– Ta niefortunna wojna zniszczyła mnie – stwierdził Napoleon o próbie podboju Półwyspu Iberyjskiego. Krwawy konflikt stał się „hiszpańskim wrzodem” Bonapartego.
Rozmowy w Erfurcie ugruntowały zawarte w Tylży porozumienie o podziale Europy pomiędzy Francję i Rosję, ale pomimo wielogodzinnych, serdecznych rozmów Napoleon i Aleksander doszli do niewielu konkretnych ustaleń. Nie mogli dojść do zgody w sprawie rozbioru Turcji, lecz na mocy tajnego artykułu konwencji erfurckiej podpisanej 12 października Napoleon uznawał Finlandię, Mołdawię i Wołoszczyznę za części Cesarstwa Rosyjskiego i przystał na to, by Francja stanęła po stronie Rosji, gdyby Austria zbrojnie sprzeciwiła się tym postanowieniom. Aleksander zgodził się uznać Józefa za króla Hiszpanii i obiecał przyjść z pomocą Francji, gdyby Austria ją zaatakowała, choć nie określono szczegółowo zakresu tej pomocy.
Tego dnia Napoleon wysłał do Jerzego III utrzymane w poufnym tonie pismo z propozycją zawarcia pokoju z Wielką Brytanią – „Zebraliśmy się tu, by błagać Waszą Królewską Mość o wysłuchanie głosu ludzkości” – ale prośba ta znów została zignorowana przez rząd brytyjski. Obaj cesarze uściskali się na pożegnanie 14 października w pobliżu miejsca swego pierwszego spotkania na drodze łączącej Erfurt z Weimarem. Nie zobaczyli się już nigdy więcej.
Naga armia
Władza Napoleona sięgała teraz od portów nad kanałem La Manche po Łabę, w środkowych Niemczech po linię Odry i Nysy Łużyckiej, a w południowych Niemczech po rzekę Inn. We Włoszech kontrolował wszystko oprócz Państwa Kościelnego i Kalabrii. Dania była jego sojusznikiem, Holandią rządził jego brat. Jedyną wyrwą ziejącą w opanowanym przez Napoleona obszarze zachodniej Europy była Hiszpania, gdzie w ciągu następnych sześciu lat miało służyć aż pół miliona jego żołnierzy łącznie z licznymi kontyngentami Holendrów, Niemców, Włochów i Polaków. „Tę wojnę można by zakończyć za jednym zamachem za pomocą inteligentnego manewru – zapewniał Józefa Napoleon 13 października, odnosząc się do walk w Hiszpanii – ale muszę tam być, żeby tego dokonać”.
5 listopada przebywał w baskijskim mieście Vitoria na północy Hiszpanii. Wściekał się na intendenturę wojskową i wysyłał kolejne listy do generała Dejeana, ministra administracji wojennej, pisząc między innymi: „Pańskie raporty to tylko papier (…) Po raz kolejny moja armia jest naga u progu kampanii. To jak rzucanie pieniędzy w błoto” i „Opowiada mi się bajki… Ci, którzy stoją na czele Pańskiego departamentu, są albo głupcami, albo złodziejami. Nigdy dotąd nikomu tak źle się nie przysłużono i tak go nie oszukano”, i tak dalej. Zdecydowanie odmówił płacenia miejscowym dostawcom za sześćdziesiąt osiem mułów przeznaczonych dla artylerii, ponieważ miały one po trzy i cztery lata: „wydałem rozkaz, by kupować tylko muły, które mają pięć lat” – tłumaczył.
Taktyka terroru
Szacuje się, że w Hiszpanii działało tylko 35–50 tysięcy partyzantów. Nawet w regionach całkowicie przez nich kontrolowanych współdziałanie poszczególnych grup było rzadkością; gdy Francuzów wyparto z danego terenu, wielu partyzantów po prostu wracało do swych wiosek. Jednak nawet po ponownym opanowaniu Madrytu przez Bonapartego pod koniec roku i podjęciu prób stopniowego poszerzania kontrolowanego terytorium wokół centrum, z powodu wielkich odległości i kiepskich dróg Francuzom trudno było narzucać swoją wolę.
