Czy pradziadek Tolkiena zabił świętego Wojciecha?
Z kim kojarzą nam się Prusowie? Po pierwsze ze śmiercią św. Wojciecha. Po drugie z Krzyżakami. A z kim powinni? Chociażby z… J.R.R. Tolkienem.
Z pochodzeniem sławnego pisarza – autora „Hobbita” i „Władcy Pierścieni” – wiąże się niejedna zagadka. Jego bezpośredni przodkowie mieli prawo uważać się za Brytyjczyków z krwi i kości, ale Tolkien nie jest wcale nazwiskiem z Wysp Brytyjskich. Przywieźli je imigranci. Skąd jednak konkretnie?
Prawdziwie aryjski pisarz?
Dyskusję o pochodzeniu Tolkiena, jeszcze za jego życia, podjęli naziści. W 1938 r. nad aryjskością pisarza zastanawiali się poczdamscy wydawcy Rütten & Loening, którzy chcieli opublikować niemieckie tłumaczenie „Hobbita”.
Napisali nawet list w tej sprawie. Jednak hitlerowcy swoim „śledztwem” tak zirytowali pisarza, że odpowiedział im: „Jeśli pytają mnie Państwo, czy jestem pochodzenia żydowskiego, to mogę jedynie z żalem odpowiedzieć, iż najwyraźniej nie mam żadnych przodków wśród tego utalentowanego narodu”.
Zarazem Tolkien oświadczył: „Mój pradziad przybył do Anglii z Niemiec w osiemnastym wieku”. Odpisał tak nie po to, by się nazistom na koniec przypodobać, lecz dlatego, że tak głosiła rodzinna legenda.

Niemieccy wydawcy w 1938 roku zastanawiali się, czy Tolkien jest aryjczykiem. Twórca „Hobbita” odpowiedział im w błyskotliwy sposób. (zdjęcie domena publiczna)
Wieś tłumaczy
Badania genealogiczne wskazały, że zanim Tolkienowie pojawili się na Wyspach Brytyjskich, żyli w Saksonii. Nosili nazwisko Tolkiehn albo Tolkühn (co oznaczało po niemiecku kogoś wariacko odważnego).
I to tam skończyłaby się genealogiczna przygoda z twórcą „Władcy pierścieni”, gdyby nie niemiecki badacz i tolkienista prof. Günther-Ulrich Tolkiehn. Powiązał on ród Tolkienów z dawnymi Prusami, jeszcze pod panowaniem Hohenzollernów, a wcześniej Krzyżaków. Czyli z Warmią, Mazurami i obecnym obwodem kaliningradzkim.

Czy senna mazurska osada stanie się wkrótce mekką fanów Tolkiena? (zdjęcie opublikowane na licencji CCU 2.5, autor Ralf Lotys).
Zdaniem profesora, nazwisko mogło powstać po dodaniu sufiksu -ien, typowego dla Prus, do słowa tolk-, wywodzącego się z języków bałtyjskich.
Wyraz ów oznaczał tłumacza. Z takich miejscowych tłumaczy korzystali Krzyżacy. Człon Tolk- pojawia się też w wielu nazwach geograficznych na Warmii i Mazurach, jak Tolkowiec, Tolkmicko czy Tolkynen (Tolksdorf), czyli dosłownie „wieś tłumaczy”. Ta ostatnia miejscowość zwie się dziś Tołkiny i już czeka, żeby stać się mekką fanów twórczości pisarza.
Krzyżacy i Prusowie
Jak ustalił kilka lat temu w swoich badaniach polski tolkienista Ryszard „Galadhorn” Derdziński, rycerze posiadający tzw. Dobra Tolkińskie służyli w XIV w. krzyżackiemu komturowi Bałgi.

