta, zaczął tonąć. Późna godzina, sztormowe fale, szkwał i deszcz z gradem utrudniały ewakuację. Tak opisał sytuację Jonathan Dimbleby w książce „Bitwa o Atlantyk”:

Gdy opuszczano łodzie na wzburzone morze, rozlegały się okrzyki przerażenia. Jedna z nich przewróciła się na bok, a wrzeszczące dzieci wpadły do wody. Załoga spuściła na wodę tratwy i zaczęła im rzucać koła ratunkowe, ale żaden ze stojących na pokładzie ludzi nie widział ani tych, które zostały w ten sposób ocalone, ani tych, które utonęły.

Przy tak trudnych warunkach atmosferycznych nawet bezpieczne zwodowanie szalupy ratunkowej nie gwarantowało ratunku. Pasażerom brakowało też ciepłej odzieży. W efekcie dorośli i dzieci umierali w łodziach z wyczerpania. Ogółem tragedia „City of Benares” pochłonęła życie 258 osób. Wśród nich było aż 77 dzieci.

Kapitan Heinrich Bleichrodt - to okręt pod jego dowództwem zatopił „City of Benares” i dzieci nim podróżujące.fot.domena publiczna

Kapitan Heinrich Bleichrodt – to okręt pod jego dowództwem zatopił „City of Benares” i dzieci nim podróżujące.

Jak atak na bezbronny statek przedstawiła niemiecka propaganda? Podobnie jak w przypadku „Athenii”, winą za zatopienie statku obarczono Winstona Churchilla. Później Niemcy utrzymywali zaś, że nie mogli wiedzieć, kto znajdował się na pokładzie jednostki. Taką linię obrony przyjął kapitan Bleichrodt, który stanął po wojnie przed alianckim sądem. Sąd uznał to wyjaśnienie, a dowódca U-48 nigdy nie wyraził skruchy za spowodowanie śmierci tylu dzieci. Zmarł w 1977 roku.

Ewakuacja pod ogniem z dział U-boota

Niemieckie okręty podwodne nie ograniczały się do samego torpedowania napotkanych jednostek. Ich niechlubną praktyką było ostrzeliwanie z dział i broni maszynowej ewakuujących się ze storpedowanych statków rozbitków. Ofiarą takiego postępowania była załoga brytyjskiego transportowca „Severn Leigh”. 23 sierpnia 1940 roku w przepływający na południe od Islandii okręt trafiły torpedy wystrzelone przez U-37. Kiedy załoga opuszczała statek, U-boot ostrzelał go z działa pociskami odłamkowymi. W polu rażenia znaleźli się również marynarze w szalupach ratunkowych. Z 43 członków załogi  „Severn Leigh” ocalało jedynie 10. Tymczasem dowódca U-boota, komandor podporucznik Victor Oehrn, dożył spokojnej starości. Zmarł w 1997 roku w wieku 90 lat.

Podobny los spotkał amerykański węglowiec „David H. Atwater”. 2 marca 1942 roku płynął on z Zatoki Chesapeake w kierunku Zatoki Delaware. Niespodziewanie około godziny 21.00 został ostrzelany przez U-552. Okręt podwodny dowodzony był przez jednego z najsłynniejszych asów U-bootwaffe, Ericha Toppa.

Erich Topp nie tylko torpedował alianckie okręty ale też ostrzeliwał szalupy pełne rozbitków.

Erich Topp nie tylko torpedował alianckie okręty ale też ostrzeliwał szalupy pełne rozbitków.

Niemcy utrzymywali morderczy ogień również wtedy, gdy załoga usiłowała opuścić rozszarpywany pociskami statek. Amerykańskie patrolowce natknęły się później na podziurawione ogniem szalupy ratunkowe, w których znajdowały się ciała zabitych marynarzy. Ostatecznie z 27 mężczyzn, stanowiących załogę węglowca, ocalało tylko trzech. Erich Topp nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Po wojnie, już w RFN, nadal służył w marynarce wojennej, awansując aż do stopnia kontradmirała. Zmarł w 2005 roku w wieku 91 lat.

