Zbiór wywiadów to zwykle forma łatwa dla autora i bardzo trudna dla wydawcy. Wysyp tego rodzaju książek udowadnia, że prosto jest nagrać parę (często dość przypadkowych) rozmów na wybrany temat. Trudniej udowodnić, że te rozmowy mają autentyczną wartość i że czytelnik powinien po nie sięgnąć. Wszystkim autorom i wydawcom, którzy mają z tym problem polecam niepozorną publikację "Gen ryzyka w sobie miał...". Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to idealny przykład tego, jak zbiór wywiadów powinien wyglądać.
W krótkiej książeczce wydanej przez Literaturę Faktu PWN Joanna Podsadecka zebrała wywiady z ośmioma osobami na różne sposoby związanymi z „Tygodnikiem Powszechnym”. Są wśród nich byli i obecni dziennikarze tego pisma (Adam Boniecki, Józefa Hennelowa, Krzysztof Kozłowski), ale też zupełni outsiderzy, jak choćby Adam Michnik. Wszyscy oni opowiadają o Jerzym Turowiczu. A jest o czym opowiadać. To jeden z niewielu ludzi, którzy w okresie PRL-u próbowali legalnie walczyć z władzą i przekazywać Polakom skrawek prawdy o świecie. To zarazem postać chwalebna i tragiczna. Jako wieloletni redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiej kultury. Tyle tylko, że zapisał się w jednym z tych tomów tejże historii, które leżą na najwyższej półce w bibliotece i obrastają kurzem. Bo kto jeszcze dzisiaj w ogóle pomięta kim był Turowicz?
Kolejne wywiady w książce Joanny Podsadeckiej zdradzają przeróżne oblicza Turowicza w rolach dziennikarza, mentora, przyjaciela, a nawet ideowego oponenta. Dwie rozmowy – z Józefą Hennelową i Krzysztofem Kozłowskim – zdecydowanie wybijają się na tle tomu i nadają ton całej publikacji. W niezwykle żywych i osobistych wspomnieniach Turowicz odżywa, jako świetny redaktor, ale przede wszystkim uczciwy człowiek, w czasach kiedy uczciwość była towarem wybitnie deficytowym.
Wywiady – dużo lepiej niż dowolna monografia lub biografia – wyciągają na światło dziennie dylematy współpracy z władzą za komuny, paradoksy pracy dziennikarskiej w systemie reglamentowanej wolności oraz problemy donosicielstwa i konszachtów ze służbą bezpieczeństwa. Pokazują też pułapki działalności politycznej w latach 90.
„Gen ryzyka w sobie miał…” to pozycja, która pozwala w inny sposób spojrzeć na najnowszą historię Polski. Ale chyba przede wszystkim to książka przypominająca o tym, że czegoś nam brakuje w dzisiejszej zabieganej, merkantylnej rzeczywistości. Bo takich ludzi jako Turowicz dzisiaj już po prostu nie ma. A szkoda, bo może gdyby redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” urodził się 10, 15 lat później, to zostałby prezydentem III Rzeczypospolitej. Może zostałby człowiekiem równie ważnym co Adam Michnik w polskim świecie mediów. Jedno nie ulega wątpliwości: nie zasługiwał na zapomnienie tylko dlatego, że urodził się za wcześnie.
Doskonale przygotowana, dopracowana merytorycznie (stawiane pytania pokazują, jak wiele wysiłku włożyła w tę książkę Joanna Podsadecka!) i elegancko wydana publikacja PWN daje szansę, że Turowicz jeszcze odżyje w społecznej świadomości. Mniej „Gen ryzyka…” wciągnął i poruszył, mimo że z Turowiczem nie zgodziłbym się ani światopoglądowo ani politycznie. Ale o mądrych ludziach warto czytać. I dlatego ze swojej strony gorąco polecam tę pozycję.
Autor: Joanna Podsadecka
Tytuł: Gen ryzyka w sobie miał… O Jerzym Turowiczu
Wydawca: Literatura Faktu PWN
Data wydania: 2012
Oprawa: Twarda
Liczba stron: 224
ISBN: 978-83-01-16884-1
Cena: 49,90 zł
Ocena recenzenta: 6-/6
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.