Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Amazonki I Rzeczpospolitej

Polki w I RP walczyły o swe prawa z szablą w jednym, a pozwem w drugim ręku. Tzw. kresowe wilczyce przeczą stereotypowi kobiety zajmującej się domem i dziećmi.

Pierwsza Rzeczpospolita, wstrząsana wojnami, potrzebowała silnych charakterów, a kobiety często występowały w roli mężczyzn, aby ochronić dom i rodzinę, przetrwać najazd Tatarów albo powstanie kozackie. Kobiety nie były tak ubezwłasnowolnione, jak widzi je moralistyczna literatura polska w XIX wieku. Nie tylko zarządzały majątkami i same podejmowały decyzje, ale brały także udział w zatargach, zajazdach i wyprawach (…).

Teofila Chmielecka, czyli Pani Zagończykowa

Była żoną sławnego dowódcy Stefana Chmieleckiego który bronił ukrainnych ziem przed ordą. Mając przy boku kilka chorągwi koronnych i Kozaków, pobił Tatarów pod Białą Cerkwią i trzy lata później pod Bursztynem, a w międzyczasie odparł liczne próby najazdów. W walce pomagała mu Teofila z Chocimirskich – znana nie tylko z siły i stanowczości, ale również z diabelskiego temperamentu.

Jako żona i matka dwóch synów towarzyszyła mężowi w wyprawach, pilnowała włości, a kiedy było trzeba, potrafiła zagrozić sąsiadom. Powiadali o niej, że jeździła konno jak kozak, strzelała z rusznicy, polowała i wojowała z Tatarami jak mężczyzna.

O Teofili Chmieleckiej powiadano, że jeździła konno jak kozak, strzelała z rusznicy, polowała i wojowała z Tatarami jak mężczyzna.fot.Józef Brandt/domena publiczna

O Teofili Chmieleckiej powiadano, że jeździła konno jak kozak, strzelała z rusznicy, polowała i wojowała z Tatarami jak mężczyzna.

(…) Chmielecki, póki żył, łagodził krewkość żony, jednak po jego śmierci w 1630 roku ów temperament Teofili wybuchnął ze zdwojoną siłą. W czasie dziewięciu miesięcy żałoby po zmarłym wdowa urządziła siedem zajazdów na sąsiadów. Wraz z gromadą zbrojnego hultajstwa napadła na Sabarówkę, puściła z dymem dwór, gumna, a chłopów rozpędziła na cztery wiatry.

(…) Pani Zagończykowa, bo taki przydomek zyskała Chmielecka, przez wiele lat była postrachem dla sąsiadów, być może jednak jej trudny charakter ściągnął na rodzinę nieszczęście. Obaj synowie Adam i Łukasz umarli bezpotomnie, a sama odeszła z tego świata na kilka lat przed powstaniem Chmielnickiego.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Fatalna Zofia Opalińska

Skoro jesteśmy już przy fatum, nie sposób nie wspomnieć o niewieście mającej opinię przeklętej. Była nią Zofia, córka Piotra Opalińskiego, wojewody poznańskiego, panna dumna i wyniosła. „Pycha w niej tak sroga – pisał jej brat Krzysztof Opaliński – że większa być nie może”. Bracia Krzysztof i Łukasz mieli z siostrą kłopoty. Nie tylko bowiem prowadziła swobodne życie, zapraszając młodzież na bale, ale przez wiele lat odrzucała awanse kolejnych konkurentów (…).

Wreszcie, gdy panna osiągnęła poważny jak na tamte czasy wiek 25 lat, wydano ją za Stanisława Koniecpolskiego, hetmana wielkiego koronnego, najbogatszego magnata w Rzeczypospolitej. (…) Niestety zaraz po ślubie w 1646 roku zdarzyła się tragedia. 11 marca hetman umarł, co wywołało żałobę w Rzeczypospolitej. Podejrzewano otrucie, ale prawda była bardziej prozaiczna: Koniecpolski wziął za dużo afrodyzjaków.

 

(…) Śmierć Koniecpolskiego była tragedią dla kraju. Kiedy za dwa lata wybuchło powstanie Chmielnickiego, na czele armii polskiej zabrakło genialnego wodza, pogromcy Gustawa Adolfa. Zofia pocieszyła się jednak – w 1651 roku wyszła za księcia Samuela Karola Koreckiego ze znanej ruskiej familii.

