Okoliczności śmierci Bronisława Piłsudskiego wciąż są niejasne. Czy zginął, bo nosił „niebezpieczne nazwisko” kojarzone z rewolucyjną działalnością brata?
3 maja Bronisław napisał apel o zgodę do walczących między sobą różnych frakcji, który osobiście dostarczył wielu przyjaciołom. (…) Była to – rzec można – jego ostatnia wola. Skarżył się, że „powietrze w jego sypialni jest duszne i zbyt ciężkie”. Dawał do zrozumienia, że przeżywa wątpliwości co do swojej „roli politycznej w Komitecie”. Mówił też, że obawia się o swoje życie, gdyż „ktoś chce go otruć albo zamordować”…
Jak wynika z zapisków dziennych Jana Emanuela Rozwadowskiego dotyczących kontaktów z Piłsudskim, a znajdujących się w zbiorach Biblioteki Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich we Wrocławiu, już 12 maja pojawiły się pierwsze niepokojące oznaki, że ze stanem zdrowia psychicznego Bronisława dzieje się coś bardzo złego (…).
Mania prześladowcza Piłsudskiego
15 maja:
„Odwiedził mnie znowu po 9 rano i oświadczył mi, iż odkrył przyczyny swego niepokoju w ciągu dni ostatnich, będącego źródłem różnych pomysłów. Jest to przyczyna czysto fizyczna, a mianowicie pewne zatrucie organizmu z powodu braku powietrza w jego pokoju. Jest to pokój zbyt mały, tak że powietrze w nim szybko się wyczerpuje, a i otwarcie okien nie pomaga, bo ciężka firanka wstrzymuje dopływ powietrza.
(…) Tego samego dnia około 10 wieczorem, podczas nalotu aeroplanów dano mi znać, że przyszedł hr. Władysław Zamoyski i chce się ze mną widzieć. (…) powiedział mi, że chce ze mną mówić sam na sam, a gdyśmy się znaleźli sami, oświadczył, że spędził dziś z nim kilka godzin i uważa go za człowieka zupełnie chorego, cierpiącego na manię prześladowczą, objawiającego pomysły polityczne niesłychane i którego trzeba jak najprędzej wysłać do lekarza (…)”. Po odejściu hr. Z. rozmawiałem z nim przez trochę; godził się na wizytę u lekarza, był zdenerwowany, z wypiekami na twarzy”.
16 maja:
„Między 9 a 10 rano odwiedził mnie znowu i siedział u mnie do wpół do 11. (…) Może w godzinę potem przyszedł znów b[ardzo] niespokojny. Mówił, że chciałby się silniej zbliżyć do naszej roboty politycznej, twierdził, że miewał podejrzenia, czy się nie wykonuje w stosunku do niego braku zaufania, proponował mi, żebym z nim poszedł do Wład[ysława] Mickiewicza, wreszcie zwierzył mi się, że gdy tylko jest sam, wydaje mu się, że go ktoś chce struć lub zabić (…)”.
Pożegnanie ze światem
I wreszcie notatka J.E. Rozwadowskiego z 17 maja 1918 roku:
„Rano poszedłem do jego pokoju. Zastałem pokój pusty, łóżko z użytą pościelą, a na stole niewypite śniadanie. Poszedłem do biura jego, gdzie od pani Mercer dowiedziałem się, że wyszedł bez śniadania z domu. Miałem nadzieję, że może znowu poszedł do hr. Wład[ysława] Z[amoyskiego], ten ostatni przyszedł około pierwszej, idąc od dr. B[abińskiego] i powiedział mi, że go dzisiaj nie widział (…)”.
Kiedy Bronisław Piłsudski „wyszedł bez śniadania z domu”, skierował się na bulwar Saint-Michel, gdzie tuż przy Liceum św. Ludwika (le lycée Saint-Louis) mieszkał jego przyjaciel Dionizy Zaleski (1853–1938). Nie zastawszy go w domu, zostawił kartkę z wiadomością: „Przyszedłem dostać zastrzyk, aby pożegnać się z tym światem. Ciążące na mnie dwa podejrzenia – w obu przypadkach jestem niewinny…”.
Przyczyna śmierci: samobójstwo
Następnego dnia wczesnym rankiem Kazimierz Woźnicki udał się do prefektury policji (préfecture de police) w Paryżu przy place Louis Lépine na Île de la Cité. Otrzymał tam informację, że w żadnym szpitalu w mieście nie przebywa człowiek o nazwisku Bronisław Piłsudski. Ostatnia noc w ogóle była wyjątkowo spokojna, sygnalizowano tylko jeden wypadek samobójstwa w VIII dzielnicy, gdzie jakiś człowiek rzucił się do Sekwany z mostu Pont des Arts łączącego Institut de France z Luwrem.
