Ciekawostki Historyczne
Zimna wojna

Korea, Amerykanie i drobny błąd w ocenie sytuacji…

Wojna koreańska (1950-1953) zapisała się w historii jako długi i krwawy konflikt, zakończony niepewnym kompromisem. W październiku 1950 roku nic jednak nie wskazywało na taki rozwój wypadków. Po kilku trudnych miesiącach Amerykanie opanowali całą Koreę Południową i 90% Północnej. I pewnie nawet by wygrali, gdyby nie skrajne zadufanie generała MacArthura i oderwanie od rzeczywistości prezydenta Trumana. Ich "drobny" błąd w ocenie sytuacji kosztował życie setek tysięcy ludzi.

Na pierwszym etapie wojny koreańskiej jedynym przeciwnikiem wojsk Korei Południowej i kontyngentu ONZ-tu (czyli realnie Amerykanów) była armia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej.

Amerykańskie sukcesy w Korei z września i października 1950 r. sprawiły, że gen. MacArthur był pewien szybkiego zwycięstwa. Historia pokazała, że bardzo się mylił. Na zdjęciu marines w trakcie walk o Seul.

Dzięki efektowi zaskoczenia i przewadze liczebnej zdołała ona w kilka miesięcy zająć prawie cały półwysep, a nawet rozbić jedną z dywizji amerykańskich (koniec czerwca – początek września 1950). Wystarczyło jednak, by Amerykanie zmobilizowali swoje siły i przeprowadzili udany desant na północy, a sytuacja z dnia na dzień uległa zmianie.

Pod koniec października niemal cała Korea Północna znajdowała się już pod okupacją amerykańską. Beztroskiemu marszowi US Army na północ nie towarzyszyły żadne obawy czy choćby wątpliwości co do możliwej reakcji Chin Ludowych i Związku Radzieckiego.

Zadufani w sobie generałowie amerykańscy – z głównodowodzącym Douglasem MacArthurem na czele – zupełnie zbagatelizowali wszelkie zagrożenia, mimo że w oczywisty sposób naruszyli komunistyczną strefę wpływów. Myśleli tylko o tym, by jak najszybciej zakończyć wojnę i odesłać wszystkie oddziały do domu.

W październiku i listopadzie Amerykanie świętowali swój oszałamiający sukces... zupełnie zapominając o tym, jak szybko fortuna może się od nich odwrócić (ryc. Roke, lic. CC BY-SA 3.0.

W październiku i listopadzie 1950 roku Amerykanie (kolor zielony) świętowali swój oszałamiający sukces… zupełnie zapominając o tym, jak szybko fortuna może się od nich odwrócić (ryc. Roke, lic. CC BY-SA 3.0).

Wojskowa i polityczna propaganda już zdążyła odtrąbić wielki sukces, twierdząc wręcz że misja porządkowa w Korei stanowiła jeden z najwspanialszych triumfów amerykańskich sił zbrojnych w dziejach. Punkt kulminacyjny budowy tego wizerunkowego domku z kart nastąpił 15 października na wyspie Wake. To tam spotkali się MacArthur i ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, Harry Truman.

Po pierwsze pewność siebie…

Truman, po części pod wpływem członków swojego gabinetu, pragnął wyciągnąć od MacArthura wiążące deklaracje co do terminu i sposobu zakończenia konfliktu. Odpowiedzi głównodowodzącego były o tyle zadziwiające, że trudno o bardziej chybioną ocenę sytuacji. Gdyby przyznawano Noble w kategoriach „pyszałkowatość” i „klapki na oczach”, MacArthur zgarnąłby w 1950 roku dwie nagrody na raz.

Truman zapytał kiedy będzie można odesłać wojska do ojczyzny. Generał wręcz tryskał pewnością siebie. Przewidywał, że Phenian upadnie w przeciągu tygodnia, a do końca listopada zostanie zdławiony wszelki opór w Korei Północnej. W grudniu wycofywanie oddziałów miało już postępować pełną parą.

