Patrząc na sprawę z dzisiejszej perspektywy, Święty Hieronim miał naprawdę kontrowersyjne poglądy na małżeństwo, dziewictwo i rolę kobiet. Ów Ojciec Kościoła nie omieszkał także podzielić się ze światem swoimi przemyśleniami o wychowaniu dzieci. Redaktorom czasopism „dzieciologicznych” pewnie włos by się zjeżył na samą myśl o jego metodach.
Świętego Hieronima gościliśmy na łamach „Ciekawostek historycznych” na samym początku ich działalności. W tekście „Brud, smród i dziewictwo. Mistrza ascezy porady dla kobiet” opisaliśmy podejście sławnego mistrza wstrzemięźliwości do życia niewiast. Z dzisiejszej perspektywy jego zalecenia niewątpliwie wydają się kontrowersyjne. Jednak u współczesnych Hieronimowi nie dość, że nie wywoływały zdziwienia, to w dodatku stanowiły szanowany wzorzec postępowania dla konsekrowanych dziewic (i pań ogółem)!
Raczkujący materiał na świętą
Hieronim nie poprzestał na udzielaniu rad niewiastom. Gdy w rodzinie jego przyjaciółki – Pauli Rzymianki – przyszła na świat dziewczynka, którą jeszcze przed narodzinami ślubowano przeznaczyć do konsekrowanego dziewictwa, asceta z całym zapałem zabrał się do układania programu wychowawczego dla małej.
Spodziewałam się po nim elaboratu na temat zalet ścisłych postów, całkowitego zakazu kąpieli i braku snu na drodze do zbawienia, a tymczasem Hieronim chwilami wykazuje zadatki na całkiem niezłego pedagoga, choć bezceremonialnie plagiatuje przy tym pogańskiego retora Kwintyliana.
Dziewczynka poświęcona Bogu miała na imię Paula (po babce Pauli Rzymiance). Było to dziecko Taksocjusza, który pojął za żonę córkę rzymskiego kapłana Letę. Z dziadkiem ze strony matki wiąże się jedno z pierwszych zaleceń wychowawczych świętego. Zdaniem Hieronima dziewczynka gdy tylko podrośnie winna zarzucać dziadkowi rączki na szyję i wyśpiewywać radosne Alleluja! w celu nawrócenia go. Przejdźmy jednak do właściwego programu opracowanego dla Pauli.
Na początku należy wybrać dziecku właściwego nauczyciela, odpowiednio doświadczonego i wykształconego. Powinien on umiejętnie stosować pochwały i kary, żeby w najmłodszych latach nie zrazić dziewczynki do edukacji, co rzutowałoby na dalszy proces. Dzięki jego odpowiedniemu podejściu mała ma odczuwać nieodpartą radość z sukcesów, a w wypadku porażek i błędów – smutek. Oprócz metody małego kija i dużej marchewki (do tego w uproszczeniu sprowadza się pomysł Hieronima) do edukacji przyszłej konsekrowanej dziewicy należy wprowadzić element rywalizacji. Bardzo interesujące jest to, że już zdaniem eksperta żyjącego w IV wieku konkurencja wśród uczących się razem dzieci pobudza chęć zdobywania wiedzy i dążenie do osiągnięcia jak najlepszych wyników.
Zamiast Ala ma kota lista proroków
Już od najmłodszych lat dziewczynka powinna uczyć się liter. Zdaniem świętego litery powinny zostać wykonane dla niej np. z kości słoniowej. Cóż, widać zdaniem ascety (sic!) był to powszechnie dostępny materiał, wprost idealny do produkcji zabawek dla szkrabów. No ale mniejsza o tworzywo – przejdźmy do jego zastosowań.
Mała Paula powinna bawić się tymi literkami i w trakcie zabaw poznawać ich wygląd, brzmienie oraz kolejność. Co więcej, nauczyciel często ma zmieniać kolejność tych małych rzeźb i łączyć je w dowolnym porządku. Gdy dziewczynka pozna już literki, powinna powoli zacząć przyzwyczajać rękę do pisania. Okazuje się, że nie ma sensu dawanie dziecku od razu tabliczek powleczonych woskiem, jakich używa się w ówczesnej rzymskiej szkole.
