Ciekawostki Historyczne

Każdy z nas słyszał od rodziców, że nie powinien brać słodyczy od obcych. Pamiętamy o tym, choć przypadki, gdy zboczeńcy przekupują dzieci cukierkami nie zdarzają się niemal nigdy. Rzecz w tym jednak, że dawniej sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Jakby żywcem wyjęto ją z horroru.

Powszechna dzisiaj, choć coraz bardziej abstrakcyjna przestroga, zrodziła się w epoce międzywojennej. Wtedy nauczenie dziecka tej reguły, mogło mu uratować zdrowie i życie. Dowodów nie brakuje.

„Ja chciałem się z tobą pokochać tylko po polizaniu cipki” – pisał Józef D. z Alwerni da dziewczynki w wieku niespełna dziesięciu lat. Mężczyzna był na przełomie lat 20. i 30. XX wieku zawiadowcą stacji kolejowej w tej małej miejscowości nieopodal Krakowa. Oskarżono go o przestępstwo z artykułu 213 – molestowanie nieletnich dziewczynek. Mężczyzna nie doczekał procesu. Gdy poczuł, że jego sprawa jest beznadziejna, popełnił samobójstwo. Zachowały się jednak jego obrzydliwe listy, wysyłane do różnych uczennic szkoły powszechnej.

Anonimowa dziewczynka na fotografii sprzed 1939 roku.

Anonimowa dziewczynka na fotografii sprzed 1939 roku.

Dzięki nim wiadomo, że zboczeniec niemal zawsze oczekiwania łączył z nagrodami. Na jednym z odręcznych świstków zanotował niebieskim ołówkiem: „Dziś dam ci (…) figi”. Dalej podkreślał, że już przekazał jakiemuś znajomemu pieniądze potrzebne do kupienia słodkich, południowych owoców. I od razu stawiał warunek: „Ale musisz mi za to dać włożyć”.

Widok na Alwernię. Fotografia z początku XX wieku

Widok na Alwernię. Fotografia z początku XX wieku

W aktach jego sprawy równie odrażających deklaracji jest więcej. Zwykle jednak prezenty okazywały się o wiele prostsze. Jak wyjaśniał komendant posterunku policji w Alwerni:

W roku 1931 w porze letniej D. stale namawiał do nierządu Julię K., która pasła krowy w pobliżu stacji kolejowej w Regulicach do której przychodził i mówił jej „by dała mu cipki to się pokochają”, przy czym dawał jej czekoladę i cukierki oraz ofiarował jej 20 zł za stosunek płciowy.

Dlaczego nie należy brać słodyczy od nieznajomych?

Podobnych zwyrodnialców były w przedwojennej Polsce setki. „Dokoła szkół żeńskich grasuje zboczeniec” – ostrzegały „Nowiny Codzienne” w lutym 1934 roku. Pomimo mroźnej aury pod warszawskimi podstawówkami regularnie widywano mężczyznę zaczepiającego dziewczynki liczące sobie nie więcej niż 10 lat. Niezidentyfikowany zboczeniec proponował dzieciom pieniądze i czekoladki. Przynajmniej raz zdarzyło się, że łasą na słodycze uczennicę szkoły żydowskiej próbował następnie wciągnąć do piwnicy pasażu handlowego i zgwałcić.

Dwa lata później donoszono już nie o jednym degeneracie, ale całej bandzie. Według „Expressu Mazowieckiego” trzech osobników starało się zwabiać młode uczennice w ustronne miejsca, oferując im cukierki. „Kiedy dziewczynki instynktownie bojąc się, uciekają od łotrów, ci je gonią, a nawet grożą” – tłumaczył dziennik. Takie historie aż trudno zliczyć. Zdarzały się w wielkich miastach i małych miasteczkach. I właściwie w każdym województwie.

W 1933 roku przed sądem stanął chociażby pewien sklepikarz spod Tarnowa. Nazywał się Franciszek Wodzień i miał szczególną słabość do małych, ładnych dziewczynek. Jeśli do jego składu handlowego zawitała uczennica pierwszych klas, gotów był dać jej towar nawet za darmo. Zwabiał dzieci „czekoladką lub karmelkiem”, po czym wciągał je do „komórki, sąsiadującej ze sklepem, a stanowiącej magazyn na towary”. Tam je gwałcił.