Stwierdzono, że strażnik widział, jak przed godziną dwunastą w południe ktoś rzucił surdut w wodę, a potem sam skoczył do rzeki. Wyruszono zaraz czółnem na ratunek, lecz mimo kilkugodzinnych poszukiwań nie zdołano ciała odnaleźć.
21 maja 1918 roku o 8.15 rano z nurtów Sekwany zostało wyłowione ciało mężczyzny w średnim wieku. Miał długą brodę i znoszone ubranie. Policja znalazła w kieszeni zmarłego dokumenty na nazwisko Ginet-Piłsudski Bronisław… „płeć – M; wiek – 51 lat, stan cywilny – wolny, miejsce urodzenia – Zulow, Wilno, Polska, Rosja; zawód – bibliotekarz; miejsce pobytu – ulica: 11-bis Avenue Kléber; rejon – 16; ubiór – koszula biała z kołnierzykiem, sweter, kamizelka, kalesony, spodnie na szelkach, skarpety, buty sznurowane”.
Ponadto w dokumentacji dotyczącej zdeponowanego ciała znajdują się jeszcze dane, iż przy zmarłym znaleziono małą latarkę elektryczną oraz szczotkę w futerale. Biegły lekarz jako przyczynę śmierci podał samobójstwo, a jako datę przyjął 17 maja. Sekcję wykonał dr Socquet 25 maja, dokumentację sporządził i wpisu dokonał pisarz sądowy M. Var, 31 maja 1918 roku.
Czytaj też: Piłsudscy i zamach na cara
Piłsudski – schizofrenik?
Hipolit Milewski (1848–1942), ziemianin, pisarz i komentator polityczny, francuski doktor praw, członek rosyjskiej Rady Państwa, inicjator budowy Teatru Polskiego w Wilnie i właściciel majątku Łazduny na Litwie tak opisywał psychiczny stan Bronisława niedługo przed śmiercią: „Skromny, łagodny, wykształcony, był ogólnie lubiany (…). Ostatnimi czasy wpadł w głęboką melancholię, zanudzał Władysława Zamoyskiego i mnie pięcio[-] i więcej godzinnemi wizytami (…)”.
Według policji francuskiej było to ewidentne samobójstwo. Przyczyną tak desperackiego kroku mogła być depresja, na którą cierpiał od dawna. Według Antoniego Kuczyńskiego, który kilka lat temu skonfrontował ówczesne zapiski na temat Bronisława ze współczesnymi lekarzami, cierpiał on prawdopodobnie na schizofrenię paranoidalną, objawiającą się depresją, skłonnością do impulsywnych działań, a także myślami samobójczymi.
„Opis tego rozpoznania udostępniłem lekarzowi, prof. dr. Jerzemu Supademu z Akademii Medycznej w Łodzi, który po konsultacji ze specjalistami z zakresu psychiatrii przysłał mi następującą odpowiedź:
»Jeśli chodzi o samobójstwo Bronisława Piłsudskiego, to wydaje mi się, iż było ono spowodowane chorobą, zresztą wspominał o tym również Józef Babiński. Piłsudski miał nadciśnienie krwi, depresję charakteryzującą się melancholią oraz wykazywał skłonności do impulsywnych, bardzo często zmieniających się działań oraz myśli samobójczych. Moi koledzy psychiatrzy niemalże w stu procentach połączyli zgon Piłsudskiego z jego stanem psychicznym.
Wiadomo, że ludzie ze schizofrenią paranoidalną bardzo cierpią i mogą targnąć się na swoje życie. Trudno powiedzieć, czy u Piłsudskiego były początki tej choroby, niemniej jednak należy przyjąć, że rzucił się do Sekwany z własnego wyboru«.
Czytaj też: Zapomniana historia Bronisława Piłsudskiego
Rodzinne szaleństwo
Podobnie też stwierdzili lekarze psychiatrii z Akademii Medycznej we Wrocławiu, którzy wgłębiwszy się w diagnozę wystawioną przez J. Babińskiego, wyrazili opinię, iż stan chorobowy Bronisława Piłsudskiego i spowodowana nim depresja mogły być przyczyną samobójczej śmierci”.
