Rewolucja seksualna zdążyła już obrosnąć legendą. Wbrew powszechnej opinii nie za wszystko odpowiedzialna była pigułka antykoncepcyjna. Poczucie wolność, chęć eksperymentowania, wiara w moc manifestacji oraz… nadzy aktorzy – oto prawdziwy obraz tamtych czasów.
Z dzisiejszej perspektywy lata 60. XX wieku są postrzegane jako czas zmiany. Ludzie zaczęli zwracać uwagę na samych siebie i poszukiwać własnej tożsamości. Mniejszości podjęły walkę o prawa do równego traktowania. Obywatele coraz częściej manifestowali swoje niezadowolenie na ulicach. I przestano się wstydzić fascynacji seksem.
Zwrot medyczny
Zrębów rewolucji można dopatrzeć się jeszcze w latach 50. Niektórzy zresztą wskazują nawet na drugą dekadę ubiegłego wieku. Wejścia do użytku w 1960 roku wspomnianej już pigułki tylko ją przyspieszyło. Kobiety nie musiały już polegać na prezerwatywach i innych, drastycznych metodach antykoncepcji. Po raz pierwszy zyskały realną kontrolę nad zachodzeniem w ciążę. Wraz ze swoimi partnerami mogły oddawać się erotycznym fantazjom.
Zwiększenie aktywności seksualnej społeczeństwa zainspirowało naukowców do dokładniejszego zbadania sfery intymnej. Do najważniejszych z nich należą Virginia Johnson i William Masters, studiujący naturę ludzkiego orgazmu, jak i różnego rodzaju dysfunkcje seksualne. Życie prywatne i zawodowe pary naukowców sportretował ostatnio serial „Masters of Sex”.
Produkcję tę na swój sposób uzupełnia „Imprezowo”, serial, który za pomocą fikcyjnej historii stara się uchwycić ducha czasu. W tytułowym Imprezowie, małym miasteczku na przedmieściach Chicago, rozkwitała wolna miłość. Wielbiciele tej idei nie wchodzili w stałe związki, odwiedzali kluby dla swingersów i mieli wielu partnerów – często jednocześnie.
Rozwiązłość nie była jednak głównym przesłaniem ruchu wolnej miłości. Tak naprawdę, nigdy nawet nie była przez niego promowana. Stała się raczej ubocznym efektem jego działań. Pierwotnym celem ruchu było oddzielenie seksu od prawa, a co za tym idzie całkowite odseparowanie sfery intymnej od rządzących. To obywatele mieli sami decydować, z kim sypiają, a także kiedy zostaną rodzicami.
Zjawiska (nie)kulturalne
Tematyka seksualna zaczęła też coraz silniej zaznaczać swoją obecność w kulturze – zarówno w kinie, w literaturze, jak i w teatrze. Co ciekawe, popularność zdobywały nie tylko pisane naprędce erotyki, ale także już wcześniej znane powieści, tyle że wydane ponownie w wersji nieocenzurowanej.
Amerykanie w końcu mogli przeczytać „Kochanka Lady Chatterley” i „Zwrotnik Raka” z pikantnymi momentami, wcześniej wyciętymi. Sporą karierę w latach 60. zrobiły też wydane po raz pierwszy w Stanach „Pamiętniki Fanny Hill”, czyli XVIII-wieczna powieść, uznawana za pierwszą anglojęzyczną prozę pornograficzną.
Erotyka była wszędzie. Na scenie królowała „Oh! Calcutta” – awangardowa rewia, która nie dość, że składała się ze skeczy na temat seksu, to jeszcze przewidywała w scenariuszu aktorów biegających na deskach teatru zupełnie nago.
Niemniej największym powodzeniem i społecznym oddźwiękiem cieszyło się bez wątpienia kino. Znudzeni konserwatywnym Hollywoodem Amerykanie zachłysnęli się dorobkiem europejskich reżyserów. Michelangelo Antonioni i Jean-Luc Godard stali się nowymi trendsetterami – amerykańska publiczność okupowała kina, by oglądać obrazoburczą „Przygodę” i równie bezprecedensową „Pogardę”. Prawdziwą ikoną stała się zaś Brigitte Bardot, która na fali popularności nurtu zwanego francuską nową falą, jak i postępujących społecznych przemian, stała się międzynarodowym symbolem seksu.
Amerykańska branża starała się naśladować Europejczyków i również zaoferować miłośnikom dziesiątej muzy coś związanego z seksem. W 1969 roku Oscara w najważniejszej kategorii dla najlepszego filmu zdobył „Nocny kowboj”, dramat z Jonem Voightem w roli głównej przedstawiający losy męskiej prostytutki. Był to pierwszy przypadek w historii Akademii Filmowej nagrodzenia filmu mającego oznaczanie X (czyli „tylko dla dorosłych”). Trzy lata później na swój sposób amerykańskie społeczeństwo wychował Woody Allen słynnym „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać”.
Dramaty i komedie z wątkami erotycznymi to nie wszystko. Seksualna rewolucja doprowadziła do powszechnej dystrybucji kinowej nawet filmów pornograficznych. Produkcje tego typu coraz śmielej wkraczały do mainstreamu, za przykład czego mogą posłużyć rozpoczynające nurt porn chic „Mona the Virgin Nymph” czy „Blue Movie” w reżyserii Andy’ego Warhola. Największą karierę w kinach zrobiło jednak „Głębokie gardło” z Lindą Lovelace w roli głównej.
