Ciekawostki Historyczne

Nie trzeba być historykiem, by kojarzyć kim jest niejaki Norman Davies. Zdaniem wielu to człowiek, dzięki któremu zachodni czytelnicy poznali i docenili polskie dzieje. Nie umniejszając dokonaniom znanego Walijczyka trzeba jednak stwierdzić, że wcale nie jest jedynym autorem w Wielkiej Brytanii zajmującym się krajem nad Wisłą. Niedawno jego kolega ze Szkocji, Neal Ascherson, podjął się dość karkołomnej próby opisania całej polskiej historii na 70 stronach. Co mu z tego wyszło?

Neal Ascherson jest u nas raczej mało znany, tymczasem o Polsce zaczął pisać równie dawno co Norman Davies, choć przede wszystkim z perspektywy dziennikarza, a nie historyka. Już w 1981 roku wydał książkę o rewolucji solidarnościowej (The Polish August: the self-limiting revolution), a rok później o Lechu Wałęsie (The Book of Lech Wałęsa). O dziwo żadna z jego prac na temat Polski nie dotarła nad Wisłę. Ze wszystkich książek Neala Aschersona po naszemu wydano tylko… monografię Morza Czarnego.

Trochę przypadkiem zmieniło się to ostatnio dzięki poznańskiej oficynie Replika. Wydała ona książkę na temat „służącego” w armii Andersa niedźwiadka Wojtka. Autorką jest szkocka działaczka społeczna Aileen Orr. Aby jednak opowieść o maskotce polskiego oddziału była zrozumiała dla brytyjskiego czytelnika, do właściwej treści dodano obszerny epilog, przedstawiający w pigułce historię Polski. Autorem tego 70-stronicowego dodatku jest właśnie Ascherson. W jego tekście można oczywiście znaleźć nieco błędów, ale najbardziej interesuje to, jakie wnioski i oceny wyciąga autor i na co kładzie szczególny nacisk. Innymi słowy – czego na temat Polski chce nauczyć swoich rodaków?

Rzeczpospolita Obojga Narodów: „matka” dla szkockiego gminu

Wizja wczesnej historii Polski powinna przypaść do gustu każdemu patriocie. Wprawdzie autor nieco kontrowersyjnie pisze o archaicznych pod wieloma względami rozwiązaniach ustrojowych, ale poza tym odmalowuje iście sielankowy obraz mocarstwa nad Wisłą. Polska, jak sam pisze, przez kilka stuleci dominowała w stosunkach politycznych Europy Środkowo-Wschodniej, a jej mieszkańcy różnych narodowości byli w stanie żyć razem. Zachowywali swą kulturową odmienność, pozostając przy tym zjednoczeni w politycznej wierności wobec polskiej korony. Ascherson nowożytną Rzeczpospolitą opisuje jako bogaty kraj handlarzy zbożem oraz… istne Eldorado dla przybyszy z Wysp Brytyjskich!

Ostatnie lata przyzwyczaiły nas do masowych wyjazdów Polaków za chlebem do Anglii i Szkocji. Dawniej było jednak dokładnie na odwrót. Jak pisze Ascherson, liczba Szkotów, którzy w ciągu dwóch stuleci szczytowej prosperity osiedlili się w koloniach szkockich w dorzeczu Wisły musiała iść w dziesiątki tysięcy. Następnie przytacza znamienny cytat z zapisków szkockiego podróżnika, Williama Lithgowa:

Ze względu na pomyślność powinienem [Polskę] nazwać Matką lub Mamką młodych ludzi i młodzieniaszków ze Szkocji, których wielka liczba przybywa tutaj co roku. (…) Z pewnością możemy Polskę określić także mianem matki dla naszego gminu oraz miejscem, gdzie swój początek biorą fortuny naszych najlepszych kupców. Jeśli nie wszystkie, to przynajmniej znaczna ich liczba.

No cóż, XX-wieczni Europejczycy mieli swój American Dream. Szkoci żyjący w XVI-XVII stuleciu najwidoczniej woleli Polish Dream.

Kościuszko? Taki polski William Wallace

Mel Gibson jako... Tadeusz Kościuszko?

Mel Gibson jako… Tadeusz Kościuszko?

Siłą rzeczy Ascherson próbuje ukazać dzieje Polski na tle historii Szkocji, która też nie miała w przeszłości łatwo. Najciekawsze porównanie? Zdecydowanie to odnoszące się do Tadeusza Kościuszki. Zdaniem autora to polski bohater narodowy, którego dokonania przywodzą na myśl (…) Williama Wallece’a. Przypomnijmy, że mowa o przywódcy nieudanego szkockiego powstania przeciwko Anglikom, do którego doszło w 1297 roku.

Wy też patrząc na Mela Gibsona w „Bravehearcie” (odgrywającego rolę Williama Wallece’a) myślicie o Tadeuszu Kościuszce?

Włodzimierz Lenin nie chciał, ale musiał…

Pomińmy okres zaborów, o których Ascherson pisze raczej klasycznie. Ciekawsze stwierdzenie znajdziemy dalej i ono już raczej nie spodoba się polskim patriotom. Mianowicie autor dość naiwnie pisze, że po wybuchu rewolucji październikowej Lenin zgodził się na przyznanie niepodległości Polsce i Finlandii. Dlaczego w taki razie doszło do wojny polsko-bolszewickiej? Zdaniem szkockiego autora:

cierpliwość bolszewików wyczerpała się jednak w 1920 r., kiedy wojska polskie opanowały Kijów i Polacy podjęli próbę stworzenia na Ukrainie podporządkowanego sobie, marionetkowego państwa.