W terenie idealnie nadającym się do organizowania zasadzek partyzanci prawie bez przerwy nękali linie komunikacyjne, aż doszło do tego, że dwustu ludzi musiało eskortować pojedynczą przesyłkę. W roku 1811 Masséna potrzebował 70 tysięcy ludzi tylko po to, by utrzymać komunikację pomiędzy Madrytem i Francją. W sumie, hiszpańscy i portugalscy partyzanci zabili więcej Francuzów niż brytyjskie, portugalskie i hiszpańskie siły regularne razem wzięte. Dokonywali też natychmiastowych egzekucji cywilów przyłapanych na kolaboracji z Francuzami, przekazywaniu im informacji czy jedzenia (…).
Francuzi zaczęli odpowiadać na stosowaną przez partyzantów taktykę terroru – obejmującą okaleczenia (szczególnie genitaliów), oślepianie, kastrację, ukrzyżowania, przybijanie do drzwi, przecinanie piłą, obcinanie głów, grzebanie żywcem, obdzieranie żywcem ze skóry i tak dalej – za pomocą niemal równie okrutnych metod. Wojna w Hiszpanii szybko przestała przypominać zachwycające rozmachem, esprit de corps i pięknem mundurów wcześniejsze kampanie Napoleona, które niezależnie od przelewu krwi na ogół wolne były od tortur i sadyzmu. Po schwytaniu hiszpańskich banditti – ludzi nienoszących mundurów regularnej armii – wieszano. Nielogiczne byłoby zabijanie na placu bitwy noszących mundur żołnierzy i jednoczesne rezygnowanie z powieszenia złapanego bandyty.
Czytaj też: Była to największa armia inwazyjna w całej dotychczasowej historii! Rosyjska kampania Napoleona w liczbach
Bitwa pod Samosierrą
„Jestem dosyć zdrów – donosił Napoleon Józefinie 5 listopada, gdy przejmował dowodzenie armią nad Ebro po podjęciu decyzji o marszu na Madryt – i spodziewam się, że to wszystko wkrótce będzie ukończone”. Gdyby wojnę w Hiszpanii można było wygrać w taki sam sposób jak wcześniejsze kampanie Bonapartego, czyli przez pokonanie wojsk regularnych przeciwnika i zajęcie jego stolicy, Napoleon wkrótce odniósłby zwycięstwo. Jednak szybko zdał sobie sprawę, że to nie nastąpi. Gdy generał Dumas poskarżył mu się, że musi pozostać na tyłach armii Soulta w Burgos, odrzekł: „Generale, na takim teatrze wojennym nie ma tyłów ani awangardy, będzie pan tu miał dość pracy”.
O trzeciej nad ranem 30 listopada Napoleon był o 8 kilometrów od przełęczy Somosierra, przez którą biegła droga na Madryt. Odziany we wspaniałe futro podarowane mu przez cara Aleksandra, ogrzewał się przy ognisku, a widząc, że czeka go poważna sprawa, nie mógł zasnąć. Podczas bitwy, która rozgorzała za dnia, 11 tysięcy ludzi utknęło i zostało odepchniętych przez słabsze regularne siły hiszpańskie liczące 7800 ludzi. Dopiero przypuszczenie dwóch szarż przez polskich szwoleżerów i jednej przez strzelców konnych gwardii otworzyło drogę przez przełęcz, na której zdobyto szesnaście dział. Po bitwie Napoleon kazał całej „gwardii broń prezentować” przed przechodzącym, mocno przetrzebionym polskim szwadronem.
Po dotarciu 2 grudnia do Madrytu Napoleon zauważył, że najlepiej bronionym miejscem jest pałac Retiro, ufortyfikowany wcześniej przez Murata. Doszło do wymiany ognia artyleryjskiego, a rankiem 3 grudnia Bausset, który znał hiszpański i służył cesarzowi za tłumacza, zapisał, że Napoleon chodził pod murami, „nie zważając zbytnio na pociski, które wystrzeliwano z najwyższych punktów w Madrycie”. Miasto skapitulowało nazajutrz o szóstej rano, ale Bonaparte pozostał w swojej kwaterze w małym wiejskim domu w Chamartin pod Madrytem.
