Szwejk zawładnął masami. Po niemal stu latach od wydania wciąż bawi, wzrusza i rozpala emocje. Zapomina się czasem, że dzieło życia Jaroslava Haška to przede wszystkim doskonałe kompendium wiedzy o pierwszej wojnie światowej i skrupulatna dokumentacja upadku monarchii Austro-Węgierskiej.
„Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej” to prawdziwa powieść drogi, osadzona przy tym w konkretnym czasie i konkretnym miejscu. Choć należy do literatury pięknej, można traktować ją niemal jak reportaż. Przekonuje o tym biografia autora, który kazał wędrować bohaterowi swojej powieści utartymi przez siebie ścieżkami.
Wojenna wędrówka Szwejka śladami Haška
Z biografii Haška autorstwa Radko Pytlika wiemy, że „Na wiadomość o wcieleniu do 91 pułku piechoty w Czeskich Budziejowicach zareagował [Hašek] dość osobliwie. Zamknął się w pokoju i cały wieczór śpiewał żołnierskie piosenki”. To właśnie w tym pułku przeżywał swoje osobliwe przygody sam Szwejk.
Kiedy Jaroslav Hašek zdążył już oswoić się z C.K. mundurem, trafił do Brucku nad Litawą, miasta przygranicznego. Po węgierskiej stronie rzeki znajdował się Kiralyhid, miejsce dobrze znane Szwejkowi. To tam porucznik Lukasz wdał się w skandal obyczajowy z mieszczką Etelką Kakonyi. W Kiralyhid czytelnik poznaje również sapera Wodiczkę, kumpla Szwejka, słynnego madziarożercę. Po krótkim pobycie w nadgranicznym grodzie Jaroslav Hašek, jak i stworzony przez niego bohater, ruszyli na front. Jak pisze Pytlik:
Na froncie Hašek zaczyna grać rolę naiwnego, głupkowatego wojaka. Sam wdziewa maskę Szwejka, by móc bojkotować rozkazy dowódcy.
W pewnym momencie drogi Haška i Szwejka rozchodzą się jednak bezpowrotnie. Bohater powieści dociera wraz z pułkiem aż do wschodniej Galicji. Natomiast Hašek 24 listopada 1915 roku podczas nocnego ataku nieprzyjaciela wraz z grupą żołnierzy „składa broń i czeka w okopach, aż Rosjanie wezmą ich do niewoli”.
Większość szwejkologów nie ma wątpliwości, że losy Haška i Szwejka miały się jeszcze niejednokrotnie przeplatać. Na przeszkodzie stanęła śmierć autora, który pozostawił osieroconego Szwejka w jakiejś wschodniogalicyjskiej dziurze. W kwestii przyszłych losów wesołego żołnierza można snuć jedynie przypuszczenia. Tak jak Antoni Kroh na stronach swojej doskonałej książki „O Szwejku i o nas”: „Co by było, gdyby (Szwejk) przeszedł do Armii Czerwonej i walczył przeciwko Legionom, jak Hašek? Może stałby się agitatorem, pracownikiem politycznym?”.
Analogie między losami autora i bohatera powieści wskazują na jedno: Hašek był często naocznym świadkiem wydarzeń opisywanych w książce. Z pewnością można ją traktować jako swoisty dokument tych interesujących czasów.
Ile Haška w Szwejku?
Czy Hašek, tworząc postać Szwejka, portretował sam siebie? Do tego wniosku można dojść poprzez fizyczne podobieństwo obu postaci. Można przyjrzeć się choćby zdjęciom autora i porównać je z wizerunkiem Szwejka, sportretowanego przez rysownika i przyjaciela Haška, Josefa Ladę. Obaj tędzy, postawni, o obliczu czasem niewinnego cheruba, czasem nalanego opoja.
Autora i bohatera jego powieści łączą również wątki biograficzne – obaj dżentelmeni parali się przed wojną handlem psami, zaliczyli również epizod w szpitalu w Czeskich Budziejowicach. Wspomniane wątki, wygląd zewnętrzny, skłonności do przesiadywania w knajpach i rubaszny styl życia to jednak jedyne podobieństwa, łączące Haška i Szwejka.
Jak wyjaśnia Radko Pytlik:
Legenda krążąca o Hašku próbowała zasugerować, że był on człowiekiem niedouczonym (…). Świadectwo ze szkoły handlowej wyraźnie temu przeczy. (…) Hašek nauczył się nie tylko niemieckiego, rosyjskiego, łaciny, lecz także poznał język węgierski, bułgarski, nawet trochę polski.
