W trakcie II wojny światowej na Atlantyku miały miejsce dziesiątki większych lub mniejszych bitew konwojowych, jednak żadna z nich nie może się równać z tą, która rozegrała się w dniach 16-19 marca 1943 r. Właśnie wtedy 91 statków z konwojów SC-122 i HX-229 wzięły na celowniki łącznie aż 44 U-Booty. To nie mogło skończyć się dobrze dla Sprzymierzonych…
Początkowo nic nie zapowiadało nadchodzącego dramatu. Konwój SC-122 zmierzający do Liverpoolu opuścił Nowy York 5 marca. Płynęło w nim 60 statków, spośród których dwa już 6 marca wróciły do nowojorskiego portu, zaś kolejnych sześć po ciężkim sztormie skierowało się do kanadyjskiego Halifaxu. Drugi bohater naszej historii, czyli konwój HX-229, wypłynął w kierunku Wielkiej Brytanii 8 marca. Był sporo mniejszy od SC-122 – liczył 40 jednostek płynących w 11 kolumnach.
Ochronę pierwszemu konwojowi miała zapewnić Grupa Eskortowa B.5. W jej skład wchodziły: fregata „Swale”, korwety „Buttercup”, „Godetia”, „Lavender”, „Saxifrage” i „Pimpernel” oraz niszczyciel „Havelock”, na którym podniósł swą banderę komandor R.C. Boyle – dowodzący całą eskortą. Z obawy przed wzmożoną aktywnością „wilczych stad” osłonę dodatkowo wzmocniły amerykański niszczyciel „Upshur”, brytyjski „Leamington” oraz trawler „Campobello”.
Drugi konwój nie mógł liczyć na pomoc podobnej flotylli. Eskorta oceaniczna dołączyła do niego dopiero 13 marca i na dodatek składała się tylko z niepełnej Grupy Eskortowej B.4 – niszczycieli „Volunteer” (flagowy) „Beverley”, „Witherington” i „Mansfield” oraz korwet „Anemone” i „Pennywort”. Co gorsza, nie dowodził nią jej stały dowódca komandor porucznik E.C.L. Day lecz kapitan G.J. Luther, dla którego był to ledwie drugi rejs tego typu!
Polowanie czas zacząć
Tego samego dnia, gdy do konwoju HX-229 doszlusowała osłona, został on namierzony na wysokości St. Johns na Nowej Funlandii przez niemiecką radiową służbę wywiadowczą. Gdy tylko informacja dotarła do dowództwa U-bootwaffe, Grossadmiral Karl Dönitz – stojący wtedy już na czele całej Kriegsmarine – zareagował błyskawicznie.
Natychmiast polecił dowódcom U-Bootów znajdujących się w tamtym rejonie sformowanie „wilczego stada”, któremu nadano kryptonim „Raubgraf” (w wolnym tłumaczeniu: drapieżny hrabia). Składało się ono początkowo z ośmiu okrętów podwodnych (U-84, U-91, U-435, U-600, U-603, U-615, U-664, U-758) i miało oczekiwać na przewidywanej trasie konwoju, formując wachlarz.
Na tym jednak nie koniec, bowiem od 14 marca we wschodniej części Północnego Atlantyku (52°–58° N i 25°–30° W) zbierała się druga, bardzo silna grupa „Stürmer” (napastnik) złożona z osiemnastu U-bootów. Zorganizowano również trzecie „wilcze stado” nazwane „Dranger”, w którym znalazło się jedenaście okrętów podwodnych. Jak zauważa Andrzej Perepeczko, autor książki „U-Booty II wojny światowej”:
Admirał Dönitz szykował przeciwko obu konwojom niespotykaną dotychczas armadę aż 37 okrętów podwodnych [ostatecznie były to aż 44 U-Booty – przypis autora art.]. Tak więc wypadało tym razem na każdy U-boot niespełna 2,5 statku handlowego, a stosunek sił napastników do okrętów eskorty przedstawiał się jak 37:16.
Mimo zakrojonych na tak szeroką skalę przygotowań Sprzymierzonym początkowo sprzyjało szczęście. Oto bowiem na skutek silnego sztormu szybszy konwój SC-122 minął bez wykrycia czatującą na niego grupę „Raubgraf”. Dopiero 15 marca załoga U-91 dostrzegła statki konwoju, ale próba ich zaatakowania wespół z przywołanymi U-84, U-664 i U-758 spełzła na niczym, gdyż nad ranem 16 marca konwój zmienił radykalnie kurs na północno-wschodni, omijając zasadzkę.
No ale to byłoby na tyle jeżeli chodzi o szczęście. Przed południem 16 marca płynący samodzielnie U-653 przypadkowo natknął się na wolniejszy konwój HX-229 i wezwał posiłki. Sam został wykryty i przepędzony przez niszczyciel „Mansfield”, który jednakże z powodu niewystarczającej ilości paliwa musiał zaniechać pościgu, pozwalając U-Bootowi umknąć.