I znów powtórzyła się tragedia. Pan młody ukrywał przed żoną rany, które odniósł, gdy walczył przeciw Kozakom. Niespodziewanie otworzyły się one w trakcie ceremonii ślubnej. Już w czasie przysięgi zaczął słabnąć, słowa wymawiał w malignie. Niemal wprost z kościoła trafił do łoża, ciężko chory, majaczący, i sześć dni po ceremonii zmarł. Jego śmierć wywołała powszechny żal, a na głowę Opalińskiej spadły gromy. W Polsce pomawiano ją o czary, uważano, że jest narzędziem diabła, który opanował jej piękne ciało, aby zabijać rycerskich mężów. (…) O dalszych losach Zofii wiadomo niewiele. Załamana, pomawiana o czary, zmarła samotnie w 1657 roku.

Czytaj też: Skazany za zbrodnię szlachcic został pierwszym polskim konkwistadorem i bohaterem narodowym

Wilczyca Łahodowska

Kolejną niewiastą, która zapisała się głównie na kartach ksiąg sądowych, była Anna Łahodowska. Miała trzech mężów, z których każdy kolejny pozostawiał jej coraz więcej pozwów i protestacji. Pierwszy wybranek, Mikołaj Małyński, zmarł w czasie wojny o ujście Wisły, obarczając Annę problemami z niezałatwionymi sprawami rodzinnymi.

Łahodowska procesowała się z jego krewnymi, zajechała dobra Olbrachta Ludzickiego, wpadła do jego zamku w Grzymałowie, złupiła Chlebów, Ostapiejów i Bucyki. Nie lepiej postąpiła z Janem Brzuchowskim, który pozwał ją z powodu nieoddania długu i uzyskał wyrok banicji. Okrutna wilczyca, spotkawszy go w Glinianach, nasłała na niego dziesięciu hajduków, którzy pobili go w karczmie, wołając przy tym z polecenia pani: „Otóż tobie banicja, banicja!”.

Kobiety nie były tak ubezwłasnowolnione, jak widzi je moralistyczna literatura polska w XIX wieku.fot.Jan Matejko/domena publiczna

Kobiety nie były tak ubezwłasnowolnione, jak widzi je moralistyczna literatura polska w XIX wieku.

(…) Jej drugim mężem został Stanisław Kilian Boratyński, znany awanturnik. Już wtedy Kałaharówka w powiecie trembowelskim osławiona była jako siedziba herod-baby i źródło sąsiedzkich wojen, które pani Anna toczyła z Ludzickimi z Grzymałowa i Sieniawskimi z Satanowa. Podczaszy koronny Mikołaj Sieniawski zwoływał przeciwko niej pospolite ruszenia, zbroił chłopów i czeladź, oblegał we dworze, ale bezskutecznie.

Owdowiała po raz kolejny Łahodowska wyszła za mąż za Stanisława Brzóskę, podkomorzego nurskiego. Jednak w roku 1640 doznała porażek. Jakub Potocki, kasztelan wołyński, zajechał jej Nowosiółki i zdobył zameczek, a własny syn Stefan Małyński zajął Różyska. Łahodowska, sterana procesami i zajazdami, umarła, pogodziwszy się jednak z synem.

Czytaj też: Domniemana córka Katarzyny Wielkiej, która została kochanką… własnego wuja. Życie Aleksandry Branickiej nadawałoby się na serial…

Diablica Stadnicka

Kolejną niesławną herod-babą była Anna Stadnicka, żona Stanisława Stadnickiego z Łańcuta, Ślązaczka pochodząca spod Opola. Mąż, zwany „Diabłem Łańcuckim”, zapisał się krwawo w dziejach ziemi przemyskiej. Prowadził wojnę z Łukaszem Opalińskim, starostą leżajskim, napadał na sąsiadów i został zabity pod Tarnawą w Bieszczadach.

Diabeł dał gardło, ale pozostały po nim diablęta – jego synowie – i właśnie diablica Stadnicka. Kiedy Łukasz Sienieński zajechał jej dobra w Łańcucie, wdowa pożyczyła od brata jej męża, kasztelana sanockiego Marcina, 200 żołnierzy i dzięki ich pomocy oswobodziła miasto, wyrzucając z niego Sienieńskiego i dodatkowo rabując mu wszystko, co tam ze sobą przywiózł (…).

Mąż Anny, zwany „Diabłem Łańcuckim”, zapisał się krwawo w dziejach ziemi przemyskiej.fot.Józef Sonntag/domena publiczna

Mąż Anny, zwany „Diabłem Łańcuckim”, zapisał się krwawo w dziejach ziemi przemyskiej.

