Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Konwoje do Nowego Świata

W XVI w. Hiszpania podbiła Nowy Świat. Szybko okazało się, że problemem może być sprowadzenie znalezionego tam złota i srebra do Europy. Jak go rozwiązano?

Odkrycie Ameryki stanowiło zaskoczenie dla hiszpańskiej Korony. Szybko zdano sobie sprawę z możliwości, jakie niosła ze sobą eksploracja kontynentu. Konkwista Meksyku przyniosła gigantyczne łupy. Jednak wkrótce okazało się, że problemem jest przetransportowanie ich do kraju. Tzw. królewska kwinta, czyli 20% zdobytych skarbów została załadowana na trzy statki i w 1522 r. wyruszyła do Europy. Po drodze ta niewielka flota została napadnięta przez francuskiego korsarza Jeana Fleury. Tylko jeden okręt zdołał się uratować i dotarł do Hiszpanii.

W grupie raźniej

Tego rodzaju incydenty zmotywowały Koronę do stworzenia systemu konwojów. Pierwsze zaczęły wypływać z Sewilli już w latach 20. XVI w. Początkowo były raczej niewielkie. Liczyły po kilkanaście okrętów. W kolejnych dekadach liczba statków zaczęła rosnąć, aż w 1561 r. ustanowiono system flot, który przetrwał do końca XVIII w.

Z Hiszpanii dwa razy do roku wypływała flota zmierzająca do Ameryki. W marcu lub kwietniu podróż rozpoczynała flota Nowej Hiszpanii, płynąca do Meksyku, a w lipcu–sierpniu flota Tierra Firme, której celem była Panama. Obie trasy wiodły z Sewilli ku Wyspom Kanaryjskim, a następnie przez Atlantyk. Ruszając w drogę, statki zabierały artykuły potrzebne w koloniach. Początkowo były to europejskie zwierzęta i rośliny, potrzebne do rozwoju gospodarczego zamorskich posiadłości. Później eksportowano także wino, narzędzia, ubrania, broń i książki – artykuły, które produkowano w Nowym Świecie w niewielkich ilościach albo wcale.

Odkrycie Ameryki stanowiło zaskoczenie dla hiszpańskiej Korony. Szybko zdano sobie sprawę z możliwości, jakie niosła ze sobą eksploracja kontynentu.fot.domena publiczna

Odkrycie Ameryki stanowiło zaskoczenie dla hiszpańskiej Korony. Szybko zdano sobie sprawę z możliwości, jakie niosła ze sobą eksploracja kontynentu.

Podróż przez Atlantyk zazwyczaj trwała około miesiąca. Po dotarciu do portu przeznaczenia statki rozładowywały europejskie towary i zabierały ze sobą kolonialne dobra: kakao, tytoń czy egzotyczne gatunki drewna. W przypadku floty Nowej Hiszpanii cennym produktem byłą chińska porcelana (i generalnie towary pochodzące z Azji), którą pozyskiwano handlując z Chińczykami na Filipinach. Statki wracające z Panamy wiozły srebro z peruwiańskich kopalń, które stanowiło jedno z największych źródeł bogactwa ówczesnej Hiszpanii.

Następnie obie floty spotykały się w porcie w Hawanie, by wspólne wyruszyć do Europy. Starano się wyruszyć najdalej w lipcu, jeszcze przed nadejściem sezonu huraganów. Trasa powrotna wiodła przez Bahamy, następnie Azory i wreszcie do Hiszpanii. Generalnie powrót bywał bardziej niebezpieczny ze względu na gorsze warunki na morzu.

Czytaj też: Złoto, sława i władza, a może… wprost przeciwnie? Czy opłacało się być konkwistadorem?

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Jakie statki?

Jakich statków używano do transatlantyckich podróży? Różnych. W miarę rozwoju hiszpańskich kolonii rosła ilość transportowanych towarów, a więc i jednostki musiały być coraz większe. O ile w 1552 r. zalecano minimalny tonaż pojedynczego statku na poziomie 100 ton, to pod koniec XVII w. było to już 300 ton, a zdarzały się jeszcze większe jednostki. Oczywiście zalecenia sobie, a życie sobie jednak można zauważyć pewną tendencję.

