Zanim Chiny stały się światowym mocarstwem, musiały zmierzyć się z europejskimi potęgami, które szukając nowych rynków zbytu, niemal rozerwały kraj na strzępy.

Zaczęło się niewinnie: od stopniowej ekspansji handlowej. Prym wiodły tutaj Wielka Brytania i Holandia, chociaż nie należy zapominać także o Portugalii i Francji. Jeszcze w XVII i XVIII wieku państwa te zaczęły wysyłać do Chin swoje misje handlowe. Yasheng Huang w książce „Zmierzch wschodu. Jak Chiny stały się potęgą i czy grozi im upadek” pisze:
Gdy Europa wkroczyła w epokę renesansu i industrializacji, postęp techniczny w Chinach osłabł. Około 1600 roku dla większości odwiedzających zapóźnienie techniczne Chin było oczywiste. Ta techniczna przepaść pomiędzy cywilizacją chińską i europejską definiuje przełomowy moment, po którym następują stulecia wojen opiumowych, niesprawiedliwych traktatów oraz niestabilności i chaosu w samych Chinach.
Aby powstrzymać niekontrolowany napływ europejskich towarów, w 1759 roku wszystkie chińskie porty zostały zamknięte dla Europejczyków – z wyjątkiem Kantonu, czyli Guangzhou. W praktyce wyglądało to tak, że odpowiedzialność za każdy europejski statek miała ponosić chińska firma. Dostosowała się do tego nawet potężna Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska.
Dasz Europejczykowi palec…
Ale Europejczykom to nie wystarczyło. Na przełomie XVIII i XIX wieku brytyjskie poselstwa domagały się szerszych możliwości dla handlu. Chińskie władze w bardziej lub mniej uprzejmy sposób im jednak odmawiały. Sytuacja wydawała się być w miarę pod kontrolą – dopóki chińskiego rynku nie zalało sprzedawane przez Kompanię opium. Jako że Chińczycy płacili za nie srebrem, kryzys na tym tle był pewny. Rosnące uzależnienie od narkotyku negatywnie odbijało się też na chińskim społeczeństwie.

W 1839 roku wybuchła I wojna opiumowa z Brytyjczykami, którą Chiny ostatecznie przegrały.
Kolejnym punktem zwrotnym okazał się rok 1839, kiedy cesarski komisarz Lin Zexu zmusił kupców do wydania zapasów opium. Skutek był prosty do przewidzenia. Wybuchła I wojna opiumowa (1839–1842). Chiny przegrały i musiały po jej zakończeniu podpisać upokarzający traktat nankiński, który zmuszał je nie tylko do zapłaty kontrybucji i uznania eksterytorialności konsularnej na swoim terytorium, ale i do otwarcia kolejnych portów, nazywanych od tej pory traktatowymi. Na początku było ich pięć (oprócz Kantonu także Fuzhou, Xiamen, Ningbo i Szanghaj), ale z czasem ich liczba urosła aż do ok. 80! To właśnie wtedy Chiny oddały Brytyjczykom wyspę Hongkong.
Wiek traktatów
Ale nie tylko Brytyjczycy osłabili wtedy Chiny. W latach 1842–1844 musiały one zawrzeć asymetryczne układy także z Francją i ze Stanami Zjednoczonymi, rozpoczynając tzw. wiek traktatów. Na początku Chińczycy z oporami wprowadzali w życie ten system, co poskutkowało kolejną wojną opiumową (1856–58 i 1859–60), w której tym razem przeciwko Chinom oprócz Wielkiej Brytanii stanęła również Francja. I ponownie Chiny przegrały. W Tianjinie musiały podpisać symultanicznie porozumienia nie tylko ze wszystkimi wspomnianymi państwami, ale także z Rosją. Taki stan rzeczy miał trwać przez kilkadziesiąt lat: Chińczycy zawierali kolejne traktaty z krajami europejskimi, obiecując coraz to nowsze ustępstwa na ich rzecz. Tak było chociażby w przypadku zawartej z Wielką Brytanią konwencji z Zhifu, na mocy której państwo to zyskało m.in. dostęp do prowincji Yunnan.
Nie bez znaczenia były także wewnętrzne ruchy osłabiające Chiny od środka, np. powstanie tajpingów, które wybuchło w roku 1850. Państwa zachodnie trzymały się na uboczu, dopóki sytuacja nie zaczęła wymykać się spod kontroli, czyli… zagrażać ich interesom handlowym. Ostatecznie postanowiły pomóc Chińczykom w walce z rebeliantami. Jednak jeszcze zanim to nastąpiło, w roku 1860 Pekin został zdobyty przez wojska brytyjskie i francuskie. Skutek? Dalsze pogrążenie się Chin w systemie traktatowym. Do tego jeszcze w państwie doszło do przewrotu pałacowego, w efekcie którego do władzy została wyniesiona regentka cesarzowa-wdowa Cixi.
Jak wyjaśnia w książce „Zmierzch wschodu. Jak Chiny stały się potęgą i czy grozi im upadek” Yasheng Huang: „nie było przypadku uzurpowania sobie praw do cesarskiego tronu przez wpływowego ministra lub generała, ani jeden cesarz nie został zabity ani obalony przez pałacowego eunucha i wystąpiła tylko jedna sytuacja, gdy władzę cesarską chciała przejąć wdowa po cesarzu – mowa tutaj o roku 1861 i cesarzowej Cixi, której działania mogły przyczynić się do ostatecznego upadku ostatniej cesarskiej dynastii”. Nowe władze Chin – chcąc nie chcąc – zaaprobowały traktatowe ustępstwa, by móc skupić się na stłumieniu rebelii tajpingów. Finalnie została ona stłumiona w 1864 roku, m.in. dzięki wsparciu Brytyjczyków i Francuzów. Ale cena za pomoc okazała się ogromna.
Czytaj też: To była najkrwawsza rebelia w historii Chin. Dlaczego wybuchło powstanie tajpingów?
Spirala zadłużenia
Prawdziwą katastrofą dla Chin była również wojna z Japonią (nazywana wojną jiawu), która wybuchła w 1895 roku. Jeszcze w latach 70. Chiny próbowały zakupami w państwach europejskich stworzyć zręby nowoczesnej floty wojennej. Na niewiele im się to jednak zdało. Już podczas japońskiej interwencji w Korei w 1894 roku ulokowana tam chińska armia została rozgromiona. Rezultatem konfliktu stał się kolejny niekorzystny traktat z Shimonoseki. Chiny straciły m.in. Tajwan oraz półwysep Liadong. Ten ostatni został zwrócony po interwencji niezadowolonych państw europejskich. Ale coś za coś: w zamian wzrosła wysokość kontrybucji, jaką musieli zapłacić Chińczycy.