Zobacz również:

„Chodź do mnie, dostaniesz cukierki!”

Wodzień miał na sumieniu przynajmniej kilka, a może nawet kilkanaście dziewczynek. Niejakiemu Kopczyńskiemu z Inowrocławia udowodniono tylko jeden gwałt. Schemat postępowania był jednak identyczny. 32-letni robotnik zwabił 9-letnie dziecko „przy pomocy słodyczy do ustronnego miejsca”, a następnie dopuścił się „czynów niemoralnych”. Zbrodnia wydała się, bo rodzice zaczęli dopytać, skąd dziewczynka wzięła cukierki. Wówczas ofiara „z płaczem przyznała”, co nastąpiło.

Zwyrodnialcy atakowali na ulicach, w parkach, na placach zabaw. Te ostatnie miejsca szczególnie upodobał sobie 19-letni Maks Kunig z Łodzi. Podchodził do grających dzieci, w garści trzymając rzecz jasna cukierki. Jedna z dziewczynek okazała się wystarczająco nieostrożna, by posłuchać jego namów. Miała 9 lat i latem 1925 roku kilkukrotnie udawała się z obcym chłopakiem na strych kamienicy. Tam Kunig dopuszczał się na niej „lubieżnych czynów”. Po paru tygodniach poczuł się już na tyle bezkarny i bezpieczny, że dokonał także gwałtu.

Podobne tragedie rozgrywały się i na wsiach. W 1930 roku w miejscowości Czyże nieopodal Łodzi 18-letni Antoni Górecki zmaltretował własną, 9-letnią siostrzenicę. Wszyscy członkowie rodziny znajdowali się w polu, dziewczynka tymczasem samotnie wypasała bydło na pobliskiej łące. Górecki zawołał do niej: „Chodź do mnie, dostaniesz cukierki!”.

Józef D. nie miał żadnych zahamowań. Do jednej z dziewczynek pisał wprost, że zdobędzie dla niej figi, o ile ta w zamian „da mu włożyć”.

Józef D. nie miał żadnych zahamowań. Do jednej
z dziewczynek pisał wprost, że zdobędzie
dla niej figi, o ile ta w zamian „da mu włożyć”. Fotografia akt prokuratorskich.

Genia pospieszyła na jego wezwanie. Gdy tylko znalazła się w mieszkaniu, Górecki zamknął na klucz drzwi wejściowe i rzucił się na przerażoną siostrzenicę. Dziewczynka poczęła płakać i wzywać rozpaczliwie pomocy. Nikt jednak nie usłyszał jej krzyków (…). Górecki przez dłuższy czas pastwił się nad dziewczynką, dokonywując czynów lubieżnych. Gdy wreszcie mu się znudziła, wyrzucił ją z mieszkania, oświadczając, że jeśli komukolwiek piśnie słówko, to ją zabije.

„W domu będzie ci się samej nudziło”

Dzieci były narażone na atak nawet we własnych domach, szczególnie jeśli zamieszkiwały w zatłoczonych, robotniczych kamienicach. W 1938 roku w Łodzi skazano na karę więzienia 71-letniego Ferdynanda Krumpfa. Spraszał on do swojego mieszkania córki sąsiadów „pod pretekstem częstowania ich łakociami”, po czym „dopuszczał się z nimi czynów lubieżnych”.

Podobna historia rozegrała się w tym samym mieście w roku 1930. 8-letnia Henrieta S. wróciła ze szkoły, nie mogła jednak dostać się do mieszkania. Rodzice wyszli, a drzwi były zamknięte. Dziewczynka zapukała do najbliższego sąsiada, Teodora M., by zapytać, czy czasem nie zostawiono u niego kluczy. Był to 74-letni staruszek. Odparł, że w istocie ma klucze. Poprosił jednak Henrietę, by zechciała dotrzymać mu towarzystwa.

