Orlęta Lwowskie. Mieli przed sobą całe życie, lecz zaryzykowali je dla swojego miasta, w którym się wychowywali i uczyli.
Zabrakło czujności i synchronizacji
Tuż po zakończeniu I wojny światowej zarówno Polacy, jak i Ukraińcy starali się zaistnieć na mapie Europy jako państwa i ustalić swoje granice. Wiązało się to również ze starciami zbrojnymi pomiędzy oboma narodami. W listopadzie 1918 roku areną tych walk miał stać się Lwów. Ukraińcy mieli w mieście przewagę liczebną – przebywało tam wówczas około 1 500 żołnierzy. Oprócz mieszkańców byli tam także polscy żołnierze: członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej, Polskich Kadr Wojskowych oraz Polskiego Korpusu Posiłkowego, ale było ich łącznie tylko kilkuset. Do tego komunikacja i synchronizacja działań pomiędzy nimi pozostawiały wiele do życzenia.
fot. Panteon Polski. 1925, nr 16 (1 XI 1925), s. 5 „Album zjednoczenia”, Warszawa 1934 digital / domena publicznaNaczelna Komenda Obrony Lwowa w 1918
Przeciwnika całkowicie zlekceważono. Nie wzięto pod uwagę szerzących się informacji o tym, że Ukraińcy mogą spróbować przejąć kontrolę nad miastem. Dość powiedzieć, że kierujący lwowską policją Józef Reinlender nie przerwał nawet gry w karty, by sprawdzić wieści o przejmowaniu samochodów. Akcja została zaś przeprowadzona w nocy z 31 października na 1 listopada. Następnego dnia z budynków zwisały już niebiesko-żółte flagi, ulice patrolowali żołnierze, a wszędzie można było spotkać odezwy mówiące o ukonstytuowaniu się ukraińskiego państwa.
Przeczytaj także: Cena niepodległości. Ilu Polaków zginęło walcząc o granice II Rzeczpospolitej?
Uczniowie i studenci stanęli do walki
Mieszkańcy stanęli do walki, a szczególnie młodzież. Jako pierwsi uczynili to uczniowie Szkoły im. Henryka Sienkiewicza. Z początku dysponowali jedynie pistoletami i nożami skautowskimi, ale po wtargnięciu na posterunek policji oraz na Dworzec Czerniowiecki wzbogacili się o karabiny, amunicję, a nawet granaty ręczne. O godzinie 10.00, po bitwie z ukraińskimi żołnierzami, zdobyli nawet samochód z karabinem maszynowym. Już pierwszego dnia walk uzbroić udało się sto kilkadziesiąt osób.
fot.Wojciech KossakOrlęta – obrona cmentarza, Wojciech Kossak, 1926 r.
Mocnym punktem oporu stał się też II Dom Techników, gdzie akurat odbywał się zjazd akademików. Studentom udało się przejąć zgromadzone w piwnicach Politechniki Lwowskiej uzbrojenie oraz przejąć remizę tramwajową. Dołączali do nich kolejni ochotnicy. W międzyczasie Polakom we Lwowie udało się opanować Dworzec Główny, Szkołę Kadecką i budynek Dyrekcji Policji. Powołano Naczelną Komendę Obrony Lwowa, na czele której stanął kapitan Czesław Mączyński. Do obrońców szerokim strumieniem przyłączała się młodzież, a nawet dzieci w wieku około 10 lat.
Zwycięstwo nadeszło pod osłoną nocy
Odsiecz zaczęto organizować 9 listopada w Krakowie. Z początku, pod dowództwem majora Juliana Stachiewicza, liczyła ona 600 osób. Na przemyskim etapie podróży jej dalszym organizowaniem zajął się generał Bolesław Roja. Ostatecznie urosła ona do ponad 1 300 żołnierzy, którzy z armatami i karabinami maszynowymi dotarli pociągami do Lwowa. Oddziałami tymi dowodził podpułkownik Michał Karaszewicz-Tokarzewski. 21 listopada o godzinie 6.00 Polacy ruszyli do ataku. Pomimo problemów na innych odcinkach, na odcinku południowym polskie siły zaczęły odnosić sukcesy. Dotarły m.in. pod koszary artylerii, a ich rozmieszczenie blokowało Ukraińcom drogę odwrotu na wschód.
Z powodu znalezienia się w niekorzystnym położeniu wojska ukraińskie postanowiły ewakuować się z Lwowa. Zrobiły to nocą, na odchodnym podpalając sejm oraz magazyny na Podzamczu. Przejęto pozostawione przez nich zapasy broni i amunicji. 22 listopada 1918 roku można było ogłosić zwycięstwo – Lwów ponownie znalazł się w polskich rękach. Jak potem wspominał, już jako generał, Roman Abraham, był to najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Jak jednak miała pokazać przyszłość, nie był to ostateczny koniec walk o to miasto. Ukraińcy bowiem powrócili, by podjąć kolejną próbę odbicia Lwowa, i aż do kwietnia 1919 roku prowadzili jego oblężenie. Postawa mieszkańców Lwowa została nagrodzona przez Józefa Piłsudskiego, który jako pierwsze miasto odznaczył je Krzyżem Virtuti Militari.
Przeczytaj także: Kalendarium wojny polsko-bolszewickiej
Przechodniu, idź powiedz Lwowowi…
Ostatnim akcentem działalności Orląt w znaczeniu młodych obrońców – i niestety kolejnym polem bitwy, podczas której wielu z nich poniosło śmierć – stała się bitwa pod Zadwórzem. Jest to niewielka stacyjka znajdująca się na linii kolejowej pomiędzy Lwowem a Tarnopolem. Bitwa ta, która miała miejsce 17 sierpnia 1920 roku, bywa nazywana Polskimi Termopilami. Doszło do niej dlatego, że Siemion Budionny dał się przekonać Józefowi Stalinowi, by złamał rozkazy i nie skierował się na miejsce koncentracji rosyjskich wojsk. Pamiętajmy, że był to czas ofensywy w kierunku Warszawy. Dowódca obiecał żołnierzom swojej 1 Armii Konnej, że przez trzy dni będą mogli bezkarnie łupić Lwów.
