W jakim mieście jest Luwr? Oczywiście można odpowiedzieć, że w Paryżu. I będzie to odpowiedź jak najbardziej prawidłowa. Tyle tylko, że nie jedyna możliwa. Lwów też miał swój Luwr: nieco mniejszy, nieco ciemniejszy i trochę bardziej szemrane towarzystwo się tam zdarzało... ale Luwr to Luwr!
Lwowski Luwr, a konkretnie „Louvre”, istniał zaledwie parę lat (od 1927 do 1936 roku) i był jedną z… najpopularniejszych w tym mieście kawiarni. Oczywiście nie zdobył on swej renomy w ciągu tego krótkiego, jak na lokal gastronomiczny, okresu. „Louvre” funkcjonował już przed wojną, tyle tylko, że nazywał się wówczas „Renaissance”. Z kolei w 1935 roku przemianowano go na „Ritz”. Pierwsze dwie nazwy oddają niezdecydowanie właścicieli kawiarni ulokowanej na rogu ulic Kościuszki i Trzeciego Maja co do koncepcji jej wystroju. Treść szyldu sugerowała renesans, a później barok, tymczasem głównym elementem wnętrza było płótno prezentujące średniowieczny rynek Lwowa. Gdy lata świetności kawiarni już powoli mijały Józef Mayen pisał o niej w „Gawędach o lwowskich kawiarniach”: Wspaniałe salony „Louvrue’u” (…) urządzone jak renesansowy Weinkeller [winiarnia – KJ] w podziemiach jakiegoś niemieckiego ratusza, a przeznaczone na kawiarnię, robią na mnie wrażenie giełdy, w której zainstalowano kabaret.
Dla Mayena „Louvre” był przede wszystkim… dawnym przybytkiem czarnego rynku. Pisał: Tego wspomnienia czarnej giełdy, która się tu ongiś mieściła, trudno mi się bowiem pozbyć. W dostojnym, chłodnym półmroku panującym tu za dnia i w nastrojowo przyćmionym świetle w czasie wieczornego kabaretu snują się jeszcze mary z epoki inflacji, dźwięczy jeszcze pogłos ówczesnych transakcji i – niby echo magicznych zaklęć – drżą w powietrzu zdewaluowane wartości.
„Louvre”, jako lokal kupiecko-towarzyski, trafiał zresztą nieraz na łamy lokalnej prasy. Wycinki z gazet doby międzywojnia skrzętnie zebrał Jurij Wynnyczuk w niedawno wydanych „Knajpach Lwowa”. Kilka przykładów:
- 8 marca 1923 –
Miniona noc obfitowała w nocne awantury. Grupa gości w kawiarni „Renaissance” z nieznanych przyczyn wszczęła skandal.
- 28 kwietnia 1923 –
Lombard czy kawiarnia? W zeszłym roku bawił w osławionym „Renaissance” słuchacz politechniki, pan T.G. Gdy chciał uregulować rachunek, okazało się, iż zabrakło mu 12 tys. marek. Zastawił więc u kelnera srebrną papierośnicę o wartości 200 tysięcy, z tym jednak zastrzeżeniem, że następnego dnia ją wykupi. Kiedy T.G. zjawił się po zastaw, kelnera już nie zastał. Sytuacja powtarzała się wiele razy. Pewnego dnia T.G. spotkał wreszcie swego kelnera, ale ten oznajmił, że papierośnicę zabrał syn właściciela (…). Ostatni zaprzeczał wszystkiemu, a w ogóle to o żadnej papierośnicy nigdy nic nie słyszał. Podczas przesłuchania przyznał się jednak iż zgubił przedmiot. Pod groźbą pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej zwrócił 200 tysięcy marek, jako ekwiwalent zastawu.
- 29 sierpnia 1923 –
Od dziś wejście do „Renaissance’u” kosztować będzie 7000 marek. Właściciel ustawił przy wejściu dwa stoliki a kasjerzy sprzedają bileciki na kawę i herbatę. W ciągu dnia odwiedza kawiarnię mniej więcej 2000 gości, a więc to novum przyniesie 14 milionów dochodu dziennie. Sprawą zainteresowała się już policja.
- 5 października 1923 –
Publika w kawiarni „Renaissance”. Wczoraj o północy kasjer Walerian Łukasiewicz demonstrował koledze Stefanowi Sławińskiemu zasadę działania rewolweru i nieopatrznie wystrzelił w parkiet, co wywołało wśród bywalców kawiarni panikę.
Więcej o lwowskim Luwrze i innych lwowskich knajpach w książce Wynnyczuka, wydanej w Polsce przez warszawską oficynę Rea.
Źródło: Jurij Wynnyczuk, Knajpy Lwowa, Rea, Warszawa 2008, s. 132-138.
KOMENTARZE (1)
Para to dwa …