Jeśli chodzi o typy używanych okrętów, to były to głównie karaki, karawele i galeony. Te ostatnie stopniowo wypierały mniejsze typy okrętów. Rosła też liczba jednostek w poszczególnych flotach. W 1522 r. z Sewilli wypłynęło zaledwie 18 statków, ale na przykład w 1549 r. było ich już łącznie 101.

Jeśli chodzi o typy używanych okrętów, to były to głównie karaki, karawele i galeony.

Jeśli chodzi o typy używanych okrętów, to były to głównie karaki, karawele i galeony.

W początkach systemu konwojów te same okręty mogły pełnić funkcje eskorty lub przewozić towary. Wszystko zależało od uzbrojenia, jednak im więcej dział na pokładzie, tym mniej miejsca na ładunek. W związku z tym kupcy niechętnie wyposażali swoje statki w artylerię, zwłaszcza że kosztowała sporo, a i znalezienie jej na rynku stanowiło problem. W przypadku jednostek eskorty, przewożenie towarów było w ogóle zabronione. Jednak zarobek był kuszący i na ogół statki pływały przeciążone, ponieważ oprócz uzbrojenia wiozły jeszcze kontrabandę.

Czytaj też: Catalina de Erauso. Zakonnica, lesbijka i… konkwistadorka

Trudne życie na statku

Floty przemierzające Atlantyk zmagały się z szeregiem problemów. Po pierwsze, często brakowało statków, przez co do konwoju włączano żaglowce, których stan techniczny pozostawiał wiele do życzenia. W efekcie podróż wiązała się z jeszcze większym ryzykiem niż zwykle. Po drugie i chyba ważniejsze – ciągle brakowało marynarzy, zwłaszcza tych posiadających jakiekolwiek doświadczenie. Dowodzący jedną z flot Blasco Núñez de Vela zalecał, by na dwie tony tonażu przypadał jeden członek załogi. Jednak rzadko udawało się spełnić te warunki. Chętnych do żeglugi nie było wielu, a spora część zaciągała się na statek w Hiszpanii tylko po to, by zdezerterować po drugiej stronie Atlantyku i zacząć życie w Nowym Świecie.

Trudno się właściwie dziwić. Życie na statku (zwłaszcza w XVI w.) nie było usłane różami. Zawód marynarza nie cieszył się szacunkiem społecznym. Za to był bardzo trudny i niewdzięczny. Okręty były dość małe i ciasne. Poza tym większość miejsca zajmowały towary, zapasy żywności, wody i amunicji. Szacuje się, że na każdego członka załogi (i pasażera) przypadało średnio 1,5 m² powierzchni. Kapitan i ewentualnie szczególnie majętni pasażerowie mogli liczyć na odrobinę prywatności w osobnych pomieszczeniach. Wszyscy pozostali musieli znosić niepogodę i upał tropików.

Brudno i głodno

Wiele do życzenia pozostawiały także kwestie higieny. Słodką woda ściśle racjonowano, stąd nie było mowy o używaniu jej do mycia czy kąpieli. W rzadkich przypadkach – przy spokojnym morzu – członkowie załogi mieli szansę wziąć kąpiel, jednak w rejonach tropikalnych zawsze istniało ryzyko ataku rekinów. Poza tym większość marynarzy i tak nie umiała pływać. Można sobie wyobrazić odór panujący na pokładzie statku, na którym przebywa kilkaset osób, które nie myły się od ponad miesiąca.

Sytuacji nie poprawiał fakt, że razem z ludźmi na pokładzie (i pod nim) podróżowały zwierzęta. Zwłaszcza w XVI w. do Ameryki eksportowano nieznane tam wcześniej gatunki: konie, świnie, krowy czy kury. Oczywiście statki miały także wielu niepożądanych pasażerów. Pchły, wszy, szczury i karaluchy dawały się załogom we znaki.

W okresie pomiędzy 1540 a 1650 r., kiedy najwięcej metali szlachetnych przypłynęło do Europy, około 11 000 statków pokonało trasę przez Atlantyk.fot.domena publiczna

W okresie pomiędzy 1540 a 1650 r., kiedy najwięcej metali szlachetnych przypłynęło do Europy, około 11 000 statków pokonało trasę przez Atlantyk.

