Słowa prostych chłopów spod Krakowa, dystyngowanych dam i śmiertelnie poważnych medyków. Czy którekolwiek z nich przetrwało do dzisiaj?
Doktor Stanisław Kurkiewicz, działający w Krakowie na początku XX wieku, nie tylko prowadził szeroko zakrojone badania nad życiem płciowym Polaków – nie bojąc się podglądać, podpytywać, a nawet płacić mieszkankom miasta za dostarczanie mu erotycznych opowieści – ale też stworzył pierwszy nad Wisłą słownik terminologii seksualnej. Czy też konkretnie: „Słownik płciowy. Zbiór wyrażeń o płciowych właściwościach, przypadłościach itp. Do użytku przy zeznawaniu przed lekarzem płciownikiem”.
Zgodnie z tytułem, broszurka miała przede wszystkim pomóc stremowanym pacjentom w rozmowie z lekarzem. Na kartach „Słownika płciowego” mogli wyczytać jak należy określać różne czynności płciowe i różne problemy – których doświadczali, ale niekoniecznie potrafili je zrozumiale i bez rumieńców zreferować.
Dzisiaj publikacja Kurkiewicza to jednak przede wszystkim skarbnica wiedzy o tym, jak dawniej mówiono i myślano o seksie. Doktor nalezą się brawa za to, że zebrał przeróżne wyrażenia ludowe. A więc takie, którymi posługiwali się prości Polacy.
Poniżej wybrane z nich. Tam gdzie trzeba – z dodatkowym komentarzem.
Miałem orgazm czyli…
1. Spuściłem się – krakowski lekarz zapewniał, że to właśnie jest najczęstsze, wprost powszechnie przyjęte określenie. Nie omieszkał też dodać, że „»spuszczać się« [jest] stosowane tak u mężczyzn, jak i u kobiet”. U tych drugich: „wobec braku dokładnego słownictwa”, które lepiej odzwierciedlałoby zachodzący akt.
2. Doszedłem do swego.
3. Skończyłem swoje.
4. Złapałem się.
5. Przeszło mi.
6. Dobrze się zrobiło – przy czym Kurkiewicz zastrzegł, że to akurat określenie może być mylące. Trzeba dopytać pacjenta, czy chodziło mu o orgazm, czy raczej prowadzący do niego „bieg błogości płciowej”.
7. Nie mogłem wytrzymać – w nawiasie specjalista wyjaśnił: „rozumie się biegu błogości płciowej”.
8. Zeszło ze mnie – „rozumieć należy: wydzielenie szczytowin”.
9. Lałem/Zlałem – „rozumieć tak samo”
10. Złapałam się z mężem – co, precyzyjnie rzecz biorąc, miało oznaczać „równoczesne z mężem szczytowanie”.
11. Równałam się z mężem – jak wyżej.
12. Chwyciło nas razem – „tożsamo”.
13. Razem się złapaliśmy – jak widać na orgazmy jednoczesne przedwojennym Polakom nie brakowało określeń.
14. Ckliwości się zabrały.
15. Przyjemność od serca przyszła – „na określenie wydatnego szczytowania”.
16. Natura przyszła – a gdyby do szczytowania nie doszło można było powiedzieć: „nie miałem natury”.
Fachowo rzecz ujmując
Jak na medyka i kodyfikatora wiedzy płciowej przystało, pan doktor zaproponował też szereg własnych, fachowych określeń na orgazm. Ten – jak rzecz określił – „III stopień błogości płciowej” można było nazywać na następujące sposoby:
