Ciekawostki Historyczne
Starożytność

Nie tylko Spartakus. Największe bunty niewolników w starożytnym Rzymie

Wizerunek Spartakusa współczesna popkultura już dawno wchłonęła i przemieliła na hurtowe ilości książek, komiksów, filmów czy gier. Ale przecież jego bunt był tylko ostatnim z szeregu podobnych, jakie targały Rzymem u schyłku Republiki. Ani największym, ani najbardziej krwawym, a już na pewno... najmniej udanym.

Zaczęło się na Sycylii. Prowincja ta w latach 30. II wieku p.n.e. nie bez powodu nazywana była spichlerzem Rzymu. Płynęły stamtąd na patrycjuszowskie stoły całe tony pszenicy, oliwek winogron i, rzecz jasna, win, a lokalne kamieniołomy dostarczały surowców dla intensywnie rozbudowującego się miasta. Kluczową ich wartością była cena. Trzymano ją na niskim poziomie dzięki wykorzystywaniu dziesiątków tysięcy niewolników.Śmierć Spartakusa na rycinie Hermanna Vogla (źródło: domena publiczna).

Byli oni tanim towarem, bo chwytano ich hurtowo w trakcie licznych wojen i zwykłych polowań, nikt zatem nie trudził się przesadnie o ich kondycję fizyczną – taniej było niewolnika wymienić niż dobrze utrzymać. Diodor, historyk piszący niespełna pięćdziesiąt lat później, bardzo plastycznie opisywał, w jaki sposób wpłynęło to na nastroje niewolnej społeczności:

Właściciele obarczali niewolników różnego rodzaju pracami, lecz niewiele zajmowali się wyżywieniem i ubieraniem, dlatego też znaczna część niewolników żyła z grabieży i popełniała wiele morderstw, tak jakby na Sycylii działała armia rozbójników rozsiana po całej wyspie (…).

Niewolnicy na Sycylii musieli ciężko pracować, ale nie mogli liczyć nawet na godziwe wyżywienie. W takich okolicznościach krwawa rebelia była tylko kwestią czasu (fot. Pascal Radigue; lic. CC BY 3.0).

Niewolnicy na Sycylii musieli ciężko pracować, ale nie mogli liczyć nawet na godziwe wyżywienie. W takich okolicznościach krwawa rebelia była tylko kwestią czasu (fot. Pascal Radigue; lic. CC BY 3.0).

Zaczęli od zabijania na drogach samotnych podróżnych. Następnie przeszli do napadania całymi bandami na majątki i domy właścicieli, którzy nie mieli dość sił do obrony, zajmowali je przemocą, grabiąc i zabijając wszystkich, którzy ośmielili się sprzeciwiać.

Człowiek, który chciał zostać królem

Ten cokolwiek barbarzyński chaos uległ zmianie, gdy na scenie pojawił się niejaki Eunus – postać zagadkowa, na pewno jednak charyzmatyczna i utalentowana, a przede wszystkim jak mało kto wyczuwająca subtelności ówczesnej socjotechniki. Dobrze wiedział, że większość sycylijskich niewolników, podobnie jak on sam, pochodziła z terenów Persji, gdzie mistycyzujący ferment religijny czynił ludzi wyjątkowo podatnymi na wiarę w magię, wróżby, przepowiednie, znaki i cuda.

Wiedział i wiedzę te wykorzystywał; przedstawiał się jako wróżbita mający bezpośredni kontakt z bogami, na dowód czego, gdy mówił… z ust miały wylatywać mu iskry. Zdaniem Diodora sztuczka polegała na użyciu skorupy orzecha i odrobiny żaru: następnie włożył to do ust i rozdmuchiwał – wylatywały czasem iskry, czasem płomień – pisał historyk.

Ale Diodor był wykształcony, pisał z dystansu, a poza tym był zromanizowanym Grekiem. Dla przeciętnego Persa w tamtych czasach „iskrzące słowa” były wystarczającym dowodem na bliską zażyłość z niebiańskim panteonem. Eunus zaś był nie tylko zdolny i pełen charyzmy, ale też ambitny. Wkrótce zorganizował wokół siebie kilkusetosobową grupę uzbrojonych niewolników i rozpoczął powstanie, uderzając na miasto Henna.