Co w takim razie z Chińczykami? Czy istniało ryzyko inwazji z północy, przed którą przestrzegały depesze dyplomatyczne z Pekinu? MacArthur niemalże wyśmiał prezydenta. Najlepiej zacytujmy jego słowa słowa, w oparciu o świetną książkę Billa Sloana, poświęconą początkom wojny koreańskiej („The Darkest Summer: Pusan and Inchon 1950”):

Gdyby podjęli interwencję w pierwszym lub drugim miesiącu [wojny] mogłoby to mieć decydujące znaczenie, [ale] teraz już nie boimy się ich interwencji. Już nie stoimy przed nimi z pokorą. (…) Oni nie mają żadnego lotnictwa. My tymczasem utworzyliśmy bazy sił powietrznych w Korei. Jeśli Chińczycy spróbują przedrzeć się do Phenianu, urządzimy im największą rzeź w dziejach ludzkości.

MacArthur sypał liczbami, niczym z rękawa. Podkreślał, że Chińczycy mają w Mandżurii łącznie tylko 300 000 żołnierzy, z tego góra 125 000 przy granicy z Koreą Północną. Jakąkolwiek interwencję uważał za bardzo mało prawdopodobną.

Generał MacArthur i prezydent Truman podczas katastrofalnego w skutkach spotkania na wyspie Wake.

Generał MacArthur i prezydent Truman podczas katastrofalnego w skutkach spotkania na wyspie Wake.

Prezydent przyjął wszystkie te wyjaśnienia bez żadnego komentarza. Ba! Robił co mógł, byle jak najszybciej wrócić do kraju, z obawy, że jakiekolwiek kłótnie z MacArthurem odbiją się na jego notowaniach politycznych. Nie wyraził żadnej krytyki, nie próbował polemizować. Ot, zostawił wszystko w rękach ogarniętego żądzą chwały mitomana.

Słupki sondażowe były dla niego tak ważne, że w ogóle nie podjął jednego z podstawowych tematów: jak daleko na północ mają się posuwać wojska amerykańskie? Gdzie powinny się zatrzymać by nie sprowokować Chińczyków?

Takie podejście musiałoby zakończyć się konfrontacją z chińskimi komunistami, gdyby nie to, że ci… już zdążyli przystąpić do akcji!

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

…po drugie rzeczywistość

Kiedy MacArthur wychwalał pod niebiosa swoje sukcesy i perspektywy szybkiego zakończenia operacji, Chińczycy koncentrowali na granicy własne wojska – było ich rzecz jasna znacznie więcej niż 125 000, a wiele znajdowało się już na terytorium Korei Północnej, pod samym nosem Amerykanów. Pewni siebie Jankesi zignorowali wszelkie sygnały ostrzegawcze, do ostatniej chwili tkwiąc w błogiej nieświadomości.

Gdy 25 listopada oficjalnie ruszyła ofensywa zmobilizowanych przez Mao Zedonga „Chińskich Ochotników Ludowych”, Amerykanie zostali wzięci z zupełnego zaskoczenia. W styczniu 1951 roku cała Korea Północna znalazła się w rękach komunistów, podobnie jak połowa Korei Południowej. Krwawa i trudna wojna miała potrwać jeszcze przeszło półtora roku.

Włączenie się Chińczyków do wojny w Korei diametralnie zmieniło sytuację. Amerykanie musieli przygotować się na długotrwały i krwawy konflikt. Na zdjęciu chińscy "ochotnicy" przekraczają rzekę Yalu.

Włączenie się Chińczyków do wojny w Korei diametralnie zmieniło sytuację. Amerykanie musieli przygotować się na długotrwały i krwawy konflikt. Na zdjęciu chińscy „ochotnicy” przekraczają rzekę Yalu.

Po latach dziennikarz i historyk David Halberstam skomentował „drobny błąd w ocenie sytuacji” popełniony przez MacArthura i Trumana: Wieści były tak wyśmienite, że nikt nie chciał wiedzieć więcej. Wyglądało to tak, jakby przejęto, że jeśli nie będzie się o czymś mówić i nie będzie się z tym nic robić, to uda się ujść bez szwanku. W efekcie… w ogóle nie pomyślano co zrobić w wypadku, gdyby Chińczycy jednak przystąpili do wojny.