Czytaj też: Somosierra. Bohaterska szarża Polaków
Marsz przez Alpy
Do stolicy udał się tylko raz, incognito, by dokonać inspekcji pałacu królewskiego Józefa. Ku jego zaskoczeniu Hiszpanie nie splądrowali budynku, pozostawiając nietknięty portret Napoleona przechodzącego przez Alpy, pędzla Davida, oraz „świetne wina” w królewskiej piwnicy. Ułaskawił markiza de Saint Simon, francuskiego emigranta, którego córka błagała o darowanie mu życia po tym, jak złapano go na strzelaniu do francuskich wojsk z madryckiej bramy Fuencarral.
Napoleon pozostał w Chamartin do 22 grudnia, kiedy to dowiedział się, że brytyjskie siły ekspedycyjne dowodzone przez generała Johna Moore’a powróciły do Salamanki, 175 kilometrów na zachód od Madrytu. Bausset zapisał, że „doświadczył żywej radości, dowiadując się, że wreszcie może spotkać się z tymi wrogami na terra firma”. 23 grudnia Moore zaczął cofać się w kierunku miasta La Coruña, a ścigając go, Napoleon musiał przejść w wichurze i śnieżycy łańcuch górski Sierra de Guadarrama. Wraz z marszem przez Alpy oraz bitwą pod Pruską Iławą wyprawa ta przekonała go, że jego ludzie są na tyle zahartowani, by walczyć w każdych warunkach klimatycznych – wniosek ten miał w przyszłości przynieść fatalne następstwa.
W górach Napoleon spadł z konia, ale wyszedł z tego bez szwanku. Przez większą część drogi szedł pieszo na czele swych kolumn przy fatalnej pogodzie; służący Bausseta, opiwszy się koniaku, zamarzł na śmierć na zboczu góry. „Szliśmy przez góry Guadarrama w strasznym huraganie” – wspominał Gonneville. „Trąby powietrzne niosły śnieg, który padał niezwykle gwałtownie, zakrywając nas i oblepiając grubą warstwą, wciskając się przez płaszcze (…) Ogromnie trudno było ciągnąć artylerię”. Jednak zdołano przejść, mimo że wciąż ponaglający swych ludzi Napoleon słyszał nieraz, jak starzy wiarusi przeklinają go.
Pogoń za Anglikami
„Moja przyjaciółko – pisał do Józefiny z Benavente ostatniego dnia 1808 roku – od kilku dni uganiam się za Anglikami: lecz oni uchodzą przerażeni”. Ale Anglicy nie byli ogarnięci paniką, ale po prostu cofali się przed znacznie większymi siłami przeciwnika. Chociaż Bonapartemu bardzo zależało na dopadnięciu Moore’a i wyparciu Brytyjczyków z Półwyspu Iberyjskiego, jego szpiedzy w Wiedniu ostrzegali, że Austria szybko odbudowuje swój potencjał militarny, a może nawet przeprowadza mobilizację. Po latach Wellington miał twierdzić, że Napoleon opuścił Hiszpanię, ponieważ „nie był pewien zwycięstwa” nad Moore’em, jest to jednak nieprawda.
„Krok w krok ścigam Anglików” – pisał Napoleon 3 stycznia 1809 roku. Nazajutrz złowieszcze wiadomości z Austrii zmusiły go do przekazania Soultowi dowodzenia pościgiem, dzięki czemu sam mógł powrócić do Benavente, a potem do Valladolid, skąd łatwiej było mu się komunikować z Francją. Z Valladolid wysłał swego polskiego adiutanta, Dezyderego Adama Chłapowskiego, do Darmstadt, Frankfurtu, Kassel i Drezna z poleceniem „do książąt niemieckich, ażeby kontyngenty swoje co prędzej na stopie wojennej postawili”, oraz innego adiutanta, syna hrabiego de Marbeuf, dobroczyńcy swej rodziny na Korsyce, do Stuttgartu i Monachium z tą samą wiadomością.
