Który ze starożytnych władców był największym kobieciarzem, a który był najpobożniejszy? Kto był świetnym strategiem, a kto powinien dowodzić co najwyżej kurami na grzędzie? Tego dowiemy się z książki „Wielcy władcy starożytności”. I niestety niewiele poza tym…
Wydawnictwo Park Edukacja w wypuszczonej przez siebie pracy prezentuje nam sylwetki ponad czterdziestu starożytnych władców. We wstępie do „Wielkich władców starożytności” autor wspomina, że kryterium wyboru poszczególnych postaci opierało się więc przede wszystkim na liczbie dostępnych źródeł wiedzy na temat władców. Co więcej źródeł ogólnodostępnych. Nie ulega wątpliwości, że publikacja jest skierowana wyłącznie do czytelnika zajmującego się historią amatorsko (zawodowemu historykowi włos się jeży w trakcie czytania…). Co do zakresu tematycznego, pozycja stanowi zbiór biogramów starożytnych władców z basenu Morza Śródziemnego i z rejonu Żyznego Półksiężyca.
Autorem omawianej pracy jest Rafał Idzik. Niestety, mimo poszukiwań, nie udało mi się znaleźć żadnych szerszych informacji na jego temat. Wiadomo jedynie, że popełnił „Wielkich władców starożytności”. A jak mu to wyszło, przekonamy się za chwilę.
Szata nie zdobi człowieka, ale okładka książkę jak najbardziej
Praca „Wielcy władcy starożytności” wita nas bardzo ładną okładką. Choć książki nie ocenia się po okładce, jednak ten element może zachęcić do sięgnięcia po nią. W przypadku omawianej pracy tak jest. Całość została zaprojektowana w sposób wyważony, a przy tym przyciągający uwagę, co można zdecydowanie zaliczyć na plus.
Większość książki złożona została bardzo estetycznie, z ładnymi i czytelnymi czcionkami. Ilustracje są wyraźne i dobrze wkomponowane w tekst. Kapsuły z ciekawostkami wyraźnie odcinają się od samego biogramu. Niestety w wielu miejscach widać, że użyto szablonu przygotowanego dla innej książki (prawdopodobnie dla „Pocztu” Matejki, wypuszczonego przez Park Edukację) i ten szablon nie wszędzie się sprawdza. Jeśli chodzi o strony rozpoczynające biogram, notorycznie używane są na nich cudzysłowy anglosaskie, co w polskiej typografii jest błędem. Niby to drobnostka, ale co jeśli takich drobnostek jest od groma?
Szkielety i szkieleciki, czyli co w biogramie siedzi
Na początku każdego biogramu umieszczone zostały osie czasu. Z osobą, o której mowa w tekście zestawiają one władców panujących w podobnym okresie w innych ważniejszych krajach. Ogólnie rzecz biorąc to dobry pomysł, ale tu niekoniecznie zrealizowano go właściwie. W wielu wypadkach imiona władców niewiele mówią. Dla przeciętnego zjadacza chleba zainteresowanego historią, a do takiego odbiorcy jest kierowana ta praca, Enmerkar ensi Uruk równie dobrze mógłby być Marsjaninem. Pozostaje jeszcze sprawa drzew genealogicznych. Podobno do ich wykonania przyłożyła rękę profesjonalistka, choć niestety tego nie widać. Drzewa genealogiczne umieszczone w książce swoją dokładnością raczej nie powalają na kolana, a poza tym pojawiają się tylko raz na kilka wpisów. Myślę, że lepiej by było nie zamieszczać ich wcale, niż w formie nasuwającej na myśl kiepski podręcznik.
Mapa znajdująca się na końcu każdego biogramu jest ładna, kolorowa, z zarysowaną w miarę możliwości rzeźbą terenu. Niestety – wbrew opinii recenzenta z zaprzyjaźnionego portalu – brak na niej szczegółów. Co więcej tekst stanowiący opis poszczególnych odnośników do map zapisano bardzo drobną czcionką. Dziwacznie wygląda też to, że w linijce mieści się jedno-dwa słowa i ewentualnie pierwsza sylaba trzeciego (reszta w kolejnej). To zapewne kolejna konsekwencja „skopiowania” szablonu innej książki. Jeśli chodzi o całokształt opracowania kartograficznego to stoi ono na poziomie gimnazjalnego atlasu do historii i to niekoniecznie tego z najwyższej półki. Porównanie z już dość leciwym „Atlasem historycznym” Demartu z 1999 roku ewidentnie deklasuje „Wielkich władców starożytności”.
Kolejne gwoździe do trumny
Powiedzieliśmy trochę o wyglądzie i dodatkach, ale co z zawartością merytoryczną? Gdy po raz pierwszy otworzyłam książkę i spojrzałam na spis treści oraz na objętość całej pracy byłam bardzo sceptyczna. Z moich obliczeń wynikało, że na jednego władcę przypada średnio siedem stron w książce. Właściwy rys biograficzny zajmuje tylko około jednej trzeciej tej przestrzeni, a czasem jeszcze mniej. To o wiele za mało. Można by zrezygnować przynajmniej z części obrazków, jeśli nie z większości, na rzecz przekazania większej ilości wiedzy.
No właśnie… ilość wiedzy. Tu pojawia się niestety największy problem. Nie urągając wysiłkowi autora, niewątpliwie włożonemu w sporządzenie kilkudziesięciu biogramów, trzeba otwarcie stwierdzić, że więcej informacji o tych władcach znajdziemy chociażby na Wikipedii. Patrząc z tej perspektywy, książka nie jest w żaden sposób użyteczna dla osób posiadających swobodny dostęp do internetu (80-90% potencjalnych czytelników?). Zaczęłam się zastanawiać, komu praca może się przydać i kogo zainteresuje. Niestety żadna grupa odbiorców nie przychodzi mi do głowy.
Poziom merytoryczny „Wielkich władców starożytności” pozostawia wiele do życzenia. Chociażby szacowny faraon Cheops, który według autora jest… sławnym pomysłodawcą (sic!) piramid. Przykład mówi sam za siebie. No i ta „bogata” bibliografia…
Na koniec trochę o języku. Książka jest napisana ładnie. Nie ma tu przesadnie długich, wydumanych zdań. Choć nie jest to literatura najwyższych lotów, czyta się ją raczej przyjemnie. Niestety i tu znajdzie się jedno poważne ale. Tym razem dotyczy ono redakcji i korekty. Już przeglądając pracę pobieżnie, można wychwycić sporo literówek – rzecz raczej zaskakująca, biorąc pod uwagę renomę wydawnictw z grupy PWN. Zdarzają się też błędy dużo gorsze, jak choćby: Pominięto w niej więc władców domniemanych – tych najdawszych.
Ogólnie rzecz biorąc największą zaletą książki „Wielcy władcy starożytności” jest to, że dostojnie wygląda na półce i od czasu do czasu można ją z tej półki zdjąć i pooglądać sobie ładne obrazki, jakie w niej zamieszczono.
Ocena recenzenta: 2+/6
Autor: Rafał Idzik
Tytuł: „Wielcy władcy starożytności”
Wydawca: Park Edukacja
Liczba stron: 329
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-262-0518-7
KOMENTARZE (2)
Witam sporo bledow odnalazlem w pana ksiazce
Człowiek, który pisze o historii starożytności, a Enmerkar mógłby być dla niego marsjaninem …