Na przełomie XIX i XX wieku europejskie mocarstwa i Japonia postanowiły podzielić Chiny między siebie.
W efekcie ich państwo coraz bardziej uzależniało się finansowo od europejskich mocarstw, zadłużając się na obligacje. A zachodnie potęgi i Kraj Kwitnącej Wiśni potrafiły to wykorzystać. W roku 1898 Wielka Brytania, Francja, Japonia, Niemcy i Rosja siłowo zajęły część chińskich terenów lub za pomocą politycznych nacisków domagały się dla siebie stref wpływów. Zestaw żądań był zazwyczaj podobny: port, linia kolejowa oraz kopalnie. Do tego w 1905 roku w wyniku wojny rosyjsko-japońskiej Chińczycy utracili Mandżurię.
Powstanie przeciwko imperialistom
Nie był to jednak koniec destrukcyjnych wydarzeń. Kolejne mogło wręcz zachwiać Chinami w posadach! Mowa tutaj o powstaniu bokserów z lat 1898–1901. Powstańcy, których hasłem stało się: „Wspierać dynastię Qing, niszczyć, co obce”, oraz władze Chin ujrzały w tym zrywie szansę na zrzucenie jarzma obcego imperializmu.
Bokserzy wtargnęli do dzielnicy dyplomatycznej Pekinu oraz Tianjinu. Zaczęło się zabijanie chrześcijan. Cesarzowa-wdowa zdecydowała się wypowiedzieć wojnę mocarstwom, twierdząc, że Chiny mogą polegać jedynie na sercach swojego ludu. Najważniejsze wydarzenia rozegrały się pomiędzy 29 czerwca a 14 sierpnia 1900 roku, kiedy trwało „oblężenie” pekińskiej dzielnicy dyplomatycznej. Ostatecznie jednak powstanie zostało stłumione przez wojska międzynarodowe. Cesarzowa opuściła Pekin, który został splądrowany przez najeźdźców. Chiny stanęły na granicy upadku, terroryzowane terroryzowane m.in. przez marszałka polnego wysłanego tam przez cesarza Wilhelma II.
Czytaj też: Jak Chiny stały się komunistycznym państwem?
Kolejny kosztowny pokój
Sytuację próbowali ratować chińscy gubernatorzy, odżegnując się od rebelii. Oferowali pokój – o ile interweniujące państwa nie użyją siły. Poskutkowało, ponieważ Europejczykom bardziej zależało na utrzymaniu systemu traktatowego. Ale ponownie pokój miał Chiny drogo kosztować. We wrześniu książę Li Hongzhang został zmuszony do podpisania tzw. protokołu bokserskiego, którego stronami oprócz Chin było aż 11 krajów! Tym razem nie obyło się bez rozlewu krwi: 10 urzędników czekała egzekucja.

Powstanie bokserów miało być szansą dla Chin szansą na zrzucenie jarzma europejskiego imperializmu, jednak zakończyło się kolejnym upokarzającym pokojem.
Chiny zostały zobowiązane do zapłaty odszkodowania w astronomicznej kwocie 333 milionów dolarów, na co dostały 40 lat. Dzielnica dyplomatyczna w Pekinie została powiększona i ufortyfikowana. Odtąd miały zabezpieczać ją zagraniczne wojska. Upokorzenia wydawały się nie mieć końca, ale Chińczycy – jak miało się niebawem okazać – bynajmniej nie powiedzieli ostatniego słowa…
Źródło:

Bibliografia dodatkowa:
- J. Bozan, S. Xunzheng, H. Hua, Concise History of China, Foreign Language Press, Beijing 1964.
- C. Dawei, S. Yanjing, China International Press, Beijing 2010.
- J.K. Fairbank, Historia Chin. Nowe spojrzenie, Bellona, Warszawa-Gdańsk 2003.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.