Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Wyżywienie Armii Czerwonej

Armia Czerwona była najgorzej żywionym wojskiem II wojny światowej. Nie istniały w niej regulaminy, racje czy porcje oprócz żelaznej porcji, którą było… coś.

W początkach wojny były to najczęściej kawałek chleba i słonina. Podstawową rację żywieniową stanowiły kilogram chleba i 150 gramów mięsa dziennie.

Wygłodzona armia

Tuż po zdradzieckim pakcie Ribbentrop–Mołotow i ataku na wschodnie tereny Polski Sowieci 30 listopada 1939 roku wkroczyli do Finlandii. Finowie próbowali walczyć, licząc na obietnice Francji. Armia fińska była świetnie uzbrojona, wyszkolona i wyposażona. Dodatkowo walczyła na znanym sobie terenie. W warunkach zimowych zadała wrogom duże straty, ale w końcu musiała odpuścić. Zawarto kompromisowy pokój.

W początkowej fazie wojny rosyjski żołnierz na pierwszej linii frontu żywił się tym, co znalazł w opuszczonych chałupach i przy poległych. Najczęściej były to suche skórki chleba, na pół spleśniałe pestki słonecznika, kaczany kukurydzy albo wygrzebane z ziemi korzenie i kłącza.

Sowieci 30 listopada 1939 roku wkroczyli do Finlandii.fot.N. Petrov and V. Temin/domena publiczna

Sowieci 30 listopada 1939 roku wkroczyli do Finlandii.

Już w lipcu 1941 roku wojska niemieckie dotarły na przedpola Leningradu. Hitler zrezygnował ze zdobycia miasta szturmem. Część wojska odesłał na Moskwę, a pozostałe szczelnie otoczyły miasto, żeby wziąć je głodem. Głodowali mieszkańcy Leningradu, ale także broniący miasta żołnierze. Brakowało mięsa, sucharów, mąki i wielu innych produktów. W niektórych dywizjach gotowano tylko kaszę, w innych brakowało soli. Zmniejszano racje żywnościowe. Niedobory dotyczyły również paszy dla koni. Wiele z nich padło, inne, wyczerpane, nie były w stanie przewozić ładunków. Z końmi nie było problemu – trafiły do garnków. Z miasta zniknęły także koty, psy i gołębie!

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Manna z nieba

Podczas oblężenia, które trwało od 8 września 1941 roku do 27 stycznia 1944 roku, z głodu, wycieńczenia i chorób zmarło około 1,5 miliona cywili i żołnierzy. W tej sytuacji amerykańskie tuszonki były jak manna z nieba. Po podpisaniu w 1941 roku ustawy Lend-Lease ze Stanów Zjednoczonych i Kanady do ZSRR zaczęły napływać tysiące ton żywności. Dzięki tym dostawom aprowizacja wojska była lepsza niż w czasie pokoju. ZSRR otrzymał jedną piątą całej pomocy udzielonej przez USA państwom walczącym z hitlerowskim agresorem.

W ramach tej umowy do Związku Radzieckiego dostarczono czołgi, samochody, samoloty oraz tysiące ton materiałów wojennych. Ale legendarnym symbolem tej pomocy stała się zwykła konserwa mięsna – tuszonka. W sumie podczas wojny na front trafiło ponad 2 miliardy amerykańskich konserw mięsnych, co stanowiło 17% żywności konsumowanej przez Armię Czerwoną. Ta konserwa z mielonego wieprzowego mięsa stała się w niej jednym z podstawowych produktów spożywczych.


Tuszonka charakteryzowała się większą ilością tłuszczu i galarety niż w innych alianckich konserwach, co w polowych warunkach pozwalało podgrzać mięso w kociołku i zapobiegało jego przypaleniu. Odgrzewano ją z ugotowaną kaszą, makaronem lub ziemniakami. Najczęściej jednak we frontowych warunkach jedzono ją na zimno, z chlebem lub po prostu zajadano się samym mięsem. Rosjanie pożywiali się także amerykańskimi konserwami z wołowiny (corned-beef) oraz konserwą wieprzową, nazywaną przez żołnierzy „spam”. (…) Produkcję spamu rozpoczęła w latach 30. amerykańska firma Hormel Foods, a nazwa stanowiła zbitkę wyrazów spiced i ham. To od tego określenia, wykorzystanego w skeczu Monthy Pythona, powstała nazwa niechcianej wiadomości elektronicznej.

