Dlaczego nie doszło do zjednoczenia wszystkich hiszpańskich kolonii w Ameryce Południowej? I czy wszędzie mówi się tam tylko po hiszpańsku albo portugalsku?
Zacząć należałoby od tego, że mówimy o Ameryce Południowej, czyli po prostu kontynencie. Należy ją odróżnić od Ameryki Łacińskiej, czyli obszaru kulturowego, gdzie mówi się w językach romańskich (hiszpańskim, portugalskim, francuskim). W związku z tym niektóre kraje leżą w Ameryce Południowej (na przykład Gujana, gdzie mówi się po angielsku), ale nie należą do Ameryki Łacińskiej. Inne – jak choćby Meksyk – należą do Ameryki Łacińskiej, ale nie leżą w Ameryce Południowej.
Wszędzie trudno dojechać
O przebiegu granic w dużym stopniu decyduje geografia. Przyjrzyjmy się jej zatem. Ameryka Południowa ma powierzchnię 17 814 000 km². Dla porównania: powierzchnia Europy to zaledwie 10 530 000 km². Jednocześnie Amerykę Południową zamieszkuje (szacunki różnią się) ok. 440 milionów ludzi, czyli dość niewiele w stosunku do Europy w której mieszka ok. 740 milionów osób. Jak widać, Ameryka Południowa jest (i była) rzadko zaludnionym kontynentem. W dodatku zarówno dziś, jaki i w przeszłości większość ludności żyła na wybrzeżu lub blisko niego. Wnętrze kontynentu pozostawało pustkowiem, gdzie raczej trudno było kogokolwiek spotkać.
Poza tym Ameryka Południowa to miejsce wielu ekstremów geograficznych. Możemy tutaj znaleźć najdłuższy i drugi co do wysokości łańcuch górski – Andy. Chilijska pustynia Atacama należy do najbardziej suchych miejsc na świecie. Amazonia to największy na świecie kompleks lasów deszczowych.
Wszystkie te imponujące rekordy powodują jednak, że komunikacja z regionami oddalonymi od wybrzeża jest mocno utrudniona. I mowa tutaj o czasach współczesnych, kiedy możemy korzystać z takich wynalazków jak kolej, transport lotniczy czy samochodowy. Sytuacja była oczywiście dużo gorsza w okresie kolonialnym. W rezultacie wnętrze kontynentu było bardzo słabo zbadane. Europejskie osadnictwo występowało tam w „homeopatycznych” ilościach, a przebieg granic często bywał przedmiotem fantazji kartografów. Po zrzuceniu kolonialnej dominacji niepodległe państwa miały problem z dokładnym określeniem swoich granic. A to z kolei prowadziło do sporów i wojen.
Podział kontynentu
No właśnie, okres kolonialny. Obok geografii to drugi czynnik, który w dużym stopniu ukształtował granice w Ameryce Południowej. Jako pierwsi do wyścigu przystąpili Hiszpanie i można powiedzieć, że zdecydowanie ten wyścig wygrali. W 1510 r. założyli Darien – pierwsze stałe osiedle na kontynencie. Do końca lat 30 XVI w. podbój imperium Inków był już w zasadzie zakończony.
W 1541 r. Pedro de Valdivia ufundował Santiago de Chile. Po drugiej stronie Andów w 1536 r. powstało Buenos Aires, szybko jednak opuszczone na rzecz bardziej przyjaznego dla kolonistów Asunción. Cała Ameryka Południowa była w rękach Hiszpanów. Cała? Nie! Wciąż pozostawał całkiem spory kawałek niepodlegający ich władzy. Mowa oczywiście o Brazylii, będącej wówczas portugalską kolonią.