Na zatopieniu wrogiego okrętu nie poprzestał też U-516, dowodzony przez komandora podporucznika Gerharda Wiebe. 28 września 1942 roku około czwartej nad ranem zaatakował on z zaskoczenia brazylijski statek „Antonico”. Ostrzelana pociskami artyleryjskimi jednostka stanęła w płomieniach. Załodze udało się spuścić na wodę dwie szalupy ratownicze, jednak niemiecki okręt podwodny otworzył do nich ogień. Rozbitkowie wyskoczyli z jednej z łodzi, aby schronić się za jej kadłubem przed kulami.

Kiedy „Antonico” zatonął, U-boot oddalił się. Dopiero wówczas można było ocenić straty. Okazało się, że także druga szalupa jest podziurawiona. W jej wnętrzu znajdowało 5 zabitych i 7 rannych marynarzy. Drugi oficer brazylijskiego statku złożył zeznania obciążające niemiecką załogę. Gerhard Wiebe został wprawdzie zatrzymany po wojnie, jednak już w 1947 roku wypuszczono go na wolność. Zmarł w roku 1985.

Polowanie na rybaków

Niemieckie U-booty atakowały również jednostki rybackie. Szczególnie bulwersujące są kulisy zatopienia brytyjskiego trawlera „Noreen Mary”. 5 lipca 1944 roku znajdujący się około 20 mil na zachód od Przylądka Wrath statek został zaatakowany przez U-247 podczas połowu ryb.

Dowódcy U-Bootów nie oszczędzali nawet łodzi rybackich. Kiedy nie mogli trafić w niewielką jednostkę torpedą, wynurzali się i ostrzeliwali załogę z broni maszynowej.fot.domena publiczna

Dowódcy U-Bootów nie oszczędzali nawet łodzi rybackich. Kiedy nie mogli trafić w niewielką jednostkę torpedą, wynurzali się i ostrzeliwali załogę z broni maszynowej.

Kiedy dwie wystrzelone do trawlera torpedy chybiły, U-boot, dowodzony przez porucznika Gerharda Matschulata, wynurzył się i ostrzelał go z broni maszynowej. Sześciu rybaków zginęło na pokładzie. Po zatopieniu jednostki czterech innych znalazło się w wodzie. U-247 jednak nie odpłynął. Jeden z rybaków wspominał:

Nawet i wówczas okręt podwodny nie zanurzył się, ale zdecydowanie szedł w mym kierunku i gdy znalazł się w odległości zaledwie 60 -70 jardów, otworzył bezpośrednio do mnie ogień krótką serią z karabinu maszynowego. Ponieważ ich zamiar był dla mnie całkiem oczywisty, zsunąłem się do wody i pozostałem tam, dopóki okręt podwodny nie zaprzestał  strzelania i nie zanurzył się (…). Okręt podwodny ostrzeliwał nas ze swych dział przez pełna godzinę.

W ataku na „Noreen Mary” zginęło 8 rybaków. Dwóch ocalało. Autor wspomnień, James MacAllister, miał 14 ran ciała. Jego towarzysz aż 48. U-247 nie doczekał końca wojny. Został zatopiony 1 września 1944 roku wraz z całą załogą.

Rzeź na Atlantyku

Najgłośniejszą zbrodnią na morzu podczas drugiej wojny światowej było zatopienie greckiego parowca „Peleus”. 13 marca 1944 roku statek był w drodze z Freetown do Buenos Aires. Około 600 mil od wybrzeży Afryki dosięgły go dwie torpedy. Parowiec zatonął błyskawicznie. Część z jego liczącej 35 osób załogi znalazła się w morzu. Sprawcą ataku okazał się U-852, dowodzony przez kapitana Heinza Ecka.  Okręt podwodny udawał się właśnie do swojego rejonu patrolowania na Oceanie Indyjskim.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Jonathana Dibleby'ego "Bitwa o Atlantyk" (Wydawnictwo Literackie 2017).

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Jonathana Dibleby’ego „Bitwa o Atlantyk” (Wydawnictwo Literackie 2017).

