Przemysł II był pierwszym po ponad 200 latach królem Polski. Ale panował wyjątkowo krótko – zaledwie siedem miesięcy po koronacji został brutalnie zamordowany.

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Michaela Morysa-Twarowskiego Łokietek Rex. Jeden, by wszystkimi rządzić, Znak Horyzont 2025.
***
Zdobycie papieskiej zgody na koronację stanowiło nie lada wyzwanie. Trudno było nawet o papieża, który zgodę wyda, bo od kwietnia 1292 do lipca 1294 roku trwał wakans na tronie Świętego Piotra. Później wybrano Celestyna V, szlachetnego idealistę, zmuszonego niebawem do abdykacji. Dopiero 24 grudnia 1294 roku papieżem został Bonifacy VIII, pełen politycznych ambicji – człowiek, który wyraził zgodę na dokonanie koronacji (…).
Koronacja Przemysła II
Koronacja odbyła się 26 czerwca 1295 roku, w niedzielę po Świętym Janie Chrzcicielu, w Gnieźnie. Oczywistym miejscem na taką uroczystość wydawał się stołeczny Kraków, ale Przemysł II nie miał ani Krakowa, ani czasu, aby go zajmować. Celebransem był arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka, a asystowali mu biskupi: poznański – Jan Gerbisz, włocławski – Wisław, płocki – Gosław i lubuski – Konrad. Ten ostatni przyjechał do Gniezna prosto z Pragi, chcąc w imieniu czeskiego króla Wacława II zaprotestować przeciwko planowanej koronacji, lecz dał się jednak przekonać do udziału w ceremonii.
Na koronację zjechali świeccy dostojnicy. Spośród polskich książąt najprawdopodobniej przybyli Władysław Łokietek, jego brat Siemowit dobrzyński oraz ich stryjeczny brat – Bolesław II mazowiecki. Obok Przemysła II ukoronowano jego trzecią żonę, margrabiankę brandenburską Małgorzatę, więc do Gniezna być może pofatygowali się jej najbliżsi krewni. Wszyscy zebrani tego czerwcowego dnia w gnieźnieńskiej katedrze mieli świadomość, że oto dzieje się rzecz wyjątkowa – Polska po ponad dwustu latach znowu miała króla. Nie wszyscy cieszyli się z tego faktu.

Przemysł II
Długa była lista nieobecnych. Zabrakło dwóch biskupów: wrocławskiego – Jana Romki i krakowskiego – Jana Muskaty. Na Kujawach zostali bratankowie Łokietka, czyli synowie Ziemaszka: Leszek, Przemysł i Kazimierz. Uważali się za dziedziców starego księcia gdańskiego Mściwoja II, stryjecznego brata ich matki, Salomei. Jednak po śmierci Mściwoja II, zmarłego w grudniu 1294 roku, rządy nad Pomorzem Gdańskim zgodnie z jego wolą objął Przemysł II. Odtąd synowie Ziemaszka traktowali wielkopolskiego księcia jako uzurpatora.
Przeciwko koronacji protestował Wacław II. Jego przedstawiciele twierdzili, że korona polska związana jest z Krakowem. Na Przemyśle II takie argumenty nie robiły wrażenia. Odmówił rezygnacji z tytułu, więc w odpowiedzi Wacław wysłał poselstwo ze skargą do Rzymu
Król Polaków
(…) Do końca nie wiadomo, jak rozumieć władztwo Przemysła II. Czy był królem całego Królestwa Polskiego, czy tylko królem Wielkopolski z Pomorzem Gdańskim? Wielkopolskę w spisanych po łacinie dokumentach określano jako Polonia Maior, co należy tłumaczyć jako Polska Starsza.
Od początku tytulatura Przemysła II była skazana na niejednoznaczność. Dla zwolenników czeskiego króla i krakowskiego księcia Wacława II dopuszczalna była tylko interpretacja zawężająca władztwo Przemysła. Tymczasem sam Przemysł sygnalizował szeroko nakreślone plany, używając czasami tytułu „króla Polaków”.