Po drodze spalili polski szpital wraz z personelem i rannymi. I to właśnie z nimi mieli zmierzyć się ochotnicy: gimnazjaliści, harcerze i rezerwiści pod dowództwem kapitana Bolesława Zajączkowskiego, który zastąpił rannego rotmistrza Romana Abrahama. Polskiemu batalionowi udało się co prawda odeprzeć pierwszy atak kawalerii i zająć pozycje na stacji, ale ich los był przesądzony. Dzielnie bronili się przed kolejnymi bolszewickimi szarżami, walcząc już w dużej mierze bagnetami, ponieważ brakowało amunicji. Niestety posiłki, jakie otrzymał wróg, stały się gwoździem do trumny obrońców, którzy bili się do ostatka. Wielu zostawiło dla siebie ostatni nabój. Z 330 członków batalionu zginęło aż 318, w tym kapitan Zajączkowski. Ich poświęcenie miało znaczenie strategiczne – Lwów zyskał czas na sprowadzenie posiłków do obrony miasta. W końcu Budionny, 20 sierpnia, posłuchał rozkazu i odstąpił od oblężenia Lwowa.
Mieli przed sobą całe życie
Kiedy czytamy o obrońcach Lwowa, często natrafiamy na wzmianki o tych, których młodość, a wręcz dzieciństwo, zostało brutalnie przerwane. Oto najmłodsi z nich, do których najbardziej pasuje określenie „Orlęta”. Najmłodszym obrońcą był Jan Kukawski. W momencie walk o Lwów miał zaledwie 9 lat. Można znaleźć stwierdzenia, że używane wówczas karabiny były większe od niego. Niewiele starszy był 13-letni Antoni Petrykiewicz, uczeń drugiej klasy gimnazjum. Niestety zginął w walkach o Lwów. Wspomniany wcześniej Roman Abraham przedstawił go do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari, a nadanie zatwierdził sam Józef Piłsudski. W ten sposób Antoni Petrykiewicz został najmłodszym kawalerem tego odznaczenia i oby ten swoisty „rekord” nigdy nie został pobity.
fot.Adam.Kurowski / CC BY-SA 3.0Odznaka Honorowa „Orlęta” – przyznawana uczestnikom obrony Lwowa 1918-1920
W podobnym wieku byli również Jan Dufrat oraz Tadeusz Jabłoński, który potajemnie wyszedł z domu, by wziąć udział w walkach. Podobna historia towarzyszyła Jerzemu Bitschanowi, którego przed dołączeniem do obrońców powstrzymywał ojczym. Jerzy zostawił mu pewnego dnia kartkę, na której napisał, że idzie walczyć. Dowódcy zaś powiedział, że musi go przyjąć, ponieważ spaliłby się ze wstydu, gdyby wrócił po tym, jak jego list został odnaleziony. On również zginął.
fot.Gryffindor / CC BY-SA 3.0Cmentarz Orląt Lwowskich
Wśród Orląt znajdziemy także dziewczęta. Chociażby urodzoną w 1904 roku Helenę Grabską, pochodzącą z okolic Płocka. Obaj jej bracia zgłosili się do wojska. Chciała i ona, lecz na drodze stanęli jej rodzice. Pewnego dnia, wychodząc rzekomo do szkoły, w rzeczywistości pojechała do Lwowa. Zginęła 11 kwietnia 1919 roku podczas ataku na ochraniany przez jej pluton Dworzec Główny. Jednostka ta miała za zadanie zabezpieczać transportowaną amunicję. Pośmiertnie odznaczono ją Krzyżem Walecznych. Niestety w walkach niedługo później zginęli również jej bracia.
Prawie 1 400 obrońców Lwowa było uczniami szkół powszechnych, średnich oraz studentami. Ci najmłodsi uciekali rodzicom, a w rozmowach z dowódcami zawyżali swój wiek, byle tylko pozwolono im walczyć. Artykuł o tych młodych, nadzwyczaj dzielnych i dojrzałych ludziach warto zakończyć fragmentem pieśni sławiącej ich bohaterstwo:
„Opowiada mama Adasiowi
O tych czasach, które sama pamięta,
Jak broniły podczas wojny Lwowa
Lwowskie dzieci – dzielne Orlęta”.
Przeczytaj także: Sojusz Piłsudskiego i Petlury – jak Polska i Ukraina połączyły siły przeciw Rosji (1919–1920)
Bibliografia
- A. Dybkowska, J. Żaryn, M. Żaryn, Polskie dzieje od czasów najdawniejszych do współczesności, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995.
- Legenda Orląt Lwowskich, https://ziemiewschodnie.pl/sites/default/files/2025-04/Prezentacja_Legenda%20Orl%C4%85t%20Lwowskich_0.pdf, dostęp: 21.11.2025.
- P. Matuła, 99 rocznica bitwy pod Zadwórzem, „Strzelec”, nr 2/2019.
- Należniak, Obrona Lwowa w 1918 roku, „Biuletyn IPN”, nr 11/2017.
- S. Tokarczuk, Cmentarz Orląt. Symbol młodzieńczego patriotyzmu, Agencja Artystyczna „Codex”, Lublin 2011.
- Zadwórze – Polskie Termopile, „Namysłowskie Spotkania Kresowe”, nr 5/2018.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.