Po zdobyciu osady w szeregi jego powstańczej armii zaczęli spływać niewolnicy zbiegli z okolicznych majątków. W ciągu kilku dni ich liczba wzrosła do aż sześciu tysięcy osób. Diodor relacjonował:

Wdarłszy się do domów popełnili wiele mordów i nie oszczędzali nawet niemowląt, lecz odrywając je od piersi matek, druzgotali o ziemię. I brak słów, co pozwolili sobie wobec niewiast, i jak niegodziwie postąpili, i to na oczach ich mężów.

Pomnik Eunus w miejscowości Enna na Sycylii (fot. Eannatum; lic. CC BY-SA 3.0).

Pomnik Eunus w miejscowości Enna na Sycylii (fot. Eannatum; lic. CC BY-SA 3.0).

Sukces powstańców był całkowity. Kolejne rzymskie ekspedycje wysyłane do stłumienia buntu były rozbijane w proch. Eunusowi podporządkowywali się przywódcy lokalnych powstań w innych częściach Sycylii i w efekcie dysponował on wkrótce olbrzymią siłą, około 200 tysięcy żołnierzy. Sycylia wyzwoliła się więc spod władzy Rzymu i była w stanie swoją niepodległość utrzymać – stała się odrębnym państwem, na którego czele stanął, rzecz jasna, sam przywódca powstania.

Doskonale rozumiał, że przekonani o boskim pochodzeniu władzy królewskiej Persowie będą wymagali określonych rytuałów, znaków i symboli. Jego dwór przejął więc rozbudowany i pełen przepychu ceremoniał monarchii Seleukidów – władzę symbolizował diadem na jego czole, Eunus otoczył się tysiącosobową strażą, ogłosił małżonkiem bogini Atargatis, nie zaprzestał też praktyk magicznych.

Sycylia nazwana została Państwem Nowosyryjskim, w którego obiegu wkrótce pojawiła się nawet moneta z wizerunkiem „boskiego” monarchy. A co najciekawsze, niezależność Państwa Nowosyryjskiego utrzymała się przez całe pięć lat!

Wizerunek bogini Atargatis z XVII-wiecznego "Oedipus Aegyptiacus" Athanasiusa Kirchera. To właśnie jej małżonkiem ogłosił się Eunus (źródło: domena publiczna).

Wizerunek bogini Atargatis z XVII-wiecznego „Oedipus Aegyptiacus” Athanasiusa Kirchera. To właśnie jej małżonkiem ogłosił się Eunus (źródło: domena publiczna).

Jego istnienie zakończyła dopiero podjęta w 132 r. p.n.e. wyprawa konsula Rupiliusza. Diodor następująco opisuje zdobycie jednej z głównych twierdz powstańców, Tauromenionu:

I okrążeniem zamknąwszy powstańców doprowadził ich do niewymownej niedoli, tak, że zaczęli pożerać dzieci, potem przeszli do niewiast, a potem nawzajem siebie zjadali wcale nie oszczędzając siebie (…) a na koniec, gdy Syryjczyk Serapion, twierdzę oddał przez zdradę, zawładnął pretor wszystkimi w mieście zbiegłymi niewolnikami i rozkazał ich umęczyć i zrzucić ze skały. I stąd podążył przeciwko Hennie i w podobny sposób ją oblegał.

Król Eunus uciekł z drobnym odziałem i schronił się w górach. Nie na długo jednak. Wtrącony został do więzienia, gdzie jego ciało zjadło mnóstwo wszy – z pewną ulgą, ale i nie bez żalu notował Diodor.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Cała Iliada nieszczęść

Śmierć Eunusa tylko uciszyła niepokoje. Przez kolejne lata Imperium drżało, by trzy dekady później znów eksplodować, w dodatku ponownie na Sycylii. Jak zauważył Diodor:

Przed sycylijskim powstaniem niewolników w Italii miało miejsce całe mnóstwo krótkich powstań i spisków niewolników, tak jakby sami bogowie zapowiadali w ten sposób nowy, ogromny ruch na Sycylii.

Trzydzieści lat po stłumieniu rebelii Eunusa, na Sycylii wybuch kolejny bunt niewolników. I tym razem jego powodem była granicząca z głupotą zachłanność lokalnych latyfundystów (fot. Jun; lic. CC BY-SA 2.0).