W 1614 roku Stadnicka wyszła po raz drugi za mąż, wybrawszy człowieka odpowiedniego charakteru – Ludwika Poniatowskiego, byłego konfederata wojskowego, herszta żołnierskich swawolnych kompanii. Ponieważ jednak było jej wstyd przed sąsiadami z powodu takiego wybranka, urządziła komedię, pozwalając porwać mu się na niby. „Rzekomo ją gwałtem brał, ale z jej to wolą było. Zaś tamto dla przyjaciół i opiekunów czyniła” – napisał o tym Samuel Maskiewicz.

Niestety jej synowie sprzymierzyli się z niedawnym wrogiem – stryjem Marcinem. W roku 1619 porwali spod opieki matki swą własną siostrę Felicjanę. Wkrótce potem schorowana Poniatowska, primo voto Stadnicka, umarła (…).

Czytaj też: Awanturnik, sadysta, warchoł – prawdziwy szlachcic z piekła rodem. Kim był osławiony Diabeł Łańcucki?

Pani Komendantowa

Gdy w roku 1675 Turcy oblegli twierdzę w Trembowli na Rusi Czerwonej, zamek i mieszkańców uratowała postawa Anny Doroty Chrzanowskiej, żony Jana Samuela – komendanta fortecy. Szanse na obronę wydawały się marne – załoga twierdzy liczyła 200 piechurów i drugie tyle szlachty, mieszczan i chłopów. Tymczasem Trembowlę obległa armia turecka i orda, których liczebność szacowano na 30 tysięcy ludzi.

Co gorsza, Turcy zaczęli ostrzeliwać twierdzę tak silnie, że po kilku dniach zamek zaczął przypominać ruinę. (…) Część szlachty zwołała sejmik, chcąc poddać się i ocalić życie. Na szczęście dowiedziała się o tym Dorota Chrzanowska i doniosła mężowi, który rozpędził zgromadzenie; łając panów braci od matek i grożąc użyciem broni przez dragonów, zmusił do powrotu na stanowiska.

Postać Anny Doroty Chrzanowskiej na obrazie „Obrona Trembowli” Aleksandra Lessera.fot.Przykuta /CC BY-SA 3.0

Postać Anny Doroty Chrzanowskiej na obrazie „Obrona Trembowli” Aleksandra Lessera.

Chrzanowska stanęła u jego boku do walki z szablą w ręku. Nie wiadomo, czy prawdziwa jest wieść, jakoby pani Anna, widząc zwątpienie komendanta, chwyciła dwa noże i oświadczyła, że w przypadku kapitulacji jednym z nich przebije męża, a drugim – siebie. Obrońcom zaś zagroziła, że wysadzi twierdzę w powietrze, jeśli nie zaprzestaną myśleć o poddaniu się.

Dzięki jej uporowi Trembowla doczekała się odsieczy wojsk koronnych. Sejm i król Jan III docenili męstwo Chrzanowskiego, który otrzymał awans na podpułkownika, a rok później został nobilitowany i obdarzony nagrodą 5 tysięcy złotych, podczas gdy o jego żonie zapomniano. Na pociechę pozostaje fakt, że dołączyła ona do panteonu polskich bohaterek narodowych – Franciszek Smuglewicz uwiecznił ją na obrazie Obrona Trembowli, a Aleksander Lesser namalował jej portret.

Źródło:

Tekst stanowi fragment książki Jacka Komudy „Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą” (Fabryka Słów 2025).

Il. otwierająca tekst: Leopold Loeffler/domena publiczna

Zobacz również

Nowożytność

Arciszewski. Polski konkwistador

Jego biografią można by obdzielić kilka osób. Skazany na banicję za brutalną zbrodnię, został żołnierzem, podróżnikiem, poetą, uczonym i... bohaterem narodowym.

7 marca 2025 | Autorzy: Maria Procner

Nowożytność

Aleksandra Branicka – biografia

Ponoć podmieniono ją w kołysce. Później wraz z siostrami stała się częścią haremu wuja. Wreszcie wydano ją za mąż w imię… przyjaźni polsko-rosyjskiej!

29 czerwca 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Polska szlachta od kuchni

Polska szlachta lubiła sobie dobrze pojeść. Niestraszne jej były nawet posty, z których potrafiła wyjść nie tylko obronną ręką, ale i... z pełnym brzuchem.

8 lutego 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Czym były zajazdy szlacheckie?

Z sąsiadami lepiej dobrze żyć. Ale polska szlachta zupełnie inaczej rozumiała zasady współżycia społecznego. A w sporach sąsiedzkich miała bardzo krótki lont.

19 stycznia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Stadnicki – Diabeł Łańcucki

Polska szlachta pozwalała sobie na bardzo wiele. Ale to, czego dopuszczał się Stanisław Stadnicki, pan Łańcuta, przechodziło ludzkie pojęcie.

26 listopada 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.