U-852 wynurzył się i wziął na pokład dwóch marynarzy, aby ich przesłuchać. Pozwolono im później wrócić do tratw ratunkowych. U-boot oddalił się, ale nie na długo. Po pewnym czasie niespodziewanie znów się pojawił. Jego karabiny maszynowe długimi seriami zaczęły ostrzeliwać przerażonych rozbitków. Niemcy byli systematyczni: masakra trwała kilka godzin. Cel był jeden. Nie chciano, by ktokolwiek przeżył. Warto dodać, że jedną z ofiar zatopienia „Peleusa” był również Polak, palacz Wincenty Staniewicz.

Mimo długotrwałego ostrzału z rzezi ocalało trzech członków załogi „Peleusa”. Zanim ich uratowano, dryfowali oni na oceanie przez ponad dwadzieścia dni. Złożyli potem zeznania obciążające Niemców.

U-852 wpadł w ręce aliantów. Jak się okazało, Heinz Eck nie zniszczył dziennika pokładowego, w którym opisany był atak na „Peleusa”. 17 października 1945 roku kapitan i jego kompani stanęli przed trybunałem. Dowódca i dwóch oficerów, w tym lekarz okrętowy, zostali skazani na karę śmierci przez rozstrzelanie. Kolejny oficer otrzymał karę dożywotniego więzienia, a jeden z podoficerów – 15 lat więzienia.

Dowódcy U-Bootów nie oszczędzili żadnego ze spotkanych na morzach okrętów.

Dowódcy U-Bootów nie oszczędzili żadnego ze spotkanych na morzach okrętów.w

Czy można było inaczej?

Alianci byli po wojnie dosyć pobłażliwi dla dowódców U-bootów. Być może powodowane było to tym, że ich podwodnicy również zbytnio nie przejmowali się respektowaniem zapisów prawa morskiego. Czy w warunkach wojny totalnej okręty podwodne mogły w ogóle prowadzić działania bojowe w bardziej humanitarny sposób? Okazuje się że tak. Najlepszym tego przykładem jest nasz ORP „Orzeł”.

Najsłynniejszy polski okręt podwodny, dowodzony przez kapitana Jana Grudzińskiego, w maju 1940 roku storpedował u wybrzeży Norwegii niemiecki transportowiec „Rio de Janeiro”. Zanim do tego doszło, „Orzeł” wynurzył się i polski dowódca rozkazał Niemcom zatrzymanie się i przysłanie dowódcy statku z papierami. Kiedy to nie poskutkowało, polski okręt ostrzegł nieprzyjacielską jednostkę: Opuścić natychmiast statek. Torpedujemy w ciągu 5 minut. Dopiero po tym czasie Polacy wystrzelili swoje śmiercionośne cygara, które ostatecznie zatopiły „Rio de Janeiro”.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Bibliografia:

  1. Jonathan Dimbleby, Bitwa o Atlantyk. Jak Alianci wygrali II wojnę światową, Wydawnictwo Literackie 2017.
  2. Tadeusz Maria Gelewski, Zbrodnie wojenne na morzu w drugiej wojnie światowej, Wydawnictwo Morskie 1976.
  3. Jerzy Lipiński, Druga wojna światowa na morzu, Wydawnictwo Morskie 1970.
  4. Samuel Eliot Morison, Bitwa o Atlantyk. Wrzesień 1939 – maj 1943, Katmar 2015.
  5. Jerzy Pertek, Wielkie dni małej floty, Wydawnictwo Poznańskie 1972.
  6. Door Barrie Pitt i in., Bitwa o Atlantyk, Amber 1998.

Kup książkę za rabatem na stronie Empik.com

Zobacz również

Druga wojna światowa

Najbardziej absurdalny pomysł na walkę z U-Bootami. Tylko Ernest Hemingway mógł na niego wpaść

Niszczyciele, łodzie latające, sonary, bomby głębinowe? A na co to komu. Niemieckie okręty podwodne można przecież zwalczać ze znacznie większą fantazją… Przynajmniej tak uważał jeden...

