„Paryż najpiękniej prezentuje się oglądany z wieży Eiffla, bo to jedyne miejsce, skąd jej nie widać”. Czemu paryżanie tak bardzo nienawidzili swojego symbolu?
Po wojnie francusko-pruskiej, po upadku Komuny Paryskiej i Drugiego Cesarstwa, przez ponad czterdzieści lat Paryż nie zaznał wojen i mógł się nadal rozwijać. Gdy powoli ustępował głęboki kryzys finansowy, gorączkowo przygotowywano obchody setnej rocznicy rewolucji francuskiej i otwarcie wystawy powszechnej. Jednych miasto kusiło blaskiem, obietnicą dobrej zabawy oraz łatwej miłości, innych przyciągało nadzieją na lepsze jutro. Nie były to jedyne atuty metropolii, w której można było znaleźć kulturę i sztukę na najwyższym poziomie.
Protesty przeciwko wieży Eiffla
Stolica dwa razy przyjmowała gościnnie wystawę powszechną, w 1889 i 1900 roku. Były to daty bardzo znaczące: święto republiki i wejście w nowe stulecie (…). Z okazji wystawy w 1889 roku wybudowano trzystumetrową wieżę Eiffla, najwyższą wtedy budowlę na świecie. Pomysłodawcami byli Maurice Koechlin i Émile Nouguier, pracownicy firmy Eiffel & Cie. Gustave Eiffel, zanim ukończył budowę najsłynniejszego dzisiaj symbolu Paryża, zaprosił dziennikarzy na obiad na wieży, aby zjednać sobie wcześniejszych krytyków.
Trwała bowiem ogólnonarodowa dyskusja. Ledwie przyzwyczajono się do zmian dokonanych przez Haussmanna, a tu kolejna niespodzianka, w postaci stosu żelastwa górującego nad całym miastem, zakłócającego pejzaż. Nie szczędzono gorzkich słów pod adresem konstruktora i jego dzieła. Słynny stał się list protestacyjny podpisany przez autorytety z różnych dziedzin, wśród których znaleźli się: Jean Louis Ernest Meissonnier, Charles Gounod, Charles Garnier, Victorien Sardou, François Coppée, Charles Marie René Leconte de Lisle, Sully Prudhomme, Joris-Karl Huysmans, Guy de Maupassant i Émile Zola.
„Przychodzimy, my, pisarze, malarze, rzeźbiarze, architekci, wielbiciele nietkniętego dotąd piękna Paryża, zaprotestować ze wszystkich naszych sił, z całego naszego oburzenia, w imię francuskiego smaku, w imię zagrożonej sztuki i historii francuskiej, przeciwko wzniesieniu, w samym sercu naszej stolicy, niepotrzebnej i monstrualnej wieży Eiffla, którą złośliwa opinia publiczna, często niepozbawiona jednak zdrowego rozsądku i ducha sprawiedliwości, ochrzciła już nazwą Wieży Babel.
[…] Wystarczy wyobrazić sobie wieżę oszałamiająco śmieszną, górującą nad Paryżem […] przygniatającą swą barbarzyńską masą: Notre Dame, Sainte-Chapelle, wieżę Saint-Jacques, Louvre, kopułę Inwalidów, Łuk Triumfalny, wszystkie nasze upokorzone zabytki, skurczone, które znikną w tym zdumiewającym śnie. I przez dwadzieścia lat będziemy oglądać wydłużający się nad miastem jak plama atramentu, odrażający cień odrażającej kolumny z poskręcanych z sobą kawałków blachy”.
1710 schodów do nieba
Poza oficjalnymi wyrazami niezadowolenia padały też określenia: „tragiczna latarnia”, „szkielet dzwonnicy”, „gigantyczny szkielet pozbawiony gracji”, „fabryczny komin”. Obiecując rychłą rozbiórkę, do której oczywiście nigdy nie doszło, wieżę wzniesiono i 31 marca 1889 roku oddano do użytku po uroczystej ceremonii otwarcia. Mimo oporów części opinii publicznej wśród turystów od początku wzbudzała zachwyt.