17. Szczytowanie błogosne – oficjalny termin Stanisława Kurkiewicza i jego wielki powód do dumy.
18. Oswobodzenie płciowe – „jako uczucie następowe po zaznaniu szczytowania”.
19. Dojście do szczytu – ewentualnie doznanie szczytu.
20. Dobiegnięcie błogości.
21. Strzykanie – „na określenie miarkowania u siebie wydzieliny przy szczytowaniu”.
22. Zachwytowanie – lub też, żeby za prosto nie było zachwytowywanie.
23. Całkowita błogość.
24. Dobieg błogości.
25. Koniec wzbierania błogości.
26. Najwyższy stopień błogości.
27. Odbycie się sprawy biegu błogości – na tym etapie można już wprost powiedzieć, że pan doktor celowo mnożył zbliżone określenia…
28. Okres końcowy.
29. Zachwycenie płciowe – albo i zachwyt płciowy, by nie mnożyć bytów.
30. Uspokojenie płciowe – tożsame z oswobodzeniem płciowym.
31. Zaszczytowanie.
32. Szczytowanie.
Ze wszystkich tych określeń na dobrą sprawę do dzisiaj przetrwało tylko „szczytowanie”. I to jako oficjalne, wprost encyklopedyczne miano. Tylko jednego poczciwy doktor Kurkiewicz nie wymyślił. Tak popularnego dzisiaj słowa orgazm.
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Stanisław Kurkiewicz, Słownik płciowy: zbiór wyrażeń o płciowych właściwościach, przypadłościach i t. p. : do użytku przy zeznawaniu przed lekarzem płciownikiem, nakładem autora, Kraków 1913.
KOMENTARZE (13)
„Szczytowanie błogosne” lub”zachwytowanie” brzmi jak wywody „speców” od życia intymnego z Radia Maryja. Padłam .Cudowne!Serio!
@Anonim: Szanowna Pani, wyjątkowo oryginalna uwaga :) Cieszymy się, że artykuł się spodobał i dziękujemy, w imieniu Autora i Redakcji, za miłe słowa. Pozdrawiamy.
Jeżeli o mnie chodzi, to określenie „spuścić się” jest ciągle żywe i w przypadku męskiej strony moich znajomych (i nie tylko) dużo częściej używane niż „orgazm” czy „szczytowanie”…
Zdaje się jednak, że to slangowe określenie częściej odnosi się do masturbacji, niż do seksu. Choć być może w różnych środowiskach różnie to wygląda :).
Tadeusz po mistrzowsku rozpoczął minetę,
Najpierw lizał po wierzchu, rozpalał kobietę.
Jęła więc Zosia wzdychać, jęczeć, wreszcie krzyczeć.
Tadeusz rad jej więcej rozkoszy użyczyć,
Wsadził głębiej, językiem jak młynkiem obracał,
Rękami Zosię z góry aż do dołu macał,
Przy tym ruchliwy język coraz głębiej wtykał,
Krztusił się, dławił, ślinę i włosy połykał,
Obracając językiem coraz żwawiej, głodniej,
Wreszcie zajęczał lekko i spuścił się w… spodnie.
@Jarek: A zdradzi nam Pan autora? Wypadałoby się pochwalić kto napisał ten iście poetycki wierszyk ;)
Pan Tadeusz XIII księga – Aleksander Fredro
Nie ma pewności Panie Piotrze, że autorem XIII księgi jest właśnie Aleksander Fredro. Pisze się tu również o Włodzimierzu Zagórskim czy Tadeuszu Boyu-Żeleńskim. Ale to wszystko jednak tylko przypuszczenia.
Może napiszecie artykuł na temat tej Trzynastej Księgi?
@Jarek: Będziemy mieć Pana prośbę na uwadze przy planowaniu kolejnych artykułów. Pozdrawiamy :)
Cudne to humanistyczne szczytowanie błogosne, dobiegowanie i zachwytowanie. Aż zachichotać złowieszczo można czy tam moszna…
Same zaś te określenia bodajże Boy-Żeleński nazwał „kurkiewami”.
Nie do końca :). To sam Kurkiewicz wymyślił określenie „kurkiewy”, by uczcić… siebie. Boy natomiast znał go i opisał jako wyjątkowego ekscentryka w jednym ze swoich felietonów.