Czytaj też: Co jedli rzymscy legioniści?

Drugi front

W rosyjskiej wojskowej kuchni drugiej wojny światowej znalazły się też takie ciekawostki jak skondensowane zupy w wersji instant. W grudniu 1943 roku dziennik „Chicago Daily Tribune” informował, że produkowany dla Armii Czerwonej barszcz jest oparty na oryginalnej rosyjskiej recepturze. Najprawdopodobniej ten wojenny rarytas trafiał wyłącznie do oficerskich kubków i menażek, a ci pochłonęli go prawie 6,5 tysiąca ton.

W maju 1943 roku amerykańskie towary wojskowe pojawiły się na rosyjskim czarnym rynku, co ratowało rozpaczliwą sytuację aprowizacyjną mieszkańców dużych miast. Rosjanie nawet w tragicznych sytuacjach potrafili wykazać się poczuciem humoru i szybko zaczęto tuszonkę nazywać drugim frontem. Była to aluzja do niespełnionych, według Sowietów, obietnic utworzenia drugiego frontu. Ale sens był jasny – dają nam gulasz, ale to my musimy walczyć.

Pracownice fabryki Kroger przygotowujące mielonki, które miały trafić do radzieckich żołnierzy za oceanem.fot.Library of Congress /domena publiczna

Pracownice fabryki Kroger przygotowujące mielonki, które miały trafić do radzieckich żołnierzy za oceanem.

Natomiast żołnierze 1. i 2. Armii WP dla tuszonki ukuli nazwę „małpina”. Powstała ona w szeregach Błękitnej Armii generała Hallera. Konserwy mięsne, które wydawano żołnierzom, były bowiem produkowane w różnych miejscach, wieść niosła, że także we francuskiej kolonii – Madagaskarze. Ktoś pogłówkował i wyszedł mu taki ciąg skojarzeń: konserwa mięsna – mięso – Madagaskar – mięso na Madagaskarze – małpy. Ta slangowa nazwa przetrwała w polskim wojsku długo po wojnie, stając się obiegową nazwą każdej wojskowej konserwy mięsnej. Wypada dodać, że te konserwy wcale nie były produkowane na Madagaskarze, a z wyspą łączyła je tylko nazwa.

Choć w latach powojennych ze względów propagandowych w ZSRR starano się marginalizować skalę amerykańskich dostaw, unikając eksponowania w filmach amerykańskich samochodów czy samolotów, to tuszonka nie podlegała cenzurze i występowała w każdym obrazie. A że amerykańskie towary z Lend-Lease były zakorzenione w świadomości przeciętnego obywatela Związku Radzieckiego, słowo „tuszonka” przeszło do języka codziennego. Używano go m.in. w odniesieniu do załóg czołgów…

Czytaj też: Ludzie głodowali, a oni kradli na potęgę. Jak pracownicy peerelowskiego MSW próbowali wzbogacić się na złocie ze „zgniłego Zachodu”?

Wojenny zwierzyniec

Jedzenie z kotła było monotonne – kasza albo kartofle z tłuszczem, czasami kawałkami mięsa. Do tego czarna kawa i co tam wpadło w żołnierskie ręce. Jedzenie przygotowywali specjalnie przeszkoleni żołnierze. Szkolenie nie dotyczyło jednak dietetyki czy technologii żywienia ale… umiejętności korzystania z tego, co dało się pozyskać, z lasów, pól czy łąk. Pomocą służyła wydana przez Ministerstwo Obrony książka z informacjami o jadalnych ziołach, chwastach czy liściach oraz stosownymi przepisami na potrawy, których bazą były pospolite rośliny: szczaw, podagrycznik, rdest, dziki czosnek czy łopian. Jak pisze Witold Sabłowski, „chodziło o to, żeby kucharze nie czekali z założonymi rękami, aż przyjedzie zaopatrzenie, bo ono czasami się spóźniało, a czasami nie miało jak dojechać”.