Listy i ich odpisy zachowane w aktach sprawy kolejarza z Alwerni.

Listy i ich odpisy zachowane w aktach sprawy kolejarza z Alwerni.

„Dam ci pieniądze, kupisz sobie cukierków” – przekonywał. – „W domu będzie ci się samej nudziło”. Wizja dodatkowego kieszonkowego, a już tym bardziej myśl o słodkościach, na jakie nie pozwalali jej rodzice, poskutkowały. Henrieta została.

Starzec posadził dziewczynkę na stole, usiłując ściągnąć z niej sukienkę. W tym momencie zapukano do drzwi. Ukazała się w nich jego żona. Niewiasta zaraz spostrzegła, iż mąż stara się ukryć przed nią zmieszanie. Gdy poczęła go indagować, czy coś się nie stało, nawet jej nie odpowiedział. Pani M. zwróciła się wówczas do dziewczynki i ta jej opowiedziała o wszystkim.

Wieczorem Henrieta powtórzyła to samo swym rodzicom, którzy niezwłocznie zwrócili się do policji.

Dziennikarze przekonywali, że służby śledcze natychmiast wdrożyły „energicznie dochodzenie”. Może było tak w istocie, trudno jednak wskazać namacalne rezultaty. Mężczyzna został skazany na symboliczne dwa tygodnie aresztu i to mimo, że już wcześniej karano go za pedofilię. Na podobną surowość władz można było liczyć chociażby po pospolitej pijackiej burdzie, albo z powodu popchnięcia dozorcy kamienicy. Ale już za niedbały nadzór nad robotnikami w fabryce majster szedł czasem siedzieć choćby i na cały miesiąc.

Bibliografia:

Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką „Epoka milczenia. Przedwojenna Polska, o której wstydzimy się mówić”. Poniżej wybrana literatura:

  1. Archiwum Narodowe w Krakowie, Akta Prokuratury Sądu Okręgowego w Krakowie, sygn. 29/467/671.
  2. Człowiek – zwierzę, „Głos Polski”, nr 327 (1925).
  3. Czyny lubieżne z 8-letnią dziewczynką, „Ilustrowana Republika”, nr 347 (1930).
  4. Czyny lubieżne z siostrzenicą, „Ilustrowana Republika”, nr 286 (1930).
  5. Dokoła szkół żeńskich grasuje zboczeniec, „Nowiny codzienne”, nr 36 (1934).
  6. Uwaga – degeneraci grasują!, „Express Mazowiecki”, nr 132 (1936).
  7. Za czyny lubieżne z nieletnimi skazany został 71-letni starzec, „Głos Poranny”, nr 186 (1938).
  8. Zboczeniec na terenie Dębicy, „Echo z nad Wisłoki”, nr 21 (1933).
  9. Zboczeniec unieszczęśliwił dziesięcioletnią dziewczynkę, „Echo”, nr 227 (1933).

KOMENTARZE (12)

Skomentuj Bur Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jarek

„19-letni Maks Kunig z Łodzi”

„na karę więzienia 71-letniego Ferdynanda Krumpfa”

Sami folksdojcze.

    Anonim

    Faktycznie… Wodzień, Górecki, Kopczyński… Niech Pan nie tworzy teorii spiskowych, mówiąc w dodatku o „folksdojczach” przed drugą wojną.

      Jarek

      Niemcy dzielili się na Reichsdeutsche i Volksdeutsche na długo przed drugą wojną.

    P.

    Jareczku, widzę, że według ciebie prawdziwi Polacy mogą gwałcić dzieci. Franciszek Więzień, Józek D. albo Antoni Górecki – im wolno? Domyślam się , że jesteś jednym z tych, którzy uważają dzisiaj, że księdzu też wolno więcej.
    A w mojej ocenie jesteś zwyrodnialcem.

xxx

Istny raj dla plebanów i pospolitych polakatolików. Do dzisiaj nic się nie zmieniło.

    Anna

    Czy gdziekolwiek napisano, że oprawcy byli księżmi lub katolikami? Pedofilia występuje również wśród innych zawodów i religii, ale tylko jedna jest piętnowana

      P.

