„Niech winny zostanie związany w przedsionku kościelnym w obecności wszystkich i ukarany chłostą oraz obcięciem włosów”. Tak średniowieczne prawodawstwo radziło sobie z jednym z występków przeciwko wierze. Nie chodziło jednak o cudzołóstwo, bluźnierstwo, ani żaden z wielkich grzechów. Baty czekały tego, kto... rozmawiał w kościele
Źródła nie pozostawiają wątpliwości. Problem rozmawiania w kościele jest równie stary co sama religia chrześcijańska. Już w IV wieku, kilkadziesiąt lat po tym jak nowa wiara została zalegalizowana w Cesarstwie Rzymskim, święty Jan Chryzostom narzekał na kobiety plotkujące podczas nabożeństw. Z tą samą kwestią borykali się nawet pustelnicy. Ojciec Jan z Merosaby, igumen klasztoru położonego wśród piasków egipskiej pustyni, przestrzegał w V wieku, że każde słowo niepotrzebnie wypowiedziane w domu bożym „godne jest potępienia”.
Księża próbowali walczyć z kościelnymi gawędziarzami przy wykorzystaniu kazań. Z ambon wygłaszali pouczające opowiastki z szatanem w roli głównej. Wyjaśniali w nich, że diabeł ukrywa się za oknem kościoła i skrzętnie zapisuje treść każdej zbędnej rozmowy toczonej w świątyni, by zacytować ją następnie na Sądzie Ostatecznym.
Anonimowy angielski kaznodzieja z Norfolku, autor księgi „Studnia Jakuba”, był przekonany, że gadulstwo to nie tylko grzech, ale grzech ciężki. Prowadzący prostą drogą do ognia piekielnego.
Do odbiorców z wyższych warstw społecznych kierowano napomnienia zaszyte w literaturze pięknej. Przykładowo XII-wieczna wersja opowieści o Tristanie i Izoldzie stanowczo krytykowała homoseksualizm oraz… właśnie rozmawianie w kościele. Być może niektórym wiernym przestrogi trafiały do serca. Wciąż jednak nie brakowało zatwardziałych gaduł. Z myślą o nich od przestróg zaczęto przechodzić do kar.
Gaduły trzeba zagłodzić
W średniowieczu tradycyjną pokutą za rozmawianie w kościele było 10 dni postu o samym chlebie i wodzie. Ta kara stała się tak popularna, że jeszcze w 1576 roku wieku biskup Mediolanu Karol Boromeusz zalecał ją w wydanych wówczas zarządzeniach dla kleru. W XIX wieku, raczej na prawach anegdoty, nadal wspominano o niej w pracach teologicznych.
10-dniowa pokuta nie była szczególnie dotkliwa. Od długości kary ważniejszy był jednak fakt publicznego napiętnowania sprawcy. Dlatego przeciwko plotkarzom, którzy ważyli się zakłócać mszę świętą wytaczano procesy przed kościelnymi sądami. Byli traktowani na równi z cudzołóżcami i bluźniercami. Już od średniowiecza nakładano na nich także kary pieniężne.
Dużo surowiej obchodzono się z młodzieżą. W XII-wiecznej szkole katedralnej w Paryżu uczniom nie tylko zabraniano rozmów w kościele, ale też nakazywano im donosić na kolegów, którzy dopuścili się grzechu gadulstwa. Jeśli tego nie zrobili – czekała na nich kara rózgi.
Rózga, ból i poniżenie
Wszystko to było jednak niczym na tle drakońskich regulacji wprowadzanych w świeżo schrystianizowanych krajach. Statuty św. Stefana wydane na Węgrzech w XI wieku wyjaśniały jak należy postępować z tymi, którzy „podczas mszy pomiędzy sobą rozprawiają i przeszkadzają innym, opowiadając niedorzeczne opowieści i nie słuchając świętych czytań, co miały być dla nich strawą duchową”.
Dla zwykłych wiernych przeznaczono chłostę i golenie głowy. Tylko możni mogli liczyć na taryfę ulgową. „Niech będą napiętnowani i wypędzeni z kościoła” – podawały statuty.
Przez kolejne wieki sankcje, szczególnie te pieniężne, wcale nie zanikały. W nowożytnej Anglii za odezwanie się w świątyni wciąż groził proces sądowy, a nawet kara więzienia. Przekonała się o tym niejaka Margatet Symonds, sądzona w 1629 roku za zaśmianie się podczas kazania.
