Katarzyna Wielka przejęła władzę w Rosji w drodze zamachu stanu. Odebrała tron własnemu mężowi, carowi Piotrowi III. Co sama mogłaby powiedzieć na ten temat?
– Pamiętasz ostatnie chwile, gdy żyła caryca Elżbieta?
– Owszem. W Rosji to był bardzo napięty czas. Caryca robiła podobno wszystko, co możliwe, by ukryć przed światem, w jak złym jest stanie. Nawet mnie i mego męża odcięto od wiadomości na ten temat. Właściwie to się nie dziwię, bo on tak głośno mówił, że nie może się doczekać śmierci carycy Elżbiety, iż zapewne świadomie Jej Wysokość nakazała, by nie informować nas o jej stanie zdrowia. Wiem, że jej dawny kochanek, jednocześnie wybitny chórzysta, przychodził do niej, siadał na skraju łoża i śpiewał kołysanki, by dać jej choć nieco ukojenia.
„Siedź tu głupia i pilnuj zwłok. Ja się zajmę władzą”
– Pod koniec 1761 roku już pół Europy wiedziało, że dni cesarzowej są policzone.
– Mnie i mego męża Piotra caryca wezwała dopiero wtedy, gdy była już na łożu śmierci. Właśnie pod koniec 1761 roku. Wiedziała wówczas, że dni, które jej pozostały, można liczyć na palcach jednej ręki… To był 23 grudnia. Kolejne dwie doby spędziłam przy jej łożu, gdy tymczasem mój mąż Piotr pił pod drzwiami sypialni carycy, ciesząc się, że lada moment przejmie władzę. Dwa dni później caryca już nie żyła.
Gdy tylko Piotr to zobaczył, wydał mi rozkaz: – Siedź tu głupia i pilnuj zwłok. Ja się zajmę władzą. Zaraz potem, zgodnie z tradycją, otworzyły się drzwi komnaty carycy, a senator, książę Piotr Trubeckoj wykrzyczał: – Jej Cesarska Wysokość dotarła do Domu Pana. Od teraz niech Bóg chroni następcę rosyjskiego tronu, Jego Carską Wysokość, cesarza Piotra III! (…)
– Co zaś czynił Piotr?
– To było tak przerażające, że do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że tak to wyglądało. Ciało carycy Elżbiety nie zdążyło jeszcze dobrze ostygnąć, a ten już biegał po komnatach jak dziecko i wykrzykiwał: – Hurra, hurra! Jestem carem! Wreszcie nie muszę nikogo słuchać!
Pogrzeb czy… wesele?
A jeszcze gorzej było w trakcie uroczystości pogrzebowych. Piotr, idąc za trumną cesarzowej, najpierw spowalniał kondukt, by trumna się oddaliła, następnie, gdy była już dość daleko, podbiegał do niej i skakał jak dziecko. (…) Podobnie zresztą było, gdy mój mąż oficjalnie został carem i wyprawił na swą cześć przyjęcie. Zamiast żałobnych strojów z okazji śmierci carycy, rozkazał, by wszyscy zaproszeni, a było ich ok. 150, przywdziali kolorowe stroje, by radować się razem z nim z tego, że stał się władcą imperium.
Kiedy ciało cesarzowej zostało wystawione na widok publiczny, klęczałam przy nim wiele godzin, modląc się. Choć byłam owinięta czarnymi chustami, odwiedzający to miejsce wierni doskonale zdawali sobie sprawę, że to właśnie ja tam klęczę. To przysporzyło mi sympatii poddanych. Piotr z kolei, jak wspomniałam, na każdym kroku pokazywał, jak bardzo cieszy się z jej śmierci. Przez kolejne dni był stale pijany, a jakby tego było mało, ignorował prawosławne obrządki (…).
Umarła caryca, niech żyje car!
– Jakim carem był Piotr?
– Już od pierwszych dni panowania najważniejsze dla niego były gra na skrzypcach, popołudniowa drzemka i wieczorna popijawa. Miałam wrażenie, że Piotr jako car robił wszystko, byle tylko być traktowanym jako kolega, a nie władca. (…) Najważniejsi rosyjscy generałowie przyglądali się temu z przerażeniem. Nie mogli pojąć, że dla niego najważniejsze były jedynie musztra powiązana z przeglądem wojsk i udana popitka. Widać było, jak bardzo był to samotny człowiek w przeszłości, skoro teraz, jako car, próbował być zabawny i zachowywać się w stosunku niemal do wszystkich jak kumpel, omijając wszystkie carskie konwenanse (…).
– Co przelało czarę goryczy i sprawiło, że ostatecznie podjęłaś decyzję o tym, by strącić z tronu swego męża i zająć jego miejsce?