Najlepiej jest wyryć litery najstaranniej jak to tylko możliwe na tablicy. Dziecko ma wodzić rylcem po bruzdach i uczyć się kreślenia jak najpiękniejszych znaków. Żeby nie było zbyt lekko, o elementarzach, jakie znamy ze szkoły podstawowej możemy śmiało zapomnieć.
Kilkuletnie dziecko zamiast uczyć się zdań w stylu Ala ma kota, Ewa sprząta zabawki,czy Iza szuka igły, litery ma składać w imiona patriarchów i proroków, według list sporządzonych przez ewangelistów. Co bardzo ważne, nie wolno jej dawać (choćby przypadkiem!) do rąk jakichkolwiek prac pogańskich autorów (tak jakby sam Hieronim w swoich poradach nie plagiatował niemal identycznych zaleceń Kwintyliana, zawartych w dziele „O kształceniu mówcy”).
Osobną kwestią jest służba domowa, która ma towarzyszyć Pauli. Dziewczynka ma przebywać w otoczeniu osób mówiących jak najlepszym językiem, by nie nabrała złych nawyków. Jeszcze ważniejszy jest tu jednak przykład rodziców. Znamy przecież stare przysłowie o tym, że czym skorupka za młodu nasiąknie… Łatwo możemy je przełożyć na naukę języka – złe nawyki z dzieciństwa bardzo trudno później naprawić.
Skoro już mowa o otoczeniu dziecka, warto wspomnieć o jego nieodłącznej towarzyszce – niani. Piastunka Pauli powinna stanowić wzór cnót, ale przede wszystkim ma być daleka od wszelkich bezeceństw (pijaństwo i rozpusta muszą jej być zupełnie obce!). Takie wskazówki co do doboru towarzyszki dla dziewczynki wcale nie dziwią. Jeśli zaś chodzi o samą Paulę, musi być miła dla całej rodziny, a głównym jej zadaniem jest przy tym „bombardowanie” dziadka – pogańskiego kapłana – chrześcijaństwem, nawet w przypadku jego wyraźnego sprzeciwów.
Dotąd przytoczone porady świętego Hieronima, dotyczące wychowania i kształcenia dziecka, wydają się w miarę zwyczajne, a po części nawet zgodne ze dzisiejszymi standardami (np. nauka przez zabawę). Teraz jednak przechodzimy do wytycznych zdecydowanie bardziej abstrakcyjnych.
Zakonnica w wersji mini-mini?
Mała Paula od najmłodszych lat powinna być trzymana z dala od strojnych szat, klejnotów, kosmetyków. Na pierwszy rzut oka, dzięki jej strojowi, ma być widoczne jej powołanie. Św. Hieronim przestrzega matkę dziewczynki, by nie przypalała jej włosów w celu ich ufryzowania, bo w ten sposób ściągnie na nią ogień piekielny. Ciężka sprawa – asceta próbuje z kilkuletniego dziecka zrobić zakonnicę w wersji mini-mini. A może od razu przyodziać ją we włosiennicę? Delikatna skóra malucha na pewno się ucieszy! Idźmy jednak dalej: czas na dietkę.
Dziś wiele się mówi o roli wspólnych posiłków w integrowaniu rodziny, o budowaniu relacji rodzice-dziecko dzięki zasiadaniu do stołu całą familią. Taksocjusz, jego żona Leta i ich córeczka Paula mogą o tym zapomnieć.
Święty Hieronim zabrania. Dziewczynka od najmłodszych lat ma zasiadać do posiłku oddzielona od rodziców, by smaczne i wykwintne potrawy, jakie przewijają się przez stoły tych bogatych Rzymian nie rozbudziły zbytnio apetytu przyszłej konsekrowanej dziewicy.
Wspominane już przeze mnie czasopisma „dzieciologiczne” rozpisują się o roli zbilansowanej diety w rozwoju szkrabów, jednak nasz asceta ma na ten temat własne zdanie. Póki jest mała, Paula może jadać od czasu do czasu odrobinę mięsa i zmoczyć usta w winie, gdy jednak podrośnie nastanie koniec tego dobrego. Starsza dziewczynka ma jeść zdecydowanie skromniej.