      Problem jest w tym, że księża są bezkarni. Innymi zajmuje się prokurator. Murarza się nie przenosi na inną budowę. Nauczyciela nie przenosi się do innej szkoły. Kasjera w Biedronce, nie przenosi się do innego sklepu. Tylko w przypadku księży zamiata się sprawy pod dywan. Uważasz że tak być powinno?

Bur

Tak samo mężczyźni piszą do kobiet dorosłych – tylko w zamian ofiarują co innego niż cukierki, ale kobiety często i tak się na to naciągają :(

    Betty

    A co to są ”dorosłe kobiety”? Raczej młode i legalne dziewczyny które mają od 16 do 23 lat, a to żadne kobiety tylko młode istoty. Widzę kolejny pedofil.

      Anonim

      @Betty A to 23 latka to nie jest kobieta? 16 latka to dziewczyna, ale 23 latka to dorosła kobieta, mało tego zaskocze cie 18 latka to także już kobieta, bo prawnie osiągnęła pełnoletność

Monia

Mój kuzyn jak miałam 5 lat a on 15 chciał żebym mu polizała pe.,są mówiąc że to lizak. Żałuję że nigdy tego nie zgłosiłam. To był 1995. Łukaszu, ja pamiętam i kiedyś się zemszczę.
Monika

Tak pytam

„Podobnych zwyrodnialców były w przedwojennej Polsce setki” – proszę o konkretne statystyki. Oczywiście Żydzi, Niemcy i inne narodowości mieszkające w przedwojennej Polsce były porządne i nic takiego nie robiły. Ech, czytając kolejny artykuł na tym portalu dochodzę do wniosku, że redakcja naprawdę nie lubi Polski i Polaków i za wszelką cenę chce pokazać nad jak nagorzej, jako ludzi bez żadnej kultury i moralności

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Co Polacy sto lat temu sądzili o pedofilii? [18+]

Skąd się biorą pedofile? Jakie jest źródło tego zboczenia? Czy każdy kto gwałci dzieci zasługuje na miano pedofila? Czy starcy mają skłonność do molestowania nieletnich?...

29 sierpnia 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Tabletki gwałtu w przedwojennej Polsce [18+]

Polacy uparcie twierdzili, że śpiącej czy nieprzytomnej kobiety nie da się wykorzystać. I to mimo, że w tym samym czasie niemieccy profesorowie ostrzegali studentki, by...

12 lipca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

„Szczególna kategoria fetyszystów”. Erotyczne ocieractwo, froteryzm w przedwojennej Polsce [18+]

„W miejscach publicznych stają z tyłu za kobietą, możliwie tęgą” – tłumaczył zachowanie froterystów słownik z 1933 roku. A wpływowy badacz dopowiadał: „fetyszyzm tego rodzaju...

3 lipca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

„Psina nikomu nie powie”. Zoofilia w przedwojennej Polsce [18+]

Wpływowy przedwojenny seksuolog przekonywał, że lepiej, aby kretyni "spółkowali z kozami", niż z kobietami. Psychoanalityk specjalizujący się w zaburzeniach dziecięcych dopowiadał, że zoofilia „zachodzi stosunkowo...

18 czerwca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Prawda o przedwojennych dżentelmenach? Wielu było napalonymi chamami, bezczelnie obmacującymi obce kobiety

Irena Krzywicka pisała o kobietach, „które w ciemnościach taksówki przejmuje mroźnym smutkiem nieuchronnie pełzająca ręka”. Antoni Słonimski żartował, że sam chciałby sobie przeprowadzać „rewizje osobiste” urodziwych...

11 czerwca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Dwudziestolecie międzywojenne

Dla dobra nauki płacił setkom kobiet, by podglądały jak Polacy uprawiają seks. Ten lekarz przyjmował w Krakowie ponad 100 lat temu [18+]

Stanisław Kurkiewicz chciał wiedzieć wszystko. Poznać kobiece „marzenia i sny o zwisaku” oraz męskie „grzechy płciowe, ich częstość i upór w popełnianiu tychże”. Dopytywał pacjentów...

5 czerwca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.