Zanim został Komendantem, był chłopcem zafascynowanym Napoleonem i opowieściami o powstańcach styczniowych. W domu naznaczonym klęską 1863 roku, dojrzewał jego kult walki i przekonanie, że niepodległość można odzyskać tylko z bronią w ręku.
Napoleon i jego dziedzictwo
W okresie dzieciństwa i młodości Piłsudskiego pamięć wojen napoleońskich była na Litwie wciąż żywa. Pamiętano zwłaszcza o 1812 roku i wyprawie przeciwko Rosji, która była początkiem końca Napoleona. O tym pamiętnym roku z rozrzewnieniem pisał w Panu Tadeuszu Adam Mickiewicz. Legenda napoleońska, ze wskazaniem na wielkie dzieje oręża, była duchowym pokarmem dla Piłsudskiego, ale i ludzi znacznie od niego młodszych, którzy później podążyli ku Polsce szlakami pierwszej wojny światowej.
Należący do pokolenia bohatera tego tekstu historyk Szymon Askenazy w swoich książkach malował obrazy bitew i bohaterów tamtych czasów z księciem Jozefem Poniatowskim na czele. Pióro jego ucznia, Mariana Kukiela, żołnierza I Brygady Legionów, z detalami opisywało przyczyny i przebieg wojny 1812 roku, akcentując znaczenie sprawy polskiej na arenie dziejów. Prace historyków w tych odległych czasach czytała cała inteligencja, także ta, którą dziś określa się mianem technicznej. Kontemplowano te teksty z należytą uwagą, skrupulatnie, delektując się formą i treścią. Zaryzykuję twierdzenie, że Piłsudski uczył się sztuki wojennej z lektur o Napoleonie. Mam na myśli takie umiejętności, jak ocena słabych punktów przeciwnika, docenianie szybkości podejmowanych przez wodza decyzji, czasami zresztą ocierających się o hazard, wreszcie w zakresie dobrze pojętej logistyki wojskowej.
fot.Charles de Steuben / domena publicznaLegenda napoleońska, ze wskazaniem na wielkie dzieje oręża, była duchowym pokarmem dla Piłsudskiego.
Wszystko to niezależnie od faktu, że o szybkości armii i możliwości jej przemieszczania w czasach Napoleona — podobnie jak w starożytności i średniowieczu — decydowały końskie kopyta, a w czasach Piłsudskiego pociąg, samochód czy nawet samolot. Nasz bohater uczył się od cesarza Francuzów jeszcze czegoś innego, a mianowicie szermowania ludzkim życiem i odartego ze skrupułów posyłania ludzi na śmierć. To trudna sztuka, za którą kryje się maksyma „cel uświęca środki”. Nie każdy jest w stanie ją posiąść. Piłsudski — znów śladem Napoleona — widział siebie w roli wodza, który musi wykazać się bezwzględnością, jeśli zamierza osiągnąć sukces. Była w tym spora doza megalomanii, ale i kult walki zbrojnej z przeciwnikami jako najskuteczniejsza droga do celu.
Przeczytaj także: Strategia wojenna Napoleona
Powstanie styczniowe – dziedzictwo, które nosił w sobie
W światopoglądzie takich ludzi jak Piłsudski insurekcja styczniowa lat 1863–1864 zajmowała jednak szczególne miejsce, bo jej śladów pozostało bardzo wiele, a wokół nie brakowało uczestników czy świadków tego nieudanego i nieszczęśliwego zrywu. Jednym z nich był jego ojciec, który był komisarzem władz powstańczych na powiat kowieński. Na plan pierwszy wysuwała się walka zbrojna i idea mitycznego Rządu Narodowego. Piłsudski żył powstaniem styczniowym. Towarzyszyło mu ono wszędzie. Było punktem odniesienia dla wielu działań, pomysłów czy koncepcji. Pisze się często, że Piłsudski był pogrobowcem powstania styczniowego. Nie do końca się z tym zgadzam i uważam takie sformułowanie za niezbyt trafne. Jestem zdania, że on ten grób nosił w sobie. I to do końca życia. Kilka przykładów.
W wolnej Polsce Piłsudski z nieukrywaną atencją odnosił się do weteranów powstania styczniowego. Zapraszano ich na wszelkie uroczystości państwowe, nadawano stopnie oficerskie, wręczano ordery. Sam Piłsudski chętnie z nimi rozmawiał, a swojemu otoczeniu z wielkim znawstwem tłumaczył zawiłości odnoszące się do podziałów istniejących wśród weteranów, które wynikały z politycznych różnic istniejących w 1863 roku.
Kiedy w sierpniu 1914 roku przejeżdżał obok niezbyt zresztą ładnego i kanciastego zamku w Książu Wielkim, położonego między Miechowem a Jędrzejowem, stanął mu przed oczami jego właściciel — ordynat pińczowski margrabia Aleksander Wielopolski. Jego postać objawiła się jednak w konkretnej sytuacji i z szyderczym chichotem, który Piłsudski odebrał jako wyśmiewanie jego strzeleckiej eskapady podjętej przeciwko Rosji.