Jednej ze swoich duchowych podopiecznych – młodziutkiej Demetrias – Hieronim zalecił by przez cały czas umiarkowanie pościła, czyli jadła tyle by nie zemdleć i móc iść o własnych siłach, ale ani kęsa więcej! Zasadne wydaje się przypuszczenie, że nieco starsza Paula miała w zamierzeniu stosować równie ostry reżim żywieniowy.
Dopóki nie zapoznałam się z poglądami świętego Hieronima nie wiedziałam, że porządna gorąca kąpiel wywołuje ogień pożądliwości cielesnej. O ja biedna, nieuświadomiona! Otóż mała Paula, nawet będąc dzieckiem, nie powinna się zbyt często myć. Kiedy trochę podrośnie musi wbić sobie do głowy zasadę „gąbka i wanna to twój wróg” i to, że dla zbawienia duszy łaźnię należy omijać szerokim łukiem.
No to w końcu kto jest gorszy?
Teraz będzie największy problem – chłopcy. Pauli nie wolno spotykać przedstawicieli płci przeciwnej, ponieważ ci mają paskudne charaktery i wyraźne skłonności do rozpusty. Dziewczynka powinna jak ognia unikać uśmiechających się do niej młodzieńców, by czasem nie sprowadzili jej na złą drogę. Ogólnie rzecz biorąc – w sprawie charakterów chłopców i dziewczynek – większość Ojców Kościoła była nieco odmiennego zdania niż nasz święty asceta.
Według nich to kobieta była siedliskiem zła wszelakiego. Tertulian pisał: Kobiety to bezbożne furie chuci, św. Klemens Aleksandryjski głosił: U kobiety sama świadomość jej istnienia powinna wywoływać wstyd, natomiast biskup Maksimus z Turynu uważał, że Przyczyną wszelkiego zła jest niewiasta.
Paula, jako oblubienica przeznaczona Chrystusowi, raczej nie powinna pojawiać się publicznie (chyba że w towarzystwie matki). Wolno jej rozmawiać tylko ze świętymi mężami, zaprzysiężonymi dziewicami, rodzicami i nauczycielami. Hieronim przestrzega ją także przed uczestnictwem we wszelkich zabawach i w weselach.
Gdy dziewczynka podrośnie przestanie potrzebować niani. Wtedy winny towarzyszyć jej odpowiednie, szacowne niewiasty lub dziewczęta podobne do niej. Ładne i powabne? Bynajmniej! Ich przyodziewek ma być nędzny, oblicza blade, a spojrzenie pełne smutku. Dodajmy jeszcze, że zajęciami Pauli i jej smętnej gromadki powinny być modlitwy, nabożne czuwanie i rozważanie świętych ksiąg, czyli rozrywki w sam raz dla nastolatki!
Na koniec malutkie podsumowanie realności „programu wychowawczego dla dziewic konsekrowanych” autorstwa naszego ascety. Sam święty Hieronim ma świadomość, że jego zalecenia są dość restrykcyjne, dlatego też wątpi czy matka dziewczynki im sprosta.
Idealnym rozwiązaniem wydaje mu się oddanie dziewczynki na wychowanie jej babce – Pauli Rzymiance – i ciotce Julii Eustochium. Gdy tylko Leta odstawi dziecko od piersi ma je przekazać pod opiekę wspomnianym krewnym. Widać oderwany od rzeczywistości Hieronim za nic ma więź matki z dzieckiem, bo ważniejsze jest wychowanie materiału na dziewicę konsekrowaną, niż małej dziewczynki…
Bibliografia:
- Hieronim, Listy, tłum. J. Czuj, Warszawa 1952-54.
- J.N.D. Kelly, Hieronim, Warszawa 2003.
- M.F. Kwintylian, Kształcenie mówcy, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2002.
- T. Wnętrzak, Św. Hieronim – magister puellarum, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia Historica”, VIII (2009).