W konflikcie koreańskim zginęło nawet ponad milion ludzi. Większość z nich już po beztroskim spotkaniu prezydenta z generałem na wyspie Wake.

Bibliografia:

  1. Bill Sloan, The Darkest Summer: Pusan and Inchon 1950, Simon&Schuster 2010, s. 302-311
  2. David Halberstam, The Coldest Winter: America and the Korean War, Hyperion 2007.
  3. R. Ernest Dupuy, Trevor N. Dupuy, The Harper Encyclopedia of Military History, HarperCollins Publisher 1993.

Zobacz również

Zimna wojna

Czy Amerykanie mogli wygrać wojnę w Wietnamie?

USA kontra Wietnam Północny. Największe mocarstwo na Ziemi i jedno z najbiedniejszych państw świata. W tym starciu zwycięzca mógł być tylko jeden… A może Stany...

24 stycznia 2017 | Autorzy: Roman Sidorski

Druga wojna światowa

Północnokoreańska szopka betlejemska? Matka dyktatora, wielka obsesja i magiczne narodziny

Blisko, bardzo blisko nieba. Na świętej górze Pektu-san - w miejscu, gdzie bojownicy o wolność Korei założyli bastion oporu przeciw Japończykom - o świcie 16...

14 marca 2013 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Zimna wojna

Sojusznicy? Truman, Marshall i Churchill chcieli nam odebrać Ziemie Zachodnie

Wystarczyło by II wojna światowa się skończyła, a zachodni alianci z dnia na dzień zapomnieli o polskich sojusznikach i naszym wkładzie w zwycięstwo nad hitlerowskimi...

13 października 2011 | Autorzy: Kamil Janicki

Zimna wojna

Mordercy w sutannach i szakale w ludzkiej skórze! Północnokoreańska wersja historii

Tydzień temu pisałem o prawdziwych początkach Północnej Korei i o tym, w jaki sposób powstał tam dziwaczny, wciąż trzymający się kurczowo władzy reżim. Teraz spróbujmy...

27 czerwca 2011 | Autorzy: Kamil Janicki

Zimna wojna

Korea Północna. Radziecki wypadek przy pracy

Kiedy w sierpniu 1945 roku końca dobiegała II wojna światowa, Związek Radziecki "rzutem na taśmę" do listy swoich zdobyczy dodał jeszcze jeden kraj: północną część...

19 czerwca 2011 | Autorzy: Kamil Janicki

KOMENTARZE (18)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Miszka

Chińczycy nie mieli lotnictwa ani sprzętu ciężkiego , ba! nawet artyleria u nich kulała jakościowo i ilościowo , jednak posiadali determinację , doświadczenie z wojny z nacjonalistami oraz wysokie morale.

tomash

Przypomniał mi się kawał:
„Odprawa wojenna w Chińskiej Republice Ludowej:
– W razie ataku wroga nasza strategia będzie następująca – lewą flanką pójdzie milion żołnierzy, prawą drugi milion a środkiem czołgi.
Na to jeden z generałów:
– Oba?”

    Czytacz

    Dobre, nie znałem.

Kantor

Sorry, ale ten idiotyczny dymek na zdjęciu mogliście sobie darować. Nie ten poziom.

ekmar

Kantor nie czepiaj się :)

Znafca

Nie jestem przekonany.Podobno sytuacja w Korei Południowej była przez wiele lat gorsza niż na północy.

Nasz publicysta | Autor publikacji | Kamil Janicki

Znafco, podobno to babcia miała wąsy. Poprosimy o fakty, liczby, dane, źródła :).