6 kwietnia 2018 | Autorzy: Rafał Kuzak

Druga wojna światowa

Najgłupszy dowódca II wojny światowej? Oto 10 bezsensownych decyzji Hitlera

Wojskowy geniusz czy militarny dyletant? Błyskotliwy dowódca czy amator na czele milionowej armii? Jakim dowódcą był Adolf Hitler? Niektóre jego decyzje zaskakiwały generałów niekonwencjonalnym podejściem,...

20 maja 2017 | Autorzy: Paweł Stachnik

Druga wojna światowa

Anglicy nie byli lepsi od Hitlera? Wielka Brytania bezprawnie najechała neutralne państwo

O tym, co zdarzyło się w maju 1940 roku miejscowi historycy piszą wprost: inwazja. Później było 13 miesięcy okupacji. Nielegalnej, niesprowokowanej. I w wykonaniu rzekomych obrońców...

9 maja 2017 | Autorzy: Paweł Stachnik

Dwudziestolecie międzywojenne

Tresowane mewy i statki pułapki. Jak sto lat temu zwalczano U-booty

Podczas pierwszej wojny światowej, wraz z gwałtownym wzrostem liczby i skuteczności niemieckich okrętów podwodnych, pierwszorzędnego znaczenia nabrał problem ich skutecznego zwalczania. Ówcześni specjaliści mieli w...

12 stycznia 2016 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Dwudziestolecie międzywojenne

Stuletnia kompromitacja. Dowódca tego U-boota urządził sobie z Amerykanów prawdziwą kpinę

Październik 1916 roku. Niemiecki okręt podwodny zawija do bazy w Newport. Jego dowódca, kpt Hans Rose, składa kurtuazyjną wizytę amerykańskiemu admirałowi. Następnie przyjmuje u siebie...

23 czerwca 2015 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Dwudziestolecie międzywojenne

Trzy krążowniki zatopione w godzinę. Już w 1914 roku niemiecki U-boot siał postrach na morzach!

Pierwsza wojna światowa trwała od niespełna dwóch miesięcy, gdy 22 września 1914 r. niemiecki okręt podwodny U-9 dowodzony przez kpt. Otto Weddigena dokonał niezwykłego wyczynu....

17 lipca 2014 | Autorzy: Dariusz Kaliński

KOMENTARZE (22)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Fiszkal

Brzydale z tych Niemców. Wszyscy słyszeli o słynnej akcji odwetowej i nalocie płk. Doolitle’a, nikt nie wspomina o tym, jak Amerykanie rozprawili się przy tej okazji z przypadkowo napotkanym japońskim kutrem rybackim.

    Marcin

    Tylko, że ten „kuter rybacki” zdążył nadać meldunek o wykryciu 3 lotniskowców i 3 krążowników 650 Mm od brzegów Japonii

Andrzej Matowski

Kriegsmarine popełniła w czasie II Wojny Światowej DWIE zbrodnie na morzu, przy czym obie są bardzo wątpliwe. W przypadku U 247 sprawa jest niejasna, bo okręt zatonął jeszcze podczas tego samego patrolu ze wszystkimi członkami załogi, więc nie ma żadnej konfrontacji. Z U 852 sprawa wygląda niejasno o tyle, że pozostawiono m.in. dziennik pokładowy, nawet po wyrzuceniu U-Boota na brzeg. Zresztą Eck był jedynym oficerem U-Bootwaffe, który popełnił zbrodnię wojenną.
Pozostałe wymienione przez Was przypadki są dopuszczalne w trakcie działań wojennych. Wyrzucanie Niemcom zatopienie ”City of Benares” to taki sam zarzut, jak oskarżanie Sowietów za zatopienie ”Gustloffa”. Płynął w konwoju? Eskortowany przez okręty wojenne? Na terenie działań wojennych? Można zatopić. Ostrzeliwanie statku z działa? Normalna praktyka, wszyscy tak robili, żeby oszczędzić cenne torpedy.