KOMENTARZE (26)
Luuuudzie co za bzdury, jeden i drugi artykuł. „Fakty i mity”
A może jakieś konkrety? Co wydaje Ci się bzdurami? Do czego dokładnie masz wątpliwości? :) Akurat ten tekst powstał – pomimo luźnego stylu i formy – w oparciu o pracę naukową: T. Wnętrzak, Św. Hieronim – magister puellarum, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia Historica”, VIII (2009).
Autor tekstu być może czytał Hieronimusa w duchu zbytniej powagi,co zapewne nie zdarzało się ludziom wykształconym średniowiecza,a taka pisanina mogła mieć bardziej wymiar propagandowy,o czym św.Hieronim na pewno wiedział,poza tym duchowni przeważnie działali z poduszczenia Watykanu,lub możnych,tworząc dzieła doniosłe i te mniej… :)
Ojaaaaaaa! W nauczaniu pisania i czytania Hieronim stosuje to samo co Maria Montessori i Metoda Dobrego Startu Bogdanowicz! Niesamowite!
Raczej to one stosują to, co zalecał Hieronim. Jak by nie było, działał w przybliżeniu szesnaście wieków wcześniej :)
Ciekawa jestem, co się dalej działo z małą Paulą? Czy poszła ścieżką przewidzianą dla niej przez Hieronima?
Kościół Katolicki zna ją jako św. Paulę Młodszą. Dziewczynka, gdy dorosła, została przełożoną klasztoru założonego przez babkę w Betlejem.
I co tu komentować, ot taki sam święty dureń jak dzisiejszy Oko, czy jeszcze jakiś tam o francusko brzmiącym nazwisku. Szkoda tylko że tyle wieków rozwoju cywilizacji Nic nie zmieniło w myśleniu wielu jeszcze ludzi.
Chociaż miał swoje odchyły, to byłabym daleka od nazywania go świętym durniem. Umówmy się, rozmawiamy tu o poliglocie, będącym twórcą bodaj najsłynniejszego przekładu Biblii i doktorze kościoła. Poza tym, o ile otwarcie krytykuję jego porady wychowawcze, o tyle podziwiam samozaparcie, które musiał w sobie mieć by wytrwać tak długo w ascezie.
Nie przesadzaj.
Nie musisz lubic kosciola, ale po co demonizowac i gardzic. Szkoda ze poprzez wiek iniektorzy ludzie nie nauczyli sie zbyt wiele, i podobnie jak kiedys Chrzescijanie odnosili sie wrogo do pogan czy heretykow, tak i dzisiaj jest sporo nietolerancji, bywa ze i slepej, wobec Chrzescijanstwa. Trzeba cwiczyc sie w umiejetnosci rozsadnej krytyki, zamiast przyklejania etykietek. Tym bardziej ze ludzie byli kiedys nie tylko produktami swoich przekonan i wyznawanej religii, ale tez produktami swoich czasow i spoleczenstw. Zreszta jak i dzis.
Powyzszy komentarz dotyczy komentarza lucjank, nie autorki artykolu.
Takie czasy, że wystarczy skrytykować pseudonaukową ideologię gender, albo stwierdzić oczywisty dla lekarzy fakt występowania defektów genetycznych związanych z in vitro, że zostaje się obwołanym durniem… Cóż, dziś bulwersują nas niektóre koncepcje wychowawcze zakonnika z IV wieku, ale nasza epoka też ma swoje przegięcia.
No ma przegięcia, m.in ciebie i podobnych.