Budowa trwała dwa lata, dwa miesiące i pięć dni. Pod nadzorem pięćdziesięciu inżynierów na miejscu pracowało około dwustu pięćdziesięciu robotników i stu pięćdziesięciu innych w fabryce w Levallois-Perret. Do budowy użyto: dwa i pół miliona nitów łączących osiemnaście tysięcy metalowych części, siedem tysięcy trzysta ton żelaza i sześćdziesiąt ton farby. Na górę wchodziło się po tysiącu siedmiuset dziesięciu schodach lub wjeżdżało windą. Na szczycie umieszczono trójkolorową latarnię, która rozjaśniała okolicę światłem w narodowych barwach Francji: niebieskim, białym i czerwonym.
Czytaj też: Victor Lustig – człowiek, który sprzedał wieżę Eiffla i oszukał Ala Capone
Turystyczna atrakcja
Podczas wystawy wieżę odwiedziły milion dziewięćset pięćdziesiąt trzy tysiące sto dwadzieścia dwie osoby. Zwiedzający mogli nie tylko spojrzeć na miasto z wysokości, podziwiając niesamowite widoki, ale również skorzystać z wielu atrakcji. Na pierwszym poziomie znajdowały się restauracja rosyjska, bar angloamerykański, restauracja francuska i restauracja flamandzka.
Wyżej miała swoją siedzibę drukarnia gazety „Le Figaro”; kto kupował najnowsze wydanie, mógł je otrzymać z wydrukowanym własnym nazwiskiem na pamiątkę. Turyści domagali się od administratorów kartek pocztowych, aby móc je wysyłać do bliskich wprost z wieży. Sukces był tak wielki, że w dużym stopniu przyczynił się do popularyzacji kartki pocztowej jako formy korespondencji. Oprócz pocztówek można było zakupić zapałki, popielniczki, filiżanki, ołówki i łyżeczki. Wszystko z wizerunkiem wieży.
Na samym szczycie znajdowało się biuro Gustave’a Eiffela, w którym inżynier przyjmował gości. Jednym z odwiedzających był Thomas Edison; ofiarował on Eiffelowi fonograf, swój słynny wynalazek. Zrekonstruowaną scenę przedstawiającą to spotkanie można oglądać do dziś. Od samego początku na wieży mieściła się stacja meteorologiczna. Twórca niezwykłej konstrukcji szybko zrozumiał, że nie może ona pozostawać jedynie atrakcją turystyczną, i zaprosił do korzystania z oferowanych przez nią możliwości wszystkich naukowców. Jego plan się powiódł. Uczeni chętnie przeprowadzali liczne doświadczenia. W roku 1898 dokonano pierwszych prób połączeń telegraficznych bez kabla między wieżą Eiffla a Panteonem. Wkrótce wykazano również jej strategiczne znaczenie dla wojska i siłą argumentów naukowych uchroniono przed demontażem.
Czytaj też: Najwyższe budowle w historii [GALERIA]
Wieża szaleńców i samobójców
Wieża od początku fascynowała. Artyści szybko znaleźli w niej źródło inspiracji, a i zwykli ludzie wpadali na niesamowite pomysły. Nie zawsze najmądrzejsze.
Już w 1891 roku odnotowano pierwszy niezwykły wyczyn. Niejaki Sylvain Dornon, piekarz z regionu Arcachon, zapragnął rozpropagować lokalny zwyczaj chodzenia na szczudłach i wszedł w ten sposób na pierwszy poziom wieży, pokonując trzysta czterdzieści siedem stopni. W 1900 roku przemysłowiec Henry Deutsch rzucił wyzwanie: który pilot sterowca jako pierwszy okrąży wieżę i powróci do miejsca startu (miało nim być Saint-Cloud) w pół godziny, otrzyma w nagrodę sto tysięcy franków. Rękawicę podjął Brazylijczyk Santos Dumont i dokonał tego wyczynu 19 października 1901 roku. Dnia 26 listopada 1905 roku dziennik „Les Sports” ogłosił „mistrzostwa schodowe”. Zgłosiło się dwustu dwudziestu siedmiu zawodników. Wygrał niejaki pan Forestier, któremu udało się wbiec na drugi poziom wieży w trzy minuty i dwanaście sekund. Nagrodą był rower firmy Peugeot.