Trzydzieści lat po stłumieniu rebelii Eunusa, na Sycylii wybuch kolejny bunt niewolników. I tym razem jego powodem była granicząca z głupotą zachłanność lokalnych latyfundystów (fot. Jun; lic. CC BY-SA 2.0).

Podobnie jak za pierwszym razem, tak i teraz, w roku 104 p.n.e. praprzyczyna konfliktu leżała nie tyle w istocie niewolnictwa, które było wówczas dla wszystkich sprawą naturalną i miało być nią jeszcze wiele stuleci, lecz w graniczącej z głupotą zachłanności lokalnych latyfundystów, którzy przesadnie dokręcali śrubę swym „mówiącym narzędziom”.

Niezadowolenie było powszechne i skanalizowało się początkowo w spontanicznym buncie 4 tysięcy niewolników w Kapui, by dosłownie z dnia na dzień rozlać się po całej wyspie w szeregu drobnych, jeszcze niezorganizowanych, choć na ogół skutecznych wystąpień. Z pewnością również krwawych, skoro pobłażliwy dla powstańców Diodor określa je mianem okresu ogólnego zamieszania i całej Iliady nieszczęść.

Tak jak trzydzieści lat wcześniej, dość szybko okazało się, że niewolnicy Rzymu wcale nie są dzikimi barbarzyńcami, jak chciano ich postrzegać. Lokalni przywódcy powstań sprawnie zdyscyplinowali swoich podwładnych, sami zaś doszli do porozumienia po czym przekazali władzę w ręce niejakiego Salwiusza.

I tu rzecz ciekawa – dalszy scenariusz wydarzeń w wielu miejscach jest niemal identyczny z tym, który już poznaliśmy. Salwiusz również specjalizował się we wróżbiarstwie, a w dodatku będąc zręcznym aktorem i psychologiem, opracował pompatyczny dworski ceremoniał mający przekonać poddanych o jego nadnaturalnej mocy. On także ogłosił się królem z boskiego nadania.

Kolejne wydarzenia wskazywały, że bogowie istotnie mieli na niego baczenie. Po roku względnego spokoju i układania spraw młodego państwa z Rzymu przybyła na Sycylię siedemnastotysięczna armia, która już wkrótce została rozbita przez następcę zmarłego Salwiusza, wyjątkowo zdolnego wodza Ateniona. Również dwie następne próby odzyskania Sycylii przez Rzym przyniosły zwycięstwa powstańcom – w dodatku tak łatwe, że wodzów kolejnych ofensyw, Lukullusa i Serwiliusza, oskarżono o wzięcie łapówki i skazano na banicję.

Kpiąca z potęgi Imperium Sycylia stawała się solą w oku Senatu. Zdecydowano się na krok desperacki – mimo, że w tym samym czasie zmierzało przez Alpy wojsko germańskich Cymbrów, odwołano z tego terenu armię konsularną Akwiliusza i skierowano ją na wyspę. Ruch był niezwykle ryzykowny, ale okazał się trafiony. Jak notuje Diodor:

Z nich to posłano Aquiliusa jako wodza przeciwko powstańcom, który dzięki osobistemu męstwu zwyciężył ich w świetnej bitwie. I spotkawszy samego króla powstańców Atheniona, bohaterską z nim toczył walkę. Zabił go, sam zaś odniósł ranę na głowie, którą wyleczył.

Wydarzenia na Sycylii były do tego stopnia solą w oku Senatu, że zdecydowano się wysłać na wyspę armię konsularną Akwiliusza. I to wszystko w momencie, gdy Imperium zagrażał atak ze strony germańskich Cymbrów. Na ilustracji XIX-wieczny fresk Cesarego Maccari przedstawiający wyobrażenie rzymskiego Senatu (źródło: domena publiczna).

Wydarzenia na Sycylii były do tego stopnia solą w oku Senatu, że zdecydowano się wysłać na wyspę armię konsularną Akwiliusza. I to wszystko w momencie, gdy Imperium zagrażał atak ze strony germańskich Cymbrów. Na ilustracji XIX-wieczny fresk Cesarego Maccari przedstawiający wyobrażenie rzymskiego Senatu (źródło: domena publiczna).

W 101 roku p.n.e. państwo sycylijskie przestało więc ostatecznie istnieć. Rzym zapewnił sobie spokój ze strony niepokornej wyspy… Ale znów tylko na 30 lat.