Dowództwo U-bootwaffe zdawało sobie sprawę z szansy, jaka otworzyła się przed „wilczymi stadami”. Natychmiast skierowało w ten rejon kolejne dwa okręty podwodne – U-228 oraz U-616.
Tymczasem wezwane przez U-653 okręty grupy „Raubgraf” nawiązały po południu 16 marca kontakt ze słabo chronionym konwojem HX-229. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie, aby rozpocząć istną rzeź, która zaczęła się jeszcze tej same nocy i miała potrwać przez kilka najbliższych dni.
„Wilcze stada” dopadają swoje ofiary
Jako pierwszy ofiarą U-Bottów padł norweski motorowiec „Elin K.” (5214 BRT), zatopiony o 23.00 celną torpedą wystrzeloną z U-603 (Oblt. Hans-Joachim Bertelsmann). Jeszcze tej samej nocy U-758 (Kptlt. Helmut Manseck) posłał na dno holenderski statek „Zaanland” (6513 BRT) oraz uszkodził amerykański parowiec „James Oglethorpe” (7176 BTR), dobity rano przez U-91 (Kptlt. Heinz Walkerling). Kolejną zdobyczą U-Bootów był amerykański parowiec „William Eustis” (7196 BRT), uszkodzony przez U-435 (KrvKpt. Siegfried Strelow) i dobity rano 17 marca przez U-91, który o godzinie 3.37 skutecznie storpedował amerykański parowiec „Harry Luckenbach” (6366 BRT).
To nie koniec niemieckich sukcesów z tej nocy! U-600 (KrvKpt. Bernhard Zurmühlen) zatopił byłą brytyjską bazę wielorybniczą „Southern Princess” (12 156 BRT) oraz uszkodził poważnie dwa następne statki (8714 i 6125 BRT), które 17 marca zostały dobitne przez U-91.
W tym samym czasie Niemcy namierzyli również konwój SC-122 i z marszu przystąpili do ataku, co przyniosło sporą zdobycz załodze U-338 (Kptlt. Manfred Kinzel). Zatopiła ona trzy statki (brytyjskie: „Kingsbury” – 4898 BRT i „King Gruffydd” – 5072 BRT oraz pływający pod holenderką banderą „Alderamin” – 7886 BRT). Ponadto U-338 uszkodził brytyjski parowiec „Fort Cedar Lake” (7134 BRT), dobity popołudniu przez U-665 (Oblt. Hans-Jürgen Haupt).
Zachęceni tymi sukcesami Niemcy nie zamierzali odpuścić, przystępując do kolejnej fali ataków wczesnym popołudniem 17 marca. W ich wyniku U-384 (Oblt. Hans-Achim von Rosenberg-Gruszczyński) zatopił należący do konwoju HX-229 brytyjski parowiec „Coracero” (7525 BRT), zaś U-631 (Oblt. Jürgen Krüger) posłał na dno holenderski „Terkoeli” (5158). Konwój SC-122 również odnotował straty, w postaci zatopionego przez U-338 panamskiego parowca „Granville” (4071 BRT).
W nocy łowy trwały nadal. U-305 (Kptlt. Rudolf Bahr) o godzinie 23.08 posłał na dno brytyjski parowiec – „Zouave” (4256 BRT) oraz uszkodził inny („Port Auckland” – 8789 BRT), który dobił po niespełna dwóch godzinach.
Nadciąga odsiecz, no i co z tego?
Zaalarmowani rozwojem sytuacji Sprzymierzeni postanowili wzmocnić ochronę konwojów. I tak w południe 18 marca do konwoju HX-229 dotarły niszczyciele „Highlander” (dowodzony przez komandora porucznika E.C.L. Daya) oraz amerykański „Bobbit”, zaś do konwoju SC-122 doszlusował statek eskortowy „Ingham”. Jednocześnie niszczyciel „Mansfield” z eskorty HX-229 musiał powrócić do portu.
Pomimo tych roszad Niemcy nie myśleli rezygnować z dalszych prób. Nieustępliwość zaowocowała posłaniem przez U-221 (Oblt. Hans Trojer) na dno o godzinie 16.43 dwóch statków z konwoju HX-229 o łącznej pojemności 15 484 BRT. Jednak i osłona działała coraz sprawniej, tak że w nocy z 18 na 19 marca Niemcom nie udało się przeprowadzić żadnego skutecznego ataku.
Dopiero rano U-663 (Kptlt. Herbert Engel) uszkodził grecki parowiec „Carras” (5234 BRT) zaś U-527 (Kptlt. Herbert Uhlig) poturbował brytyjski statek „Matthew Luckenbach” (5848 BRT). Obie jednostki zostały dobite wieczorem 19 marca przez U-523 (Kptlt. Werner Pietzsch) oraz U-333 (Oblt. Werner Schwaff). Na tym zakończyła się największa bitwa konwojowa II wojny światowej.