Niestety nie wszystkie szalone przedsięwzięcia kończyły się szczęśliwie. Na 4 lutego 1912 roku Franz Reichelt, z zawodu krawiec, a z zamiłowania wynalazca, zaplanował skok ze spadochronem własnego pomysłu, mimo że żadna z wcześniej przeprowadzonych przez niego prób nie zakończyła się sukcesem. Prefektura policji wydała zgodę, pod warunkiem że do skoku zostanie użyty manekin, tymczasem to sam Reichelt stanął na brzegu balustrady na pierwszym poziomie i skoczył z wysokości pięćdziesięciu siedmiu metrów. Nieszczęśnik zginął na miejscu, bo jego wynalazek nie zadziałał. Wydarzenie to zostało sfilmowane jako „nieudany skok w płaszczu-spadochronie”.
Wieżę Eiffla upodobali sobie samobójcy. Pierwszy, pewien robotnik, powiesił się na jednej ze stalowych belek w sierpniu 1891 roku. Wcześniej rozebrał się, a obok ubrania pozostawił list. Zapisał całą swoją fortunę, czyli zdjęte ubranie, Gustave’owi Eiffelowi. Zapoczątkował długą serię samobójstw, których do dzisiaj odnotowano ponad trzysta. Tylko jedna osoba przeżyła próbę targnięcia się na życie: w 1964 roku kobieta, nazwana przez prasę Christine, spadła na samochód zaparkowany u stóp wieży, co zamortyzowało siłę uderzenia.
Wzgardzony symbol Paryża
Eiffela kuszono sporymi sumami w zamian za prawa do eksploatacji jego wizerunku, ale inżynier postanowił zrzec się ich na rzecz domeny publicznej, rezygnując w ten sposób z ogromnych dochodów.
Chociaż budowla zyskała aprobatę przyjezdnych, paryżanie długo ją ignorowali i na prawdziwy sukces wśród mieszkańców trzeba było czekać aż do lat 60. XX wieku. Dzisiaj nikt nie wyobraża już sobie Paryża bez jego wieży, ale miejscowi nadal mają do niej stosunek lekko wzgardliwy, a gościom wolą pokazywać inne piękne miejsca, zanim w końcu zgodzą się na nią wejść. Na górze ogarnia ich jednak takie samo wzruszenie jak każdego turystę, bo patrzą na miasto, które kochają i z którego są autentycznie dumni. Stosunek paryżan do wieży najlepiej wyraził Guy de Maupassant, twierdząc, że: „Paryż najpiękniej prezentuje się oglądany z wieży Eiffla, dlatego że to jedyne miejsce, skąd jej nie widać”. Sam najchętniej jadał w restauracji na jednym z jej poziomów.
Gustave Eiffel skonstruował dwa z najbardziej znanych obiektów turystycznych na świecie. Oprócz wieży zbudował jeszcze Statuę Wolności według projektu rzeźbiarza Frédérica Auguste’a Bartholdiego. Był to prezent podarowany przez Francję Stanom Zjednoczonym w 1886 roku z okazji setnej rocznicy Deklaracji niepodległości.
KOMENTARZE (1)
Wieża przypomina mi „smukłością kształtów” szczecińską rzeźbę Frygę. Na szczęście Fryga zaczęła się rozpadać, paryżanie nie mieli tyle szczęścia, ich „koszmarek” – bo gdy mu się dobrze przyjrzeć rzeczywiście jest wieża „na maksa” koszmarną, ciągle nie chce się jednak „sypać” i wynikiem tego rzeczony „koszmarek” stoi jak stał ;)
Założę się o każde pieniądze, że nie odbudowano by jej – wieży, w tym kształcie jaki znamy obecnie…