Droga krzyżowa

W kontekście obu buntów sycylijskich, słynne powstanie Spartakusa sprawia wrażenie barbarzyńskiego, chaotycznego a miejscami po prostu głupiego, choć sam Spartakus nawet przez Rzymian był podziwiany nie tylko jako zdolny wódz, ale też człowiek wysokiej kultury. Plutarch pisał o nim:

Był to z pochodzenia Trak, z ludu Majdów, pewny siebie i bardzo silny, a także rozumem i kulturą stojący ponad swym losem, bardziej grecki, niżby wskazywało jego pochodzenie.

Oto w 73 roku p.n.e., niewielka, osiemdziesięcioosobowa grupa gladiatorów ze szkoły w Kapui postanowiła dokonać ucieczki. Byli wyszkoleni, potrafili walczyć, więc zbiegli bez większych problemów, choć do dyspozycji mieli ponoć jedynie porwane w pośpiechu noże kuchenne i rożny.

Pomnik Spartakusa w bułgarskim mieście Sandanski (fot. Grantscharoff; lic. CC BY-SA 3.0).

Pomnik Spartakusa w bułgarskim mieście Sandanski (fot. Grantscharoff; lic. CC BY-SA 3.0).

Łatwo pokonali również pierwszy wysłany przeciwko nim oddział żołnierzy. W efekcie zdobyli zbroje i broń w liczbie umożliwiającej dalszą walkę. Ale nie tylko to im pomogło. Jak pisze Plutarch: Teraz dołączyło do nich dużo miejscowych pasterzy wołów i owiec, dzielnych i obrotnych zawadiaków, z których część uzbroili, a części użyli do łączności i jako lekkozbrojnych.

Armia Spartakusa rozrastała się błyskawicznie, wchłaniając setki zbiegłych niewolników, ale też lokalną biedotę i pospolite męty. Była to siła chaotyczna, wieloetniczna, ale potężna – bez problemu likwidowała wszystkie wysyłane przeciw niej oddziały Rzymian. Nawet te najbardziej doborowe pod dowództwem Kossyniusza i Waryniusza. Na wiosnę 72 roku p.n.e. powstanie obejmowało już całą południową Italię.

Plan Spartakusa był prosty i co najważniejsze – całkowicie wykonalny. Trak zamierzał przebić się w kierunku Alp, przekroczyć je i rozpuścić armię tak, by każdy z niewolników mógł wrócić w swoje rodzinne strony. Nie miał celów strategicznych, jedynym była wolność. Ale [jego] ludzie ilościowo silni i pewni swej mocy nie usłuchali, poszli na Italię i siali wszędzie spustoszenie – pisał Plutarch.

Plutarch był pewien, że gdyby Spartakusowi udało się przedostać na Sycylię to na pewno wybuchłoby tam nowe powstanie niewolników (źródło: domena publiczna).

Plutarch był pewien, że gdyby Spartakusowi udało się przedostać na Sycylię to na pewno wybuchłoby tam nowe powstanie niewolników (źródło: domena publiczna).

Od głównej armii Spartakusa oddzielały się pojedyncze oddziały, których jedynym celem była grabież. I nie były to drobne siły – oddział niejakiego Kriksosa liczył sobie np. około 20 tysięcy ludzi, z których niemal wszyscy polegli na polu bitwy dosłownie zmasakrowani przez armię konsularną Publikoli. Trzon sił Spartakusa były mimo tego wciąż na tyle silny, że wkrótce zrewanżował się Rzymowi, rozbijając pod Pinaceum w proch nie tylko armię Publikoli, ale też przysłaną na pomoc drugą armię konsularną.

Jest bardzo prawdopodobne, że w tym momencie niewolnicy byliby w stanie opanować stolicę Imperium, a już na pewno zrealizować pierwotny plan przedarcia się przez Alpy. Z niejasnych jednak powodów, Spartakus postanowił zawrócić na południe i przeprawić się na… Sycylię. Prawdopodobnie chciał wzorem poprzedników stworzyć tam swoje państwo. Nastroje temu sprzyjały. Wystarczyłoby dwa tysiące uzbrojonych ludzi, aby ponownie rozpaliła się tam wojna niewolnicza, wystarczyłaby iskra dla jej wybuchu – przyznawał Plutarch.

