Przez brak wyobraźni oraz rażące zaniedbania doszło do tragedii. Pożar, który wybuchł w Bazar de la Charité 4 maja 1897 roku, pochłonął 130 ludzkich istnień.
Paryż przełomu XIX i XX wieku rozkwitał. Miasto przeszło gruntowną przebudowę oraz zaczęło poszerzać swoje granice. Pojawiło się metro, elektryczność i nowoczesna kanalizacja. Zorganizowano dwie światowe wystawy oraz igrzyska olimpijskie, na których po raz pierwszy wystąpiły kobiety. Otwierano teatry, kabarety oraz domy mody. Jednak w tym pędzie do nowoczesności łatwo było o przeoczenia, które doprowadziły do wielkich tragedii.
W maju 1887 roku doszło do pierwszej z nich. Wieczorny spektakl w Opéra-Comique został przerwany przez pożar. Przyczyna? Gazowe oświetlenie budynku. W wyniku tych dramatycznych wydarzeń zginęły 84 osoby. Po tragedii wydano nakaz, aby odtąd wszystkie teatry były oświetlane wyłącznie światłem elektrycznym. Niestety, 10 lat później kolejny pożar miał pochłonąć życie jeszcze większej liczby ofiar. A większość stanowiły kobiety.
Bazar de la Charité
W 1885 roku odbył się pierwszy Bazar de la Charité organizowany przez francuską katolicką arystokrację. Był to rozbity na kilka paryskich lokalizacji targ, na którym damy sprzedawały ubrania oraz inne przedmioty, gromadząc datki na wsparcie potrzebujących. Wydarzenie trwało pięć dni. Zyskało niezwykłą popularność, stając się ważnym punktem w towarzyskim kalendarzu paryskich elit.
W 1897 roku zdecydowano, by bazar zorganizować w jednym miejscu. W ten sposób chciano ograniczyć koszty organizacji i zgromadzić jak najwięcej fundatorów. Na czele przedsięwzięcia stanął baron Armand de Mackau. Wynajął on plac przy ulicy Jean-Goujon, na którym wybudowano atrapę paryskiej uliczki z czasów średniowiecza. Konstrukcję pawilonu targowego wzniesiono z sosnowego drewna. Dach pokryto smołą, która miała chronić przed deszczem. Bajeczna oprawa wydarzenia oczarowywała. Ściany pomieszczenia, w którym znajdowały się 22 kantory, zdobiła malowana na płótnie scenografia. Sufit ukryto pod ozdobnymi markizami. W centrum ustawiono napełniony gazem balon. Całość wykończono dekoracjami z drewna, tkanin oraz papier-mâché.
Wydarzenie miała nadzorować Zofia Charlotta, księżna Orléans-Alençon, siostra cesarzowej Sissi. Goście robili zakupy na straganach prowadzonych przez damy. Oprócz tego mogli wziąć udział w charytatywnej loterii czy pokazach nowego wynalazku – kinematografu. O tym, jak ważnym wydarzeniem był Bazar de la Charité, świadczyła obecność nuncjusza watykańskiego, który co roku przybywał do Paryża z błogosławieństwem samego papieża.
Wydarzenie rozpoczęło się 3 maja 1897 roku i jeszcze tego samego dnia okrzyknięto je sukcesem finansowym oraz towarzyskim. Niestety, kolejny dzień sprawił, że zapisało się ono na kartach historii jako jedna z najgorszych tragedii w dziejach Paryża.
Pożoga
Choć konstrukcja bazaru wyglądała bajecznie, to wśród kilkorga uczestników już na początku wzbudziła wątpliwości, które zgłoszono organizatorom. Zwracano uwagę m.in. na złe oznakowanie wyjść oraz łatwopalność dekoracji. Nikt jednak nie przejął się uwagami. Po południu 4 maja w pawilonie przbywało ponad 1600 ludzi. W większości były to zamożne osoby, głównie kobiety w pięknych sukniach i z misternymi fryzurami, pokrytymi modnym oraz – jak miało się okazać – łatwopalnym balsamem. Wśród odwiedzających były też dzieci, które przyszły podziwiać magię kina. I to właśnie wtedy, chwilę po godz. 16, rozpętało się piekło.
Zgasła eterowa lampa projektora, której uzupełnienie w ciemności było niezwykle trudne. Niewiele myśląc, asystent operatora odpalił zapałkę, by ułatwić sobie zadanie. Tym samy wywołał tragedię. Opary eteru zapaliły się natychmiast. Od nich zajęły się dekoracje, sosnowa konstrukcja oraz dach. Płonące krople smoły spadały na ludzi. Wszystko to wydarzyło się w ciągu zaledwie kilku minut.