I ten heretyk sostał świętym
Anonim napisał 30 września 2014 o 18:02
I ten heretyk sostał świętym” Nie on jeden. Lepsze „perełki” się trafiały. Tylko teraz tak : to, że jakaś naziemna instytucja , dajmy na to Kościół Rzymskokatolicki, w zasadzie, to tylko zarząd owej instytucji … , uznał , no często właściwie diabła wcielonego, z wielką nienawiścią do kobiet, na przykład, znęcającego się nad nimi itd. , za świętego, nie znaczy, że taka osoba po śmierci faktycznie , czyli przez samego Boga ( skoro już wierzymy na przykład ) została uznana za świętą … I teraz idźmy dalej tym tropem : Osoba jest uznana oficjalnie za świętą, ale faktycznie jest, no może nawet w piekle, potępiona, czy jak tam to jeszcze nazwać … No ok, niby jej sprawa … Tylko co zrobić z faktem, że idziemy do kościoła i się do niej modlimy ? No bo w KK występuje modlenie się do Boga i do wybranych ( nie wiadomo, czy choćby zbawionych ) ludzi
Oj,na katechezie sie nie słuchało ;)
Nie modlisz się DO świętych, tylko do Boga. Świętych możesz prosić o pośrednictwo
„św. Klemens Aleksandryjski głosił: U kobiety sama świadomość jej istnienia powinna wywoływać wstyd”
A skąd ten cytat? Bo powielany jest w różnych wersjach w necie,a jakoś dziwnie nigdy nie podaje się źródła (ani kontekstu)?
Przyznam szczerze, że nie pamiętam. Artykuł powstał prawie trzy i pół roku temu, jednak nie posiłkowałam się wówczas „netem”, a opracowaniami.
Przypuszczam, że nie były to opracowania naukowe, bo te ostatnie podają źródła cytatów.
Rozpowszechniony (zresztą w wielu wersjach) rzekomy cytat Klemensa Aleksandryjskiego tak skomentował wykładowca historii filozofii starożytnej i patrystycznej ks dr Stanisław Łucarz
(Stanisław Łucarz SJ Grób czy świątynia? Problematyka cielesności w antropologii
Klemensa Aleksandryjskiego http://www.lucarz.jezuici.pl//patrologia/rozprawa.pdf )
„Interpretacja tego tekstu jak i samo jego tłumaczenie nie tylko nie uwzględniają kontekstu, ale pokazują zupełny brak zrozumienia myśli naszego autora. Otóż Klemens mówi w miejscu,
z którego zaczerpnięto to zdanie (Paedagogus, II 33,2) o nadużyciach w piciu wina, krytykuje je i dodaje, że związany z tym “odgłos charakterystyczny dla odbijania się” nie przystoi rozumnemu mężczyźnie, a tym mniej kobiecie, u której już sama świadomość tego, kim jest, powinna wywoływać zawstydzenie .
Użyte w tekście oryginalnym słowo „αίδχύνη” nie oznacza obrzydzenia, a jedynie wstyd, zawstydzenie, poczucie wstydu,….Naszemu autorowi chodzi o to, że z kobiecością z natury związana jest wstydliwość, a nie o deprecjację samej kobiecości….
Klemensowi nie chodzi absolutnie o to, żeby kobieta miała się wstydzić swej kobiecości, a tym bardziej o to, żeby jej kobiecość miała napawać ją obrzydzeniem, lecz o to, że świadome i dojrzałe przeżywanie własnej kobiecości wiąże się nierozłącznie z wstydliwością. „
Szkoda, że tak lekko i wybiórczo traktuje Pani kontekst( Do autorki). Widać niestety że Pani artykułu nie są rzetelne. Niepotrzebnie zupełnie daje Pani zniekształcony obraz tamtej epoki. A jak widać z historii św. Pauli Wdowy, jej córki i Św. Pauli Małej wszystko było robione dla ludzi( babka rozdała swój majątek i założyła klasztor). Tylko własny przykład nieskalanej cnoty dla maluczkich mógł być wzorem( oczywiście niedoścignionym) do naśladowania. I mimo, że wydaje nam się to grubą przesadą( z pewnością tak było, w kontekście życia współczesnego) po to są właśnie wzory do naśladowania, by się do nich zbliżać, i to kształtuje ludzi zebranych wokół. Na tamte czasy klasztor założony przez Paulę babkę był przecież ważnym ośrodkiem chrześcijaństwa wśród świata Barbarzyńskiego.
Dziękuję za sprostowanie Panie Michale.
