Wykwintne dania, alkohol lejący się... cienką strużką. Wybitni literaci recytujący sprośne wiersze. Co działo się na słynnych „czwartkach” u króla Stasia?
Według krytyków ostatniego króla Polski Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu bliżej było do mecenasa sztuki niż króla. Ich zdaniem władcą był, łagodnie mówiąc, marnym. Profesor Janusz Tazbir określił go wręcz „najlepszym z ministrów kultury”, który wiódł bujne życie erotyczne i jeśli cokolwiek mu w życiu wyszło, to tylko słynne obiady czwartkowe. Jednak czym one właściwie były?
Plejada oświeceniowych gwiazd
Wszystko zaczęło się w roku 1770. To wtedy „król Staś” ustanowił swoje „czwartki”, wzorowane na paryskich salonach literackich. Odtąd co czwartek między trzecią po południu a szóstą wieczorem elitarne, złożone wyłącznie z mężczyzn grono zasiadało przy okrągłym, pięknie zastawionym stole w Gabinecie Marmurowym lub Pokoju Żółtym na Zamku Królewskim, a później również w pałacyku w Łazienkach. Goście – nigdy nie było ich więcej niż 12 – zjawiali się na osobiste zaproszenie króla.
Można było wśród nich znaleźć rozmaite znakomitości ze świata kultury i sztuki. Na obiadach czwartkowych bywali muzycy, rzeźbiarze, malarze, ale przede wszystkim – pisarze i poeci, m.in. Adam Naruszewicz, Stanisław Trembecki (ci dwaj ludzie pióra mieli na „czwartki” stałe zaproszenie), Ignacy Nagurczewski, Wojciech Jakubowski, Celestyn Czapłic, Ignacy Potocki, Franciszek Bohomolec, Wincenty Skrzetuski, Michał Jerzy Mniszech, Stanisław Konarski, Kazimierz Nestor Sapieha, Józef Szymanowski, Józef Wybicki czy Ignacy Krasicki. Jak komentuje dr hab. Piotr Ugniewski: „Stanisław August (…) zapraszał tzw. chudych literatów, których dożywiał po to, żeby oni żywili naród oświeceniowymi ideami. Tworzył podbudowę zmian, które – w co wierzył – kiedyś nadejdą”.
Cel „czwartków” był bardzo pragmatyczny. Obiady miały stanowić „akademię dla uprawy języka polskiego” – jak komentuje Aleksandra Zgorzelska – i stworzyć podwaliny po program rozwoju literatury narodowej. Poniatowski był bowiem przekonany, że szerząca pożądane myśli i poglądy oświata jest najskuteczniejszym środkiem do zreformowania państwa. A to, że reformy są konieczne, było oczywiste dla wszystkich zainteresowanych.
Na deser – pikantne wiersze
Co zatem działo się podczas obiadów? Satyryk Kajetan Węgierski z przekąsem podsumował: „A uczone obiady? znasz to może imię? / gdzie połowa nie gada a połowa drzymie, / w których król wszystkie musi zastąpić ekspensa, / dowcipu, wiadomości, i wina, i mięsa”. W rzeczywistości jednak raczej nikt się na nich nie nudził. Dyskusje o „umiejętnościach i kunsztach’ rozpoczynano jeszcze przed obiadem i kontynuowano podczas i po posiłku. Później przychodził czas na odczytanie przygotowanych specjalnie na tę okazję tekstów – dzieł naukowych, rozpraw filozoficznych, wierszy czy dramatów. Mieczysław Klimowicz pisze:
Grupa literatów skupionych na obiadach czwartkowych miała trudne zadanie – zaproponować wzór poezji współczesnej wyrosłej z rodzimych tradycji, odpowiadającej wymogom klasycy stycznej estetyki w wydaniu francuskim, zdolnej do wyrażania oświeceniowych treści, poezji zaangażowanej w przemiany zachodzące w kraju. W gronie tym poruszano nieraz tematy wagi państwowej, np. sprawę kodyfikacji praw, prowadzono dyskusje filozoficzne, przede wszystkim jednak występowali tam autorzy ze swoimi utworami. Często inspiratorem wierszy lub przekładów był sam Stanisław August, który urządzał rodzaj turnieju poetyckiego.
Podczas „czwartków” dyskutowano nie tylko o literaturze i sprawach wewnętrznych, ale i o najnowszych wydarzeniach politycznych. To podczas tych cyklicznych spotkań przygotowano dla Feliksa Łojki, Wyrwicza i Naruszewicza dokumenty historyczne, które miały posłużyć do odparcia roszczeń Prus, Austrii i Rosji względem terytorium Rzeczpospolitej. Dzięki czwartkowym biesiadom umysłowym powstało też pierwsze polskie tłumaczenie Tacyta, oraz utworzono Towarzystwo Przyjaciół Kilku, które wydało później Historię państw starożytnych. Uczestnicy obiadów mieli też okazję zapoznać się z manuskryptem Zbioru potrzebniejszych wiadomości – jednej z pierwszych polskich encyklopedii, napisanej przez Ignacego Krasickiego.
