Większość ludzi zna go jako psychiatrę i psychologa, badacza kultury, miłośnika sztuki oraz ucznia Freuda. Ale Jung interesował się też... wiedzą tajemną.
Przyszły psychiatra dorastał w ciekawej atmosferze. Młody Carl Gustav Jung dostał imię po dziadku chirurgu, rektorze Uniwersytetu Bazylejskiego i wolnomularzu. Masońska symbolika była zresztą szerzej obecna w rodzinie: do loży wstąpił również jeden z synów Junga seniora, zmieniła się też nieco tarcza herbowa rodu.
Pierwotnie zwierzęciem heraldycznym rodziny Jungów był feniks – pisał Carl Gustav Jung. – To dziadek zmienił elementy tarczy herbowej, pewnie dlatego, że chciał przeciwstawić się swemu ojcu. Dziadek był zapalonym wolnomularzem, Wielkim Mistrzem Loży Szwajcarskiej. (…) na mojej tarczy herbowej nie ma już dawnego feniksa; w prawym górnym rogu umieszczono natomiast błękitny krzyż, a w lewym dolnym rogu błękitne winne grono na złotym polu; między jednym a drugim na błękitnej wstędze złota gwiazda. Ta natarczywa symbolika jest wolnomularska czy też różanokrzyżowa.
Samotnik z wyboru
Z drugiej strony, niemal cała rodzina była dość religijna. Dziadek, wychowany w wierze katolickiej, już w młodości fascynował się naukami protestanckich teologów, co ostatecznie doprowadziło go do zmiany wyznania. Ojciec Carla Gustava Junga był pastorem luterańskiego kościoła reformowanego, podobnie jak kilku innych mężczyzn w rodzinie. Nie oznaczało to bynajmniej, że chłopiec nie znał innych religii i przekonań.
Ciotka Junga, Emilie Jung-Preiswerk, interesowała się okultyzmem. Jego matka opowiadała mu do snu o „egzotycznych” wierzeniach. On sam jako czterolatek z niesłabnącym zapałem przeglądał wciąż tę samą książeczkę z obrazami hinduskich bogów.
Uczniem był przeciętnym i jak wiele innych dzieci kiepsko sobie radził z algebrą. Jeśli czymś się wtedy wyróżniał, był to wzrost i… samotność. Chociaż ta nie wydawała mu się zbytnio doskwierać. Bawiłem się sam i po swojemu – opowiadał. – Niestety nie pamiętam, w co się bawiłem; przypominam sobie tylko, że nie chciałem, aby mi przeszkadzano. Jego młodość była pełna wiejskich podań ludowych i fascynacja spirytualizmem. Z zapałem śledził opisy zjawisk nadprzyrodzonych z różnych części świata. Przez jakiś czas uczestniczył nawet w seansach z medium!
Między psychologią a duchowością
Myślicielska natura Junga nie osłabła z wiekiem. Przeciwnie. Stał się miłośnikiem „Fausta”. Coraz bardziej fascynowała go teologia, a w późniejszych latach spędzał weekendy na czytaniu dzieł największych filozofów. To właśnie nauki religijne niemal zwyciężyły, gdy zastanawiał się nad przyszłym kierunkiem studiów. Nie wiadomo, co ostatecznie przesądziło o tym, że wybrał jednak zgłębianie meandrów ludzkiego umysłu. Ponoć miał z tym związek podziw dla dziadka i… sny, do których Jung zawsze przywiązywał ogromną wagę.
W 1900 roku zaczął zajmować się psychiatrią, która bynajmniej nie należała wówczas do dziedzin prestiżowych. W ciągu następnych kilku lat obronił pracę doktorską „O psychologii i patologii tak zwanych zjawisk tajemnych” i ożenił się z Emmą Rauschenbach. Kobieta z czasem została znaną psychoanalityczką, a jej głównym zainteresowaniem była legenda o świętym Graalu. Ich małżeństwo trwało przeszło pięć dekad (choć prawdopodobnie Jung do najwierniejszych partnerów nie należał).