Planu jednak nie udało się zrealizować i w okolicach Apulli Spartakus musiał przyjąć decydującą bitwę z siłami Krassusa. Jak pisze Plutarch:

[Spartakus] ustawił swoich ludzi w szyku bojowym i zaraz podstawiono mu konia. (…) Potem chciał się przedrzeć wśród straszliwej walki i ran wprost do Krassusa. Ale nie dotarł do niego. Zabił mu dwóch centurionów, z którymi się zderzył. W końcu gdy wszyscy jego ludzie uciekali, został sam: otoczony przez wielu, broniąc się dzielnie, został zakłuty.

Po upadku powstania Spartakusa 6 000 jego uczestników został ukrzyżowanych wzdłuż Via Appia. Na ilustracji obraz Fiodora A. Bronnikowa (źródło: domena publiczna).

Po upadku powstania Spartakusa 6 000 jego uczestników został ukrzyżowanych wzdłuż Via Appia. Na ilustracji obraz Fiodora A. Bronnikowa (źródło: domena publiczna).

A u Appiana znajdujemy dalszy ciąg batalii: Pozostałe jego wojsko w nieładzie, kupami wzięto, tak że mordowano ich w niezliczonej ilości.

Część przeżyła, ale tylko po to, by zawisnąć na sześciu tysiącach krzyży ustawionych wzdłuż Via Appia. Ciekawe, jaki byłby wynik tej ostatniej wojny niewolniczej, gdyby skończyła się na Sycylii? A może tak właśnie się stało? Ciała wodza niewolników nigdy nie odnaleziono, a według Swetoniusza, jeszcze w 63 p.n.e. roku ojciec Augusta miał zostać skierowany do zwalczania resztek band Spartakusa...

Bibliografia:

  1. Grant M. Gladiatorzy, Warszawa 1980.
  2. Gansiniec Z., Powstania niewolników rzymskich, Kraków 1966.
  3. Jaczynowska M., Historia starożytnego Rzymu, Warszawa 1978.
  4. Łoposzko T., Historia społeczna republikańskiego Rzymu, Warszawa 1987.
  5. Plutarch, Żywoty sławnych mężów, Warszawa, Kraków, Wrocław 1996.

 

 

Zobacz również

Starożytność

Czy gladiatorzy byli otyli?

Silni, waleczni, gotowi do pojedynkowania się na śmierć i życie oraz... brzuchaci? Jak wyglądała dieta gladiatorów? I czy faktycznie wielu z nich miało nadwagę?

25 maja 2024 | Autorzy: Maria Procner

Starożytność

Bitwa pod Carrhae

Marek Krassus zamarzył o podbiciu Partów. Rzeczywistość okazała się brutalna. Zamiast kąpieli w chwale spotkała go hańbiąca klęska.

30 stycznia 2023 | Autorzy: Tomek Sowa

Starożytność

Największe batalie starożytnego świata. Ci dwaj wojownicy nie bali się rzucić wyzwania rzymskiemu imperium

Pochodzili z różnych stron świata. Wychowali się w odmiennych kulturach. Dzieliło ich niemal wszystko, ale łączyło jedno: nienawiść do Wiecznego Miasta. Tak silna, że każdy...

26 września 2018 | Autorzy: Redakcja

Starożytność

Wielkie podboje czy wielkie zbrodnie? Czterech najbardziej krwiożerczych wodzów starożytności

Marzyli o tym, by świat legł u ich stóp. I nie cofali się przed niczym, by osiągnąć zamierzony cel. Gdyby żyli dzisiaj, jak nic oskarżono...

25 lutego 2017 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Starożytność

Co się stało z zabójcami Juliusza Cezara?

Rok 44 p.n.e. popchnął losy świata na zupełnie nowe tory. 23 ciosy zadane Cezarowi przez grupę wysoko urodzonych zamachowców doprowadziły do upadku rzymskiej republiki. Upadł ustrój,...

8 października 2016 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Starożytność

Najokrutniejsze metody kaźni w starożytnym Rzymie [18+]

Jeśli chodzi o techniki zadawania ludziom bólu w sposób tyleż okrutny, co widowiskowy, wyobraźnia starożytnych Rzymian nie znała granic. Wprost prześcigali się w pomysłach na...

25 lipca 2016 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.