Dwoje potomków Józefa Wincentego Piłsudskiego i Marii z Billewiczów Piłsudskiej zmarło w dzieciństwie, a z pozostałej dziewiątki troje przejawiało różnego rodzaju odchylenia psychiczne… Helena Piłsudska (1864–1917), najstarsza z rodzeństwa, była osobą ograniczoną umysłowo. Jej nauczycielka, Zofia Zubowa, ucząca młodych Piłsudskich matematyki, określała ją jako nawet jako „półidiotkę”. Zmarła w 1917 roku w wieku 53 lat w szpitalu psychiatrycznym w miejscowości Powderhorn w stanie Kolorado w Stanach Zjednoczonych.
W szpitalu psychiatrycznym zakończyła też życie młodsza siostra, Maria (1873–1921). Wiadomo, że wyszła za mąż za Cezarego Juchniewicza i miała czworo dzieci, z których wszystkie zmarły bezpotomnie. Maria Juchniewiczowa leczyła się w klinice w Kobierzynie i tam została pochowana na przyszpitalnym cmentarzu (…).
A jeżeli już jesteśmy przy chorobach psychicznych, to warto w tym miejscu wspomnieć, że takową symulował kiedyś także sam Marszałek. 17 kwietnia osadzono go w celi numer 39 X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej, gdzie oczekiwał procesu, podczas którego oskarżono go nie tylko o kolportaż nielegalnej prasy i literatury, lecz także o udział w zabójstwie dwóch szpicli. W więzieniu zaczął symulować chorobę psychiczną. (Być może z domu rodzinnego wiedział jak, gdyż swoją rolę odegrał wzorcowo).
Czytaj też: Czy przed śmiercią Józef Piłsudski postradał zmysły? Ponury obraz ostatnich tygodni życia marszałka
A może jednak wypadek lub… zabójstwo?
(…) Być może przyczyn tych anomalii należałoby szukać w zbyt bliskim pokrewieństwie łączącym ich rodziców, którym do zawarcia małżeństwa potrzebny był biskupi indult. Według niektórych badaczy Bronisław Piłsudski też przejawiał w swoim zachowaniu pewne anomalie. Ludwik Krzywicki (1859–1941), socjolog i ekonomista, pedagog, działacz społeczny, polityk, prekursor i jeden z twórców polskiej socjologii, a także myśliciel marksistowski, pisał o nim w swych Wspomnieniach:
„Ma odczyt w Krakowie. W toku odczytu w pewnej chwili zaczyna mówić ciszej i ciszej, jakby zmęczony, aż w końcu zasypia. (…) Kiedy indziej na towarzyskim zebraniu wieczornym przeprasza obecnych, że jest bardzo zmęczony i musi udać się do domu. Kiedy po pół godzinie inni goście wychodzą, znajdują go w postawie stojącej w przedpokoju, lecz śpiącego, z jedną ręką w rękawie palta”.
Inni brali pod uwagę nieszczęśliwy wypadek i przypadkowe utonięcie w wyniku nagłego ataku narkolepsji, choroby neuropsychiatrycznej, której objawem jest między innymi zasypianie kilka razy w ciągu dnia wbrew własnej woli.
Wielu przyjaciół Bronisława nie wierzyło jednak ani w samobójstwo, ani w wypadek. Po prostu nie mieściło im się w głowie, że zdrowy psychicznie i fizycznie 52-letni mężczyzna, snujący wielkie plany na przyszłość, odebrał sobie życie w czasie, kiedy ważyły się przyszłe losy jego ojczyzny i Europy. Podobno w dniu śmierci miał odwiedzić Sorbonę i przedstawić francuskim naukowcom niektóre wyniki swoich badań kultury rdzennych ludów wyspy Sachalin.
Przyczyn zejścia z tego świata Bronisława Piłsudskiego upatrują raczej w tym, że nosił on „niebezpieczne” nazwisko, wciąż kojarzące się z rewolucyjną działalnością Józefa Piłsudskiego. A Paryż drugiej dekady XX wieku był czymś, czym później Wiedeń albo Berlin Zachodni w okresie zimnej wojny – centrum aktywności wszelakich policji, „tajnych, widnych i dwupłciowych”. Zabójstwa związane z polityką zdarzały się tam bardzo często.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Przemysława Słowińskiego „Ten drugi Piłsudski” (Zona Zero, 2022).
KOMENTARZE (1)
fascynujące jest to, że ci 'wszyscy samobójcy’ mają na szczęście dokumenty identyfikujące zwłoki…. nawet co z boinga co podobno stopił wtc…