Wraz ze zbliżaniem się do granic III Rzeszy rosyjskie wojskowe kolumny przybrały wręcz kuriozalny wygląd. Żołnierze, ciężko doświadczeni głodem, w ramach prywatnych reparacji wojennych nie tylko grabili ludność cywilną z zegarków, ale dbali także o zaopatrzenie kuchni polowych. Prawie każda jednostka prowadziła ze sobą małą fermę – ciągnięto na linię frontu krowy, kury, kaczki i co tam jeszcze potrafiło w miarę szybko się przemieszczać i dawało się łatwo i szybko skonsumować.

Podstawową rację żywieniową stanowiły kilogram chleba i 150 gramów mięsa dziennie.fot.RIA Novosti archive, image #46124 / Alexey Varfolomeev / CC-BY-SA 3.0

Podstawową rację żywieniową stanowiły kilogram chleba i 150 gramów mięsa dziennie.

Świnie, jako niezdatne do regulaminowego maszerowania, ubijano na miejscu pozyskania. Przy każdym szpitalu polowym pasły się krowy, dające rannym pożywne mleko. Tylko wódkę (najczęściej spirytus) dostarczano w miarę regularnie i w przewidzianych porcjach, od 100 do 300 gramów dziennie. Najcenniejszym skarbem żołnierza była łyżka, którą starannie wylizywano i chowano w cholewie wojskowego buta. Powszechnie obszukiwano trupy poległych Niemców, w nadziei zdobycia niezbędników.

Jeden sztach za dwa ruble

Sowieckie wojsko jako jedyne nie miało plecaków czy chlebaków. Jako że kasze, makaron czy ziemniaki wydawano żołnierzom luzem, a o jakichkolwiek pojemnikach nie było mowy, zawinięte w szmatki produkty trzymano w worku-plecaku. Tłuszcz albo smalec owijano po prostu w papier lub kawałek płótna.

Podstawowym żołnierskim daniem był kulesz, czyli zupa z kaszy jaglanej z dodatkiem mięsa albo smalcu. Popularne były też barszcz, kapuśniak albo rozgotowana kasza gryczana z kawałkami mięsa. Puszka amerykańskiej wołowiny przypadała na trzech żołnierzy. Oficerowie otrzymywali też 40 gramów masła albo smalcu, 20 gramów ciastek i 50 gramów konserwy rybnej. To wszystko jedynie papierowy zapis.

fot.autor nieznany / domena publiczna

Podstawowym żołnierskim daniem był kulesz, czyli zupa z kaszy jaglanej z dodatkiem mięsa albo smalcu.

Papierowy nie był natomiast zapis o generalskim stole, na którym pojawiały się wino i kiełbasy. Papieros, nieodłączny przyjaciel żołnierza, w Armii Czerwonej wyglądał inaczej niż w innych formacjach wojskowych. Rozdzielano sypki tytoń, czasami były do niego bibułki, najczęściej jednak kopciucha skręcano z gazety albo jakiegokolwiek papieru, który wpadł pod rękę. Na ulicach Moskwy palaczom oferowano jednego sztacha za dwa ruble.

Źródło:

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Andrzeja Fiedoruka „Historia kuchni polowej” (Wydawnictwo SBM 2024).

 

Źródło ilustracji otwierającej tekst: domena publiczna; RIA Novosti archive, image #46124 / Alexey Varfolomeev / CC-BY-SA 3.0

Zobacz również

Nowożytność

Historia walki ze szkorbutem

Życie na morzu było pełne przygód, obowiązków i… chorób. Najgorszą był szkorbut. Prześladował marynarzy od niepamiętnych czasów, zbierając tragiczne żniwo.

12 czerwca 2024 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

Starożytność

Co jedli rzymscy legioniści?

Rzymscy legioniści rzekomo nigdy nie buntowali się z głodu. Czy faktycznie? Starożytne menu zdecydowanie nie zachęca...

1 czerwca 2024 | Autorzy: Andrzej Fiedoruk

XIX wiek

Wyżywienie armii napoleońskiej

Inwazja Napoleona na Rosję była gigantycznym wyzwaniem... logistycznym. Jak największa w historii wojen europejskich armia szykowała się do tej wyprawy?

