Czasem najgroźniejszą bronią w trakcie oblężenia nie są machiny wojenne, ale... głód. Francuzom broniącym Calais przed Anglikami nie mogli pomóc nawet piraci.

26 i 27 sierpnia 1346 roku wojska angielskie pod dowództwem Edwarda III nie dały szans liczniejszej armii francuskiej pod Crécy. Tysiące Francuzów poległo. Sława angielskiego władcy jako wodza została potwierdzona. Jeszcze zanim doszło do starcia, Anglicy po drodze złupili wiele miejscowości, w tym Caen. Dzień po bitwie wciąż jeszcze rabowano, co się dało. Obcinano nawet palce poległych, jeśli znajdowały się na nich pierścienie. Trzeba było jednak zadecydować, co dalej? W którą stronę skierować sterane trudami wędrówki przez Francję wojska?
Marzeniem Edwarda III było wyruszenie na Paryż, którego zdobycie ostatecznie przypieczętowałoby jego roszczenia do francuskiej korony. Jednak siły Francji wciąż były na to zbyt silne. Angielski król podjął w końcu decyzję: idziemy na północny wschód, do Calais, aby kosztowna wyprawa wojenna przynajmniej się zwróciła.
Mokradła, piraci i posiłki złożone z morderców
Calais kusiło Anglików swoimi bogactwami. Przy okazji zaś mogli pozbyć się piratów, którzy mieli tam swoją bazę. Do tego dochodził także aspekt polityczny: Edward III wspierał pobliską Flandrię w stawianiu oporu Francji. Z drugiej strony miasto było świetnie ufortyfikowane. Wielu wątpiło więc, czy angielski władca zechce i da radę je zdobyć. Ówczesne działa nie nadawały się do burzenia tak solidnych murów, a na dodatek Calais było otoczone było przez mokradła, co uniemożliwiało użycie wielu machin oblężniczych. Anglicy jednak poradzili sobie z tym problemem, wznosząc pod murami swoiste miasteczko oblężnicze, które nazwali Villeneuve-le-Hardie, czyli „Nowe Śmiałe Miasto”. W działania wojenne włączyli się też Flandryjczycy, którzy nękali atakami znajdujące się w okolicy Calais francuskie miasta.

26 i 27 sierpnia 1346 roku wojska angielskie pod dowództwem Edwarda III nie dały szans liczniejszej armii francuskiej pod Crécy.
Walki o miasto toczyły się też na morzu. Wprawdzie jeszcze w 1340 roku Anglikom udało się zniszczyć pod Sluys francuską flotę i dysponowali wystarczającą liczbą statków, by zaopatrywać swoje wojsko, mieli za mało jednostek, aby móc wprowadzić pełną blokadę wybrzeża. A choć zostali opuszczeni przez Genueńczyków, którzy odmówili służby zimą, Francuzi wciąż mogli liczyć na „swoich” korsarzy, którzy nie tylko starali się zatapiać angielskie konwoje z zaopatrzeniem, ale również dostarczali żywność do Calais. Na ich czele stał pirat z Boulogne, Jean Marant.
Ale w końcu sytuacja uległa zmianie. Wiosną 1347 roku siły angielskie zostały znacząco wzmocnione, chociaż wśród „rekrutów” nie brakowało przestępców (nawet morderców!), którym w zamian za służbę wojskową odpuszczono karę. Edward III miał też wreszcie do dyspozycji na tyle dużo statków, by uniemożliwić dostarczanie zaopatrzenia do obleganego miasta. Calais znalazło się na łasce Anglików.
Miasto skazane na śmierć głodową
Obrońców mogła uratować tylko odsiecz francuskiego króla Filipa VI, ale ten nie spieszył się, by wyruszyć z pomocą. W efekcie mieszkańcy Calais zaczęli przymierać głodem. Władze miasta próbowały podejmować rozpaczliwe próby ratowania sytuacji poprzez zmniejszenie liczby osób do wykarmienia. Jednak ludzi, których wypuszczono za mury, czekał ten sam los, co resztę zamkniętą za fortyfikacjami: zostali skazani na śmierć głodową, uwięzieni przez Anglików na pasie ziemi niczyjej.

Wreszcie w pobliżu Calais pojawiła się armia Filipa VI. Francuscy żołnierze ujrzeli nie tylko wrogie wojska, ale i ogniska palone w desperacji przez mieszkańców miasta. Dowodzący obroną Jean de Vienne usiłował poinformować króla o tym, co dzieje się za murami. Dan Jones w książce Zimowe wilki relacjonuje: „próbował potajemnie przesłać władcy list, w którym opisywał mu beznadziejną sytuację w mieście: koty, psy i konie zostały zjedzone – donosił – następni będą ludzie. Wiadomość została jednak przechwycona przez angielskich marynarzy, kiedy spanikowany poseł cisnął ją do morza przywiązaną do topora”.
Czytaj też: Czym oblegano Calais? Najdziwniejsze angielskie średniowieczne machiny wojenne
Ratunek od królowej
List zatem do Filipa VI nigdy nie dotarł. Co gorsza, pod koniec lipca 1347 roku władca Francji nakazał odwrót. Można tylko wyobrazić sobie rozpacz mieszkańców Calais. Klęska wisiała w powietrzu. W końcu postanowili się poddać miasto. Tę przejmującą scenę uwiecznia rzeźba Auguste’a Rodina, znajdująca się przed ratuszem w Calais, którą Dan Jones opisuje następująco: „Przedstawia sześciu zamożnych mieszczan opuszczających mury, żeby oddać Edwardowi klucze do miasta i powierzyć mu swoje życie. Ubrani są w koszule, a na szyjach mają założone stryczki, zgodnie z rozkazem króla Anglii. Władca kazał im błagać o życie własne i reszty wycieńczonych mieszkańców”.

Średniowieczne przedstawienie oblężenia Calais w latach 1346–47.
Co ciekawe, Edward III planował zabić posłańców, ale ocaleli dzięki interwencji małżonki angielskiego monarchy. Królowa wyprosiła łaskę dla reprezentantów Calais, więc ostatecznie zostali uwolnieni. Mniej łaskawy król okazał się dla kupców z miasta. Część z nich została wyeksmitowana do Paryża, a ich mienie przejęte. Inni prawdopodobnie zawarli z Anglikami jakąś umowę, ponieważ pozwolono im zostać.
Calais pozostawało w rękach Anglików przez kolejne dwa wieki, stanowiąc użyteczny przyczółek militarny. Dopiero w 1558 roku Francuzi odbili miasto. Tym razem oblężenie trwało zaledwie przez tydzień i to broń, a nie głód odegrały w nim decydującą rolę.
Inspiracja:


Bibliografia
-
- A. H. Burne, The Crecy War, Greenwood Press, Westport 1976.
- J. Frossart, Chronicles of England, France, Spain, and the adjoining countries, London 1848.
- I. Mortimer, Edward III: The Perfect King, Rosetta Books LLC 2014.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.