Ulubionym „daniem” gości były jednak wiersze nazywane „desertowymi”, które „serwowano” już po uczcie, przy hiszpańskim winie. Swawolne, niekiedy wręcz obsceniczne utwory bywały tak pikantne, że zamiast wygłosić je przed szacownym gronem, odczytywano je na osobności z wydruków wsuniętych wcześniej pod każde nakrycie…
Pokarm nie tylko dla duszy
Strawa duchowa była oczywiście clou obiadów czwartkowych, ale nie oznacza to, że „król Staś” zaniedbywał żołądki biesiadników. O odpowiednią oprawę kulinarną tych spotkań dbał Paul Tremo (Paweł Tremon), nie bez powodu nazywany „pierwszym kuchmistrzem w Europie”. Co zatem można było znaleźć na okrągłym stole i talerzach gości? Aleksandra Zgorzelska wylicza:
(…) królewska „biesiada”, choć wykwintna, według ówczesnych gustów i przyzwyczajeń uchodziła nawet za dość skromną. Otwierał ją zwykle staropolski barszcz z uszkami, po nim szły przystawki: wędliny, paszteciki, kiszki, kiełbasy i pikantne marynaty, czasem ryby lub jarząbki, a na końcu ulubiona potrawa Stanisława Augusta – pieczeń barania, którą dworzanin obnosił uroczyście na wielkim srebrnym półmisku, wołając triumfalnie: baran! Pomimo tej jadłospisowej powściągliwości, lekarz nadworny, doktor Jan Boekler „był zawsze obecny tym obiadom, jako stróż zdrowia królewskiego, wstrzymując dobry apetyt monarchy od zbytku”.
Co ciekawe, podczas tych spotkań – było nie było – artystów alkohol bynajmniej nie lał się strumieniami. Sam Stanisław August Poniatowski raczej stronił od wyskokowych trunków i za punkt honoru postawił sobie, by „saskie pijaństwo z Polski wygnać”. Stąd obiady czwartkowe były nie tylko „uczone” i „rozumne”, ale też „trzeźwe”. Wino hiszpańskie, owszem, serwowano, ale dopiero na koniec posiłku, ale monarcha „używał tego napitku skromnie” – jak komentuje Zgorzelska. A gdy od wielkiego dzwonu gościom podano stare, kosztowne i mocne wino węgierskie, w ogóle go nie próbował, kompanom zaś wydzielał jedynie po małym kieliszku.
Czytaj też: Najważniejsze kochanki Stanisława Augusta Poniatowskiego
Zabawy Przyjemne i Pożyteczne
Od 1771 roku obiady czwartkowe miały swój nieoficjalny organ prasowy – redagowany najpierw przez Jana Albertrandiego, a później przez Adama Naruszewicza tygodnik „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne z różnych Autorów Zebrane”. Był to pierwszy polski magazyn literacki, publikowany co wtorek. Pismo było niedrogie – arkusz kosztował jeden srebrny grosz – więc cieszyło się sporą popularnością. Szczególnie u Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na jego łamach ukazywały się bowiem kolejno przygotowywane na „czwartki” utwory. Aleksandra Zgorzelska pisze:
Miłe były królowi bogato tu reprezentowane przekłady poezji antycznej – rzymskich ód, pieśni, satyr i sielanek (…), jak i tłumaczenia poezji francuskiej z epoki Ludwika XIV. Miłe były mu założenia pisma, które proponowało – zgodnie z duchem epoki – naukę, ale i obiecywało rozrywkę (…). Miłe wreszcie było pismo, które drukowane dowodu uznania dla króla – protektora i miłośnika muz wszystkich, opiekuna i hojnego mecenasa – tylokrotnie zamieszczało.
W ciągu ośmiu lat w „Zabawach” wydrukowano 39 ód do władcy oraz 58 go wychwalających. Pismo zlikwidowano w 1777 roku (trzy dekady później próbowane je wskrzesić, ale nie udało się powtórzyć sukcesu pierwowzoru). Wówczas też poziom obiadów czwartkowych zaczął stopniowo, lecz nieubłagalnie się obniżać. W 1782 roku większość stałych bywalców przestała się na nich pojawiać. Cóż, kończył się czas Rzeczpospolitej i panowania jej ostatniego króla. Skończyły się i słynne obiady czwartkowe.
Bibliografia
- Mieczysław Klimowicz, Historia literatury polskiej. Oświecenie, PWN 1977.
- Mirosław Maciorowski, Beata Maciejewska, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Agora 2018.
- Zabawy Przyiemne y Pozyteczne z Sławnych wieku tego Autorow Zebrane 1770, Polona (dostęp: 20.12.2023).
- Aleksandra Zgorzelska, Stanisław August – nie tylko mecenas, Dzieje narodu i państwa polskiego, Krajowa Agencja Wydawnicza 1996.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.