– Takich wydarzeń było wiele. One tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że prędzej czy później muszę go strącić z tronu, bo inaczej to on pozbędzie się mnie. Przecież Piotr jeszcze za życia nie krył się z tym, że przy pierwszej możliwej okazji przestanę być jego żoną. Gdy został carem, jego zachowanie wobec mnie było coraz bardziej nachalne i aroganckie. Powiedzieć, że traktował mnie jak powietrze, to zbyt mało. On traktował mnie gorzej niż swych lokajów. Kiedyś przy całym dworze nazwał mnie głupią. Wtedy we mnie wszystko się przelało. I nie pragnęłam niczego bardziej niż zajęcia jego miejsca (…).
Spisek przeciwko Piotrowi
– Kiedy zaczęły się ostateczne przygotowania do strącenia twego męża z tronu?
– Na początku czerwca 1762 roku Piotr wyjechał z Petersburga do Oranienbaumu, by doglądać szkolenia żołnierzy przed wojną z Duńczykami. Nastroje były wówczas okropne. Wojacy nie widzieli sensu wojowania z Danią, szczególnie gdy taką decyzję podjął car niemający u nich większego autorytetu. To był jasny znak, że trzeba działać. Mój kochanek Orłow razem ze swymi braćmi zaczął więc rozdawać wino pośród wojaków, by zdobyć ich poparcie (…).
– Czy Piotr wiedział o niezadowoleniu w szeregach armii i tym, że planujesz przejąć władzę?
– Donoszono mu, że pojawiają się takie pogłoski. Jednak Piotr uważał mnie za zbyt głupią, abym mogła podnieść na niego rękę. Zignorował to do tego stopnia, że gdy dostał ważny raport, grając akurat na skrzypcach, to położył go na stoliku, i grał dalej, a później o nim w ogóle zapomniał!
Samowładczyni
(…) W dużym skrócie – na czele spisku stali bracia Orłowowie. Obstawili oni Petersburg lojalnymi sobie oddziałami i gdy wszystko było gotowe, posłali po mnie karocę do Peterhofu. O piątej nad ranem zostałam wybudzona ze snu. Aleksy Orłow nakazał mi wstawać i natychmiast ruszać do Petersburga, gdzie wszystko miało być już gotowe do przejęcia tronu. Długo nie czekając, zwlekłam się z łoża i ruszyłam z Orłowem do stolicy.
Cztery godziny później byłam już na miejscu, w koszarach. Tam wojsko zaczęło mi składać przysięgi wierności i bić pokłony. Później wjechałam do miasta, gdzie czekał na mnie arcybiskup, który ogłosił mnie samowładczynią, a także senatorowie i najwyżsi duchowni zasiadający w Świątobliwym Synodzie Rządzącym Cerkwi prawosławnej.
(…) Naprędce ogłosiłam manifest, w którym stwierdziłam, że zostałam zmuszona do przejęcia władzy, by uchronić Rosję przed zagrożeniami, na które naraził ją Piotr. Nie może być tak, że nasze imperium będzie kłaniało się w pas obcym mocarstwom i zawierało z nimi haniebne sojusze! Przemówiłam do żołnierzy i zebrałam wówczas gromkie brawa. Wiedziałam już, że kości zostały rzucone i lada moment będzie po wszystkim.
List abdykacyjny
– Rozumiem. W stolicy wszystko szło ci, pani, dobrze. Jednak formalnie panującym władcą nadal był Piotr.
– Wiedziałam o tym doskonale. I musiałam go szybko pojmać, by nie oddalił się i przy wsparciu pruskich wojsk nie rozpętał wojny domowej. Nie chciałam rozlewu krwi. Ruszyłam więc na czele wojsk do Oranienbaumu, by pochwycić mego męża. (…) Gdy tylko Piotr się o tym dowiedział, podobno rozpłakał się. Powiedział, że on się tak nie bawi i nie będzie z nikim wojował. Rozkazał wszystkim opuścić go, położył się na kanapie i siedział wściekły z założonymi rękami.
– Kochanka także go opuściła?
– Postanowiła go nie zostawiać. Wiedziała przecie, że mam wobec niej dług wdzięczności i że zapewne nic groźnego się jej nie stanie. Mój mąż z kolei w końcu wpadł na pomysł, by sięgnąć po pióro i napisać do mnie list, w którym przeprosi mnie za swe zachowanie. Obiecał poprawę i zaproponował, że będę mogła współrządzić. List dostarczono mi nad ranem, gdy właśnie wstawaliśmy, by ruszyć w stronę Oranienbaumu.
– Doskonała oferta! W sytuacji gdy właśnie byłaś, pani, o krok od zdobycia pełnej władzy…
– Otóż to. Nie dałam mu żadnej odpowiedzi. Zaraz potem dotarł do mnie kolejny list. Tym razem mąż obiecywał abdykację i prosił o możliwość wyjazdu do Holsztynu, gdzie, jak zapewniał, spędzi resztę swego żywota. Zgodziłam się na to, a jego goniec prędko dostarczył stosowne pismo. Mąż stwierdził w swym liście abdykacyjnym, że nigdy więcej nie będzie się ubiegał o carski tron.
