Ciekawostki Historyczne
XIX wiek

Kim były fabrykantki aniołków?

Na przełomie XIX i XX w. dzieciobójstwo było powszechne. Ciała niemowląt na ulicach nikogo nie dziwiły, a tzw. fabrykantki aniołków miały pełne ręce roboty.

Jedną z pierwszych fabrykantek aniołów w kraju była Wiktoria Szyferska. Zarabiała na kobietach, które zaszły w niechcianą ciążę. Obiecywała pomóc im w znalezieniu pracy i opieki nad dzieckiem, jednak niemowlęta, które do niej trafiały, praktycznie nie miały szans na przeżycie.

Panny w potrzebie

Samotne wychowywanie dziecka najczęściej oznaczało przypieczętowanie swojego losu. Ciężarne, niezamężne kobiety nieczęsto się na to decydowały. Im biedniejsze i bardziej rygorystyczne było otoczenie, tym gorsze mogły być konsekwencje niechcianej ciąży. Mieszkańcy polskich wsi w XIX, a nawet jeszcze w XX wieku żyli często w ubóstwie graniczącym nieraz z głodem. Chłopskie dzieci były niedożywione. Od najmłodszych lat pracowały ponad siły – mimo obowiązkowej edukacji. Bywało, że opuszczały szkołę na całe miesiące z powodu ciężkiej sytuacji finansowej rodziny.

Nawet mężatkom mogło być ciężko. W latach 20. XX wieku lekarze zwracali uwagę na obojętność mężczyzn wobec ich żon i przyszłych dzieci. Tym większą, im niższa klasa społeczna i gorsza sytuacja finansowa. Wiejskie matki, które rodziły nieraz i dziewiąte dziecko, błagały lekarzy o pozbawienie płodności. A samotne kobiety w ciąży nie miały niemal żadnej szansy na założenie rodziny czy znalezienie pracy. Szczególnie takiej, która zapewniłaby bezpieczeństwo im i ich dzieciom.

Przytułek dla sierot i podrzutków w Brzęczkowicachfot.NAC/domena publiczna

Przytułek dla sierot i podrzutków w Brzęczkowicach

Z drugiej strony, na pomoc ze strony bliskich trudno było liczyć. Wręcz przeciwnie. Niechciana ciąża niezamężnej dziewczyny oznaczała nie tylko wstyd, lecz także ryzyko społecznego ostracyzmu czy nawet wyrzucenia z rodzinnego domu. Od kobiet oczekiwano nienagannej moralności. Na przykład na Śląsku konserwatyści doprowadzili do tego, że w 1926 roku weszła tam w życie ustawa zabraniająca nauczycielkom zachodzenia w ciążę. Jednym z argumentów była… obawa przed demoralizacją dzieci.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

„Pomocna” dłoń

W efekcie codziennie dochodziło do dramatycznych wyborów. Kobiety często decydowały się na aborcję, która była wówczas karalna. Mimo to Wiktor Grzywo-Dąbrowski szacował, że w samej Warszawie rocznie około 20 tysięcy kobiet wywołuje poronienie. W skali kraju właściwie nie dało się tego policzyć. Zabiegi odbywały się niekiedy w zatrważających warunkach. Wcale nie tak rzadko zdarzało się więc, że próba pozbycia się ciąży kończyła się pobytem w szpitalu lub śmiercią niedoszłej matki. Joanna Kuciel-Frydryszak w książce „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” pisze:

Zwykle jednak niechciane ciąże prowadzą do niechcianych porodów. A potem matki muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, co zrobić z tym dzieckiem, którego zatrzymać nie można. Zwłaszcza, gdy jest się służącą. To wybór: na bruk z dzieckiem lub praca bez dziecka. Poza materialną klęską spotyka je dotkliwa kara otoczenia, gniew ojca ból i wstyd matki. Ona dostaje piętno dziwki i latawicy, jej dziecko bękarta. Ksiądz nie chce go ochrzcić, a dziadek karmić.

Alternatywą było oddanie noworodka do przytułku (nierzadko przepełnionego) lub próba znalezienia mu innej rodziny. Albo kogoś, kto zaopiekuje się nim, gdy kobieta znajdzie jakiekolwiek źródło utrzymania. I tu z „ratunkiem” przychodziły fabrykantki aniołków. Jedną z najbardziej znanych w Polsce była Weronika Szyferska, z zawodu akuszerka. Jako dodatkowe źródło utrzymania znalazła z pozoru idealny sposób. Prowadziła tzw. „kantor stręczenia mamek”. Świeżo upieczone mamy były bowiem mile widziane w jednym zawodzie – mogły próbować zostać mamkami. Praca ta polegała na karmieniu piersią dzieci innej rodziny.

Czytaj też: Karmiły własną piersią cudze dzieci. Swoich najczęściej nie mogły. Mamki uprawiały (drugi) najstarszy zawód świata

Fabrykantki aniołków

Na tym bynajmniej działalność fabrykantek aniołków się nie kończyła. Termin ten oznaczał kobiety, które przyjmowały dzieci pod opiekę, a następnie umyślnie pozwalały im umrzeć. Szyferska i jej wspólniczka – Marianna Szymczakowa – obiecywały pomoc kobietom w ciężkiej sytuacji. Polegała ona po pierwsze na znalezieniu zatrudnienia jako mamka, a po drugie – na opiece nad dzieckiem w czasie pracy matki. Wsparcie oczywiście nie było bezinteresowne. Za to piecza okazywała się czystą fikcją.