    Darek Kaliński

    Zatopienie „Athenii” było ewidentną zbrodnią wojenną, a wszelkie tłumaczenia Niemców są w tej sprawie kompletnie niewiarygodne. Statek zanim został storpedowany był obserwowany przez niemiecką załogę przez trzy godziny w świetle dnia. Było dość czasu aby go poprawnie zidentyfikować, tym bardziej że jednostka była bardzo charakterystyczna i pływała po tamtych wodach przez kilkanaście lat. Torpedę dostał na pół godziny przez zapadnięciem zmroku, paliły się na nim już niektóre światła pozycyjne, a owe „zaciemnienie” było zapewne następstwem awarii elektryczności już po storpedowaniu. Co do tego że Lemp myślał iż była „krążownikiem pomocniczym” to niemiecki dowódca musiałby być durniem aby tak sądzić. Jeśli nim nie był, to musiał wiedzieć jako oficer marynarki i dowódca że w prawie morskim istniały specjalne procedury które określały kiedy statek handlowy można było przemienić w okręt wojenny. Czyli najpierw odpowiednio go oznaczyć, podnieść banderę wojenną, a potem ogłosić wszem i wobec że do takiej przemiany doszło, aby można było go umieścić w rejestrach flot. Ciekawe jest to iż ofiarą swojego „wyczynu” został póżniej prawdopodobnie sam Lemp, bo spekuluje się, że kiedy opuszczał U-110 gdy przejmowali go Brytyjczycy, celowo popełnił samobójstwo. Gdyby wpadł w ich ręce ci niechybnie postawili by go przed sądem za „Athenię”.

    „City of Benares” w momencie storpedowania nie płynął już w konwoju. Został zaatakowany po tym jak eskortowce zawróciły i wyszedł z akwenu który Niemcy ogłosili jako obszar nieograniczonej wojny morskiej. W tym przypadku Bleichrodt powinien postąpić jak Grudziński z „Rio de Janeiro” a tak z pełną premedytacją storpedował statek pasażerski wiedząc, że w tak trudnych warunkach atmosferycznych załoga i pasażerowie będą mieli marne szanse na przeżycie.

    Ostrzeliwanie statków z działa oczywiście praktykowano, tylko było to nieludzkie w warunkach kiedy atakowany był nieuzbrojony i nie odpowiadał ogniem, a załoga próbowała go opuścić aby ratować życie. A Niemcy podobno dysponowali doskonałej jakości przyrządami optycznymi…
    Co do incydentu z „Laconią” to nie traktowałbym tego jako wyrazu zbytniego humanitaryzmu ze strony Niemców. Gdyby nie fakt, że statek transportował włoskich jeńców wojennych to Hartenstein odpłynąłby w siną dal i byłoby po sprawie.

    A o mój komputer proszę się nie martwić, mam doskonałego serwisanta.

      Andrzej Matowski

      Zacznę od końca, bo to tak piramidalne bzdury, że głowa mi pęka.

      1) Ostrzeliwanie z działa nie miało nic wspólnego z żądzą mordu. Był to zwyczaj, praktykowany od I WŚ, kiedy okręty podwodne dobijały trafiony torpedą statek, by zaoszczędzić następną torpedę na lepszy cel. Jedyne przypadki mordowania rozbitków na tratwach występujące w liczbie większej niż jeden, popełnili Japończycy, Amerykanie i Brytyjczycy.

      Andrzej Matowski

      2) Nie wie Pan, czy Lemp statek rozpoznał, czy nie. Dość powiedzieć, że podczas II WŚ było pełno przypadków, kiedy nie udało się zidentyfikować celu. Przypomnę, że polski ORP ”Wilk” staranował boję, którą potem zgłosił jako U-Boota. U 99 w sierpniu 1940 r. zaatakował torpedami statek, który okazał się być skałą. Wojna przez peryskop, przy złej widoczności i wysokich falach nie wygląda jak na obrazku. Statek zygzakował i był zaciemniony, co przyznaje nawet angielska literatura, miał więc wszelkie podstawy, by go zaatakować.
      Tak nawiasem, ten sam zbrodniarz Lemp 15 września zgodnie z prawem pryzowym próbował wysadzić statek „Fanad Head”, kiedy – w odpowiedzi na sygnał SOS wysłany ze statku – zaatakowały go samoloty z HMS ”Ark Royal”. Lemp wynurzył okręt i uratował zarówno własny zespół minerski, jak i załogi dwóch samolotów, które wodowały.