Wielu dawnych znajomych Haška potwierdzało, że pod maską błazna kryła się osoba wrażliwa, obdarzona wybitnym umysłem i przede wszystkim pamięcią. Autor Szwejka to również bezkompromisowy idealista, człowiek o wyraźnych, ostrych poglądach na rzeczywistość.
Samego Haška można znaleźć na kartach powieści w zupełnie innej postaci. Według biografa „jednoroczny ochotnik Marek z powieści to w znacznej mierze (…) dyskretny autoportret” pisarza. Wskazuje na to zarówno inteligencko-kpiarski charakter bohatera, tytuł jednorocznego ochotnika i pisarza batalionu, jak i przeszłość – czyli praca w czasopiśmie „Świat Zwierząt”.
Szwejk a historia
Jako przedwojenny anarchista i pacyfista, Jaroslav Hašek miał do władzy, polityków i wojska stosunek jednoznacznie negatywny. Ważne wydarzenia historyczne z czasu pierwszej wojny światowej są więc przez autora epopei celowo trywializowane. Pisarz uwypukla natomiast los szarego człowieka, wplątanego w tę awanturę wojenną. Choć do wydarzeń wagi państwowej ma stosunek lekceważący, to jednak znajdują one miejsce na kartach powieści. Oto dwa najbardziej wyraziste przykłady:
Zabójstwo księcia Ferdynanda (28 czerwca 1914 r.)
Dzieło Haška zaczyna się od słynnego zdania: „A to zabili nam Ferdynanda”. Szwejkowi hasło „Ferdynand” kojarzy się jedynie z dwiema postaciami: Ferdynandem-posługaczem, który wypił przez przypadek maść na porost włosów, oraz Ferdynandem-zbieraczem psich gówien. Kiedy dowiaduje się wreszcie, że mowa o tym „tłustym, pobożnym”, zaczyna zastanawiać się nad tym, czy zamachowiec był odświętnie ubrany, po czym konkluduje, że grubą ofiarę o wiele łatwiej utrafić.
Zdrada włoskiego sojusznika (23 maja 1915 r.)
Informacja o przejściu Włoch na stronę ententy zastała żołnierzy 91 Pułku w Budapeszcie. Na wieść o zdradzie sojusznika Szwejk opowiedział długą historię sklepikarza Poszmurnego, który został oszukany i zdradzony przez kupca Havlasę.
Pierwsza wojna światowa w pigułce
Tworząc „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej” Jaroslav Hašek stał się mimochodem nauczycielem historii wielu pokoleń czytelników. Nauczycielem bardzo subiektywnym, obnażającym ułomność rozpadającej się monarchii, piętnującym głupotę i tragizm wojny.
Jest też Hašek nauczycielem skutecznym, stosował bowiem najbardziej atrakcyjne metody pedagogiczne: przekonywał do swoich racji szydząc, obśmiewając, kpiąc. Powieść Haška, poświęcona realiom frontu wschodniego pierwszej wojny światowej, stanowi naturalne uzupełnienie słynnego dzieła Ericha Marii Remarque’a „Na zachodzie bez zmian”. Oba dzieła, choć różne w swym charakterze, najdoskonalej opisują tragizm tamtej wojny.
***
Z okazji setnej rocznicy powołania Jaroslava Haška do wojska wydawnictwo Znak wznowiło tłumaczenie „Losów dobrego żołnierza Szwejka czasów wojny światowej” w nowym tłumaczeniu autorstwa Antoniego Kroha. Po raz pierwszy ukazało się ono w 2009 roku i jest znacząco poprawione w stosunku do starego przekładu Pawła Hulki-Laskowskiego z 1931 roku. Jako czytelnik „Ciekawostek historycznych” możesz kupić tę książkę z 30-procentowym rabatem!
Bibliografia
- Radko Pytlik, Jaroslav Hašek, Československý spisovatel, 1962 r.
- Antoni Kroh, O Szwejku i o nas, Sądecka Oficyna Wydawnicza, Nowy Sącz 1992.
- Jaroslav Hašek, Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej, tłum. A. Kroh, SIW Znak, Kraków 2015.
- Tenże, Osudy dobrého vojáka Švejka za světové války, Knižní klub, Praha 2008.
Redakcja: Roman Sidorski, Fotoedycja: Roman Sidorski
KOMENTARZE (11)
Szwejk jest wspaniały sam sobie…, ale znam takich, co chcą zgrywać się na Szwejka, a są po prostu durniami i to nie trzeba ich za daleko szukać…
ciekawe, kiedy nasze media zaczną czcić Stefana Banderę?