7 maja 2024 | Autorzy: Paul Britten Austin

Druga wojna światowa

Wojna zimowa (1939–1940)

Finowie nie mieli w tej wojnie żadnych szans. A mimo to po 105 dniach zażartych walk zdołali się obronić, pokazując, że ZSRR to kolos na...

19 lutego 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Wyzwolenie wsi przez Sowietów

Żołnierze Stalina, którzy „wyzwalali” Polskę spod niemieckiej okupacji, zostawiali za sobą spaloną ziemię. Jak po ich przejściu wyglądała polska wieś?

18 lutego 2023 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Statystyka kanibalizmu w Leningradzie. Ilu ludzi zjedzono w oblężonym mieście?

Kiedy w 1941 roku Niemcy nie zdołali zdobyć Leningradu szturmem, Oberkommando der Wehrmacht postanowiło, że zmusi miasto do kapitulacji morząc je głodem. Niemcy nie spodziewali...

10 lutego 2019 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

KOMENTARZE (12)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarz

Gdy czytam, że armia fińska podczas wojny zimowej była świętnie wyposażona i uzbrojona, to ogarnia mnie śmiech. Było wręcz odwrotnie, nikt nie chciał dostarczać im uzbrojenia, aby nie drażnić Rosjan. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1941, gdy zostali doposażeni przez Niemców, żeby zaatakować ZSRR

    michu

    Aha. Czyli dawali po tyłku Armii Czerwonej podczas wojny zimowej pewnie strzelając z łuków i katapult. . :) Reformy w armii fińskiej rozpoczęły się już w 1932 roku. Najwyraźniej o tym nie słyszałeś.

    Sisu

    Tak,armia fińska podczas wojny zimowej była świetnie wyposażona i uzbrojona .Czyżbyś ukończył tylko przedszkole?

    Yankes

    Finowie zawsze mieli alergie na ruskich więc starali się być ciągle przygotowani.Lepiej lub gorzej.A ich koktajle nazwane później koktajlami Mołotowa to był po prostu hicior.

Wiktor

W pierwszym zdaniu sąd oceniający – tak nie pisze się historii…
W pakcie Ribbentrop Mołotow nie było nic zdradzieckiego. Zarówno Niemcy jak i Rosja były naszymi wrogami i po prostu dogadali się ze sobą…

    gnago

    Cichaczem ,znaczy zdradziecko. O ile Hitler wymówił pakt o nieagresji to Stalin NIE

PI Grembowicz

I dlatego właśnie armia czerwona /bolszewicka, stalinowska, leninowska, radziecka/ tak dziko, sadystycznie, zwięrzęco, namiętnie z upodobaniem: mordowała, zabijała, kradła, gwałciła, niszczyła… wszystko, wszędzie, zawsze.
Podprogowe działanie od swych władz naczelnych?!
Vide: 17 września 1939; PKWN 1944/1945… 1992; Czeczenia, Gruzja, Ukraina…
Wieczne, stałe i niezmienne – ludobójstwo, extrerminacja, holokaust…
AD 2024
Real Life

    GTX

    Patton ich kiedyś doskonale określił. To naród który nigdy nie powinien być określany jako cywilizowany i tak tez powinien być zawsze traktowany. Jako horda – “Problem w zrozumieniu Rosjanina jest taki, że nie bierzemy pod uwagę faktu że on nie jest Europejczykiem, ale Azjatą i dlatego myśli pokrętnie. My nie możemy zrozumieć Rosjanina bardziej niż Chińczyka czy Japończyka i od kiedy mam z nimi do czynienia, nie miałem żadnego szczególnego pożądania zrozumienia ich poza obliczeniami jak dużo ołowiu lub stali trzeba zużyć, aby ich zabić. W dodatku, poza innymi cechami charakterystycznymi dla Azjatów, Rosjanie nie mają szacunku dla ludzkiego życia i są sukinsynami, barbarzyńcami i pijakami.
    Ta wojna zakończyła się dokładnie tam, gdzie się zaczęła. Na podwórku Hunów. (…) Ale na tym nie koniec. (…)To, co zrobili dzisiaj politycy w Waszyngtonie i Paryżu, podobni do ołowianych żołnierzyków, to historia, o której będziecie pisać przez jakiś czas. (…) Pozwolili nam wykopać w cholerę jednego gnoja, a jednocześnie zmusili, żebyśmy pomogli usadowić się następnemu, równie złemu albo jeszcze gorszemu niż tamten. (…) Wygraliśmy tylko szereg bitew, nie wojnę o pokój. (…)Będziemy potrzebowali nieustającej pomocy Wszechmogącego, jeśli mamy żyć na jednym świecie ze Stalinem i jego morderczymi zbirami.