      Andrzej Matowski

      3) Winę za zatopienie City of Benares ponoszą li tylko i wyłącznie Brytyjczycy, którzy nie zadbali o zapewnienie prawa do bezpiecznej żeglugi. Statek płynął zaciemniony, do pewnego momentu pod eskortą okrętów wojennych.

      Co do Pańskiego świętego przekonania o braku humanitaryzmu wśród Niemców, to ”Laconia” nie była jedynym przypadkiem. Ot, tak żyjący do dzisiaj Reinhardt Hardegen po zatopieniu HMS ”Aurania” wynurzył się na środku Atlantyku po jedynego ocalałego i go uratował.

      Swoje bzdury może Pan postawić obok książczyny ”Flota Widmo” z serii ”Żółtego tygrysa”, bo to ten sam poziom propagandy.

Andrzej Matowski

Tak nawiasem, to szkoda, że nie ma kontrartykułu o dzielnym Dudley’u W. Mortonie, dowódcy USS ”Wahoo”, który ostrzałem z broni maszynowej wymordował blisko 300 rozbitków – w większości brytyjskich i hinduskich jeńców z zatopionego japońskiego statku. Albo o kawalerze Victoria Cross, Anthonym Miersie, dowódcy HMS ”Torbay” który kilkukrotnie ostrzeliwał z karabinów maszynowych ratujących się rozbitków na morzu Śródziemnym. Sam admirał Chester Nimitz powiedział w czasie procesów norymberskich: ”Niemcy prowadziły o wiele czystszą wojnę na morzu, niż my”.
Nie pozdrawiam autora, serdecznie życzę awarii komputera i uchronienie świata przed kolejnym stekiem bredni.

    mg

    Zgodnie z prawem pryzowym ataki bez ostrzeżenia na nieeskortowane statki NIE były dopuszczalne. Tylko,że nikt się nim podczas DWS nie przejmował. Próbowali go przestrzegać Polacy na Bałtyku we wrześniu no i efekty były marne. Atakowania rozbitków w szalupach również zabraniały konwencje. Swoja drogą to też byłem przekonany,że Uboatwaffe w czasie DWS popełniła tylko 2 przypadki zbrodni wojennych. A okazało się,że kilka więcej.

      Andrzej Matowski

      Prawo pryzowe już podczas I Wojny Światowej okazało się być nieskuteczne i szkodliwe dla załóg okrętów podwodnych. Winnymi temu byli oczywiście Brytyjczycy, którzy bezprawnie zaczęli uzbrajać statki handlowe (o statkach pułapkach nie wspominając), a później formowali konwoje, eskortowane przez okręty wojenne, co uniemożliwiało zastosowanie prawa pryzowego. Wyrzucanie Niemcom nieprzestrzegania go jest jakąś aberracją.
      U-Bootwaffe popełniło jedną zbrodnię, na drugą mamy jednostronną relację bez żadnego potwierdzenia.

        Sławek

        Andrzej, historie pisza zwyciezcy,, szkoda ze autor nie wspomniał o Lakonii, tyle ze to zburzyłoby mu raz założona teze

jerzy

I co z tego ,że tyle zła wyrządzili,że uczciwie się z tego nie rozliczyli, dziś mimo tego są tymi co decydują o losach świata, zawsze znajdą sposób by przegraną obrócić w zwycięstwo,

juniors113

Nalezy tez wspomniec o dywizjonie 303 ktory strzelal do niemieckich pilotow bedacych juz „na spadochronie” oraz zbrodniach dokonanych szczegolnie w latach 1941 – 1944 i za Pilsudskiego. Oceniajac innych ocenmy siebie