Trzeba jednak przyznać, że nasz bohater doceniał inteligencję i podjętą przez Wielopolskiego grę z Rosją, choć nie zgadzał się z zastosowanymi przez margrabię metodami zapobiegania walce zbrojnej z imperium Romanowów. Po prostu docenił znaczenie historycznej postaci o zupełnie innym niż on sam obliczu. Ledwie miesiąc później, kiedy już nie strzelcy, ale legioniści z dowodzonego przez Piłsudskiego 1 Pułku zmuszeni byli wycofywać się z Królestwa Polskiego do Galicji, bohater tego tekstu zastanawiał się, czy nie podzieli losu Mariana Langiewicza. Ten ostatni po przegranych starciach z Rosjanami został zmuszony do wycofania się właśnie do Galicji, gdzie go aresztowano. Takich obrazów i skojarzeń miał Piłsudski znacznie więcej.
Powstanie styczniowe nie było dla niego jedynie przysłowiowym grobem, ale też materiałem do studiów wojskowo-politycznych. Piłsudski był jednym z pierwszych historyków 1863 roku. Z podziwu godną dokładnością analizował dzieje pierwszych dni insurekcji. Szukał przyczyn klęski, by wyciągnąć z nich praktyczne wnioski na przyszłość dla siebie samego. I je wyciągnął. Doszedł do wniosku, że skuteczna walka wymaga posiadania dobrze przygotowanego i uzbrojonego wojska, którego filarem będą świetnie przygotowane kadry. Wojna o wolność miała być ponadto prowadzona w sprzyjających okolicznościach międzynarodowych, bo inaczej będzie z góry skazana na przegraną. Trzeba było się do tej chwili przygotować. Piłsudski wiedział też, że armia musi mieć wodza. Tę rolę rezerwował dla siebie. Powstanie styczniowe było zatem w wielu przypadkach punktem wyjścia do budowy własnych koncepcji politycznych i wojskowych.
Polecamy tekst: Sztyletnicy – egzekutorzy powstania styczniowego
Rosja w oczach Piłsudskiego: od reform do rusyfikacji
Zarówno w okresie wojny 1812 roku, jak i insurekcji 1863 roku wróg był ściśle określony. Była nim Rosja. Podczas pierwszej z wymienionych wojen walczono przeciwko Rosji cara Aleksandra I — w młodości postrzeganego jako demokrata i reformator otoczony ludźmi oskarżanymi nawet o jakobinizm, w ostatnim dziesięcioleciu swoich rządów — jako dziwak o religianckich skłonnościach, który władzę oddał zaufanemu generałowi Aleksiejowi Arakczejewowi, hołdującemu samodzierżawiu i zamordyzmowi.
W trakcie drugiej z wymienionych wojen, bo powstanie styczniowe było wojną, walczono przeciwko Rosji cara Aleksandra II — w rosyjskiej pamięci historycznej traktowanego jako oswobodziciel i reformator. W okresie rządów tego imperatora przeprowadzono odgórnie reformę uwłaszczeniową, uwalniając z niewoli rzesze chłopstwa, zmodernizowano armię, sądy, oświatę, wprowadzono ziemstwa jako swego rodzaju samorządy. Wszystko to nie przeszkadzało Aleksandrowi II i kierowanemu przezeń aparatowi państwowemu tłumić z całą bezwzględnością polskiego powstania, mordować jego uczestników, wysyłać ich na Sybir, pozbawiać majątków i represjonować nieprawomyślnych Polaków na wszelkie sposoby.
fot.Autor nieznany / domena publicznaBronisław Piłsudski (2. od lewej) i Józef Piłsudski (3.), 1885. Kółko samokształceniowe Spójnia w gimnazjum wileńskim
Jedną z represji była brutalna rusyfikacja, sięgająca nawet parafii rzymskokatolickich, które zmuszono do prowadzenia ksiąg w języku rosyjskim. W czasach młodości Piłsudskiego na Litwie dobrze pamiętano działalność generał-gubernatora Michaiła Nikołajewicza Murawjowa-Wileńskiego. Dla władz rosyjskich był on sprawnym urzędnikiem, przywracającym porządek po powstaniu styczniowym drogą niewyobrażalnych represji. Dla Polaków pozostał „wieszatielem”, „katem” czy nawet „ludożercą”, skupiającym w sobie wszystkie najgorsze cechy rosyjskiego samodzierżawia.
Naturalną reakcją na takie działania były opor i rosnąca wrogość do Rosji. Z perspektywy takich ludzi jak Piłsudski represje i rusyfikacja utwierdzały ich tylko w przekonaniu, że Imperium Rosyjskie jest najgorszym ze wszystkich zaborców oraz sprawcą wszelkich nieszczęść nieistniejącej Rzeczypospolitej i uciemiężonego narodu polskiego. W marcu 1881 roku cara-oswobodziciela zabił zruszczony Polak Ignacy Hryniewiecki, celnie miotając bombę na petersburskiej ulicy. Zabójca i stojący za nim ludzie uczynili to jednak nie z powodów narodowościowych, ale politycznych.
fot.Autor nieznany/ domena publicznaNadanie Orderów Virtuti Militari żyjącym weteranom powstania styczniowego przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1921
Naiwnie wierzyli, że śmierć tyrana będzie skutkować rozpadem całego systemu samodzierżawia, obali wertykalną strukturę władzy, otworzy drogę do wolności. Skutek był odwrotny. Następca zamordowanego imperatora, Aleksander III, zatrzymał reformy i zwiększył represje wobec swoich poddanych. To z kolei budziło chęć zemsty wśród przeciwników caratu. Szykowano kolejne zamachy na imperatora. Terroryzm jako broń słabych i zrozpaczonych czynił postępy.
Przeczytaj także: Zabić cara! Pierwszy polski terrorysta
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.