Nie lepiej wyglądało wyżywienie. O ile w pierwszych dniach rejsu posiłki zawierały jeszcze świeże produkty, to potem było już tylko gorzej. Problem stanowiła nie tyle zawartość kaloryczna posiłków, co brak witamin i składników mineralnych. Na dietę składały się produkty takie jak suchary, oliwa, solona wieprzowina, ryż, fasola i ser. Czasem udawało się złowić rybę. Chronicznym problemem pozostawał szkorbut. Woda była ściśle racjonowana. Na jedną osobę przypadało między 1 a 2 litry dziennie. Zdarzało się, że na pokładzie wybuchała epidemia. W takich wypadkach umierało nawet 2/3 załogi.

Czytaj też: Baba na statku – marynarzom lżej

W ciągłym zagrożeniu

Wszystko to razem sprawiało, że transatlantycka podróż stanowiła spore wyzwanie. Standardem nawet w trakcie najspokojniejszych rejsów była śmierć któregoś z członka załogi lub pasażera. Jednak największe zagrożenie stanowiły warunki na morzu. Powodem większości strat poniesionych przez floty pływające do Nowego Świata były burze i huragany. Zdarzało się też, że statki kierowane przez mało kompetentnych pilotów wpadały na skały lub osiadały na mieliźnie. Jeśli z kolei rejs się przedłużał, załodze groziła śmierć z głodu lub pragnienia.

Trzeba jednak przyznać, że system flot spełniał swoje zadanie. W okresie pomiędzy 1540 a 1650 r., kiedy najwięcej metali szlachetnych przypłynęło do Europy, około 11 000 statków pokonało trasę przez Atlantyk. Z tej liczby 519 przepadło – większość z nich w wyniku burz i błędów nawigacyjnych. Zaledwie 107 utracono w efekcie ataków korsarzy (czyli mniej niż 1%). Floty przestały pływać do Nowego Świata, kiedy pod koniec XVIII w. Korona zezwoliła na wolny handel z koloniami. Niedługo potem większość krajów Ameryki Łacińskiej uzyskała niepodległość, co zupełnie zmieniło relacje tego kontynentu z Europą.

Bibliografia:

  1. César Cervera, El mito de la piratería inglesa: menos del 1 % de los galeones españoles fue apresado, www.abc.es (dostęp: 13.09.2022).
  2. Estababan Mira Caballos, El sistema naval del imperio español. Armadas, flotas y galeones en el siglo XVI, Madrid, Punto de Vista Editores, 2015.
  3. Clarence Haring, The Spanish Empire in America, HarcourtBrace Jovanovich, Publishers, Nowy Jork 1963.

 

Zobacz również

Nowożytność

Psy i podbój Ameryki

Wiele napisano o roli koni w hiszpańskim podboju Ameryki. Mało uwagi poświęca się za to psom. A przecież one też miały dość zaskakujący udział w...

26 lipca 2024 | Autorzy: Michał Piorun

XIX wiek

Skąd się wzięły republiki bananowe?

Wydawałoby się uprawa bananów to niewinny biznes. Nic bardziej mylnego! Handel owocami oznaczał gigantyczne zyski, które pozwalały łamać prawo i obalać rządy.

23 października 2023 | Autorzy: Michał Piorun

Nowożytność

Klęska Wielkiej Armady

Co by było, gdyby w XVI wieku Hiszpania podbiła Anglię? Choć mało brakowało, Wielka Armada została jednak pokonana, a umożliwił to... pewien pirat!

25 października 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Zawód: konkwistador

Walki z tubylcami i przedzieranie się przez dżungle, a w nagrodę bogactwo i sława. Tak wyobrażamy sobie karierę konkwistadora. Ale jak było naprawdę?

3 września 2022 | Autorzy: Michał Piorun

Nowożytność

Holokaust Indian. Co ich zabiło?

Odkrycie Ameryki było tragedią dla jej rdzennych mieszkańców. Indiańskie cywilizacje niemal wymarły. Ci, którzy przetrwali, żyli w postapokaliptycznym świecie.

17 lipca 2022 | Autorzy: Michał Piorun

Nowożytność

Kilkuset konkwistadorów podbiło indiańskie imperia

Teza, jakoby garstka konkwistadorów była w stanie samodzielnie podbić imperia Inków i Azteków, rzadko poddawana jest krytycznej analizie. Jak było naprawdę?

21 grudnia 2021 | Autorzy: Paweł Filipiak

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.