W Valladolid Napoleon spacyfikował tamtejszy klasztor dominikanów, gdy w jego studni znaleziono zwłoki francuskiego oficera. Kazał zebrać wszystkich czterdziestu mnichów i z wściekłości „wyraził się nieco po wojskowemu i wyraźnie użył bardzo mocnego słowa” – jak ujął to Bausset w swym wygładzonym opisie zajścia. Dyplomata Théodore d’Hédouville, który pełnił funkcję tłumacza, ominął przekleństwo, na co Bonaparte „stanowczo i w tym samym tonie nakazał mu przekazanie tego paskudnego słowa”. W połowie stycznia, gdy był już pewien, że musi wrócić do Paryża, poprosił Józefa o pozostawienie mu jakichś apartamentów w Pałacu Królewskim, z których mógłby skorzystać po powrocie do Madrytu. Jednak nigdy już tam nie przyjechał.
Czytaj też: Jak zginął Napoleon Bonaparte, czyli zagadkowa śmierć cesarza w niewoli
„Hiszpański wrzód”
„Hiszpański wrzód” zmusił cesarza Francuzów do rozmieszczenia 300 tysięcy ludzi na Półwyspie Iberyjskim zimą 1808 roku; liczba ta wzrosła do 370 tysięcy w czasie wiosennej ofensywy 1810 roku i do 406 tysięcy w roku 1811, po czym spadła do 290 tysięcy w 1812 i do 224 tysięcy w 1813. Z wyjątkiem samego początku działań wojska te były mu bardzo potrzebne gdzie indziej.
Zbyt często wysyłał do walki bataliony nieostrzelanych rekrutów, dowodzone przez starszych albo rannych weteranów lub niedoświadczonych oficerów Gwardii Narodowej, a poborowych grupowano razem, zamiast wcielać ich do istniejących pułków, by uzupełnić straty. Bonaparte wciąż przenosił żołnierzy z oddziałów walczących w Hiszpanii do jednostek artylerii, garnizonowych, żandarmerii, transportowych, Gwardii Cesarskiej oraz saperów w innych miejscach, przez co czterobatalionowe brygady, które powinny mieć na stanie 3360 żołnierzy liczyły tylko około dwóch i pół tysiąca.
Polecamy video: Dzieciństwo Napoleona – co ukształtowało jednego z największych wodzów w historii?
Co prawda na kampanię rosyjską w 1812 roku nie zabrał wielu ludzi z Hiszpanii, ale znacznie zmniejszył liczbę rekrutów, których tam wysłano, a żadna armia nie może walczyć bez uzupełnień, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę straty ponoszone ciągle na Półwyspie Iberyjskim, gdzie jedna piąta żołnierzy stale znajdowała się na liście chorych. Ogółem francuskie straty w Hiszpanii i Portugalii wyniosły około ćwierć miliona ludzi. „Bardzo źle zabrałem się do tej sprawy, przyznaję” – zgodził się po latach Napoleon. „Amoralność była zbyt wyraźnie widoczna, niesprawiedliwość zbyt cyniczna, a wszystko to jest potworne”.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Andrew Robertsa „Napoleon” (Znak Horyzont, 2023).
KOMENTARZE (1)
Atak Napoleona na Hiszpanię był tak samo głupim posunięciem jak atak na Rosję. Zamiast jedynie przyłączyć do Francji jeden śródziemnomorski region za Pirenejami i zawrzeć pokój z pokonaną Hiszpanią, to Napoleon brnął w okupację kraju o podobnej wielkości jak …Francja, na co nie posiadał dość środków zarówno ludzkich jak i finansowych. Podobnie było z Rosją, gdyby zamiast pchać się do …Moskwy, zdobył stolice Rosji – Petersburg i odbudował RON to miałby z tego większą korzyść niż z marszu w głąb Rosji na której pokonanie znowu nie miał ani żołnierzy ani pieniędzy. Dodatkowo w razie konfliktu z Rosja mógłby zawsze liczyć na wojsko RON. Ale nie, cała kampania rosyjska Napoleona była źle przygotowana, natomiast on sam nie miał sprecyzowanego celu podboju Rosji, poza mglista perspektywą pokonania armii rosyjskiej w jednej walnej bitwie, do czego jednak nigdy nie doszło.