Jakie to były dokładnie plany, nigdy już się nie dowiemy, ale ważne miejsce w ich realizacji zajmował Władysław Łokietek, znany Przemysłowi od wielu lat, mąż stryjecznej siostry i dodatkowo żywiący urazę wobec Wacława II. Z pewnością w czasie gnieźnieńskiego spotkania rozmawiali o owych planach. (…) Po świętach i książę Władysław Łokietek, i król Przemysł II opuścili Gniezno. Już nigdy się nie spotkali.
Władysław Łokietek ruszył do swoich dzielnic – albo w stronę Sieradza, albo w stronę Brześcia Kujawskiego. Z kolei Przemysł II pojechał do Poznania, zatrzymał się później w Pyzdrach, a następnie 3 albo 4 lutego 1296 roku zjawił się w Rogoźnie, by świętować ostatnie dni karnawału. Tam czekała go śmierć.
Czytaj też: Wygnaniec, który został wielkim królem. Jak Łokietek zjednoczył Polskę?
Krwawa Środa Popielcowa
Wczesnym rankiem 8 lutego 1296 roku w Środę Popielcową do Rogoźna wjechał oddział pod wodzą rycerza Jakuba zwanego Kaszubą. Od szpiega z otoczenia króla Przemysła II dowiedzieli się, że monarcha śpi pijany, podobnie jak bodaj wszyscy uczestnicy wczorajszej imprezy. Chcieli porwać króla, ale pewnie ktoś coś zobaczył, ktoś inny się obudził, może wszystko zaczęło się od przypadkowego potknięcia lub kopnięcia w garnek, który stał w miejscu, gdzie stać nie powinien. W każdym razie napastnicy starli się z królewską ochroną i zabili wszystkich, którzy stanęli im na drodze do monarchy.
Przypuszczalnie wtedy życie postradał kasztelan Rogoziński Jakub ze Smogulca z rodu Grzymałów. Król Przemysł II także walczył, został ciężko ranny. Napastnicy potrzebowali go żywego. Porywacze wyjechali z Rogoźna z królem. Zamiast kierować się na zachód, gdzie czekali na nich mocodawcy, ruszyli na południowy wschód, aby zmylić pogoń. Przejechali może godzinę, kiedy znaleźli się w pobliżu wsi Sierniki. Wokół były tylko lasy i zamarznięte jeziora.
Ciężko ranny król nie był w stanie utrzymać się w siodle. Porzucono go, aby zamarzł. Jeden z porywaczy nachylił się nad nim i zapytał: – Myślisz, że przeżyjesz? Przemysł odpowiedział słabnącym głosem: – Gdybym znalazł się w cieple, gdyby mnie leczono troskliwie… Dął zimny wiatr. Jak zapisano w Roczniku kaliskim, „słysząc to sługa, który stał nad nim, wyjął z pochwy miecz, przewiercił nim króla aż do ziemi i dobił go wówczas”.
Czytaj też: Ile wzrostu miał Łokietek?
Kto zabił Przemysła II?
Oddział zabójców wrócił bez problemu na ziemie swoich zleceniodawców – margrabiów brandenburskich ze starszej linii rodu zwanej joannicką. Byli to Otto IV ze Strzałą (kiedyś strzała trafiła go w głowę i chodził przez rok z grotem w czaszce, stąd przydomek) oraz jego bratankowie – Jan IV, Otto VII i młodziutki Waldemar.
Brandenburczycy od lat rywalizowali z Przemysłem II, a ten ostatnimi czasy ogrywał ich, jak chciał. Został władcą Pomorza Gdańskiego, na które od dawna czynili zakusy. Koronacją wzmocnił swoją pozycję i jeszcze załatwił papieską nominację dla swojego kandydata na biskupstwo kamieńskie, obejmujące również tereny należące do margrabiów.