Czytaj też: Pedofile, fetyszystki, kazirodcy. Najciekawsi pacjenci Zygmunta Freuda
Kultura czy libido?
Najsłynniejszą współpracą naukową Junga jest jego relacja z Zygmuntem Freudem. Jung początkowo był jego gorliwym uczniem, w którym Freud widział swojego następcę. Tak się jednak nie stało. Wraz z rozwojem badań prywatne i naukowe poglądy mężczyzn zaczęły się rozjeżdżać. Rozstali się, gdy Jung zaczął otwarcie podważać teorie Freuda. Jego były nauczyciel uznawał popęd seksualny za główny czynnik warunkujący zachowania ludzi. On sam natomiast zwracał uwagę na rolę kultury i archetypów.
By rozwijać swoją koncepcję nieświadomości zbiorowej i badania nad symbolami, Jung podróżował po Ameryce Północnej, Afryce i Azji. Powrócił również do zgłębiania europejskiej filozofii i historii. W rezultacie twórca psychologii analitycznej spędził ponad 20 lat, badając… alchemię. Jak pisał o tej dziedzinie:
Konfrontacja z nieświadomością zaczęła się z nadejściem drugiej połowy mego życia (…). Przede wszystkim (…) musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie: „Gdzie znajdę w historii to, co jest moim punktem wyjścia?”. Gdybym nie zdołał uzyskać takiego świadectwa, nigdy bym nie był w stanie dać potwierdzenia moich idei. (…) rozstrzygającym było moje spotkanie z alchemią; bo właśnie w alchemii znalazłem historyczne podstawy, których dotąd daremnie szukałem… Dopiero, gdy zacząłem rozumieć alchemię, pojąłem, że za jej pośrednictwem zostaje ustanowiona historyczna łączność z gnostycyzmem (…).
Czytaj też: Kim był Mały Albert? Ten eksperyment to jedna z najmroczniejszych kart w historii psychologii
Duchowość matką psychologii
Jednym z efektów wspomnianych badań była książka „Psychologia a alchemia”, w której autor przedstawia alchemiczną transmutację jako proces doskonalenia własnej duszy. Właśnie jej przypisuje też rolę oka, za pomocą którego człowiek patrzy na świat. Praktyki i dogmaty duchowe były zdaniem Junga podstawowym źródłem (i jednocześnie przejawem) wielu nieświadomych procesów zachodzących w ludzkiej psychice.
Nauka pilnie przykłada się do powierzonej sobie pracy – nie szturmuje niebios, jeśli zaś pozwoli sobie na taką ekstrawagancję, to podetnie tym samym gałąź, na której sama siedzi – pisał. – (…) A zatem psychologia czyni coś dokładnie odwrotnego od tego, co się jej zarzuca: psychologia stwarza możliwość lepszego zrozumienia występujących faktów, otwiera oczy na sensowność dogmatów; psychologia niczego nie niszczy, lecz wprowadza nowych mieszkańców do pustego domu.
Zamiłowanie do wiedzy tajemnej pozostawiło niezatarty ślad na naukowym dorobku Junga. Pojęcia materii, naczynia alchemicznego i poszczególne etapy transmutacji opisywał jako symbole. W opus alchemicznym chodzi nie tylko o same eksperymenty chemiczne, lecz także o coś w rodzaju procesów psychicznych (…). Wśród samych alchemików nie brakowało również takich, którzy poszukiwane przez siebie złoto traktowali nie jako pierwiastek, lecz symbol oświecenia. Dla Junga natomiast alchemiczna symbolika była nierozerwalnie związana z procesem poznawania nieświadomości.
Źródła:
- Brockway R., Young Carl Jung, Wilmette 1996.
- Hayman R., A Life of Jung, New York 2001.
- Jung C. G., Wspomnienia, sny, myśli, Warszawa 1999.
- Jung C. G., Psychologia a alchemia, Warszawa 2016.
Zdj. otwierające tekst: H. Mairet/domena publiczna; domena publiczna
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.