Fabrykantki aniołków przyjmowały dzieci pod opiekę, a następnie umyślnie pozwalały im umrzeć (zdj. poglądowe).fot.Archiwum Główne Akt Dawnych/NAC

Fabrykantki aniołków przyjmowały dzieci pod opiekę, a następnie umyślnie pozwalały im umrzeć (zdj. poglądowe).

Pozostawione im maluchy praktycznie nie miały szans na przeżycie. Szyferska nie miała zamiaru się nimi zajmować. Oddawała dzieci Szymczakowej, która również nie dbała o ich los. Często nawet kilkanaście niemowląt leżało razem w jednej, nieogrzewanej izbie, a kobieta głodziła je, skazując na powolną śmierć.

Później nie było oczywiście żadnego pogrzebu. Zgodnie z poleceniem Szyferskiej Szymczakowa po prostu wyrzucała ciała dzieci na ulicę lub pozostawiała w okolicznych wychodkach. Trudno powiedzieć, ile niemowląt zmarło z ich ręki. Proceder był niewątpliwie makabryczny. Niestety – wcale nie był wyjątkowy. Fabrykantki aniołków działały w całej Europie. Wśród Polek znane są nazwiska m.in. Wiktorii Wypyskiej, Marianny Skublińskiej czy Sury Kokoszko.

Czytaj też: Chów klatkowy… dzieci. W dwudziestoleciu międzywojennym zalecano trzymanie niemowląt w klatkach za oknem

Wyroki sądów

W samej Warszawie gazety regularnie pisały o podobnych przypadkach, jednak mieszkańcy z czasem stawali się coraz bardziej obojętni wobec tematu. A jeśli policja udowodniła już, że jakaś kobieta prowadziła podobną działalność, sądy podchodziły do sprawy raczej łagodnie. Pierwszy wyrok Szyferskiej to 4 miesiące więzienia i przymus odprawienia kościelnej pokuty. Karę ostatecznie wydłużono do 2,5 roku, bo kobieta nie stawiła się na własnej rozprawie apelacyjnej. Jedyną winą, jaką ostatecznie jej przypisano, było niedostateczne kontrolowanie Szymczakowej, formalnie przez nią zatrudnionej.

Alternatywą było oddanie dziecka do przytułku (nierzadko przepełnionego) lub próba znalezienia mu innej rodziny (zdj. poglądowe).fot.NAC/domena publiczna

Alternatywą było oddanie dziecka do przytułku (nierzadko przepełnionego) lub próba znalezienia mu innej rodziny (zdj. poglądowe).

Wyroki wobec fabrykantek aniołów w żaden sposób nie zniechęcały innych kobiet przed kontynuowaniem podobnej działalności. Zarabiały one na tragedii samotnych matek, obiecując im nowy dom lub opiekę nad dziećmi. Później celowo doprowadzały do śmierci maluchów. I były praktycznie bezkarne, bo wśród dużej części społeczeństwa panowało przekonanie, że z dzieciobójstwem nie da się nic zrobić.

Źródła:

  1. Boy-Żeleński T., Piekło kobiet, Warszawa 1930.
  2. Janicki K., Seryjni mordercy II RP, Kraków 2020.
  3. Kuciel-Frydryszak J., Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Warszawa 2023.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Z czworaków na salony

Z biedy w lepszy świat, z lepszego świata w mezalians.

9 września 2024 | Autorzy: Redakcja

Dwudziestolecie międzywojenne

Polskie chłopki we Francji

Polki, które w międzywojniu wyjeżdżały do pracy we Francji, często padały ofiarą przemocy i nadużyć. Bezdusznie wykorzystywane, błagały o pomoc madame Duval.

30 czerwca 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Dwudziestolecie międzywojenne

Media na przedwojennej wsi

Gdy w dwudziestoleciu międzywojennym w polskich wsiach pojawiły się pierwsze anteny i odbiorniki radiowe, reakcje chłopów bywały skrajne.

8 maja 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Dwudziestolecie międzywojenne

Dzieciństwo na przedwojennej wsi

Choć dzieciństwo na wsi może wydawać się idylliczne, sto lat temu często było koszmarem. W chłopskich rodzinach nie było miejsca dla kogoś, kto nie pracuje.

4 maja 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

XIX wiek

Buty w chłopskich domach

Dwie pary butów dla mężczyzny, jedna dla kobiety. Dzieci w chłopskich rodzinach zwykle chodziły boso. Poranione stopy dezynfekowały moczem...

25 stycznia 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Starożytność

Czym były powijaki?

Odparzenia i rany na całym ciele, problemy z oddychaniem, wywichnięte stawy – przez całe stulecia matki narażały swoje dzieci na tortury, czule je spowijając.

11 stycznia 2024 | Autorzy: Maria Procner

KOMENTARZE (2)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Osa

… przechlapane miały te Panie ! Teraz, zarobiły by fortunę. Ponadto miały by jeszcze zapewnioną – nietykalność przez … sądy. I mógłby by- wsadzać do więzień – przeciwników ich … działalności 🤣🤣🤣

    domi

    o czym ty kobieto w ogóle piszesz xDDD

    tu jest artykuł o bardzo ciężkich sytuacjach i pozostawianiu kobiet praktycznie bez wyboru, a ty jakiś bezsens skrobiesz.

    Boomerzy powinni mieć test przed dopuszczeniem do internetu

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.