Nie tylko seks
Zmiany w latach 60. nie dotyczyły wyłącznie seksu, przeobrażaniom uległo wiele spraw natury społecznej. Na ulice za zwolennikami wolnej miłości wychodziły kolejne grupy interesu, otwarcie demonstrując poglądy i domagając się tolerancji dla swoich ideałów czy zasad. Manifestowali właściwie wszyscy, dlatego też czasem rewolucję seksualną określa się mianem obyczajowej.
Efekt kuli śnieżnej nastąpił bardzo szybko. Protesty jednej organizacji inspirowały do podjęcia podobnych dwie inne. Na plakatach – oprócz wolnej miłości – znalazły się hasła nawołujące do zakończenia trwającej wojny w Wietnamie czy przyznania studentom prawa do manifestacji politycznych na terenie kampusów i przywrócenia im wolności słowa (Free Speech Movement). To właśnie w latach 60. rozkwitł ruch pod przywództwem Martina Lutera Kinga, odbyły się największe tzw. marsze ku wolności, co doprowadziło do uchwalenia ustawy o prawach obywatelskich i zmniejszania poziomu dyskryminacji Afroamerykanów.
Do walki o swoje prawa stanęły też feministki oraz mniejszości rasowe i seksualne. U schyłku dekady miał miejsce pierwszy na tak dużą skalę protest środowisk LGBT. Bawiący się w gejowskim klubie Stonewall Inn w momencie nalotu policji – które w tego typu miejscach odbywały się bardzo często – zamiast oddać się w ręce policji postanowili zamanifestować swoją dezaprobatę. Ich opór doprowadził do zamieszek, a w konsekwencji do początku światowego ruchu walki o prawa LGBT…
Jak widać nie tylko – a może nawet nie przede wszystkim – o tabletkę antykoncepcyjną chodziło. Rewolucja seksualna zmieniła oblicze amerykańskiego społeczeństwa, a wraz z nim wszystkich mieszkańców kuli ziemskiej. Nie w ciągu jednego dnia i jednej nocy, nie dzięki jednemu wynalazkowi i wydarzeniu, ale poprzez system naczyń połączonych – naukowych dociekań, kulturowych dokonań i społecznej odwagi. W trakcie lat 60. zmienił się świat, to pewne. Tyle że wbrew powszechnej nazwie jednak nie drogą rewolucji a ewolucji.
Bibliografia
- D. Allyn, Make love, not war. The sexual revolution, an Unfettered History, Routledge 2001.
- A. Peterson, Stulecie seksu. Historia rewolucji seksualnej 1900-1999 według Playboya, tłum. Andrzej Jankowski, Rebis 2002.
- Sex. The Revolution, reż. Martin Torgoff, Stany Zjednoczone 2008.
- Sex in ’69. The Sexual Revolution in America, scen. Mark Page, Stany Zjednoczone 2009.
KOMENTARZE (7)
Artykuł ciekawy, ale pomija główną przyczynę rewolucji seksualnej jaką było odkrycie antybiotykiów. To dzięki nim wygrano z chorobami wenerycznymi i ten kto się nimi zaraził nie stawał się pariasem, bo przewlekłe odmiany kiły (syfilisu) zmieniały także wygląd
W 1719 r tak pisano o skutkach nieopatrznego seksu:
Venus zdradliwa roskosz cukruje,
Wkrótce nad kata ciało morduje
Uprzykszonemi, zbyt bolesnemi
Wrzody, guzami zaraźliwemi…
Usta wyrzuca y podniebienie,
Mowę odmienia jej zarażenie…
Rękom y nogom władzę odjęła,
Wszystkiego człeka w niewolę wzięła…
Zmięszała głowę, snu nie pozwoli,
Sumienie gryzie dla swojej woli.
O jak mizerna uciecha ciała,
Niejednemu się we znaki dała.
I niestety to nie był mit, tylko smutne konsekwencje przygodnego seksu syfilisem zwane. Dzięki antybiotykom podobne historie są już nierealne.
Super co! Widzę autorowi bardzo się to podoba, na Brudstok Owsiaka pewnie tez jeździ. Hipisi, pacyfa, anarchia, wolna miłość, narkotyki- wszystko to kwintesencja lewackiej degrengolady! Wielka Polska Katolicka!
@Skinhead Żyjemy w wolnym kraju i każdy ma (a raczej powinien mieć) prawo do robienia tego co chce. Jeżeli ktoś jeździ na Woodstock – droga wolna. Jeżeli ktoś jeździ na Orle Gniazdo albo Marsz Niepodległości – też. Jeżeli ktoś jest hipisem/punkiem, skinheadem, lewakiem, prawakiem, prawosławnym, muzułmaninem itp ma prawo nim być.
Nie popieram tego, niektóre rzeczy powinny być do końca zabronione.
prawa dla lamiacych zasady wspolzycia – o to chodzi lewactwu – o prawo do bezprawia ale dla mniejszosci kosztem wiekszosci.
@Tadeusz Lazar: Szanowny Panie Tadeuszu, w tej wypowiedzi widać bardzo dużą nietolerancję. Według Pana świat jest czarno-biały? „Na lewo” to bezprawie i złamane zasady współżycia, a „na prawo” to praworządność i sprawiedliwość? To dość tendencyjne podejście.
To nie jest tendencyjne podejście, tylko prawda.