Jej skutki były bolesnym ciosem dla Sprzymierzonych. Na dno poszło aż 21 statków o łącznej pojemności 142 465 BRT. Niemcy stracili tylko U-384 Oberleutnanta zur See Hansa-Achima von Rosenberg-Gruszczyńskiego, który został zatopiony z całą załogą przez łódź latającą „Sunderland” z 201. dywizjonu RAF. Ponadto okręty eskorty uszkodziły U-338, U-441 i U-631. Śmiało można powiedzieć, że nie była to zbyt wygórowana cena za tak wspaniały sukces.
Rzecz jasna w Niemczech machina propagandowa Goebbelsa nagłośniła zwycięstwo. Donoszono o zatopieniu 32 statków o łącznej pojemności 136 000 BTR. Co prawda hitlerowcy dosyć mocno przesadzili z liczbą statków, ale – jak podkreśla autor książki „U-Booty II wojny światowej” – i tak był to bezsporny sukces U-Bootwaffe, który zdawał się być dobrym prognostykiem na kolejne miesiące.
Przyszłość okazała się jednak zgoła odmienna. Dzięki zastosowaniu przez Sprzymierzonych coraz skuteczniejszych urządzeń pomagających w zwalczaniu okrętów podwodnych, już wkrótce to U-Booty miały stać się na Atlantyku zwierzyną łowną.
Źródła:
Podstawowe:
- Andrzej Perepeczko, U-Booty II wojny światowej, Instytut Wydawniczy Erica, Warszawa 2012.
Dodatkowe:
- Karl Dönitz, 10 lat i 20 dni. Wspomnienia 1935-1945, Finna Oficyna Wydawnicza 2009.
- David Porter, Kriegsmarine. The Essential Facts and Figures for the German Navy, Amber Books 2010.
KOMENTARZE (11)
…”któremu nadano kryptonim 'Raubgraff'”
to był „Raubgraf” z tylko jednym „f”.
A czy zauważyłeś może ten magiczny guziczek do zgłaszania literówek? O którym nawet już raz bezpośrednio TOBIE pisaliśmy i jego magiczne działanie wyjaśnialiśmy? :) Zapraszamy do korzystania!
Wtedy musiałbym zdradzić mój adres email, a on jest tajemnicą.
Zróbcie adres email w tamtym formularzu opcjonalny, a zacznę korzystać.
Jeśli koniecznie chcesz zachować anonimowość (co nas może po prostu dziwić, bo chyba żaden kulturalny człowiek nie boi się podpisać własnym nazwiskiem kiedy kogoś/coś krytykuje?), to przecież nikt nie zmusza Cię do podawania prawdziwego adresu e-mail. Wpisz w to pole cokolwiek. Po prostu nie otrzymasz żadnej odpowiedzi, gdybyś takowej oczekiwał.
Komentarze do artykułu z naszego profilu na Facebooku:
Urban Kępa: Dlaczego niemieckie szarze są skrótowcami niemieckimi a alianckie są tłumaczone na polski? Takie pytanie tylko kwestii zapytania :)
Konrad Kuziel: Nie był to z pewnością jak spektakularny Akcjum, Lepanto, Abu Qir, czy Trafalgar..a nawet Midway…bitwa zupełnie „niehonorowa”, takie rąbanie z partyzanta, z ukrycia…ale pod wzgl taktycznym na swój sposób nawet ciekawa ;)
Hubert Wawer: Polecam przeczytać dwutomową pracę Clay’a Blaira „Hitlera wojna U-bootów”, gdzie jest napisane jak dużo naprawdę znaczyły niemieckie zatopienia. Przytoczę dane:
W ciągu pierwszych 28 miesięcy na około 900 konwojów atlantyckich przeprowadzonych przez brytyjczyków Niemcy odnieśli walne zwycięstwa (6 lub więcej zatopień) na jedynie dziewiętnastoma – Tom I strona 449
W tym także okresie konwoje zmierzające na Wyspy Brytyjskie liczyły łącznie 12057 statków. Niemcy zatopili… 291! – Tom I strona 450
Od września 1942 do maja 1945 szlaki atlantyckie przemierzyły łącznie 953 konwoje liczące 43526 jednostek. Niemcy zatopili 272!
Tom II strona 730
Dołujące, co nie;p
Konrad Kuziel: W zupełności…a ileż to ludzkich istot się zmarnowało, no ale niestety taka jest wojna..;)
No najwieksza rzezia to byl konwoj PQ-17 gdzie alianci stracili az 25 statkow.
No tak, ale spojrz na temat artykulu, tu chodzi o Atlantyk, a PQ-17 byl w drodze do M
urmanska
CHyba HX 229 a nie HX 299 .Pomylka
Szanowny Panie Jacku, oczywiście. Bardzo dziękujemy za czujność – podpis pod ilustracją już został poprawiony. Pozdrawiamy.
Statki powinny mieć wzdłuż burt sieci co by wyłapywały torpedy lub specjalne tarcze do uderzeń torped.
A konwoje płynąć od Alaski do Rosji. Rosja by dziś do Niemiec należała gdyby nie konwoje a oni swoje o wielkiej wojnie ojczyźnianej.
Według Wikipedii ten polskobrzmiący dowódca U-Boota Hans-Achim von Rosenberg-Gruszczyński zginął dopiero 9 lipca 1943 roku.