Bardziej pobłażliwie traktowano mężczyzn. W 1564 roku pewnemu mieszczaninowi z Yorku, który „niepotrzebnie chodził i gadał w kościele” kazano podarować wybranemu żebrakowi dwanaście pensów. Co ciekawe, w podobny sposób – przymusową jałmużną – karano w państwie królowej Elżbiety także mężczyzn, który odmawiali współżycia ze swoimi żonami.
Rubel na budowę cerkwi
W XVII-wiecznej Rosji na osobę przyłapaną na kościelnym gadulstwie nakładano karę w wysokości jednego rubla. Zebrane pieniądze, przynajmniej w teorii, miały być przekazywane na budowę nowych cerkwi.
Ostatnie znane przypadki podobnych praktyk pochodzą z połowy XX wieku. Jeszcze w latach czterdziestych francuscy misjonarze na wyspie Wallis na Pacyfiku pobierali od tubylców jednego szylinga za noszenie makijażu w świątyni i dwa za niepotrzebne otwieranie ust. Na problemy finansowe nie mogli narzekać.
Bibliografia:
Podstawowa:
- Testament Świętego Stefana. Przestrogi i statuty, Stowarzyszenie Kulturalne Fronda 2004.
- Robert Nisbet Bain, The first Romonovs (1613-1725). A history of Moscovite civilization and the rise of modern Russia under Peter the Great and his forerunners, Constable, 2005.
- Gabriel Compayré, Abelard And the Origin And Early History of Universities, Kessinger Publishing, 2004.
- Alan Harding, England in the Thirteenth Century, Cambridge University Press, 1993.
- Marjorie Keniston McIntosh, Poor Relief in England, 1350–1600, Cambridge University Press, 2011.
- Susan E. Phillips, Transforming Talk: The Problem with Gossip in Late Medieval England, Penn State Press, 2010.
Uzupełniająca:
- Tom Bingham, Lives of the Law. Selected Essays and Speeches 2000-2010, Oxford University Press, 2011.
- Peter Burke, The Art of Conversation, John Wiley & Sons, 2013.
- Saint John Chrysostom, The Homilies of S. John Chrysostom, Archbishop of Constantinople. On the Acts of the Apostles, t. 1, John Henry Parker, 1851.
- Jennifer L. Hevelone-Harper, Disciples of the Desert. Monks, Laity, and Spiritual Authority in Sixth-Century Gaza, JHU Press 2005.
- Alan Lupack, The Oxford Guide to Arthurian Literature and Legend, , Oxford University Press, 2007.
- Robert Nicole, The Word, the Pen, and the Pistol: Literature and Power in Tahiti, SUNY Press, 2001.
- Francis Spirago, James J. Baxter, Anecdotes and Examples, Benziger Brothers 1904.
[/expand]
KOMENTARZE (6)
Wybrane komentarze do art. z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Marcin TPR.: W sumie mieli racje. Dziś też przydałby się pręgierz i publiczna chłosta, by zwalczać gadających, siorbiących i „komórkujących” w kinie.
Majka S.: a za seks małżeński(!) w w czasie postu – spalenie na stosie
Kamil Janicki: Oj, oj, bez przesady! Nawet masturbacji tak surowo nie karano. http://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/01/01/cala-prawda-o-masturbacji-w-sredniowieczu/
Kościół kat.- instytucja odwiecznie stojąca na straży/broniąca zewsząd zagrożonej szeroko pojętej wolności człowieka/pogromca zamordystycznej komuny który otworzył uciśnionym Polakom drogę do demokracji… Zlany potem budzę się wreszcie z koszmarnego snu – a tu deszcz pada…
Nie jestem katolem, ale sznuję wierzenia innych ludzi, o ile nie namawiają do mordów.
Dlatego poczytaj wpierw nieco pisma z dawnych epok, bo chwilowo bredzisz jak w malignie. No chyba, iż przynależysz do postepowo-cosiktam-SOCJALISTYCZNEJ partii i wolisz nowy konzetrazionlager, albo Gułag, czy inne twory Twoich budujących 'lepsze jutro’ idoli.
Dobrze że nie żyje w średniowieczu .Pisze to w 2019roku i niektórym hierarchom kościelnym marzy się średniowiecze nie tylko w sprawowaniu władzy ,ale traktowaniu kobiet szczególnie.
„Dobrze,że nie żyjemy w Średniowieczu”..żyjemy,żyjemy i jeszcze po X 2015r czeka nas pełne Średniowiecze:((((
komentarz ze strony autora „dobrze że nie żyjemy w średniowieczu” – że co? trochę to stronnicze i niezbyt obiektywne, zważywszy na to że wszystko ma swoje plusy i minusy a nierozmawianie w trakcie wykonywania jakiejś innej czynności chyba nie powinno nikomu sprawiać problemów…