Jeszcze więcej na temat polskich śladów w wielkiej historii dowiesz się sięgając po książkę Adama Węgłowskiego pt. „Bardzo polska historia wszystkiego” (Znak Horyzont 2015).
Mieli w swoim władaniu m.in. wspomniany Tolksdorf (Tołkiny) oraz inne tereny pod Kętrzynem, Bartoszycami i Iławą Pruską. W tym niewielkie Powiersze, z których wywodził się w XV w. niejaki Peter Tolkyn von Powarschen. Brzmi niemal jak Tolkien! A było dużo więcej Tolków, Tolcków i Tolkynenów. Dawni tłumacze i Prusowie, którzy przeszli na służbę Zakonu, najwyraźniej dopasowali się do nowej rzeczywistości i nowych czasów.
Wydaje się całkiem prawdopodobne, że ród Tolkiena sięga Saksonii w czasach unii personalnej z Rzeczpospolitą, wcześniej zaś średniowiecznych krzyżackich Prus, a jeszcze wcześniej… pruskich plemion, między którymi chrześcijaństwo próbował zaprowadzać święty Wojciech.
Nie można zupełnie wykluczyć, że jeśli Tolkienowie pełnili rolę tłumaczy w czasach Krzyżaków, to tradycja ta sięgała także wcześniejszych wieków.

Dom Tolkienów przy Northmoor Road 20 w Oksfordzie. Być może podobny powinien stanąć u nas na Mazurach? (zdjęcie opublikowane na licencji CCA by SA 3.0, autor Michael Paetzold)
Pomoc tłumaczy była tymczasem niezastąpiona podczas wypraw misyjnych – takich jak choćby słynna ekspedycja biskupa Pragi w 997 roku. Kto wie – może więc jakiś Tolkien był świadkiem mordu na Sławnikowicu? A może nawet splamił sobie ręce krwią świętego?
Bibliografia:
- Joseph Pearce, Tolkien: człowiek i mit, Zysk i S-ka, 2001.
- Ryszard Derdziński, O rycerzu Tolkienie, czerwonym wilku i pięknym lesie. Najdawniejsze dzieje nazwiska Tokien.
Nie mordu, tylko egzekucji.
Czy aby egzekucja, a nie atak morderczego gniewu? Wedle średniowiecznego „Żywotu świętego Wojciecha”: „Z rozwścieczonej zgrai wyskoczył zapalczywy Sicco [czyli kapłan?] i z całych sił wywijając ogromnym oszczepem, przebił na wskroś jego serce. Będąc bowiem ofiarnikiem bożków i przywódcą bandy, z obowiązku niejako pierwszą zadał ranę. Następnie zbiegli się wszyscy i wielokrotnie raniąc nasycali swój gniew”. Wersji Prusów niestety nie znamy…
artykuł ciekawy, ale tytuł….. bez komentarza
Tytuł artykułu jak z taniego brukowca. Wstyd…
Niesamowicie ciekawy artykuł ale tent tytuł sprawił że na jakiś czas przestanę tu zaglądać. Żenada! Z artykulu wynika że Tolkien MOŻE mieć korzenie pruskie, i co? I to niby sprawia że jego dziad zabił św Wojciecha? To mógłbyc dziad każdego z nas bo pewnie każdy Polak miał w rodzinie jakiegoś prusaka.. W tysiąc lat wiele się mogło zdarzyć. Nie.. Bez komentarza
@Asf: Szanowny Panie, nie wszystko należy brać tak bardzo dosłownie. Pytanie czy pradziadek Tolkiena zabił św. Wojciecha jest tu metaforą, która wynikła – jak sam Pan zauważył – z przypuszczenia, że Tolkien mógł mieć pruskie korzenie. To nie znaczy, że autor artykułu uznał, że właśnie przodek Tolkiena jest winny śmierci misjonarza. Pozdrawiamy i zachęcamy jednak do dalszego zaglądania na nasz portal.
Bez komentarza. Wstyd pisać coś takiego
Drogi Anonimie, ale komentarz Pan jednak zostawił ;) Pozdrawiamy serdecznie :)
Tak trąciło clickbaitem, że aż musiałem zajrzeć. Nie zawiodłem się. Ktoś ostro popuścił wodze fantazji przy wymyślaniu tytułu.