Piotr pod strażą
– Ty jednak ciągle jechałaś do Oranienbaumu…
– Tak, jednak przed nami dotarł tam oddział gwardii z Aleksym Orłowem na czele. To on odnalazł Piotra i wsadził go do obrzydliwej, starej karocy, którą razem z kochanką miał być wywieziony do Peterhofu. Ja zaś wjechałam do Oranienbaumu niedługo później na białym koniu i zostałam przywitana przez wiwatujący tłum poddanych.
– Co się dalej działo się z twym mężem?
– Gdy Piotr dotarł do Peterhofu, przyszło mu pożegnać się ze swą kochanką. Następnie przewieziono go do Twierdzy Szlisselburskiej, musiał oddać swój mundur i szpadę, Podobno prosił o spotkanie ze mną, lecz nie doszło do tego. (…) Kolejnego dnia wjechałam do Petersburga, gdzie poddani wiwatowali na mój widok i bili mi pokłony. Niczego więcej wtedy nie chciałam. Kolejne dni niemal w pełni przespałam.
– Czy to był już koniec kontaktów z mężem?
– Niezupełnie, bowiem wyraziłam zgodę na to, by mógł do mnie pisać listy. I Piotr z tego prawa chętnie korzystał. W korespondencji narzekał na miejsce, w którym przebywał pod strażą – pałac w Ropszy. (…) Miał mi również za złe, że nakazałam, by pilnujący go oficerowie byli przy nim nawet wtedy, gdy chce wyjść za potrzebą.
– Dałaś mu odpowiedź na te listy?
– Nie, za to nakazałam posłać do jego celi łoże z Orianienbaumu, za którym tęsknił i przekonywał, że tylko na nim będzie w stanie się wyspać. Na tym skończyły się me kontakty z mężem.
Śmierć ekscara
– Piotr zmarł śmiercią naturalną?
– Nie do końca… Owszem, nie miałam w planach odsyłać go do Prus, żeby nie próbował wrócić na rosyjski tron z pomocą Fryderyka II. Nie myślałam również o tym, by szybko zakończyć jego żywot. Uznałam, że tą kwestią zajmę się w najbliższej przyszłości. Na razie chciałam się poświęcić pilniejszym sprawom.
– Jednak car Piotr niespodziewanie zmarł… Co mu się przydarzyło?
– Oficjalnie ogłosiliśmy, że stało się to w efekcie hemoroidów. Kolki hemoroidalnej, by być bardziej precyzyjnym.
– To świetny powód śmierci tych, którzy w rzeczywistości zostali zamordowani…
– Masz rację, Stanisławie. Tak zapewne było i tym razem… Jednak co miałam począć? Ogłosić światu, że bracia Orłowie mieli dość pilnowania Piotra w Ropszy, obawiając się próby uwolnienia eks-cara przez jego zwolenników i część wojska, i postanowili rozwiązać problem za mnie? Takie obwieszczenie byłoby niegodziwe z mej strony.
(…) Wieść o śmierci mego męża dostałam na skrawku papieru od braci Orłowów. Obwieścili mi oni, że Piotr nie żyje i nie mają oni pojęcia, jak do tego doszło. Później dowiedziałam się, że mego męża prawdopodobnie uduszono. Więcej szczegółów na ten temat znać nie chciałam.
KOMENTARZE (1)
Dla nas jest tutaj ważne geopolityczne znaczenie wyżej opisanych wydarzeń, co na zachodzie celowo marginalizuje się już od czasu Woltera – i jak widać powyżej aż do dzisiaj; że miejsce pół Polki carycy Elżbiety – de domo Skowrońskiej przecież, zajęła niemiecka para ledwie coś tam bąkająca po rusku: Karl Peter Ulrich von Holstein-Gottorp i Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst aus Stettin.
…
I odtąd, jak konstatował złośliwie ambasador Saksonii w Rosji: „…w Sankt Petersburgu, tak naprawdę carem został król Prus…”
…
Śmierć 52 letniej Elżbiety wydaje się naturalną, lecz gdy dodamy do siebie fakty, tj., że 16 grudnia 1761 r. poddał się po długiej obronie Kołobrzeg, ostatni symbol trwania pruskiego oporu i…
A załamany tym faktem „stary Fryc” – Fryderyk II, po dwóch tygodniach depresyjnych rozmyślań, bliski samobójstwa chciał podpisać kapitulację podyktowaną przez Rosjan…, to śmierć carycy ledwie w kilka dni po tymże jego postanowieniu, 5 stycznia 1762…