    Anonim

    Trzymaj poziom chłopku,północ miała ongiś lepsza ekonomie

    Ivo

    W sumie to akurat całkiem możliwe, na pewno czytałem o tym w guardianie i postaram się to znaleźć. W najczystszej rasie myersa jest wspomniane, że jeśli chodzi o poziom życia to w latach 70 i 80 było całkiem nieźle. Zresztą południe miało na początku pkb mniejsze od ghany, a krld nie dość, że było lepiej uprzemysłowione w przeciwieństwie do rolniczego południa to pewnie było też chojnie traktowane przez zsrr. Więc w latach 50 i na początku 60 to mogła być prawda.

z

Na zdjęciu z fajką w ustach MacArthur jest troche podobny do Bruce’a Willisa

    Nasz publicysta | Aleksandra Zaprutko-Janicka

    Faktycznie! że też wcześniej nie zauważyłam!

Leszek

Już po tym, jak dał drapaka z Manili, zostawiając walczące wojska na pastwę losu, powinien odejść w odstawkę.Był miernym dowódcą, za to wybitnym pijarowcem.Z Korei odwołany po cichu popadł w zapomnienie.Jego „kariera wojskowa”, to sztaby i kancelarie. warto zajrzeć do Wikipedii.

    Bombacjusz

    Nie dał drapaka, został odwołany na osobisty rozkaz Roosevelta, który nie chciał, by czterogwiazdkowy generał dostał się do niewoli. Był bardzo dobrym dowódcą, ale musiał mieć nad sobą kogoś, kto temperowałby jego ego. W czasie II WŚ taką rolę pełnił obdarzony żelazna wolą szef Połączonych Szefów Sztabów gen. George Marshall. Opracowana przez niego operacja „Cartwheel” na uczelniach wojskowych uznawana jest bezdyskusyjnie za wzór organizacji desantów na wielka skalę. W 1945 na Luzoniie star się z samym „Tygrysem Malajów” generałem Yashitą. Tym samym, który w 145 pokonał ponad dwukrotnie liczniejsze wojska brytyjskie i zdobył Singapur będąc praktycznie odciętym od zaopatrzenia. Na Luzonie Yamashita miał prawie 240 tysięcy ludzi, najlepszych jakich mógł mieć. Amerykanie to 220 tysięcy ludzi. Macarthur rozgromił japońską armie w pięknym stylu. A twierdzenie, że po wojnie koreańskiej odszedł w niepamięć to delikatnie rzecz ujmując bzdura do ntej potęgi. Zamiast Wikipedii może trochę literatury

      Anonim

      Kompletna bzdura bufora MacArthura odwołano po tym jak zaczal grozić użyciem bomby atomowej w Korei. Taki wielki wódz przecież pokonał nawet Yamashite ,wiec kto ośmielił by się go wziąść do niewoli. Tak dowodził ze swoimi przydupasami ze go odwołano za nieudolnosc.

MKacz1

Bardzo ciekawe,tylko że widziałem kilka programów historycznych w tv i jakoś przebieg tej wojny został inaczej pokazany a MacArthur chwalony gdyż dzięki jego pomysłowej operacji desantu w zatoce i ataku na niczego nie spodziewających się komunistów właśnie odzyskano ponad połowę kraju,potem wiadomo rozmowy pokojowe(chociaż formalnie nie podpisano pokoju)ale granica została ustanowiona na 38 równoleżniku,także ten materiał uważam za mocno stronniczy

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    @Mkacz1. A można byłoby prosić o podanie tytułów lub autorów odcinków tych programów telewizyjnych? Autor oparł się, jak widać w bibliografii, na publikacjach zagranicznych. Myślę, że skoro pojawia się wątpliwość co do wersji, dobrze byłoby gdyby czytelnicy mogli porównać tekst napisany na podstawie źródeł historycznych z programami historycznymi, o których Pan mówi.

Natalia

„Phenian” to nazwa niepoprawna. Powinno mówić się o stolicy KRLD Pjongjang.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowna Pani Natalio, zgadza się, od 2006 roku roku oficjalnie w polskim nazewnictwie przyjęto określenie Pjongjang. Jednak wcześniej funkcjonowała nazwa „Phenian” (forma zrusyfikowana). Sloan, autor jednej z książek w bibliografii, posługuje się jednak tą nazwą, dlatego nie możemy jej zmienić – znajduje się w oryginalnym tekście. Pozdrawiamy i dziękujemy za czujność :)

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.