Czyli to była nasza wina? No dobrze, ale przecież wojna wybuchła… rok wcześniej. I to nie Leninowi skończyła się cierpliwość ale Polakom, którzy powstrzymali posuwający się na zachód Front Zachodni Armii Czerwonej.

Dlaczego Polacy przegrali w II wojnie światowej?

Na koniec przytoczmy jeszcze jedną osobliwą opinię. Zdaniem autora zwycięstwo Polaków w wojnie polsko-bolszewickiej w znaczącym stopniu przyczyniło się do… ich porażki w kampanii wrześniowej. Dlaczego? Ano, rozgromienie Czerwonych ponoć umocniło wzajemne uprzedzenia. I pewnie to prawda, ale przykład Gruzji, Łotwy, Litwy, Estonii, Białorusi, Węgier czy Ukrainy pokazuje, że bolszewicy wcale nie potrzebowali żadnych uprzedzeń, by narzucać sąsiadom jedyny słuszny ustrój. Tak samo nieprzekonujący jest drugi argument, jakoby ustalenie w 1921 roku granicy wysuniętej daleko na wschód sprowadziło katastrofę na następne pokolenie Polaków. Zdaje sie, że katastrofa spadłaby na Polskę niezależnie od tego, czy granica przebiegałaby na Bugu, Wiśle czy pod Mińskiem.

Poza tym autor pisze o rzekomym przekonaniu Polaków o nieomylności dowódców wojskowych i oderwanej od rzeczywistości wierze w militarny potencjał ich państwa. Czy rzeczywiście nasi przodkowie byli aż tak naiwni w 1939 roku? Niektórzy na pewno, ale większość chyba nie podejrzewała, że z Niemcami pójdzie równie łatwo, co z bolszewikami 20 lat wcześniej.

***

Jak widać w epilogu Neala Aschersona nie brakuje kontrowersyjnych fragmentów, ale mimo to „Niedźwiedzia Wojtka” warto kupić… właśnie dla tego tekstu! Często narzekamy, że na Zachodzie nikt nie przejmuje się zdaniem Polski, nie traktuje na poważnie naszej europejskiej historii i nie rozumie z czego wynikają nasze kompleksy i resentymenty. Z jednej strony potrzeba właśnie takich książek jak „Niedźwiedź Wojtek”, żeby nauczyć Brytyjczyków co nie co o Polakach. Z drugiej strony sami powinniśmy czasem przeczytać taką publikację, by wiedzieć czego właściwie ci Brytyjczycy już się nauczyli…

Źródło:

A. Orr, Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa, Replika, Zakrzewo 2011.

Zobacz też:

  1. Niedżwiedź szeregowym Polskich Sił Zbrojnych? Czemu nie!
  2. Dowództwo Obozu Domowego (w skrócie DOD). Zawód: żona szpiega
  3. Może Polski nie ma, ale propagandy nikt nam nie odbierze!

KOMENTARZE (2)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasz publicysta | Autor publikacji | Redakcja

Komentarze z naszego profilu na Facebooku:

[anonimowy]: ‎…… brak mi słów…. „cierpliwość bolszewików wyczerpała się jednak w 1920 r., kiedy wojska polskie opanowały Kijów i Polacy podjęli próbę stworzenia na Ukrainie podporządkowanego sobie, marionetkowego państwa.”…… to już bym wolał by nic nie pisał.

Ciekawostki historyczne: Tu trzeba wziąć pod uwagę, że Ascherson to stara lewicowa szkoła historyczna Oni zawsze szukali dla czerwonych jakiejś wymówki ;-). Swoją drogą oczywiście w polskim wydaniu dodałem przypisy do takich osobliwych fragmentów ;-). A w wydaniu oryginalnym? Ambasada Polski powinna moim zdaniem zajmować się opiniowaniem takich publikacji i przyznawać dotacje na nie (przecież to w naszym interesie!) o ile dostaną pozytywną recenzję naukową ze strony polskiego środowiska.

[anonimowy]: dali już dotację na Chopin New Romantic…

Ciekawostki historyczne: Argument chyba trochę nie na temat. Co roku przyznawane są tysiące różnych dotacji na dzieła kultury i nauki. Zdarzało mi się korzystać z takich środków i sprowadzanie sprawy do jednego bardzo nietrafionego przypadku to trochę rzut kulą w płot.

Krzysztof Miś: Ciekawostka: dr z ekonomi na mojej uczelni przerwał wykład anegdotą. W okresie międzwojennym, jak Polak wyjeżdżał do Wielkiej Brytanii(ogólnie poza granice państwa), to podotarciu na miejsce, od razu doskakiwały tłumy ludz.Po co? Ano po to, by wykupić „wielką złotówkę”. Wtedy złotówka znaczyła tyle samo, co w latach 90, dolar :]

[anonimowy]: no cóż, ja jestem sceptyczny co do racjonalnego gospodarowania środkami publicznymi, może stąd moja uwaga,ale mam nadzieję, że wartościowe dzieła kultury i nauki, które są dotowane, ujrzy także zwykły obywatel, bez pomocy mediów (vide wspomniany komiks).

Funio

Czytał ktoś ,,Morze Czarne” tegoż Aschersona? Cały rozdział poświęca Mickiewiczowi i jego życiu, także o kolaboracji polskiej magnaterii z caratem… oj, nie znajdziemy tego w polskich podręcznikach do ,,polaka”! :) A co do polskiej wspólodpowiedzialności za wybuch wojny 1920 r., pisał o tym także Orlando Figes w swym monumentalnym dziele ,,Tragedia narodu”. Czasami sobie myślę, że zwykły człowiek nie dowie się prawdy w naszych czasach, między załganą lewacką politpoprawnością a polskimi narodowymi fantasmagoriami… :)

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.