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    @juniors113: Dziękujemy za komentarz, ale nie popadajmy w skrajności. Nic nie jest czarno-białe, ale to nie oznacza, że jeśli tekst poświęcony jest zbrodniom niemieckim to od razu dla przeciwwagi należy dodać te polskie, żeby nie było jednostronnie. Równie dobrze można wtedy dodać wszystkie inne nacje i napisać monografię o zbrodniach świata, a i tak zawsze coś się pominie. Piszmy o wszystkim o czym powinniśmy, ale nie popadajmy w paranoję.

    felix

    W sytuacji kiedy ci sami piloci przed chwilą zrzucali bomby na bezbronnych cywilów mieli do tego pełne prawo.

      ola22

      poczytaj sobie jak Anglicy zrzucali bomby na uchodźców i dzieci…

    Anonim

    Pani / Pan to chyba z tych co żałują że nocy przegrały.. ?

Adam

Ciekawostki Histeryczne i wszystko jasne. Eh

imho

Gdyby Niemcy nie wywołali DWŚ, to ich U-boty nie miałyby co robić na morzach. Odpowiedzialność za opisane zbrodnie na morzu na ponoszą jedynie oni, bo wszystko co było potem, było jedynie reakcją na ich bandyckie działania. Miejmy nadzieję że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat ten wredny naród pochłonie śniady pasożyt. A śmiertelna walka z tym zagrożeniem będzie przyczynkiem do powstania niejednej książki. Moze obędzie sie bez TWŚ…

Barracuda

Załogi Ubootów starały się przestrzegać zasad panujących na morzu, gdyż były bardzo liczne przypadki, że sami potrzebowali pomocy. Jak już wspomniano, udokumentowane są dwa przypadki ostrzeliwania rozbitków. Resztę należy zaliczyć do opowieści z mchu i paproci. A co do prawa pryzowego, zaprzestano ostrzegać załogi atakowanych statków jak napotkano pułapki na OP. Jak już wspomniano, historia nie jest czarno – biała.

Bububear

To jeszcze nic, Japończycy z racji swojej pogardy dla poddających się regularnie wybijali rozbitków na Pacyfiku. Lepiej było czasem odwrócić szalupę, że niby zatonęła, i próbować przeżyć, wisząc na ławkach w toni wodnej. Ale tam czyhały rekiny tygrysie, i często ucztowały.

Jan P. Sadowski

Autor tych wypocin dziwnym trafem zapomniał dodać, że w procesie 'Ajaxa’ Bleichrodta, jaki Brytyjczycy wytoczyli mu po wojnie, na korzyść Niemca zeznawali m.in. rozbitkowie z City of Benares. (Owszem, można uznać, że 'Ajax’ mógł zdobyć się na przeprosiny, jak uczyniło to kilku członków jego załogi, ale tu już wchodzimy w kwestie moralne, a nie w przepisy dotyczące zbrodni wojennych). Sprawę Lakonii, kiedy Anglicy popisali się wyjątkowym poszanowaniem dla znaku Czerwonego Krzyża, przywoływali już inni przede mną, więc nie będę się powtarzał. Za to szczytem bezczelności ze strony pana Kalińskiego są słowa: „…GDYBY NIE [podkreślenie moje, JPS] włoscy jeńcy, to Hartenstein odpłynąłby w siną dal”. Myślałem, że tylko Pan Bóg wie wszystko, ale widzę, że autor tego pseudoartykułu również wie, jak zachowałby się Hartenstein, GDYBY NIE. Podobnie jak Pan Andrzej Makowski chciałbym dożyć tego dnia, w którym pan Kaliński przestanie zaśmiecać Internet swymi teoriami z serii „GDYBY NIE”. Historia, proszę pana autora, polega na podawaniu FAKTÓW (które są takie, że CoB płynął w zaciemnieniu, a wystarczyło zapalić na nim, co się tylko dało, aż do papierosów włącznie), nie na wysnuwaniu teorii „co by było, gdyby”, które z nosa na klawiaturę skapną. Bez wyrazów szacunku i bez pozdrowień, Jan Paweł Sadowski.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.