Portugalczycy otrzymali wschodni skrawek Ameryki Południowej w podpisanym w 1494 r. traktacie w Tordesillas. Linia dzieląca świat na strefy wpływów przebiegała w korzystny dla nich sposób. O istnieniu Brazylii nikt jeszcze wówczas nie wiedział, więc był to szczęśliwy traf. Istnieje cień możliwości, że Portugalczycy dotarli to tej części Ameryki już wcześniej, jednak trzymali odkrycie w tajemnicy. Jak by jednak nie było, ich kolonizacja przebiegała w inny sposób niż w hiszpańskiej części kontynentu.
Kolonialna gospodarka
Portugalia – w przeciwieństwie do Hiszpanii – prowadziła liczne przedsięwzięcia kolonialne w Afryce i Azji, więc na na Brazylię zostawało już niewiele zasobów. Początkowo obecność Portugalczyków ograniczała się do faktorii handlowych na wybrzeżu, a głównym bogactwem kolonii było fernambuk – drewno wyjątkowo dobrej jakości. Potem, w połowie XVI w., Brazylia zaczęła eksportować cukier. Plantacje były położone w pobliżu wybrzeża, a ewentualna eksploracja interioru była prowadzona głównie po to, by schwytać niewolników.
Nieco inaczej swoimi koloniami administrowali Hiszpanie. Ich władza docierało poza pas wybrzeża. Gdzieniegdzie, zwłaszcza w gęściej zaludnionych obszarach, takich jak płaskowyż andyjski (czyli tereny współczesnego Peru i Boliwii), rzeczywiście można było spotkać poborców podatków i urzędników, a lokalna ludność była częścią kolonialnej gospodarki.
Czytaj też: Ludobójstwo w imię imperium. Ile narodów zdziesiątkowali i wymordowali Anglicy?
Nie tylko Hiszpanie i Portugalczycy
Omówiliśmy już niemal cały kontynent. W okresie kolonialnym większa jego część należała do Hiszpanii, spora do Portugalii, ale kilka skrawków przypadło także innym europejskim potęgom. Mowa o Gujanie, regionie położonym w północnej części kontynentu. Z uwagi na niezbyt gęste zaludnienie i brak bogactw naturalnych nie wzbudziła specjalnego zainteresowania. Hiszpanie zajęli jedynie zachodnią jego część, nazywaną Gujaną Hiszpańską, która obecnie stanowi część Wenezueli.
Nieco bardziej na wschód udało się usadowić Holendrom, którzy w 1616 r. założyli pierwszą placówkę i ujścia rzeki Essequibo. W XIX w. zachodnia część tej kolonii przeszła w ręce Brytyjczyków i była nazywana Gujaną Brytyjską. Teraz jest niepodległym państwem – Gujaną. Wschodnia część holenderskiej kolonii pozostała w rękach Holendrów. Nietrudno się domyślić, że nazywała się Gujaną Holenderską, a w XX w. uzyskała niepodległość jako Surinam. Na wschód od Surinamu są tereny opanowane przez Francuzów, czyli Gujana Francuska. Do dziś pozostaje departamentem zamorskim Francji i częścią Unii Europejskiej. Wreszcie najbardziej wysuniętą na wschód częścią Gujany jest Gujana Portugalska, czyli obecnie po prostu część Brazylii.
Czytaj też: Dlaczego Wenezuela nie zaatakuje Gujany? Odpowiedź kryje się w burzliwej historii tych krajów
Trudna niepodległość
Hiszpańska część Ameryki Południowej była dość spokojnym miejscem. Oczywiście zdarzały się bunty czy rebelie, jednak nie powodowały one zasadniczych zmian. Czas jednak mijał, świat się zmieniał. Zmian wymagała także skostniała kolonialna administracja. Na początku XVIII w. z wicekrólestwa Peru, które do tej pory obejmowało wszystkie posiadłości w Ameryce Południowej, wydzielono wicekrólestwo Nowej Granady, odpowiadające terytorium współczesnej Kolumbii, Wenezueli, Panamy i Ekwadoru. Pod koniec wieku powstało z kolei wicekrólestwo La Platy, czyli w pewnym przybliżeniu współczesna Argentyna, Urugwaj, Paragwaj i Boliwia.