Nie, to złe porównanie – Stefan w odróżnieniu od tow.Haska nie strzelał od polskich jeńców.
Hasek byla kobietą, ze sie nie odmienia?
Nazwisko Hašek oczywiście się odmienia i jest też konsekwentnie odmieniane w tekście. W dwóch przypadkach do artykułu wkradł się błąd, który został już poprawiony. Jesteśmy tylko ludźmi.
Aż wstyd przyznać, ale do tej pory nie czytałem Szwejka… Czas nadrobić zaległości.
Wybrane komentarze do artykułu z naszego facebookowego profilu, które mogą Was zaciekawić
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1126218274073497
Marek P.:
A o wojsku ile się nauczycie…
Tam się nigdy nic nie zmieni.
Grzegorz S.:
Od Szwejka nie nauczysz się niczego o I WŚ, tak jak z „Paragrafu 22” o II. Obie książki są doskonałe ale ostatnie co można z nimi zrobić to uznać za źródło wiedzy.
Mariusz K.:
Nie do końca bym się zgodził. Z obu książek nauczyć się można na przykład, że wojna to tak naprawdę nie czarno-biały świat typu „nasi – bohatery”, „oni – sk*rwysyny”, ale przede wszystkim jedno wielkie gówno w którym przetrwają ci, którzy tak jak Szwejk i Yossarian z całej siły próbują nie dać się zabić, zamiast ginąć za coś, co wmówili im ludzie trzymający władzę. Sposób na przeżycie to całkiem istotna wiedza, nawet jeśli podana jest w sposób humorystyczny.
Małgorzata K.:
Miałam męża oficera WP. Jego mentalność była jeb*tna. Jak miał coś w domu zrobić i były to 2 rzeczy, to nie robił nic, zgodnie z filozofią, że, nie ważne ile jest rozkazów, to jak nie wykonasz jednego, to i tak cię ukarzą. W związku z tym nigdy nic nie robił. Szwejka filozofia nie sprawdza się w życiu.
Krzysztof M.:
Dzieło sztuki I wojna światowa C .K.
Leszek Jerzy Z.:
to jest satyra z tej monarchii …
Hanna S.:
Bo to jest dzieło!
Jaroslav Haszek to zbir bolszewicki zdechły na syfilis.I od tamtej pory jego ARCY DEBILNA opowiastka jest ŚMIECIEM!W tym czasie walczyliśmy w Legionach Polskich którym ten żyd bolszewicki UNIEMOŻLIWIAŁ powrót poprzez Murmańsk do Ojczyzny.Mało tego służył jako politruk u Tuchaczewskiego, To to bydlę mordowało i naszych, takich jak mój Dziadzio, w roku Pańskim1920.Niby anarchista a MORDOWAŁ powstanie anarchistyczne w Samarze w roku Pańskim 1919. Po prostu wieprz.
Zaintrygowało mnie to zdjęcie „ukrzyżowanych” kobiet. Znalazłem, że przedstawia ono egzekucję wykonaną przez żołnierzy austro-węgierskich w Serbii w 1916 r.. Proponowałbym podpisywać zdjęcia tym co przedstawiają zamiast nijakich zdań wyrwanych z treści artykułu.
Drogi Anonimie, tekst pochodzi z 2015 roku. Obecnie fotoedycją zajmują się osoby, które dbają o rzetelne podpisywanie zdjęć. Dziękujemy jednak za tę uwagę. Warto będzie wrócić do starszych tekstów i spojrzeć na nie jeszcze raz pod kątem Pana uwagi. Pozdrawiamy.
Daty publikacji nie zauważyłem bo to był artykuł chyba z tych polecanych więc jakoś wyszedłem z założenia, że jest jednym z bieżących. Po raz kolejny widzę, że redakcja czyta komentarze i na nie reaguje. Również pozdrawiam.
Drogi Anonimie, nic nie szkodzi. Bardzo dziękujemy za zwrócenie uwagi na tę kwestię, do starszych artykułów musimy wracać i jeśli cokolwiek Pan zauważy co wymaga udoskonalenia lub poprawienia, proszę od razu komentować lub zgłaszać w formularzu na dole strony. Cieszymy się bardzo, że mamy takich czytelników jak Pan – nie tylko pobieżnie przeglądających teksty, ale autentycznie czytających oraz wyrażających swoje zdanie. Serdecznie pozdrawiamy :)