Wedle obiegowej opinii mężczyznom płakać nie wypada. Hitler czy Stalin pewnie by się zgodzili – raczej nie należeli do płaczliwych ludzi. Ale jednemu z członków Wielkiej Trójki, w międzyczasie wygrywania II wojny światowej, niemal przy każdej okazji łzy płynęły po policzkach.
Czytając „Ochroniarza Churchilla” – biografię Waltera Thompsona, który niemal dwie dekady spędził jako „cień” ministra, a później premiera Wielkiej Brytanii – trudno przegapić pewną charakterystyczną cechę Winstona: on nieustannie płakał!
Płaczliwy jak Churchill?
Pewnie nikogo nie zdziwi, że Churchill w oczach miał łzy, kiedy umierały jego matka i córka. To całkowicie naturalna reakcja. Premier płakał jednak o wiele częściej – we wspomnianej książce kilkadziesiąt razy czytamy o łzach płynących mu po policzkach.
A więc, do oczu napłynęły mu łzy, kiedy został nominowany na premiera, ale też gdy francuski przywódca, Reynaud, poinformował go, że zamierza skapitulować.
Płakał w Dniu Rozejmu w 1918 roku ([Ochroniarz] słuchał jak Churchill wygłasza krótkie przemówienie – stojąc w samochodzie, ze łzami płynącymi po policzkach) oraz w czarny czwartek na Wall Street, w 1929 roku (Ze łzami w oczach usilnie próbował spekulować). Do tego zalewał się łzami oglądając filmy – choć to pewnie nie żaden powód do wstydu.
Churchill płakał słysząc wiadomości o największych porażkach zbrojnych i katastrofach – np. zatopieniu liniowca Athenia albo pancernika Royal Oak – oraz o śmierci prezydenta USA, Franklina D. Roosevelta (jego ochroniarz pisał: Ze smutkiem obserwowałem jak łzy spływają mu po policzkach). Chlipał także, kiedy myślał o decyzjach podjętych na konferencji jałtańskiej:
[Ochroniarz] Zastał go w stanie głębokiego przygnębienia, a „jego myśli krążyły gdzieś w oddali (…). »Thompsonie, dlaczego oni pozwolili prezydentowi jechać do Jałty, mimo że był już bliski śmierci?« – zapytał. Ze smutkiem obserwowałem jak łzy spływają mu po policzkach. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. On tymczasem ciągnął dalej: »Ostatecznie cała Europa ucierpi na skutek decyzji podjętych w Jałcie«”.
Każda okazja jest dobra do płaczu
Płakać zdarzało mu się również w zupełnie codziennych (przynajmniej według wojennego rozumienia „codzienności”) sytuacjach. Przykładowo podczas dyktowania przemówień sekretarce:
Kiedy potok słów tryska na nowo, prędko wyrzuca z siebie kolejne zdania, podkreślając ich klimat gwałtowną gestykulacją. Co jakiś czas bezradnie rozkłada ręce. Nagle jego głos załamuje się pod ciężarem emocji, które włożył we własne słowa, a po policzkach płyną mu łzy.
Wzruszenia nie ukrywał obserwując wojenne zniszczenia w odwiedzanych miastach. Podczas opisywania jednej z takich sytuacji jego ochroniarz otwarcie przyznał: Wielokrotnie zdarzało się, że po cichu i bez wstydu czy zażenowania płakał, przez wiele minut nie wypowiadając ani słowa.
Pół biedy zniszczenia wojenne, ale przywódca Imperium Brytyjskiego rozpłakał się nawet na oczach brytyjskich żołnierzy, wsiadających w przededniu lądowania w Normandii na pokład okrętów i jednostek desantowych. Kiedy przypomniał sobie, że jest za stary, żeby z nimi płynąć, do oczu napłynęły mu łzy.
Jakie z tego wszystkiego płyną wnioski? Cóż, jak widać Churchill nie żartował, mówiąc: Nie mam nic do ofiarowania prócz krwi, znoju, łez i potu. Poza tym, chyba czas odłożyć do lamusa stwierdzenie, że chłopaki nie płaczą. Niby czemu mają nie płakać, jeśli rycząc na każdym kroku można zostać premierem i wygrać II wojnę światową?
Źródło:
Artykuł powstał w oparciu o książkę „Churchill’s Bodyguard” Toma Hickmana. Wkrótce ukaże się ona w Polsce nakładem Repliki pod tytułem „Ochroniarz Churchilla”.
KOMENTARZE (12)
„Kiedy przypomniał sobie, że jest za stary, żeby z nimi płynąć, do oczu napłynęły mu łzy.”
No tak, a ja naiwnie myślałem, że się rozpłakał bo wiedział, że wielu z nich zginie, a mu do wojaczki tęskno było.
Pozwolisz, że podlinkuję ten wpis u siebie? :)
Oczywiście :) Tylko proszę nie kopiować w całości :)
Do wojaczki było mu tęskno, tyle tylko, że na dobrą sprawę on poza kilkoma przypadkami nigdy nie brał bezpośrednio udziału w walce. Zawsze lubił po prostu patrzyć na nią z bliska…
Takie męskie zboczenie? :)
Kurczę,myślałem,że „royal” lotniskowcem był..hmmciekawych rzeczy dowiedzieć się Tutaj mogę.
Pewnie pomyliło ci się z lotniskowcem Ark Royal
No to cieszę się, że mogliśmy pomóc bo zdecydowanie był pancernikiem, a nie lotniskowcem :)
http://www.uboat.net/allies/warships/ship/4063.html
Kamilku, historyku mój złoty, zanim napiszesz, że Churchill nie rwał się do wojaczki, poczytaj sobie o jego wyczynach w czasie wojny z Pasztunami, podczas tłumienia powstania Mahdiego, a zwłaszcza podczas wojny burskiej (brawurowa ucieczka z więzienia). To nie pierwszy przypadek, że zarzucasz komuś rzekomy brak odwagi (artykuł o wspomnieniach byłego szwedzkiego ochotnika SS). Tak zwykle robią faceci, u których z własną odwagą nietęgo… :)
Przecież Autor nie pisze, że Churchill nie miał odwagi, wręcz przeciwnie. Za to występuje z otwartą przyłbicą a nie pod anonimowym pseudonimem;)
Cierpiał na ChaD – chorobę afektywną dwubiegunową- to tłumaczy jego niestandardowe zachowanie. W artykule nie ma o tym słowa
Każdy kto zał, lub zna alkoholika, musi przyznać że prawie zawsze przeżywane przez nich emocje powodują płacz. To nie Churchill płakał, to płakała wypita przez niego gorzała, to nie płakał mąż stanu, to płakał pijany alkoholik.
5 kwietnia 1955? Powinno być 1945 brzydka literówka….
Drogi Anonimie, w żadnym razie nie była to literówka. W 1945 roku Churchill nie zrezygnował ze stanowiska, tylko przegrał wybory parlamentarne. Przestał pełnić swą funkcję w trakcie konferencji poczdamskiej, 27 lipca 1945 roku. Natomiast w 1951 roku powtórnie został premierem Wielkiej Brytanii. I to właśnie 5 kwietnia 1955 roku jedyny raz w życiu zrezygnował z tej funkcji.