Śmierć króla Przemysła II na obrazie Jana Matejki.
Jednak margrabiowie nie chcieli go zabijać. Pragnęli go porwać, by wywołać zamieszanie w Królestwie Polskim i zająć pograniczne tereny. Śmierć króla też umieli wykorzystać. Od razu po otrzymaniu wiadomości o zgonie Przemysła II wkroczyli ze swoim wojskiem do Wielkopolski. Najpierw zajęli Santok, „klucz i bramę Królestwa Polskiego”. Kolejny był Drzeń (dzisiejsze Drezdenko), którego kasztelan, Włost, zgodził się nawet występować jako świadek na dokumentach wystawionych przez margrabiów (…).
Król Przemysł II nie żył, nie wiadomo nawet, kto miał zostać jego następcą, a Brandenburczycy mieli liczebną przewagę. Nie warto było walczyć i ginąć w takiej sytuacji. Podobnie widać myśleli kasztelanowie wieluński i czarnkowski – Wincenty z Szamotuł i Chwał Dzierżykrajowic, obaj z rodu Nałęczów – skoro i Wieluń, i Czarnków znalazły się pod kontrolą Brandenburczyków. Margrabiowie przekroczyli nawet Wartę i zakończyli swój rajd w okolicach Wronek.
Czytaj też: Przemysł II i Ludgarda. Historia pewnej miłości
Zdrajcy w otoczeniu króla?
W tym samym czasie transportowano ciało króla Przemysła II spod Rogoźna do Poznania, gdzie miało zostać złożone w miejscowej katedrze, a jakiś nieznany bliżej jeździec pędził na złamanie karku do Sieradza albo Brześcia Kujawskiego, aby poinformować o wszystkim Władysława Łokietka. Nie tyle przekazywał zaproszenie na udział w uroczystościach pogrzebowych, ile składał konkretną ofertę: – Zostań naszym władcą.
Władysław Łokietek zjawił się w Poznaniu najszybciej, jak potrafił, może nawet jeszcze zdążył na pogrzeb Przemysła. Na miejscu dowiedział się szczegółów o królobójstwie. O winie Brandenburczyków mówiło się głośno, lecz łatwość, z jaką udało im się porwać Przemysła II i zająć kasztelanie na zachodzie Wielkopolski, sugerowała, że musieli mieć popleczników w królewskim otoczeniu.
Dopiero po kilkudziesięciu latach wprost oskarżano o współudział rody Nałęczów i Zarembów. W tym przypadku nie chodziło o prawdę. Po prostu – wielkopolskie rody w czasie walki o wpływy bez pardonu obrzucały się błotem. Błoto od Nałęczów i Zarembów odkleiło się dopiero po ponad sześciuset latach (…).
Żona temu winna?
Przemysł II był ostatnim mężczyzną z wielkopolskiej linii rodu książęcego wywodzącej się od Mieszka Starego. Pozostawił trzecią żonę, margrabiankę brandenburską Małgorzatę, i córkę pochodzącą z drugiego małżeństwa – ośmioletnią Ryksę. Wdowa miała zapewnioną wdowią oprawę w postaci kasztelanii zbąszyńskiej, córka nie mogła dziedziczyć. Tak więc to wielkopolskie możnowładztwo i rycerstwo musiało podjąć decyzję. Obrali swoim księciem Władysława Łokietka.

Po zabójstwie Przemysła II wielkopolskie możnowładztwo i rycerstwo musiało podjąć decyzję. Obrali swoim księciem Władysława Łokietka.
(…) Łokietek nie lubił – chyba z wzajemnością – królowej Małgorzaty, wdowy po Przemyśle II. Prawdopodobnie z ulgą przyjął informację, że zamierza wyjechać z Poznania. Małgorzata musiała źle się czuć w Poznaniu. O winie Ottona ze Strzałą i innych krewnych mówiono głośno, o jej – póki co – szeptem. Zresztą czy nie brzmi to błyskotliwie, że król, który kazał zamordować pierwszą żonę, ginie za sprawą trzeciej?
Gdyby dała Przemysłowi upragnionego syna, mogłaby próbować rządzić jako regentka i iść w ślady swojej sławnej babki, królowej Danii, której imię nosiła. Gdyby. Małgorzacie pozostało tylko załadować majątek na wozy i ruszyć na zachód. (…) kontynuowała podróż do rodzinnego domu, żegnając kraj, którego była królową siedem miesięcy, którego lud jej nie pokochał i którego już nigdy miała nie zobaczyć.
Źródło:

KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.