Żywot tych reform okazał się krótki. Początek XIX w. przyniósł wojny napoleońskie i osłabienie władzy Hiszpanii nad koloniami, które szybko zapragnęły niepodległości. Nie wchodząc zanadto w szczegóły, można powiedzieć, że upadek władzy kolonialnej doprowadził do powstania szeregu państw. Peru, Chile i Boliwia wyglądały (na mapie) mniej więcej tak jak dzisiaj. Wicekrólestwo Nowej Granady stało się Wielką Kolumbią. Z wicekrólestwa La Platy wyodrębniły się Zjednoczone Prowincje Rio de La Plata i Paragwaj. Brazylia uzyskała niepodległość stosunkowo gładko w 1822 r.
Czytaj też: Skąd się wzięły republiki bananowe?
Stany Zjednoczone Ameryki Południowej
Dlaczego jednak nie doszło do utworzenia czegoś na kształt Stanów Zjednoczonych Ameryki Południowej? W końcu hiszpańskie kolonie łączył język, religia i w dużym stopniu kultura. Najprostsza odpowiedź brzmi, że zdecydowała geografia. List wysłany z Bogoty potrzebował miesiąca by dotrzeć do adresata w Caracas. A mówimy o miastach położonych (jak na standardy Ameryki Południowej) dość blisko siebie. Nie sposób wyobrazić sobie zarządzania państwem, które ma tak niewydajną infrastrukturę. Poza tym poszczególne kraje różniły się między sobą w kwestiach gospodarczych. Na przykład uboga i zacofana Boliwia nie miała wiele wspólnego z mającym niezłe perspektywy Chile.
Oczywiście ogłoszenie niepodległości nie zakończyło procesu kształtowania się granic. Młode republiki czekało jeszcze wiele wojen, buntów i wewnętrznych kryzysów. To jednak temat na kolejny tekst.
Bibliografia:
- Benjamin Keen, A History of Latin America, Houghton Mifflin Harcourt Publishing Company, Boston, Nowy Jork 2009.
- Julie A. Charlip, E. Bradford Burns, Latin America: An Interpretive History, Pearson, Boston 2017.
- Tim Merrill, Guyana and Belize. Country studies, Federal Research Division, Waszyngton, 1992.
- Teresa A. Meade, A History of Modern Latin America: 1800 to the Present, Wiley Blackwell, Malden, Oxford 2016.
Ilustracja otwierająca tekst: Hondius, Hendrik Publisher: Hondius & Jansson/CC BY 2.0; Johan Moritz Rugendas/domena publiczna
KOMENTARZE (3)
Pomysłowość ludzka, inwencja nie mają granic…
Ameryki są różne, odmienne i szalone.
Religijne!
Real Life
Kiepski tekst. Jeśli autor wyobraża sobie, że tylko warunki geograficzne stanęły na przeszkodzie powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki Południowej, to ma ubogą wyobraźnię. Powodów było więcej, również ekonomiczne (o czym autor niejako przy okazji wspomina tylko półgębkiem), ale też bardzo ważne polityczne. Nie będę tego tutaj wyjaśniał, bo nie mam zamiaru odrabiać zadania za autora, ale analitycznie tekst na 2. A jeśli wydaje mu się, że Boliwia w 1825 r. wyglądała mniej więcej tak samo jak dzisiaj, to powinien jeszcze raz sprawdzić, bo to bzdura.
Nie pojawiła się jedna wielka idea zjednoczeniowa jak w północnej Ameryce…gdzie 13 Stanów zjednoczyło się w jednej walce przeciwko Anglii
Dziś geografia nie jest przeszkodą
O czym wie Np. Rosja czy Kanada
Pod,ialh musiały być wcześniej
Mi takie usa poludniowej ameryki odpowiadają po co te małe panstwewka naprawdę rozdrobnienie polityczne pomogło we wspaniałym wyglądzie stolica i służy stworzonym ,,narodom,, ale ekonomicznie wcale to nie pomogło