Wybuchła panika. Zwiedzający tratowali się w drodze do wyjścia. Suknie oraz fryzury wielu pań zajęły się ogniem, a ich ciężar nie pozwalał na szybką ewakuację. Skończyły się również dżentelmeńskie zachowania. Mężczyźni bezwzględnie torowali sobie drogę na zewnątrz, odpychając kobiety. Wiele z nich zostało zadeptanych na śmierć. Już w kwadrans po wybuchu pożaru na miejscu pojawiły się zastępy straży pożarnej. Niestety, strażacy niewiele mogli zrobić:
Piętnaście minut wystarczyło, żeby na oczach bezradnych strażaków wszystko spłonęło. Na ratunek rzuciło się mnóstwo zwykłych ludzi: okolicznych sprzedawców, woźniców, pracowników kawiarni i restauracji. Prasa nie omieszkała wspomnieć o niezbyt bohaterskiej postawie arystokratów, obecnych na miejscu w liczbie około dwustu. Podobno uciekali, torując sobie drogę wśród płonących kobiet.
Zgliszcza
Świadkowie wydarzenia słyszeli dobiegające z pawilonu krzyki oraz modlitwy. W pół godziny ogień objął całą konstrukcję, pochłaniając wiele istnień. „W pożarze zginęło około 130 osób, w większości z wyższych sfer, w tym dziewięciu mężczyzn. Ogień zabrał całe rodziny – matki z córkami, siostry i kuzynki – a setki osób zostało rannych”.
Na tle tych tragicznych wydarzeń wielu zapisało się jednak heroiczną postawą. Były to osoby, które ruszyły na pomoc poszkodowanym i rodzice wkraczający w płomienie, by odnaleźć swoje dzieci. Najbardziej wyróżniła się sama księżna Zofia Charlotta. Odmówiła wyjścia z pawilonu, pomimo usilnych próśb strażaków. Miała do nich krzyczeć: „Ratujcie moje ekspedientki”. Pozostała na miejscu, pomagając przerażonym kobietom w ewakuacji. Zginęła w płomieniach.
Nazajutrz rozpętało się kolejne piekło – tym razem w prasie. Gazety opisały szczegóły tragedii oraz stan, w jakim odnaleziono zwłoki ofiar. Zwęglone ciała były niemalże niemożliwe do identyfikacji. Z pomocą w tym zadaniu przyszedł doktor Oscar Amoëdo y Valdes. Na podstawie dentystycznych kartotek udało mu się ustalić tożsamość części gości. W ten sposób stworzył podwaliny stomatologii sądowej.
Zaczęto oczywiście szukać winnych. O tragedię oskarżano organizatorów, twórców kinematografu, a nawet socjalistów, anarchistów i… Żydów (ponieważ Żydem był właściciel placu, na którym powstał bazar). Ostatecznie skończyło się na dwóch krótkich wyrokach więzienia dla operatora oraz asystenta kinematografu i grzywnie dla barona Armand de Mackau. Ten ostatni, dręczony wyrzutami sumienia, zdecydował się kupić plac, na którym odbyło się feralne wydarzenie. Przy pomocy darczyńców wybudował na nim kaplicę Notre-Dame-de-la-Consolation – Matki Boskiej Pocieszycielki. Do dziś można w niej obejrzeć pamiątki po pożarze sprzed niemal 130 lat.
Bibliografia
- Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Marta Orzeszyna, Paryż Belle Époque. Sekrety miasta świateł, Dom Wydawniczy Rebis, 2023.
- Ariadna Koniuch, RATUJCIE MOJE EKSPEDIENTKI!, ppoz.pl, marzec 2017 / dostęp: 06.10.2023.
- Pat Hallam, The Bazar de la Charité: The Tragic True Story Behind the TV Series, bonjourparis.com, 10.02.2023 / dostęp: 06.10.2023.
- Mary Blume, Remembering a Belle Époque inferno in Paris, nytimes.com, 28.04.2008 / dostęp: 06.10.2023.
KOMENTARZE (2)
No cuz .. zdazylo sie, brak doswiadczenia skotkowal tragedia. To posluzylo do tego zeby zaczac zaostrzac przepisy, dla tzw. bezpieczenstwa
Jako byly ratownik wiem ze duzo z nich ma sens ale biorac pod uwage dzien dzisiejszy to niektore sa zdrowo pop …ne
Ciekawy film na netflixie na kanwie tych wydarzeń. Polecam. Tytuł taki jak nazwa bazaru