    Zastanawiam się, co powiedzą dzisiaj – ciągnął dalej – wiedząc, że po raz pierwszy od stuleci pozwoliliśmy siłom Czyngis-chana wejść do Europy Środkowej i Zachodniej. Zastanawiam się, jak się czują, wiedząc, że w naszych czasach nie będzie pokoju, a Amerykanie, także ci, którzy się dopiero urodzą, będą musieli walczyć z Rosjanami jutro albo za piętnaście czy dwadzieścia lat.
    Dzisiaj powinniśmy powiedzieć Rosjanom, że mają iść w cholerę, zamiast ich słuchać, kiedy nam mówią, że mamy się cofnąć. To my powinniśmy im mówić, że jeśli im się nie podoba, niech idą w piz..u, i wydać im wojnę. Pokonaliśmy jednego wroga ludzkości, ale umocniliśmy drugiego, znaczenie gorszego, w którym jest więcej zła i zajadłości niż w pierwszym.

    Niestety, niektórzy z naszych przywódców są po prostu cholernymi durniami i nie mają pojęcia o historii Rosji. Cholera, mam wątpliwości, czy wiedzieli chociaż tyle, że Rosja jeszcze niecałe sto lat temu zajmowała Finlandię, wyssała krew z Polski i zrobiła z Syberii więzienie dla własnego narodu. Wyobrażam sobie, jak szydził Stalin, kiedy uzyskał od nich wszystko podczas tych niby konferencji”
    – zakończył George Patton.

    Paweł Kopeć

    Starzy/nowi Rosjanie/Rosja/KGB/FSB/GRU/ZSRR/NKWD, m.in. gdy się dorwali do kobiet /kimkolwiek były/ nieprzyjaciela to najpierw zaczynali od:
    gwałty, pobicia, upokorzenia, maltretowania, zabójstwa, tortury etc.
    Por.: Czeczenia, Gruzja, Ukraina;
    kiedyś Rzeczpospolita /1772, 1793, 1795/;
    kresy lata 30- te/NKWD/tzw. „operacja Polska „tow. J. Stalina/ZSRR,
    17 IX 1939, 1944 – 1945 – PKWN/NKWD etc.
    Real Life of Politik and War

    K.Z.

    @ PI Grembowicz absolutnie się z Tobą zgadzam. Ale problem widzę jeszcze głębiej. To był zawsze dziki naród, jeszcze za carów. Wystarczy wspomnieć rzeź warszawskiej Pragi 4 listopada 1794 r. A rewolucja w Rosji wybuchła dlatego, że carskie wojsko jak zwykle nie miało czego żreć i czym strzelać.

    Dzieje Rosji są naznaczone zbrodniami, okrucieństwem i krwią. To dziki naród. Car, Stalin, Putin. To tylko kolejni oprawcy. Czas płynie, zmienia się tam ustrój z jednego na drugi, ale to tylko fikcja. Zawsze byli azjatycką dziczą i niczym więcej.

Tomo

Rosjanie to inny naród. Oni zawsze uznawali jedynie argument siły. Polacy zawsze byli dla nich za mądrzy . Nawet pokochali Stalina który nie był Rosjaninem. Dlaczego dzisiaj tęsknią za ZSRR? Bo wtedy byli silni, cały świat się bał. Teraz są niczym. Przegrywają nawet z Chinami. To ich boli.
Ich nie interesuje ilu zginie na wojnie.
Ważne jest zwycięstwo.

Edek

Ale Rosjankom pięknie pachną stopy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.