Oczywiscie dziwne metody wychowacze, ale na tle starozytnosci to nie tak bardzo dziwne. Kaplanki kultow, czy w ogole dziewice zwiazane ze swiatyniami bostw tez byly podobnie wychowywane, jako poswiecone danemu bostwu, dziecinstwa latwego nie mialy, ich egzystencja i przygotowanie do sluzby swiatynnej byla obwarowana mnostwem zakazow i nakazow i ostra dyscyplina.
A kontakty erotyczne z mezczynami mogly sie skonczyc nawet smiercia kaplanki czy sluzacej swiatyni jesli wymagane bylo dziewictwo. Zreszta wychowanie dzieci np. wsrod rodzin rycerskich to tez byly wymagania aby oddac dziecko na dwor kogos kto zapewni lepsze wksztalcenie niz rodzona matka, np. osoba wyzsza statusem spolecznym.
„U kobiety sama świadomość jej istnienia powinna wywoływać wstyd” – Ale wiesz, że mowa była o sporej plamie na sukni ? ;P , bo faceci, to mogli chodzić cali brudni i nikogo to nie interesowało … ;) Taaaa … historia KK , czyli sztuka wyrywania z kontekstów … w tej chwili, to jest już „sztuka” sama w sobie, nie mająca nic wspólnego z jakąkolwiek religią ( no, może wkładanie świętym w usta bzdur, wyssanych z klawiatury, na potrzeby wątpliwego dowartościowania się, a która to potrzeba zrodziła się ze skrajnej bezsilności wobec absolutnego braku zainteresowania ze strony kobiet, albo, co gorsza, kolejnej tragicznej porażki na tym polu, zaczyna być już kolejną wręcz religią ;P ) sprowadzona do takiego poziomu, że ludzie łykają bez cienia zastanowienia takie perełki, jak to, że „Biblia” mówi, że Jezus zabronił kobiecie samodzielnego odbierania sms-ów … jeszcze 5 lat temu to była tylko poczta, tak samo zresztą „powszechna” w czasach Jezusa … ;)
Dobija mnie język jakim jest napisany ten artykuł. Na co dzień też posługuję się językiem potocznym, ale jak czytam o historii to wolałabym, żeby nie było go w takich tekstach. To odbiera im powagę i sprawia, że podane fakty brzmią niewiarygodnie. Już wiem, że nie przeczytałabym ani jednej z książek autorki artykułu. Podobnie napisane jest „Polskie imperium”. Niby ciekawe fakty, niby dobra książka, ale słownictwo potoczne (zdaniem autora pewnie mające być zabawną wstawką) psuje cały odbiór książki. Czy już nawet dzisiejsi pisarze nie potrafią tak formułować zdań, żebyśmy my czytelnicy mogli się od nich uczyć?
Drogi Czytelniku, „Polskie imperium” to książka Michaela Morysa-Twarowskiego, a nie Autorki. Co do języka – jest on celowy. Na portalu publikujemy artykuły historyczne, ale nie o charakterze naukowym, lecz popularnonaukowym. Tak samo jest w przypadku książek w naszej serii. Chodzi o to, by podać fakty historyczne w sposób przystępny dla zainteresowanych, ale laików w tej kwestii. Wytrawni pasjonaci historii mogą natomiast wybrać – czy wolą pozycje naukowe czy popularnonaukowe. Dziękujemy jednak za podzielenie się swoją opinią i mamy nadzieję, że przekona się Pan/Pani do naszego stylu. Pozdrawiamy :)
To jest taka maniera, jezyk pospolstwa, zargon spod budki z piwem. To jest jezyk belkot pokolenia Owsiaka, starego chlopa udajacego szczyla. Kolczyk w uchu. Czerwone spodnir jak u cyrkowego klowna i ten slang, sie ma, befzir sie dzialo i słynne robta co chceta i potok wulgaryzmow.
Czy autorka artykułu wzięła pod uwagę fakt, że w starożytnym Rzymie kość słoniowa była materiałem raczej powszechnym? I wykonywano z niej mnóstwo przedmiotów, a nie tylko zabawki dla dziecka? nie wiem, czy to zdanie miało być śmieszne, ironiczne czy jest po prostu napisane bez znajomości przedmiotu…